Europejskie Centrum Solidarności, poczynając od 2011 roku, organizuje otwarte wykłady na których różni przedstawiciele nauk społecznych z kraju i zagranicy prezentują swoje poglądy dotyczące najważniejszych problemów społecznych.
Na drugim, z całego cyklu obejmującego już ponad dwadzieścia spotkań wystąpiła prof. Jadwiga Staniszkis z wykładem pod znamiennym tytułem „Polska – po kryzysie czy w kryzysie?”
Jak to zwykle u prof. Staniszkis, rozważania przebiegały na najwyższym z możliwych poziomie uogólnienia, odniesień do „tu teraz” nie było zbyt wiele.
To, ze przypominam sobie ten wykład wiąże się z tym tylko, że w dyskusji miałem okazję zadać prof. Staniszkis pytanie odnoszące się do głośnego w tamtym czasie tekstu Stefana Bratkowskiego, nawiązującego do scenerii nocnych pochodów grup zwolenników zamachu smoleńskiego, w wyniku którego śmierć poniósł „najlepszy prezydent III RP” i 95 innych osób.
Stefan Bratkowski, z wyczuciem i wyobraźnią sformułował wtedy tezę którą zapamiętałem – oto rodzi się w Polsce faszyzm.
Zapytałem prof. Staniszkis, moją koleżankę ze studiów socjologicznych o to, czy i jej wyobraźnia socjologiczna, coś co było nam dane kształtować na wspólnych seminariach na Uniwersytecie Warszawskim w latach 60., dostrzega jako zagrożenie z prognozy redaktora Bratkowskiego.
Profesor Staniszkis nie podzielała ani obaw Stefana Bratkowskiego, ani moich złych scenariuszy dla dalszego rozwoju rodzącej się religii smoleńskiej; potrzeba było kolejnych pięciu lat, aby zdecydowała się porzucić obóz polityczny swojego byłego studenta, jak zawsze mówi o Jarosławie Kaczyńskim.
To co było zagrożeniem stało się!
Rządy w Polsce objęła ekipa jawnie głosząca nihilizm prawny, posługująca się terminem woli suwerena którą wyraża większość parlamentarna, ekipa budująca na kreowaniu wroga zewnętrznego i wewnętrznego, potrzebie wstania z kolan dumnego narodu ciemiężonego przez możnych tego świata i rewizji dotychczasowych sojuszy oraz zbudowania nowego ładu w naszej części Europy.
Rewizji i zmianie ma podlegać wszystko, dobra zmiana obejmie każdą dziedzinę życia politycznego, gospodarczego, kulturalnego.
Rewolucja to słowo które najlepiej oddaje to z czym mamy do czynienia, czego jesteśmy świadkami, w rewolucji wszystko co było winno ulec zmianie, dobrej zmianie, bo to my, rewolucjoniści jej dokonujemy.
Przy tak zdefiniowanej zmianie nie ma miejsca na subtelne analizy, na odwoływanie się do zasad przyzwoitości, uczciwości, tego że coś nie wypada.
To, że jest to diagnoza prawdziwa świadczy fakt, że nawet w najbardziej oczywistej sprawie, sporu o Trybunał Konstytucyjny władza zawsze znajduje takich profesorów którzy są w stanie w imię jakiś celów lub wartości (raczej jednak wartości, wymiernych wartości) stanąć w obronie racji władzy, stanąć po stronie marnych postaci pełniących aktualnie funkcje ministrów czy prezesów.
Teza o rodzącym się faszyzmie budowana w oparciu o rekwizyty używane w nocnych obchodach kolejnych miesięcznic i rocznic katastrofy smoleńskiej ma obecnie swoje daleko idące rozwinięcie.
Każdy, kto widział uroczystości zorganizowane w Białymstoku przez ONR, msze w katedrze w której aktywny udział brał kapelan miejscowej policji, przemarsz oddziału z flagami przez białostockie city, kto posłuchał księdza-faszysty jawnie głoszącego hasła nienawiści, a później posłuchał niejasnych tłumaczeń władzy kościelnej i samorządowej już wie, – mamy przyzwolenie na ten typ zachowań, na ten typ zgromadzeń.
