Chciałem podzielić się dziś z państwem króciutką impresją na temat zachowań naszej, przepraszam za wyrażenie – klasy politycznej – kiedy to przychodzi jej zamiast zaszczytnej walki o dobro Ojczyzny na Wiejskiej, powrócić do świata żywych i zmieszać się z ludnością tubylczą w okręgach wyborczych.
Niespecjalnie to lubią i nie dziwota, ludzie „w terenie” bywają zbyt konkretni i czasem zbyt mało podatni na propagandowe hasełka, które wystarczają w sejmie.
No ale co robić, czasem trzeba.
Taka okazją są najrozmaitsze rocznice, choćby taka jak wczoraj – 1 września.
Na cmentarzu redłowskim w Gdyni leżą zabici we wrześniu ’39 roku żołnierze łącznie z dowódcą obrony Wybrzeża płk. Dąbkiem i legendarnym płk. Szpunarem, który wbrew niemieckiej propagandzie pokazującej na podrobionych później zdjęciach jak żołnierze Wehrmachtu wesoło i bez przeszkód wyłamali szlaban graniczny od strony Gdańska, nie bronił rozpaczliwie Gdyni od południa, ale zwyczajnie zaatakował pozycje niemieckie czym wzbudził taki popłoch, że ogłoszono ewakuację Sopotu w obawie, że zajmą go żołnierze Szpunara.
Tam też odbyła się wczoraj uroczystość złożenia wieńców, w której miałem przyjemność uczestniczyć i poobserwować co nieco.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to nieobecność najbardziej patriotycznych posłów wszechczasów.
Nie było posła Horały, który o mało co, a zostałby prezydentem naszego miasta – zebrał aż 4% głosów – zamiast niego przybył jego asystent, który wprawdzie okazał szacunek bohaterom w swoisty sposób, przywdziawszy brudną i za ciasną marynarkę do wymiętoszonych spodni innego koloru, ale za to omiatając zebranych spojrzeniem udzielnego księcia.
Nie było arcypatriotycznej posłanki Arciszewskiej, chluby naszego miasta, potrafiącej pouczać wszystkich jak zachowuje się prawdziwy patriota. Chodzą słuchy, że już-już – omal nie przekonała własnego męża do płacenia podatków w Polsce – niestety, zdarzyło się nieszczęście i nie zdążyła.
Cóż się stało? Skąd ta nieobecność?
A jeszcze miesiąc temu poseł Śniadek bezceremonialnie wpychał się pomiędzy ustawiony w szeregu korpus oficerski Marynarki Wojennej uznając, że zwyczaje obowiązujące na tego rodzaju paradach go nie obowiązują, bo suweren itd.
Nie było posła Śniadka.
No cóż, sprawa jest dość prosta, choć niesmaczna.
Raptem 20 km dalej jest Gdańsk, który wczoraj przeżywał najazd prezydenta, tam pojawił się długo nie widziany szef solidarności (a co dwie dudy to nie jedna, jak mówi ludowe przysłowie) i trzeba się było pokazać, strzelić sobie słit focię z Andrzejkiem – nie wiadomo jak szybko może się przydać.
Gdynia ma własną tragiczną historię września ’39 roku. Stąd na uroczystości przedstawiciele Związku Gdynian Wypędzonych – to było miasto, które zamierzano w całości „oczyścić z Polaków”, Światowego Związku Żołnierzy AK z ostatnimi już żyjącymi żołnierzami tej formacji (rano przyszła wiadomość, że w nocy zmarł kolejny z nich – oficer, o którym tak niedawno pisałem na SO w artykule o rzezi wołyńskiej cytując jego wspomnienia), między którymi jest i bosman z owianego legendą żaglowca „Dar Pomorza”, na którym służył całe swoje powojenne życie i in.
Było z kim się spotkać i komu okazać szacunek.
Cóż – słit focia z Andrzejkiem jest jednak bardziej kusząca.
W tej sytuacji jedynymi przedstawicielami władz RP była dwójka posłów Kukiz –15 – pani Zwiercan (ta od głosowania na dwie ręce) i Kornel Morawiecki zaproszony przez onąż.

(fotka stanowi moje indywidualne spojrzenie na „klasę polityczną”, postać z prawej to posłanka Zwiercan – proszę nie pomylić)
Nie wiem czy wymagam zbyt wiele, ale wydawało mi się, że ludzie, których miejscowa społeczność – czy to Warszawa czy wieś podlaska – wysyła do „centrali” mogą sobie życzyć, by ich przedstawiciele pojawiali się w swoich okręgach nie tylko w okresie wyborczym.
A może to tylko moja fanaberia.
Marynarka Wojenna zachowała się jak zwykle – poważnie, solidnie, żadnych durnych apeli itd. Na nich można liczyć. Nie tylko w tej sprawie.
Pani przewodnicząca Rady Miasta w swoim spiczu nie zapomniała o leżących na tym samym cmentarzu żołnierzach radzieckich poległych w walce o wyzwolenie Gdyni.

