Zbigniew Szczypiński: Co dalej?5 min czytania

14.12.2020

Photo by Antonio_Cansino on Pixabay

Z uwagą obserwowałem kolejne marsze protestacyjne Strajku Kobiet. Szczególnie ważne, symbolicznie wręcz ważne były te, które odbyły się wczoraj, 13 grudnia w Warszawie.

Widok zmasowanych sił policyjnych zabezpieczających rejon, w którym mieszka prezes Polski – bezcenny…

Te demonstracje były mniej liczne od poprzednich. To naturalne, protesty zaczęły się już wiele tygodni temu i trwają. Czas grudniowy też nie jest najlepszy do ulicznych protestów, a jednak były one widoczne w Warszawie i innych miastach. Przy mniejszej liczbie demonstrantów (nadal jednak to parę tysięcy ludzi na ulicach Warszawy) nastąpiła nowa jakość – to nie tylko Strajk Kobiet, ale również wiele innych organizacji i ruchów społecznych demonstrowało wczoraj w Warszawie. To ważne, protesty wyszły poza wszystko to, co wkur…o polskie dziewczyny; teraz dołączyli i Obywatele RP i Komitet Obrony Demokracji, ale i AgroUnia, ale i lokalne samorządy. Dzieje się…

Pytanie: co dalej?

Można wychodzić na ulice, można przepychać się z policją. To jednak nie może trwać bez końca. Państwo w starciu z tym ma absolutną przewagę. Po jego stronie występują płatni funkcjonariusze, mający nieograniczony dostęp do różnych środków oddziaływania; i do pieniędzy. W starciu ze spontanicznie zbieranym tłumem państwo wygra. Chyba że zdecyduje liczba demonstrantów, ale to muszą być nie nie tysiące, nawet nie dziesiątki tysięcy – to muszą być setki tysięcy ludzi demonstrujących wspólną wolę zmian. Wtedy tak, wtedy mogą zdarzyć się takie sytuacje, po których nic już nie może być takie jak było.

Ale to bolesne rozwiązanie. Mam za sobą dwa takie wydarzenia, wypadki — jak o tym mówiły rządowe media – grudzień 1970 i sierpień 1980. Widziałem konwulsje władzy uginającej się pod wpływem wydarzeń.

To jednak były inne czasy – były wielkie zakłady pracy, państwowe, z wielotysięczną załogą. To była skoncentrowana siła, ludzie mieli świadomość tej siły. Teraz nie ma takich zakładów ani takich robotniczych załóg. Teraz jest rozproszona masa ludzka, komunikująca się w sieci, pozbawiana jednak tej wartości, jaką była koncentracja ogromnej masy ludzi, mających poczucie wspólnoty, połączonych więzią wspólnego losu (jest taki rodzaj więzi społecznej).

To nie wróci. I dobrze; bo to zawsze boli.

Marta Lempart – liderka Strajku Kobiet, pytana, czy wejdzie do polityki zaprzeczyła. Wejście do Sejmu oznacza zawsze jedno – jest się jednym z 460 posłów. Tylko tyle i aż tyle.

Marta Lempart zaprezentowała myślenie w stylu „romantycznej rewolucji”, w której to ludzie decydują o wszystkim. Miała argumenty mówiąc, że to ludzie spowodowali wstrzymanie publikacji orzeczenia tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego pani Juli Przyłębskiej, że to ludzie wstrzymali wejście w życie „piątki dla zwierząt” Jarosława Kaczyńskiego. To tylko wybrane przykłady skutecznych działań ulicy. Jest ich istotnie więcej. Ale czy tak można dalej, bez końca…

Moim zdaniem nie!

Spontaniczne to mogą być zgromadzenia. Cele tych zgromadzeń muszą być kalkulowane na zimno, bez emocji i pośpiechu. To zadanie dla takich ciał jak istniejąca podobno Rada Konsultacyjna, wieloosobowe gremium składające się z zacnych i zasłużonych osób. Tak może być dla efektu, dla dekoracji. Do roboty potrzebne jest sprawne kierownictwo, mające charyzmę i obdarzone szacunkiem wszystkich członków organizacji.

A co robić?

Dywersyfikować formy protestu. To nie może być zawsze marsz, przejście czy przejazd przez miasto. To jest dobre;do czasu. Ten czas już mija.

No to co innego można robić tu i teraz, w Polsce Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy?

Można wyprowadzić protest poza granicę kraju, oczywiście poprzez akcje listów do międzynarodowych gremiów zajmujących się prawami obywatelskimi. Efekt miliona listów będzie większy niż efekt prasowych doniesień o ulicznych protestach w zagranicznych tytułach.

Można organizować lokalne akcje protestu nakierowane na bardzo konkretne sprawy, takie, które bolą lokalną społeczność

Można ogłosić w sieci konkurs na pomysły uczestników protestów – powinno ich nadejść multum, a wśród nich będą takie, na które nie wpadnie nikt z najbardziej nawet szacownego grona.

Można tworzyć sieć kontaktów w realu (gdy sfolguje pandemia) tak, aby zaczęły się tworzyć struktury nieformalne dużego ruchu.

Można wiosną organizować szereg ulicznych happeningów, artystycznych zdarzeń, których treść ma być polityczna do bólu, a forma artystyczna wysoka.

Można i trzeba wprowadzić stałe sposoby koordynacji działań pomiędzy różnymi podmiotami występującymi w ulicznych protestach

To tylko przykłady, formułowane na gorąco.

Jedno wiem – przesilenie polityczne w Polsce nastąpi i będzie miało dobre skutki jedynie wtedy, gdy do różnych napięć w obozie władzy (jest ich dużo a będzie więcej) dodamy zorganizowany ruch obywatelski.

To jest możliwe.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

10 komentarzy

  1. Kazimierz Malicki 14.12.2020
  2. Jerzy Łukaszewski 15.12.2020
    • slawek 15.12.2020
      • z.szczypinski@chello.pl 15.12.2020
        • slawek 15.12.2020
      • Anna Strzałkowska 18.12.2020
  3. atargows 16.12.2020
  4. Lech Slomianowski 18.12.2020