28.05.2021

Rzadko piszę wykłady, zwykle ograniczam się do zarysu tego, co mam powiedzieć. Czasem jednak robię wyjątek i zapisuję dość dokładnie to, co chcę powiedzieć. Tak było tym razem, gdy poproszono mnie o wygłoszenie wspomnieniowego wykładu o Hansie Küngu. Pisałem o nim krótko w SO, ale pomyślałem sobie, że może nasi czytelnicy zechcą się dowiedzieć czegoś więcej, więc pozwalam sobie zaproponować lekturę poniższych refleksji.
Zacznę od głosów, jakie pojawiły się w polskiej prasie po śmierci Hansa Künga 6 kwietnia. Sam opublikowałem 11 kwietnia w GW artykuł pt. „Hans Küng (1928-2021). Gwiazda teologii, której Jan Paweł II zabronił świecić„. Od tamtego czasu ukazało się kilka tekstów w Polsce i wiele w prasie zagranicznej. M.in. 12 kwietnia w TP ks. Eligiusza Piotrowskiego, Hans Küng kochał Kościół. Bez wzajemności. Piotrowski swój artykuł zaczął od wspomnienia:
Kiedy pod koniec ubiegłego stulecia zaproponowałem ks. Hansowi Küngowi przedstawienie polskim teologom głównych intuicji jego twórczych poszukiwań, serdecznie mi to odradził. ‘Obawiam się, że nie zostanę dobrze zrozumiany, a ksiądz sam narazi się na kościelne trudności’ – odpisał, przesyłając swoją ostatnią książkę. Niewątpliwie w pierwszej kwestii miał wiele racji. W Polsce jego teologia pojawiała się wyłącznie w krzywym zwierciadle.
W latach 90. z propozycją wywiadu dla polskiego czytelnika zwrócił się do Künga Andrzej Gwiazdowski, autor obszernego eseju na temat związków etyki i wiary w teologii Künga, wtedy szwajcarski teolog był taką rozmową zainteresowany, niestety do niej nie doszło.
Piotrowski wspomniał, że w Watykan założył Küngowi w 1957 roku „kartotekę heretyka”, która otrzymała numer 399/57/i. Miał on wtedy zaledwie 29 lat i właśnie obronił doktorat poświęcony problematyce usprawiedliwienia w teologii protestanckiej i katolickiej. Inny teolog, ks. Henryk Seweryniak w Rzeczpospolitej z 15 kwietnia swoje wspomnienie zatytułował Inny Hans Küng i od razu wprowadził czytelników we własne odczucia na temat teologa:
Po atakach ks. Hansa Künga na św. Jana Pawła II i papieża Benedykta odechciewało się już go słuchać. A jednak długo towarzyszył nam swoim myśleniem nad wiarą, swoimi książkami, niesprawiedliwą krytyką i poglądami ‘pachnącymi herezją’. Dziś nie sposób wyobrazić sobie, że odszedł i nie skrytykuje więcej z odległej Tybingi nikogo i niczego, dając nam do myślenia.
Dodał jednak od razu, że
jednak warto było go słuchać. Tak jak to zrobił Benedykt XVI. 24 września 2005 roku, zaledwie kilka miesięcy po objęciu steru łodzi Piotrowej, zaprosił go do siedziby papieskiej w Castel Gandolfo i rozmawiali cztery godziny. I nie mówiono wtedy ani o nieomylności papieskiej, ani o celibacie, ani o święceniach kobiet, ani o środkach antykoncepcyjnych. O rehabilitacji teologa Hansa Künga też nie. […]
Seweryniak sentencjonalnie dodał „Ja również nie potrafię myśleć w tych dniach o Hansie Küngu inaczej niż o myślicielu – księdzu, filozofie i teologu – dzięki któremu sporo się dowiedziałem”. Myślę, że tutaj Seweryniak wyznaczył granice polskiej recepcji Künga. Dla polskich teologów katolickich był co najwyżej dającym do myślenia źródłem informacji, które jednak należało przyjmować z dużą ostrożnością. Jeszcze dla porządku odnotujmy, że w tygodniku Polityka 26 kwietnia Adam Krzemiński w swoim eseju połączył odejście Künga ze śmiercią innej krytycznej teolożki katolickiej Uty Ranke-Heinemann, rówieśniczki tego pierwszego. Połączył je w tytule jako „kościelnych buntowników mających swoją wizję katolicyzmu”. Całkiem słusznie.
