14.12.2020

Z uwagą obserwowałem kolejne marsze protestacyjne Strajku Kobiet. Szczególnie ważne, symbolicznie wręcz ważne były te, które odbyły się wczoraj, 13 grudnia w Warszawie.
Widok zmasowanych sił policyjnych zabezpieczających rejon, w którym mieszka prezes Polski – bezcenny…
Te demonstracje były mniej liczne od poprzednich. To naturalne, protesty zaczęły się już wiele tygodni temu i trwają. Czas grudniowy też nie jest najlepszy do ulicznych protestów, a jednak były one widoczne w Warszawie i innych miastach. Przy mniejszej liczbie demonstrantów (nadal jednak to parę tysięcy ludzi na ulicach Warszawy) nastąpiła nowa jakość – to nie tylko Strajk Kobiet, ale również wiele innych organizacji i ruchów społecznych demonstrowało wczoraj w Warszawie. To ważne, protesty wyszły poza wszystko to, co wkur…o polskie dziewczyny; teraz dołączyli i Obywatele RP i Komitet Obrony Demokracji, ale i AgroUnia, ale i lokalne samorządy. Dzieje się…
Pytanie: co dalej?
Można wychodzić na ulice, można przepychać się z policją. To jednak nie może trwać bez końca. Państwo w starciu z tym ma absolutną przewagę. Po jego stronie występują płatni funkcjonariusze, mający nieograniczony dostęp do różnych środków oddziaływania; i do pieniędzy. W starciu ze spontanicznie zbieranym tłumem państwo wygra. Chyba że zdecyduje liczba demonstrantów, ale to muszą być nie nie tysiące, nawet nie dziesiątki tysięcy – to muszą być setki tysięcy ludzi demonstrujących wspólną wolę zmian. Wtedy tak, wtedy mogą zdarzyć się takie sytuacje, po których nic już nie może być takie jak było.
Ale to bolesne rozwiązanie. Mam za sobą dwa takie wydarzenia, wypadki — jak o tym mówiły rządowe media – grudzień 1970 i sierpień 1980. Widziałem konwulsje władzy uginającej się pod wpływem wydarzeń.
To jednak były inne czasy – były wielkie zakłady pracy, państwowe, z wielotysięczną załogą. To była skoncentrowana siła, ludzie mieli świadomość tej siły. Teraz nie ma takich zakładów ani takich robotniczych załóg. Teraz jest rozproszona masa ludzka, komunikująca się w sieci, pozbawiana jednak tej wartości, jaką była koncentracja ogromnej masy ludzi, mających poczucie wspólnoty, połączonych więzią wspólnego losu (jest taki rodzaj więzi społecznej).
To nie wróci. I dobrze; bo to zawsze boli.
Marta Lempart – liderka Strajku Kobiet, pytana, czy wejdzie do polityki zaprzeczyła. Wejście do Sejmu oznacza zawsze jedno – jest się jednym z 460 posłów. Tylko tyle i aż tyle.
Marta Lempart zaprezentowała myślenie w stylu „romantycznej rewolucji”, w której to ludzie decydują o wszystkim. Miała argumenty mówiąc, że to ludzie spowodowali wstrzymanie publikacji orzeczenia tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego pani Juli Przyłębskiej, że to ludzie wstrzymali wejście w życie „piątki dla zwierząt” Jarosława Kaczyńskiego. To tylko wybrane przykłady skutecznych działań ulicy. Jest ich istotnie więcej. Ale czy tak można dalej, bez końca…
Moim zdaniem nie!
Spontaniczne to mogą być zgromadzenia. Cele tych zgromadzeń muszą być kalkulowane na zimno, bez emocji i pośpiechu. To zadanie dla takich ciał jak istniejąca podobno Rada Konsultacyjna, wieloosobowe gremium składające się z zacnych i zasłużonych osób. Tak może być dla efektu, dla dekoracji. Do roboty potrzebne jest sprawne kierownictwo, mające charyzmę i obdarzone szacunkiem wszystkich członków organizacji.
A co robić?
Dywersyfikować formy protestu. To nie może być zawsze marsz, przejście czy przejazd przez miasto. To jest dobre;do czasu. Ten czas już mija.
No to co innego można robić tu i teraz, w Polsce Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy?
Można wyprowadzić protest poza granicę kraju, oczywiście poprzez akcje listów do międzynarodowych gremiów zajmujących się prawami obywatelskimi. Efekt miliona listów będzie większy niż efekt prasowych doniesień o ulicznych protestach w zagranicznych tytułach.
