Jako jezuita pracujący w Krakowie ceniłem sobie pragmatyczne podejście do wielu spraw biskupa pomocniczego kurii krakowskiej bpa Kazimierza Nycza. W przeciwieństwie do swego szefa, kardynała Franciszka Macharskiego słynącego z powiedzeń enigmatycznych – bp Nycz potrafił zawsze zachować się tak jak trzeba.
Po latach odkrywam, że stał się pilnym i zdolnym uczniem swego krakowskiego pryncypała. Czytam i oczom nie wierzę. To, co mówi rzecznik kurii, tym razem warszawskiej, przypomina mi jako żywo czasy krakowskie.
Przecież to, co się stało w kościele sióstr wizytek jest jasne jak słońce, tymczasem rzecznik ks. Przemysław Śliwiński powiada, że kuria warszawska będzie chciała wyjaśnić sprawę ks. Seniuka, gdyż „nie chce opierać się na doniesieniach medialnych i z tego powodu musi dojść do spotkania kapłana z kard. Kazimierzem Nyczem”.
Nawet więcej, ks. Śliwiński podkreślił, że kuria będzie wyjaśniała tę sprawę tak, jak w każdej innej sytuacji, gdy podczas mszy dochodzi do zdarzeń budzących kontrowersje medialne. – I nie jest to żaden precedens, tylko jest to normalne działanie kurii. Czyżby, a ja w mej naiwności myślałem, że doszło do uratowania honoru kleru warszawskiego, w tym kardynała Nycza. Naiwniak, myliłem się srodze.
Czegoż to się jeszcze dowiaduję z medialnych doniesień? Że chodzi o wyjaśnienie dwóch kwestii. Czy rzeczywiście doszło do „pewnego rodzaju narracji politycznej” podczas mszy, bo „Kościół nie powinien wpisywać się w żadną narrację polityczną i musi stać ponad podziałami, musi być apolityczny”.
Po drugie – jak podkreślił rzecznik kurii – chodzi o wyjaśnienie, czy „nie doszło przynajmniej do stworzenia wrażenia, tj. pewnego rodzaju dezawuowania słów biskupów, ponieważ to biskupi są odpowiedzialni za swoją misję, za swoje zadania, które w ostatnim czasie wykonywali”.
To doprawdy pyszne. Przecież Kościół katolicki w Polsce unika jak ognia dwu rzeczy – mieszania się w politykę i posiadania swego zdania na jakikolwiek temat. Trzyma się bowiem z dala od wszelkich spraw mogących wpływać na decyzję polityków i nie pozwala wiernym, i komukolwiek innemu, zrozumieć co tak naprawdę ma na myśli.
To kwintesencja strategii duszpasterskiej kardynała Franciszka Macharskiego. Wiedzę, że ma zdolnych naśladowców i to nie tylko w Krakowie, ale i w Warszawie.
Jako człowieka życzliwego Kościołowi martwi mnie to. Coraz bardziej.
Stanisław Obirek



Władza deprawuje.
„To, co mówi rzecznik kurii, tym razem warszawskiej, przypomina mi jako żywo czasy krakowskie”. A mi przypomina jako żywo zupełnie inne czasy i innych ludzi. A jacyż oni, jak się okazuje, podobni.
Biskupi polscy nigdy nie zawodzą…
Obskurantyzm, nacjonalizm i sobiepaństwo gwarantowane…
Jako człowieka życzliwego Kościołowi martwi mnie to.
Coraz bardziej.
………………..
Proszę się nie martwić, dadzą sobie sami radę bez pomocy zewnętrznej.