Moim zdaniem Küng przede wszystkim uczył, czym katolicyzm nie powinien być i starał się pokazywać jego, tak jak on ją rozumiał, prawdziwą naturę. Nawet jeśli po polsku ukazał się tylko mały fragment i to wcale nie najważniejszy jego twórczości, to daje jednak pojęcie o głównych zrębach jego myślenia. Dla porządku przypomnę tytuły i daty tych tłumaczeń:
- Sobór i zjednoczenie. Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, 1964,
- Bóg a cierpienie. Warszawa: Instytut Wydawniczy „Pax”, 1973,
- Życie wieczne?. Kraków: Oficyna Literacka, 1993,
- Credo: apostolskie wyznanie wiary objaśnione ludziom współczesnym. Warszawa: Wydawnictwo Marba Crown, 1995,
- Nieomylny? Kraków: Zakład Wydawniczy „Nomos”, 1995,
- Krótka historia Kościoła katolickiego. Wrocław: Wydawnictwo Dolnośląskie, 2004.
Jednak w globalnej świadomości Küng zaistniał nie jako krytyk papiestwa, ale jako teolog katolicki, który zaproponował nowe spojrzenie na religię w ogóle, a zwłaszcza na jej miejsce w przestrzeni publicznej dzięki wypracowaniu, jak on to ujął „światowego etosu”. Jego powiedzenie, że „nie będzie pokoju w świecie bez pokoju między religiami i nie będzie pokoju między religiami bez dialogu między religiami i nie będzie dialogu między relgiami bez rzetelnej wiedzy o sobie nawzajem” stało się rodzajem mantry powtarzanej od 1993 roku przez przedstawicieli niemal wszystkich religii. On sam swoją tezę sformułował w 1987 roku w eseju „Chrześcijaństwo wobec światowych religii”, opublikowanym w zbiorowej książce Toward a Universal Theology of Religion. Wtedy właśnie był współorganizatorem światowego spotkania przedstawicieli wszystkich religii w Chicago, na którym wszyscy zgodzili się, że musimy ze sobą rozmawiać, bo inaczej się pozabijamy. To właśnie dzięki takim inicjatywom stał się sumieniem współczesnego świata.
A teraz słów kilka o tym jak wspominano odejście Künga na świecie. Niezwykle wpływowe pismo liberalnych katolików amerykańskich „National Catholic Reporter” poświęciło Küngowi aż trzy różne teksty, przywołując entuzjastyczne wręcz opinie niemieckich biskupów, w tym kardynała Waltera Kaspera, który przez kilka lat był asystentem Künga w Tybindze. Właśnie Kasper na łamach watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” napisał, że w ostatnich latach Küng bardzo się zbliżył do papieża Franciszka, który, gdy się dowiedział o zbliżającej się śmierci teologa, przekazał mu błogosławieństwo. Przewodniczący episkopatu niemieckiego bp Georg Bätzing powiedział, że Küng był zawsze wierny swoimi przekonaniom i duchowi soboru watykańskiego drugiego.
W podobnym duchu wypowiedziało się wielu hierarchów włoskich, np. abp Bruno Forte z Chieti-Vasto 7 kwietnia w zbliżonym do Watykanu portalu Vatican Insider powiedział, że „Küng był źródłem wielkiej inspiracji dla Kościoła, który krytykował, bo go kochał”. Forte przypomniał anegdotę związaną z Küngiem, którego podobno kiedyś zapytano, czy chciałby być papieżem. Odpowiedział, że nie, bo wtedy przestałby być nieomylny. Zdaniem arcybiskupa to dobrze ilustruje jego twórcze rozumienie papieskiej nieomylności. Forte dopytywany przez dziennikarza, czy Küng nie przyczynił się do relatywizacji prawdy, odpowiedział: „Prawda nie jest czymś, co się posiada, a więc czymś, czym można się dowolnie posługiwać. Prawda to ktoś, kto wychodzi na spotkanie i kto nas przemienia. W tym sensie ma wymiar dynamiczny, na który Hans Küng kładł nacisk”.