Można organizować lokalne akcje protestu nakierowane na bardzo konkretne sprawy, takie, które bolą lokalną społeczność
Można ogłosić w sieci konkurs na pomysły uczestników protestów – powinno ich nadejść multum, a wśród nich będą takie, na które nie wpadnie nikt z najbardziej nawet szacownego grona.
Można tworzyć sieć kontaktów w realu (gdy sfolguje pandemia) tak, aby zaczęły się tworzyć struktury nieformalne dużego ruchu.
Można wiosną organizować szereg ulicznych happeningów, artystycznych zdarzeń, których treść ma być polityczna do bólu, a forma artystyczna wysoka.
Można i trzeba wprowadzić stałe sposoby koordynacji działań pomiędzy różnymi podmiotami występującymi w ulicznych protestach
To tylko przykłady, formułowane na gorąco.
Jedno wiem – przesilenie polityczne w Polsce nastąpi i będzie miało dobre skutki jedynie wtedy, gdy do różnych napięć w obozie władzy (jest ich dużo a będzie więcej) dodamy zorganizowany ruch obywatelski.
To jest możliwe.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

https://uploads.disquscdn.com/images/d477c656db4e99d9ffba95ea1e8a4b674474807a57c45b1749c2c21359796dad.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=7zqPHwkMiyg
Idzie nowa epoka. Jednym pierwszych sygnałów była akcja ,, Mee Too”. Z jednej strony kobiety z aspiracjami ( przeciętne wykształcenie kobiet w Polsce jest wyższe niż młodych mężczyzn) a z drugiej rzesza sfrustrowanych kiboli dla których jedyna perspektywa to policyjny mundur i pałka. Różnica potencjałów wyzwala energię. Większość nawet nie zauważa jak męskość została ośmieszona. To co widzimy jest nieprawdopodobnie kompromitujące.
Autor ma rację. Problem w tym, że twarzą tych protestów (czego nie wolno lekceważyć) są dwie panie, którym z koncepcją Autora nie po drodze. Właściwie nie wiadomo z czym im po drodze, bo oprócz słusznie wyrażanego protestu, cel nie został określony. Ma być lepiej i już!
To nie nastraja optymistycznie. https://uploads.disquscdn.com/images/3e40f94e44d3a332cc70aef8738fffd6068cc81ad5a4595697409568c66fd659.jpg
No właśnie – nie wiemy z czym tym Paniom po drodze. One nie są w komfortowej sytuacji aby deklarować z czym im po drodze, bo ruch który firmują nie jest jednorodny. To się musi utrzec i określić. Gdyby dzisiaj cokolwiek zadeklarowały w świecie polityki mogłyby spalic cały ruch protestu. Moim zdaniem my nawet nie mamy wyobraźni ani wiedzy co w ogóle moźnaby im zasugerowac czy podpowiedzieć. Stąd :aby było „zaje.iscie” to trochę gest bezradnosci !
No właśnie, trzeba jednak wyciągać wnioski z z tych procesów jakie znamy. Tylko na wstępie jest czas na spontaniczność, potem to już struktury, procedury i wszystkie znane z teorii organizacji następstwa tych procesów.
Jeżeli nie zarysuje się przynajmniej zarysu koncepcji i pomysłu na działania w społecznej rzeczywistości to poza happening to nie wyjdzie. A szkoda, bo to naprawdę jest nowa jakość w tym czym były dotychczas społeczne protesty w Polsce.
Po to obydwie Panie spotykają się z różnymi ludźmi poczawszy od Donalda Tuska, przez Hołownię i innych polityków, szefów NGOsów, po to wreszcie powołano Radę Konsultacyjną aby skorzystać z różnych koncepcji co mają zrobić dalej. Mam cicha nadzieję, że to jednak zdecydowanie wyjdzie poza hapening, bo do hapeningu nie trzeba koncepcji tylko gotowości do dymienia. Przypuszczam, że koncepcje będą się wykluwać do wiosny.
