Jerzy Klechta: Bełkot po polsku2 min czytania

tvn242015-01-08.

Bełkot polityczny ściga się w Polsce  o pierwszeństwo z bełkotem medialnym. Politycy i wyrobnicy mediów walczą o stołek sprawniejszego celebryty. Nie myślą – warczą.

Kultura obywatelska i kultura polityczna tworzą przestrzeń życia publicznego. Zaś jej brak sprowadza  na rozdroże również życie każdego z nas, życie indywidualne. Zalewający nas polityczny i medialny  bełkot sprawia, że sami bełkoczemy. 

Temat ten poruszał  w swoich pracach zmarły niedawno prof. Edmund Wnuk-Lipiński. O niskiej kulturze politycznej mówi  się wtedy – pisał profesor – kiedy zaufanie do innych jest znikome, a tolerancja dla odmiennych racji  jest niezbyt wysoka, przeważa natomiast dążenie do realizacji interesów prywatnych lub danej grupy.

Niska kultura dyskursu obecnego  w większości kanałów polskiej telewizji (bezkompromisowo rozprawił się z poziomem rozmów prowadzonych w programach TVN Andrzej Celiński ) bierze się m.in. z braku tolerancji dla odmiennych racji. Brakowi tolerancji towarzyszy brak wiedzy, operowanie komunałami. Do publicznych dyskursów zapraszani są najczęściej ulubieńcy prowadzących dyskusję. I jedni i drudzy, z braku wiedzy na dany temat nie mają wiele mądrego do powiedzenia. Plotą o niczym, od czasu do czasu spierają się nie wiadomo o co, pokrzykują i aż do znudzenia przerywają innym. W sumie –  jako się rzekło – mamy do czynienia z medialnym bełkotem celebrytów  tak politycznych, jak i medialnych.

Politycy odmiennych opcji  dążą przede wszystkim do realizacji interesów swojej partii i jest to w pełni zrozumiałe. Ale gdy dyskutantom brakuje kultury osobistej, gdy górę bierze chory partykularyzm,  stosowanie chwytów „poniżej pasa”, sięganie do życia prywatnego adwersarza, a nawet  do pomówień – wówczas mamy do czynienia z medialnym folwarkiem.

Najboleśniejszy jest niski poziom wiedzy. Nawet tzw. specjaliści często-gęsto plotą trzy po trzy (jak np. specjalista – antyterrorysta potokiem nie na temat wywodu, zakrzykiwał sensowną analizę zbrodniczego ataku ultra-islamistów na redakcję „Charlie Hebdo” w Paryżu; przedstawił ją prof. Smolar, z trudem przebijając się przez wodolejstwo „specjalisty”).

Uwagi te kieruję do polskiej sceny. Nie potrafimy się „pięknie różnić”. Nie tak rzadko obserwuję programy polityczne zagranicznych stacji. Spory są tam gorące. Ale nawet najgorętszy spór nie zamienia się w bełkot. Adwersarze na koniec podają sobie ręce. U nas – zgrzytają zębami.

Jerzy Klechta


 

 

20 komentarzy

  1. Magog 08.01.2015
  2. Tetryk56 08.01.2015
  3. otoosh 09.01.2015
    • Federpusz 09.01.2015
    • nexton 10.01.2015
  4. slawek 09.01.2015
  5. andrzej Pokonos 09.01.2015
    • jureg 09.01.2015
      • andrzej Pokonos 09.01.2015
    • W.Bujak 09.01.2015
    • Mr E 09.01.2015
  6. Małgorzata P. Bonikowska 09.01.2015
  7. W.Bujak 09.01.2015
  8. Magog 09.01.2015
  9. otoosh 09.01.2015
  10. gość 09.01.2015
    • Marian. 09.01.2015
      • gość 10.01.2015
      • A.K-B 10.01.2015
  11. Woziwoda 10.01.2015