W dniu śmierci Künga w piśmie amerykańskich jezuitów America Roger Haight, wieloletni wykładowca teologii na wielu amerykańskich uniwersytetach, kreśląc teologiczną sylwetkę Künga, napisał, że był on jednym z trzech – obok jezuity Karla Rahnera (1904-84) i dominikanina Edwarda Schillebeeckxa (1914-2009) – najbardziej wpływowych teologów katolickich drugiej połowy XX wieku. Haight dodawał, że to Küng był prawdziwą gwiazdą medialną. Niektórzy właśnie w jego popularności widzieli źródła niepokoju, jaki budził w Watykanie. Na stronie internetowej Berkeley Center for Religion, Peace and World Affairs, działającego na jezuickim uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie od 14 kwietnia dostępne są kolejne teksty poświęcone Küngowi (Hans Küng and the Global Ethic), do dzisiaj ukazało się ich kilkanaście i każdy omawia różne aspekty jego teologii.
Trzeba powiedzieć, że Hans Küng był teologiem wyjątkowym w Kościele katolickim z wielu względów, ale przede wszystkim dlatego, że potrafił godzić niezależność myślenia z akceptacją dogmatu. Robił to w sposób, który nie wszyscy zaakceptowali, jednak dla mojego pokolenia, a zwłaszcza teologów studiujących w latach 80. był niedościgłym wzorem. Z rodzimej Szwajcarii wyniósł umiłowanie wolności, a Niemcy dały mu solidne podstawy systemu filozoficzno-teologicznego. Cenił przede wszystkim wolność badań naukowych i próbował rozumieć dogmaty, a nie tylko bezmyślnie przekazywać je jako prawdy objawione. Można powiedzieć, że w duchu słynnego artykułu Karla Rahnera na temat soboru chalcedońskiego z 1954 roku uważał, że każdy dogmat katolicki jest jednocześnie zakończeniem pewnego procesu myślowego i początkiem nowej krytycznej refleksji. Wydawało się, że stanie się jednym z filarów odnowionego katolicyzmu, niestety jego nowatorska teologia, budząc entuzjazm studentów, przerażała strażników ortodoksji.
Co gorsza, jasno świecącą od czasów soboru watykańskiego drugiego gwiazdę teologii próbował zgasić polski papież, głównie z powodu krytycznego stosunku do dogmatu papieskiej nieomylności. Choć już od początku lat 60. Küng był pod baczną obserwacją watykańskich urzędów to Paweł VI, jak sam Küng twierdził, roztoczył nad nim ojcowską opiekę. Głównym problemem dla Kurii Rzymskiej było krytyczne spojrzenie na uchwalony w 1870 roku dogmat o nieomylności papieskiej, Paweł VI, choć cierpiał z powodu krytycznych uwag szwajcarskiego teologa, potrafił dostrzec jego dążenie do prawdy. Z chwilą, gdy Karol Wojtyła został papieżem i przybrał imię Jana Pawła II, uznał, że szacunek dla autorytetu urzędu papieskiego jest najważniejszym probierzem ortodoksji. Trudno się więc dziwić, że już po roku rządów, w 1979 roku Jan Paweł II pozbawił go prawa nauczania teologii katolickiej. Paradoksalnie ten zakaz Küngowi nie tylko nie zaszkodził, ale stał się początkiem jego światowej kariery jako teologa, a zwłaszcza specjalisty od dialogu międzyreligijnego.
