Żyjemy w świecie innym od tego sprzed lat. Zawsze żyje się w innym świecie. Gdy w 1968 roku przez zachodnią Europę przeszła społeczna rewolta, wydawało się, że wszystko stanęło na głowie. Młodzi Francuzi, Holendrzy, cała Europa na zachód od bloku wschodniego otworzyła drzwi i okna na wolność (obyczajową, religijną, seksualną itd.) w skali dotąd nieznanej.
W Polsce, która znajdowała się w zamkniętych klamrach reżimu wybuchały inne ogniska. Bolesny marzec 68, na który złożył się odgórnie sterowany antysemityzm, jednym przyniósł wstyd, drugim upokorzenie, tym, których dotknął bezpośrednio czyli Polakom pochodzenia żydowskiego – wygnanie; u niemałej zaś części Polaków górę brała obojętność, a tu i ówdzie nawet pewnego rodzaju satysfakcja.
Otworzyłem jedną z kart przeszłości. Było ich wiele z mrocznym grudniem 1981 roku i stanem wojennym na czele oraz okresem stalinowskim (1948 -1955), gdy nawet za opowiedzenie politycznego dowcipu szło się na kilka lat do więzienia.
Dla dzisiejszego pokolenia są to bajeczki, którymi nawet nie ma co straszyć dzieci, bo i tak pojąć je trudno. Dzisiaj mamy na głowie całkiem inne problemy i choć obiektywnie rzecz biorąc w porównaniu z dawnymi laty są przysłowiowym „pryszczem”, niemniej – skoro pragniemy z żywymi naprzód iść i po życie sięgać nowe – wymagają akupienia, troski, szukania rozwiązań. I zwracania uwagi na pojawiające się zagrożenia.
Media tym się nie raczej zajmują. Swoją „misję” sprowadzają do nakręcania spirali sensacji. Nasi rodzimi politycy i media jako „czwarta władza” zajmują się przede wszystkim sobą. To znaczy tym, co przynosi im korzyść (finansową, grupową, osobistą itp.). W istocie funkcjonują w zamkniętym świecie. Wiedząc jak wiele od nich zależy, lekceważą całą resztę: naród.
I klasa polityczna i media – mowa o Polsce – próbują ulepić Rzeczpospolitą według własnej hierarchii „wartości”.
Na tej chorej glebie, jak grzyby po deszczu pojawiają się uzdrowiciele, polityczni znachorzy, krótko mówiąc hałaśliwi idole, jak ów obywatel – estradowiec obiecujący złote góry, a w rzeczywistości zmierzający do likwidacji struktur państwa polskiego.
Skupia wokół siebie wszystkich możliwych przegranych uzurpatorów politycznych, od przypominającego cyrkowego clowna Korwina-Mikke i „pięknej – naiwnej” pani Ogórek, po niejakiego Brauna, niby to reżysera , ale z pewnością faszyzującego „patrioty”, który w pierwszej kolejności – jak głosi – chciałby wypędzić z kraju Żydów i masonów.
Naród wie, że został oszukany. W chaosie nie wie jednak jaką zająć pozycję. Komu wierzyć. W chaosie, a jest do niego już blisko, najlepiej czują się szarlatani. Wyjście jest jedno jedyne. Polacy muszą postawić przede wszystkim na mądrych. Uczciwość zmierzy się w praktyce.
Pełna zgoda a Autorem, może nie we wszystkim, ale zgoda.
Tylko ta końcówka z tytułu „Polacy muszą postawić przede wszystkim na mądrych.”
A jak to do cholery poznać? Już wybrałem, już zaufałem, już sie przekonałem.. Tylko w swojej naiwności postanowiłem sprawdzić w Archiwum Internetu iiiiiiiii
Jeszcze raz być nabranym na gładkie słówka?
Bóg Internet podlewa moje ziarna wątpliwości tak intensywnie że nie odróżniam już co jest chwastem a co nie.
No i jak tu stawiać na mądrych jak robią ze mnie idiotę?
Coś trzeba wymyślić, tylko co? Teścik? Zrobiony przez mądrych?
Jedyną metodą wybierania demokratycznie mądrych jest zrobienie mądrych wybierających. Niestety, wiedzą o tym politycy na całym świecie, i dlatego robią wszystko, aby wybierający byli jak najgłupsi. I kółko się zamyka…
Rewolta i oszołomstwo (Kukiz + PiS) muszą się dokonać. Inaczej wyborcy nie poczują (na własnym grzbiecie), że zbłądzili. Kolejne generacje muszą sie uczyć na błędach. Ponieważ odrzuacają wiedzę i doświadczenia poprzedników trzymajmy kciuki, żeby chociaż uczyli sie na własnych.
Jak to powiedział niejaki Kuraś w znanym serialu:
– I jak by się nie kręcił, to zawsze dupa z tyłu.
Abyśmy jej tylko byle komu nie nadstawili…
A kto sie przyzna, ze jest glupi? Dajemy sie oglupiac takim Rydzykom i zidiocialym eminencjom KK, wierzac, ze oni sa madrzy.
nie tyle zostało szanowne społeczeństwo oszukane, co ciągle uczy się tak postanawiać swoje przedstawicielstwa aby efektywnie i dla jego dobra nim zarządzały, a że taka robota to łakomy kąsek, że sprawa zaczyna się od wyborców, tys prowda. Kółko się jednak nie tyle zamyka, co nie domyka a autor nie dopowiada recepty do końca – system postanawiać aby zachowywał zdolność w miarę bieżącej auto weryfikacji a od szaleństw bieżącej polityki chronić ma nas nie tyle przenajświętsza panienka co zobowiązywanie polityków do wypełnienia ich powinności, w szczególności polityki sektorowej państwa ustanawianej przez ekspertów, a tym efektywny system przyda odpowiedniej wartości, ekonomista by jeszcze pewnie dopisał o wadze czasowych horyzontów dla inwestycji. Jak znaleźć mądrych (i nie tylko) sposób jest jeden, a fructibus eorum cognoscetis eos, przy czym ja nie sądzę aby aż tak źle nam było.