od strony czysto technicznej wybór dudy na prezydenta zamyka epokę, w której jedyną przyszłością polski była jej przeszłość, będzie on pierwszym prezydentem, który nie wlecze za sobą bagażu obciążeń z czasów komunizmu. spośród pięciu prezydentów po 1989 roku dwaj: jaruzelski i kwaśniewski byli ludźmi ancien régime’u. pozostali trzej: wałęsa, kaczyński i komorowski, to kombatanci antykomunistycznej opozycji.
urodzony w roku 1972 duda był jeszcze dzieckiem w “epoce edwardiańskiej” jak nazywano lata władzy gierka. później, w czasach, kiedy komunizm chylił się ku upadkowi i nawet stan wojenny nie był stanie wskórać więcej niż przedłużyć agonię o kilka lat, obecny prezydent elekt był jeszcze zbyt młody na jakąkolwiek działalność po jednej lub drugiej stronie. będzie on więc pierwszą głową państwa bez politycznych uwikłań z epoki komunistycznej.
dopiero przyszłość pokaże, czy ten brak obciążeń wpłynie korzystnie na obyczaje polityczne. póki co – kto chciał, mógł zwrócić uwagę na lepsze maniery bezpośrednio po wyborach.
kiedy wałęsa przegrał pojedynek wyborczy z kwaśniewskim, nie było nawet mowy o gratulacjach dla prezydenta elekta. później, kiedy kwaśniewski zaprosił wałęsȩ na uroczystość zaprzysiężenia, nasz już naonczas pokojowy noblista, odznaczony za to, że był bohaterem bezkrwawej rewolucji, został opętany duchem konfrontacji. komuś takiemu – oświadczył – nie podałbym nie tylko ręki, ale nawet nogi…
do podania ręki doszło dopiero po latach, kiedy ex prezydent wałęsa zaprosił ex prezydenta kwaśniewskiego na swoje urodziny.
kiedy pięć lat temu komorowski pokonał w wyborach jarosława kaczyńskiego, pokonany kandydat oświadczył, że jego adwersarz został wybrany przez nieporozumienie i wyrażał SIȩ o prezydencie “ten pan”.
tym razem uczestnicy pojedynku przestrzegali zasad kurtuazji, co jest pozytywnym novum na polskiej scenie politycznej. trudno na razie powiedzieć czy te lepsze formy towarzyskie są zapowiedzią jakiejś istotnej zmiany. jedno jest pewne – nowy prezydent zawdzięcza swój sukces elekcyjny generacji wyborców, którą babranie się w PRL-owskiej przeszłości zwyczajnie nudzi i w żaden sposób nie przystaje do problemów tej części elektoratu. ten kierunek ewolucji jest już nieodwracalny. spleceni w klinczu dwaj główni uczestnicy walki na politycznym ringu nie są jednak w stanie tego zrozumieć.
wyborcy, którzy wypowiedzieli poparcie dotychczasowemu prezydentowi, w niewielkim tylko stopniu opowiedzieli się za PiS-em. wynik wyborów wynika bardziej z potrzeby zmiany, niż sympatii dla jednej lub drugiej z dwóch głównych partii. platforma była głównym chłopcem do bicia, bo rządzi od ośmiu lat. gdyby było odwrotnie, lanie dostałby PiS – zgodnie z maksymą, głoszącą że nie ma nic gorszego dla narodu niż długie panowanie.
jarosław kaczyński od tylu już lat wciąż jest żądny krwi, bo uważa, że okrągły stół był jednym wielkim cynicznym oszustwem i tylko jego władza może doprowadzić przemiany do końca. trzeba tylko rozstrzelać ileś tam tysięcy łajdaków (lub przynajmniej powsadzać, bo ohydna UE wymusiła na polsce wyrzeczenie się kary głównej), a jeżeli takich zabraknie, to dobierze się z niewinnych – dla dobra ojczyzny.
prezydenta z nowszej generacji polityków te obrachunki z przeszłości mało już obchodzą. jego żądza władzy zostanie całkowicie zaspokojona, gdy można będzie powsadzać do więzienia aktywnych zwolenników zapłodnienia metodą in vitro.
postęp jest tak znaczący, że niepodobna go przeoczyć.
natan gurfinkiel
Popatrz, jak sobie przez chwilę popatrzyłem na tę fotkę okrągłej dudy z uszami, nagle znalazłem polski odpowiednik dla znanego ci słowa, w doczepce do Wyspiańskiego: “ostał ci się ino szmuj” (właśnie, może jednak sznuj?)
Może i go nie obchodzi ale jego szefa i owszem. JK rozstrzela opozycję z czasów PRL na czele ze znanymi “postkomunistami” (to nie moje określenie a publicystów propisowskich) Michnikiem i Komorowskim, a Duda najlepiej ofiary aborcji oraz in vitro. I gra muzyka…