Jego kolegą na Wydziale Teologicznym w Tybindze był Joseph Ratzinger, którego zresztą Küng zaprosił do wykładania na tym najbardziej prestiżowym uniwersytecie niemieckim. Niestety po roku 1968 Ratzinger zrezygonował z teologicznej dociekliwości i oddał swój umysł całkowicie na służbę skostniałego systemu watykańskich instytucji. Bronił tego systemu kosztem autonomii teologicznej, choć jeszcze w 1977 pisał: „To, czego Kościół dzisiaj potrzebuje, to nie pochlebców pomagających zachować święty spokój, ale ludzi gotowych skonfrontować się twarzą w twarz z każdym nieporozumieniem i atakiem, które może sprowokować ich postawa”.
Być może miał na myśli właśnie Künga. W każdym razie sam Küng nigdy nie potrafił zrozumieć dlaczego Ratzinger zdradził ich wspólne ideały z okresu wspólnej pracy w czasie soboru watykańskiego drugiego. Choć po wyborze na papieża Ratzinger jako Benedykt XVI zaprosił Künga na wielogodzinną rozmowę do Watykanu, to nigdy nie uznał błędu, jakim było pozbawienie kolegi praw nauczania teologii, której był jednym z najbardziej twórczych przedstawicieli.
Sam Küng odpowiadając na często zadawane mu pytanie, dlaczego nie wystąpił z prześladującego go Kościoła, odpowiedział: „Za bardzo sam zaangażowałem się w przemianę i odnowę, bym mógł sprawić zawód tym, którzy angażowali się wespół ze mną”. Można tę deklarację odczytać również jako wyraz niezgody na to, by to kościelni biurokraci decydowali, kto spełnia warunki przynależności do wspólnoty katolickiej.
Różnicę w postrzeganiu teologii przez siebie i wspominanego Ratzingera czy później Jana Pawła II upatrywał w ich ograniczonym kontakcie z kulturą współczesną. Ten pierwszy nigdy nie wyszedł poza teologię katolicką, a dla tego drugiego zasadnicze znacznie miało doświadczenie dwóch totalitaryzmów, faszystowskiego i komunistycznego. Wojtyła postrzegał Kościół jako ofiarę i nigdy nie zdobył się na krytyczną refleksję nad reprezentowaną przez siebie instytucją. Stąd niemożność dostrzeżenia ciemnych stron Kościoła, w tym pedofilii kleru.
Polski papież nie był w stanie pojąć, że katolicyzm był jednym z wielu światopoglądów obecnych w pluralistycznym świecie i wcale nie musi być traktowany jako absolutne kryterium w ocenianiu rzeczywistości. Dla Jana Pawła II najważniejszą strategią była konfrontacja z wrogim światem totalitaryzmu, a gdy tego wroga zabrakło po upadku komunizmu, robił wszystko by wynajdywać wrogów nowych. Jak wiadomo, w ostatnich latach takim wrogiem stała się nigdy jasno nieokreślona „cywilizacja śmierci”. Pewnie dlatego Jan Paweł II nie był w stanie zrozumieć otwartości, ciekawości teologicznej i tolerancji dla innych systemów myślenia, jakie prezentował w swoich publikacjach Hans Küng.
Usztywnienie teologii w okresie posoborowym, czego wyrazem była np. encyklika Pawła VI „Humanae vitae” (1968), utwierdziło Künga w przekonaniu, że fałszywie pojęta nieomylność papieża jest źródłem wszelkiego zła w Kościele katolickim. To stanowisko było powodem wspomnianego pozbawienia go prawa nauczania teologii katolickiej, co bynajmniej nie wpłynęło na zmniejszenie intensywności jego działalności naukowej. Wprost przeciwnie.
Wszystkie jego książki były bestselerami. Najważniejsze z nich to „Być chrześcijaninem” (1974) i „Czy Bóg istnieje?” (1978), niestety nie zostały przetłumaczone na język polski. O tej pierwszej w 1976 roku Joseph Ratzinger napisał: „Mogłaby ona stanowić znakomitą »Summę dla pogan« (Summa pro paganis), czyli jakiś przedpokój do wejścia w teologię”. Od siebie dodam, że ten przedpokój jest o wiele ciekawszy niż opasłe tomy opresyjnej teologii produkowanej w zaciszach watykańskich murów. Mniej oryginalne były jego książki poświęcone innym religiom, powtarzał w nich Küng ustalenia innych teologów, specjalistów z poszczególnych religii.