Panie Sławku, bardzo dziękuję za ten komentarz. Niezwykle rzadko słyszę od ludzi, że nie wiedzą. Raczej jest odwrotnie i jest to poprzedzone krytyką, że jak można było…Jestem w Radzie Konsultacyjnej ale ona jest czysto merytoryczną, a nie strategiczna. Grupy podzielone są na obszary, np. edukacja, zdrowie, LGBT… Pracujemy nad postulatami ulicy, czyli analizujemy to co się pojawiło i tworzymy możliwe sposoby realizacji tych postulatów. To jest pierwszy raz kiedy jako ekspertka mam zbierać, słuchać a później pracować na tym co ludzie wnoszą. I oczywiście przyjmuję wszystkie zastrzeżenia (że to ulica, że co to za hasła, że to emocje) ale jako ekspertka od 20 lat edukująca i pracująca na rzecz zmiany dzisiaj myślę, że zaufam młodym, zrobię inaczej, nie skorzystam ze swoich utartych ścieżek działania. To mi się podoba w Strajku, że po raz pierwszy czuję że nie chodzi o interesy partyjne i ustawianie kogoś na liście. Chodzi o to że jesteśmy wkurwione i żądamy zmian. Najważniejsza zmianą jest natychmiastowe odejście rządu. Pozdrawiam!
Polski koktail = Hołownia + Lempart.
>Pytanie: co dalej?…..występują płatni funkcjonariusze, mający nieograniczony dostęp do różnych środków
>oddziaływania; i do pieniędzy.
„Środki oddziaływania” – są takie jak zawsze (pałki, wyroki, pomówienia etc.etc.) Pieniądze jak pieniądze, zwłaszcza w czasach gdy jedzenia dla wszystkich jest aż za dużo a granice pozostają otwarte.
Pan Szypiński nie zauważa, że możliwościi kontroli t.j. podsłuchu elektronicznego, geolokacji, łączonej informacji z najrozmaitszych elektronicznych baz danych (niedostępnej dla służb porządkowych w „innych” państwach bez nadzoru sądowego z uwagi na nieistniejącą w Polsce ochronę prywatności), słowem kontrola niewyobrażalna dla najbardziej pomysłowych w schyłkowych czasach „totalitarnego” komunizmu….. To jednak nie wszystko bo wspominana w artykule pani Lempart nie ma takich znajomości na europejskich salonach jak polskie władze. Krytyka na forum unijnym??? Jak się okazało ani Merkel ani żaden inny szef unijnego państwa, mimo najrozmaitszych pomruków, nie przerwał wzajemnego poklepywania się po ramionach – w końcu każdy z nich ma w domu, zwłaszcza w czasach „pandemii”, jakieś problemy. Każdy z nich to „solidarnie” rozumie, więc Warszawa jednak otrzyma kolejne setki miliardów euro, bez których na ulicach byłoby o wiele bardziej niespokojnie, a poza tym ogólnie….głodnie. Trudno zresztą by którykolwiek z nich, a specjalnie Merkel, nie widział, że mimo kryzysu, mimo brutalności policji i załamania się rządów prawa władza nadal cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Czyli jak to się mówi po ichniemu, dalej ma społeczny mandat na rządzenie. A skoro Polacy mają takie właśnie preferencje to dlaczego ktokolwiek miałby „umierać za Gdańsk”??? Dla zasad? Odcięcie Polsce funduszy europejskich mogłoby podciąć władzom nogę i zmusić ją do ustępstw. Mogłoby…..tylko, że nikt sobie nie da odciąć głowy za tę prawdę. Równie dobrze mogłyby gwałtownie wzrosnąć, i tak dość powszechne, nastroje antyunijne i antyniemieckie. Pół roku przed Sarajewem nikt nie wierzył w nadchodzące załamanie się porządku europejskiego choć przecież działalność ówczesnych nacjonalistów dla nikogo w Berlinie, Wiedniu, Londynie, Paryżu czy Petersburgu nie była tajemnicą. Panująca u nas powszechna gloryfikacja takich typków jak Piłsudski i Dmowski na tyle zaślepia u nas wszystkich, w tym również opozycję, że uczulenie na zachowanie jedności europejskiej nie jest priorytetowe. Niestety, wygląda na to, że ani pani Lempart ani wielu innych nie rozumie, że (niestety) dla Europy Orban z Kaczyńskim, choć obrzydliwi, wcale nie są najgorszą, niewyobrażalną alternatywą. Więc jak to się cynicznie mówi po angielsku…..if you can’t beat them – join them. Co dalej? Raczej Zjednoczone Królestwo się nawróci i na nowo przyłączy do Unii niż…..Polska i Węgry w niej pozostaną. Ale w tej sprawie „opozycja” i tak nie ma nic do gadania….
https://www.politico.eu/article/angela-merkels-rule-of-law-legacy-divided-europe/