Krzysztof Mroziewicz: Nicea3 min czytania

nicea zamach2016-07-16.

Prawo  zemsty rodowej

W teorii terroryzmu nic się nie zmieniło od dwu tysięcy lat. Nadal jest to nieskuteczne operowanie  lękiem ludzi Bogu ducha winnych dla polityki  ludzi z piekła rodem. Ale zmieniła się praktyka – od sztyletu  do rakiety. Nie było jeszcze tylko ataku przy użyciu taktycznej broni jądrowej ale i to nastąpi.

Terroryzm lubi trudności, bo to zmusza  wykonawców  do coraz bardziej pomysłowych i zarazem coraz bardziej spektakularnych rozwiązań. Medialność  nie jest już pierwszoplanowym  celem akcji, bo częstotliwość i powtarzalność  osłabiła znacznie ich oddziaływanie. Ludziom obrzydły, ale i spowszedniały ataki. A więc nie taktyka a przyczyny winny być przedmiotem analizy. Pokrętna ich lista  nie ma końca. Najważniejszą  jest pochodzący z kodeksu wojen plemiennych wymóg zemsty. W krajach Trzeciego Świata a także niedojrzałych demokracji mściwość stała się instrumentem władzy. Władza mściwa działa w imię Boga, narodu, historii, sprawiedliwości i ideologii. Nigdy w imię postępu, rozwoju i dobrostanu. Władza z piekła rodem operuje lękiem. Im bardziej sama się boi, tym bardziej nęka innych. Można straszyć sąsiada  i wtedy mamy wojnę hybrydową Putina, można gnębić własne społeczeństwo i wtedy mamy dyktaturę Łukaszenki. W krajach dyktatorskich nie ma terroryzmu, bo monopol na sianie strachu ma władza, która zresztą nie śpi po nocach ze strachu. Bezsenność to choroba ludzi władzy.

Skupmy się na atawistycznej potrzebie zemsty. Niepotrzebna i głupio pomyślana operacja George’a W. Busha w Iraku skończy się dopiero wtedy, kiedy ostatni obywatel Iraku uzna, że wszyscy uczestnicy ekspedycji USA i wszyscy kolaboranci amerykańscy w Bagdadzie  zostali ukarani śmiercią. Czyli nigdy.

Na roponośnych piaskach pustyni przy granicy z Syrią powstał kalifat Bagdadiego, który buduje zręby państwowości na obszarach, gdzie Bush ustanowił  wolność od Saddama Husajna i demokrację. Zarazem ekspozytury państwa mścicieli Boga  uderzają w serca europejskiego imperializmu (w Paryżu i Brukseli).  Tak jak dla nas groteskowo brzmią ich nazwy, tak dla nich brzmią nasze. Gdyby nie Bush junior, nie byłoby Państwa Islamskiego. Po atakach w Brukseli,  Paryżu i Nicei – ktokolwiek za nimi stoi – należy w szerokiej koalicji powziąć decyzję o likwidacji tego tworu. Do tego sojuszu musi wejść Turcja, która korzysta z ropy wydobywanej na terenach ISIS. Gdzie rządzi Państwo Islamskie, tam nie ma nikogo innego, niż ci, którzy innym odcinają głowy a za cel ataków na odległość wybierają redakcje, kluby, promenady oraz daty świąteczne. Zamiast zajmować się rozbijaniem Unii Europejskiej, trzeba doprowadzić do izolacji partii narodowo-populistycznych na starym kontynencie oraz do izolacji ISIS w świecie islamu, w którym nóż zaczyna być pospolitym narzędziem – jak to się kiedyś nazywało – „walki narodowo-wyzwoleńczej”. Wojskowi robią swoje i rozważają możliwość zastosowania przeciw ISIS taktycznej broni jądrowej. Politycy powinni zrobić swoje i rozważywszy taki wariant odrzucić go, żeby nie dawać powodu do zmasowanej zemsty.

Należy:

  • zorganizować islam umiarkowany do walki z islamem radykalnym. Rolę do odegrania mają tu politycy pokroju burmistrza Londynu czy Amsterdamu, którzy są muzułmanami,
  • wyjąć spod prawa te odłamy islamu, które nie wyrzekną się przemocy,
  • odmówić partnerskiego traktowania tych muzułmanów, którzy  kłamią w imię Boga,
  • postawić na wywiad, (który skompromitowano w Iraku).
  • Finanse nie stanowią dla terrorystów żadnego problemu. Skończyć z tą łatwością.

Minister Błaszczak widzi sposób: wrócić do korzeni chrześcijańskich Europy. Odpędzimy zbrodniarzy różańcem i krucyfiksem a także dziewięcioma pierwszymi piątkami miesiąca.

Krzysztof Mroziewicz

 

 

2 komentarze

  1. Magog 16.07.2016
  2. malpa z paryza 19.07.2016