Wróćmy na koniec do polskiej recepcji, a raczej jej braku, myśli Künga. Wspomniany zakaz z 1979 roku skazał Künga na banicję z polskich Wydziałów Teologicznych i seminariów duchownych. Owszem, po tej dacie ukazały się jeszcze trzy jego książki, ale by tak rzec – poza obiegiem kościelnym. Tłumaczenie dwóch z nich zawdzięczamy znakomitemu tłumaczowi i eseiście Tadeuszowi Zatorskiemu, który w 1993 roku przełożył Życie wieczne? dla Oficyny Literackiej, a dwa lata później najsłynniejszą bodaj i najbardziej dyskutowaną krytyczną analizę dogmatu o nieomylności papieskiej Nieomylny? Warto jeszcze odnotować polskie tłumaczenie ciekawego objaśnienia podstawowych prawd wiary katolickiej – Credo. Apostolskie wyznanie wiary objaśnione ludziom współczesnym – które ukazało się dzięki tłumaczeniu ks. Ignacego Bokwy w 1995 w wydawnictwie Marba Crown. Nie muszę dodawać, że wszystkie te książki są właściwie nie do zdobycia.
Do polskiego wydania Nieomylnego? Hans Küng napisał: „Autora niniejszej książki próbowano w jego Kościele izolować przy pomocy sankcji dyscyplinarnych. Próbowano zmusić go do milczenia i zepchnąć na margines. Zamiar ten jednak nie powiódł się”. A na koniec dodawał: „Mimo wszelkich represji, jakich doznałem od rzymskiego systemu, pozostałem z przekonaniem katolickim kapłanem i z radością katolickim teologiem. Nie chciałbym, aby Kościół skurczył się w trzecim tysiącleciu do rozmiarów dużej sekty. Pragnę, by nadal pozostał dla milionów ludzi na całym świecie intelekturalną ojczyzną, duchową siłą i wiarygodnym moralnie autorytetem”.
Można więc powiedzieć, że zakaz wypowiadania się w imieniu Kościoła miał efekt wręcz paradoksalny. Jak pisał w 1999 roku w szeroko kolportowanym wykładzie poświęconym „Długiej drodze do Weltethos”, ten zakaz okazał się błogosławieństwem, bo uwolnił go od krępującego gorsetu rzymskiego nadzoru.
Od lat 90. Küng zajmował się głównie możliwościami dialogu między religiami. Powołał też fundację „Global Ethic”, której celem było znajdywaniem punktów wspólnych wszystkich religii. Całe życie był związany z Uniwersytetem w Tybindze, gdzie uczył aż do przejścia na emeryturę w 1996 roku.
W mojej podręcznej bibliotece mam dwie ostatnie jego książki z dedykacją Po co Weltethos? (to rozmowy z Jurgenem Hoerem) (2009) i Czy Kościół można jeszcze uratować? (2011). Obie w dużym stopniu określają moje myślenie zarówno o innych religiach, jak i o Kościele katolickim.
Do wspomnianych książek należy jeszcze dodać trzy tomy wspomnień. W 2002 roku ukazał się tom pierwszy Wywalczona wolność, tom drugi Kontrowersyjna prawda ukazał się w roku 2007, tom zaś trzeci i ostatni Przeżyte człowieczeństwo, ujrzał światło dzienne w 2013. Stanowią one ważną kronikę jego zmagań o wolność i niezależność myślenia w ramach struktur kościelnych. Są też zapisem zwycięstwa indywidualności nad bezdusznością systemu wzmacnianego usłużnością „miernych, biernych, ale wiernych”, którzy do dzisiaj zapełniają szeregi teologicznych katedr niemal na całym świecie.
Warto też odnotować, że jego niemiecki wydawca Herder w 2015 roku rozpoczął wydawanie 24-tomowej edycji dzieł zebranych. Nie jest wykluczone, że wpłynie ona na ożywienie zainteresowań myślą Hansa Künga również w Polsce – kraju, który jak dotąd wyraźnie od niej stronił.