Może więc to i lepiej, że niektórych na tej uroczystości nie było.
Na szczęście zdarzył się incydent, który rozchmurzył mocno moje oblicze i pozwolił nabrać dystansu do całej sprawy.
Pan Kornel Morawiecki stał przede mną, a między nas wcisnęła się w pewnym momencie starsza pani, która usiłowała robić zdjęcia telefonem w czasie przemowy pani przewodniczącej Rady Miasta.
Ręce trochę jej drżały i zachodziła obawa, że zdjęcia wyjdą nieostre. Oparła więc rękę z telefonem o ramię Morawieckiego i pstrykała raz po raz.
Marszałek senior czując czyjś dotyk obrócił głowę.

– Nie ruszaj się pan! – wrzasnęła starsza pani. Morawiecki zamarł w bezruchu.
Pani popstrykała jeszcze kilka zdjęć i odeszła.
Przyszło mi do głowy, że może jej sposób na polityków jest najlepszy z dostępnych nam, zwykłym ludziom.
Muszę to przemyśleć. `
P.S. Dziś dowiedziałem się, że córka zmarłego AK-owca nie mogła uzgodnić spraw pogrzebowych z proboszczem swojej parafii, ponieważ biuro było zamknięte. Księża „obsługiwali” liczne uroczystości i byli tak zalatani, że żaden z nich nie mógł zostać na miejscu.
Oni jednak mają usprawiedliwienie – ich nikt nie wybierał.
Jerzy Łukaszewski



Miejsce żołnierzy września 39, żołnierzy AK i BCh, żołnierzy PSZ w ZSRR i na Zachodzie, pracowników PSC i innych formacji i instytucji podziemnych, zajęli tzw. wyklęci. A wyklęci to nie jest 1 września, więc nie ma potrzeby pokazywać się na obchodach tej rocznicy. Nic tu się nie ugra, bo prezes państwa pisze inną historię i na dzisiaj 1 września nie jest mu do niczego potrzebny, a więc nie jest wart nawet wyprasowanego garnituru. Zresztą niedługo dowiemy się, że wojna wybuchła 17 września.
Proszę wybaczyć , że jako Gdynianka, córka nieżyjących już Gdynian Wypędzonych, osobiście podziękuję Panu za ową krótką impresję, która mnie bardzo wzruszyła …Mój Tato, MARYNARZ o szczególnej specjalności, wojnę przeżył i swoją pracą bardzo się Gdyni przysłużył, Mama zaś przez ostanie lata swojego życia wierzyła, że posiadając oryginalne dokumenty w języku niemieckim, świadczące o wysiedleniu i pracy niewolniczej, żyjących jeszcze wówczas świadków itp. ma realne podstawy do uzyskania odszkodowania, które z pewnością starym, schorowanym ludziom przydałoby się nie tylko z powodów materialnych …Okazywało się jednak, że zawsze czegoś tam brakowało ( inni dostawali odszkodowania bez połowy posiadanych przez Rodziców dowodów …) Pisała więc gdzie było trzeba, przy mojej pomocy, odwoływała się , również przy mojej pomocy (chociaż nie raz prosiłam, aby machnęła na to wszystko ręką) , a nawet udała się do pani …Arciszewskiej, jako że ta pani takimi sprawami wówczas się zajmowała. I co ? I nic. No, może nie do końca. Pani Arciszewska wysłuchała, obiecała i …zawsze przed wyborami wysyłała do Mamy ( Tato nie doczekał) osobistą prośbę o …oddanie na nią głosu. Bezskutecznie, dziękować Bogu, jako że Mama dość długo zachowała umysł w niezłym stanie. Umarła 7 lat temu, w wieku 91 lat …I nie koniec na tym . Jakiś czas po Jej śmierci gdański IPN wysłał do Niej wezwanie ( o przepraszam, zaproszenie), aby stawiła się w charakterze świadka, jako że była członkiem Stowarzyszenia Gdynian Wypędzonych…Nie powtórzę, co IPN – owi powiedziałam drogą telefoniczną, informując o Jej śmierci, bo nie wypada publicznie się wyrażać.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
Gdy draństwa jest tyle, że słowa oburzenia duszą gardło, Twoja relacja jest najlepszą możliwą reakcją. Spokojny opis i zdjęcie pasującej do okazji i postaci spódniczki. Chwilowo niewiele więcej można zrobić.
@Bejka_2015 dziękuję za miłe słowa. Wiem, że wielu Gdynian podziela nasze spojrzenie na rzeczywistość i może dlatego Gdynia jest taka jaka jest.
Przesyłam pozdrowienia Krajance.
Dziękuję pięknie. To prawda, że Gdynia jest miastem szczególnym …
To jeszcze jedna ciekawostka.
Byłem dziś na pogrzebie tego żołnierza AK, o którym pisałem w tekście. Ponieważ ze względu na szkołę nie mogli zwyczajowo przyjść harcerze, którzy pomagają w dźwiganiu sztandaru itp. pani zawiadująca kołem zamówiła na rachunek taksówkę, by dowieźć towarzystwo wraz z wyposażeniem na cmentarz.
Taksówkarz, człowiek mi znajomy widząc opaski na rękawach, zapytał co to za okazja.
Wytłumaczyli mu, że to pogrzeb żołnierza AK.
Na to taksówkarz: ” – I ja mam brać za to pieniądze?!”
No i zawiózł ich za darmo.
Aby było jeszcze ciekawiej, ten pan jest z pochodzenia Grekiem.
Jak Panu wiadomo, w Gdyni jest sporo przyjętych przed laty Greków ( uchodźców !!!) , a może już raczej ich potomków…Stąd pewnie taki piękny gest.