W ciągu ostatnich pięciu lat nastąpiło w Polsce zawłaszczenie przestrzeni symbolicznej, języka symbolicznego przez środowiska ludzi, których nikt przy zdrowych zmysłach o takie wartości jak patriotyzm by nie podejrzewał. Organizacje kibiców to nie są ludzie posługujący się na co dzień językiem wartości. To, że mówiąc kolokwialnie „weszli w to” jest dowodem na opłacalność takich wyborów. To środowiska polityczne dawnej opozycji a obecnej władzy flirtowały z klubami kibiców, pamiętamy „dialogi na cztery nogi” jakie prowadził z nimi ówczesny premier Donald Tusk (swoją drogą też kibic), pamiętamy udział kibiców w marszach niepodległości 11 listopada i narastające zawłaszczanie tych uroczystości przez środowiska narodowe.
Najnowszym dowodem na specjalne stosunki obecnej władzy z kibolami jest decyzja silnego człowieka w Rządzie, „Pana Zbyszka”, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – Zbigniewa Ziobry, ułaskawiającego znanego kibica skazanego za skopanie policjanta.
Sojusz Rządu z kibicami – nowa wspólnota wartości!
Przy tym wątku zawłaszczania języka – podnoszą się glosy domagające się ukarania uczestników marszu białostockiego, którzy skandowali znane „a na drzewach zamiast liści wisieć będą syjoniści”. To rasistowskie, to przestępstwo, mówią oburzeni obserwatorzy polskiego folkloru.
Fraza „ a na drzewach zamiast liści” jest znana, znamy i pamiętamy bo to było tak „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. No to jak, to wtedy było dobrze? To nie było sprzeczne z prawem?
W Polsce nie było komunistów, polskich komunistów wymordował Stalin, syjonistów też nie ma; to są puste terminy, ale wymowa tych rymowanek jest tak samo groźna.
Wielotysięczne manifestacje w obronie Trybunału Konstytucyjnego, budujące się różne formy aktywności obywatelskiej odpowiadały na arogancje władzy próbującej sparaliżować Trybunał. Skala społecznego oporu była i jest wielka.
Trybunał to jednak tylko element większej układanki, to co Prezes Polski i podległy mu rząd (o prezydencie szkoda gadać) zamierza, świadczą przygotowane projekty ustaw. Ich przyjęcie bez nawet pozornych konsultacji (projekty wnoszone są jako poselskie, a wtedy nie ma obowiązku konsultacji) oznacza jedno – staniemy się państwem policyjnym.
Siła przed prawem, a władza rodzi się na końcu lufy karabinu!
Ta nowa sytuacja wymagać będzie nowych form oporu – manifestacji ulicznych pod byle pozorem, a zawsze w imię bezpieczeństwa publicznego, władza totalitarna zakazać może, widzimy to w migawkach telewizyjnych z wielu krajów świata, a to, że z na ogół trzeciego świata to już inna sprawa.
No to co robić ?
Czas odnawiać stare doświadczenia z czasów podziemia, będą potrzebne od zaraz.
Zbigniew Szczypiński
Gdańsk



http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Artur-Zawisza-w-dziejesienazywo-nie-znalazlem-zadnej-przeslanki-dla-ktorej-kuria-bialostocka-mialaby-przepraszac-i-ona-sama-nie-znalazla,wid,18284731,wiadomosc.html
Już kiedyś na SO doszliśmy do wniosku, że niedługo „ty profesorze!” stanie się obelgą.
Wciąż nie mogę doczekać się wyjaśnień psychologa co kieruje takimi ludźmi? Ludźmi z życiorysem, dorobkiem, rodziną, którzy potrafią się szmacić. Demokracja ma to do siebie, że rządy się zmieniają, ale szmata pozostanie szmatą.
Ale z drugiej strony… my dalej będziemy mówić takiemu „szanowny panie profesorze…”
I on to wie.