Ta sama telewizja, ten sam kanał, mniej więcej pół godziny różnicy czasu… i dwa tak kompletnie różne, nieprzystające do siebie światy.
Najpierw, w programie „Horyzont”, znakomita rozmowa z prof. Zygmuntem Baumanem o świecie po zamachu 11 września. – Ten nowy świat – mówił Profesor – dopiero się rodzi. Żyjemy w okresie interregnum, ale nikt nie wie, czym to się zakończy. Czy i kiedy będziemy w stanie stworzyć nowe instytucje, które zaprowadzą jakiś ład? Świat dwubiegunowy przestał istnieć, a jednobiegunowy okazał się ponad siły jedynego mocarstwa światowego, które mogło aspirować do roli hegemona i światowego żandarma. Płacimy za to dzisiejszym kryzysem globalnym. I to „interregnum” – dowodził Profesor – dotyczy i Polski. Bezpośrednio. Nie tylko przez konsekwencje kłopotów u innych, ale także dlatego, że stajemy wobec podobnych wyzwań. Pytany o prognozy prof. Bauman odpowiadał, jak przystało na filozofa: w dłuższej perspektywie jestem optymistą, ale w krótkiej – raczej pesymistą…
Potem w „Faktach po Faktach” rozmowa z Anną Fotygą, kreowaną na najlepszego ministra spraw zagranicznych RP od czasów odzyskania niepodległości. To jest praktycznie od czasów Józefa Becka, bo przecież późniejsi się nie liczą. A taki Skubiszewski, Geremek, Olechowski, Rosati, Bartoszewski, czy Meller, to przy niej pętaki. Zresztą, jak twierdzi “w skrócie myślowym” jej partyjny kolega, Antoni Macierewicz, więcej niż połowa z nich była agentami KGB, ZSRR oraz Putina.
I od razu – kubeł zimnej wody. Albo pomyj. Z tym samym, charakterystycznym grymasem, który raz ma wyrażać obrzydzenie, a innym razem – uśmiech, Pani Minister wyjaśniała dlaczego ujawnione depesze WikiLeaks, (w których ambasada USA w Warszawie uznała ją za osobę – mówiąc oględnie – mało profesjonalną, jak na standardy dyplomatyczne), właściwie są laurką wystawioną jej i PiS-owi.
Wszystkiemu – mówiła – winna jest Gazeta Wyborcza, media mainstreamu, (jak zawsze), no i dyplomaci z klanu Geremka, których nie zdążyła jeszcze „wyczyścić”. Na podchwytliwe pytanie prowadzącej, za co mogłaby pochwalić ministra Sikorskiego, odpowiada: tylko za jedno; że porównał Gazociąg Północny do Paktu Ribbentrop-Mołotow. Bo cała polityka zagraniczna PO, to jedna wielka kapitulacja, klientyzm i wyprzedaż, lub jeszcze gorzej – zdrada narodowych interesów. Polska – ostrzega Pani Minister – traci suwerenność. Jeszcze trochę, a padnie na kolana przed Rosją, znajdzie się tam, gdzie dziś jest Białoruś z Łukaszenką. A przecież – przynajmniej taki był sens jej wypowiedzi – należy być twardym, walić pięścią w stół na europejskich i natowskich salonach. I tak długo blokować Moskwę wszędzie gdzie tylko się da, aż wreszcie zmusimy NATO i Europę by ruszyły na wojnę z Rosją. Oczywiście, w imię polskich interesów narodowych, których jedynym, prawdziwie patriotycznym wyrazicielem może być tylko PiS…
Minister Graś, który w tym samym programie, (choć nieco później), miał okazję ustosunkować się do wypowiedzi Pani Minister – apelował do prowadzącej: zapraszajcie ją do studia możliwie jak najczęściej, choćby codziennie… W domyśle: bzdury które opowiada będą najlepszą szczepionką przeciwko recydywie idiotyzmów i fobii IV RP.
Nie byłbym tego taki pewien. Na wieczornym spacerze z psem byłem mimowolnym słuchaczem znamiennego dialogu. Dwie panie i pan. Wszyscy – takie odniosłem wrażenie, sądząc z tonu i słownictwa – w stanie wskazującym na…
Niczym antyczny chór, na gorąco komentowali telewizyjne wystąpienie Pani Minister… Zwłaszcza jedna z pań, która na moment przeszła od bluzgów i w języku wręcz literackim zaczęła wynosić pod niebiosa jaka wspaniała była Pani Minister, jak pięknie ripostowała. I była taka elegancka… By za chwilę wrócić do wcześniejszych bluzgów, bo – tu cytat – „ten Sikorski, k….wa, to ch…” – Pomyślałem wówczas: tu Bauman, a tu Fotyga… Taki jest rzeczywisty wymiar naszej rodzimej „wojny cywilizacji”, prowadzonej pod flagą biało-czerwoną. Oby tylko do wyborów. I ani dnia dłużej.
Oj, nie lubię gdy pod mądrymi, wymagającymi przemyśleń tekstami tak długo nie ma żadnego odzewu! A przecież wielu czytelników zaglądało już zapewne na tę stronę.
Dwa światy – tu i w omawianej przez Autora sytuacji. I tu i tam komentarzy brak albo aż nazbyt gorące. Wzmiankowana grupa jednak programu „Horyzont” zapewne wcale nie oglądała – był dla nich nudny bo dotyczący spraw międzynarodowych. Zaś wywiad z b. minister był rodzajem rozrywki. A co do ich komentarzy… Nie zdajemy sobie często sprawy jak wielu ludzi, nawet formalnie wysoko wykształconych, jest imprintowanych od dzieciństwa pewnymi poglądami. (Można to nazwać też fobią lub uprzedzeniem). Większość musiała przed gronem cioć i wujków popisywać się „Wyznaniem wiary dziecięcia polskiego”, gdzieś się wbiły słowa podobno Mickiewicza – tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem…
Biedny nasz naród, bo do tego można dodać „Nie będzie Niemiec…”, „Lance do boju, szable w dłoń…” No i jeszcze dość niepopularna prawda – większość ulega niestety,”genetycznemu” antysyjonizmowi.Pamięta Pan, jaki wrzask podniósł się, gdy któryś z żydowskich polityków powiedział o wysysaniu go z mlekiem matki? A to nie było dalekie od prawdy.
No i stąd takie teksty podsłuchanego towarzystwa. Fotyga reprezentowała dla nich te wszystkie harde zawołania. A na dodatek nie mogli jej przypisać na podstawie wyglądu (choć i inteligencji też) żydowskiego pochodzenia. A Radek? A bo to wiadomo kim jest? Za granicą się szlajał, tam jakieś studia podobno kończył, zna Rasmussena, no i na dodatek ma żonę Żydówkę. To wystarczy by nie był „nasz”. A jak nie nasz, to bluzgi są dla niego i tak zbyt łagodną oceną.
Gorzkie to! I nie widać chirurga, który by nie tylko zszył ze sobą te dwa światy, ale i sprawił by nie następowało odrzucanie przeszczepu.