Najgorsza antypisowska koalicja będzie lepsza od rządów PiS. Jeśli tylko po wyborach udałoby się ją utworzyć!
Co dalece niepewne.
Nie zgadzam się tym razem z Jarosławem Kurskim z Gazety Wyborczej, ani z popierającą go tamże Katarzyną Kolenda-Zalewską, ani z wieloma innymi, którzy uważają, że taka niezborna koalicja byłaby gorsza niż Kaczyński u władzy. Koalicja ta – ich zdaniem – by się szybko rozpadła, a wtedy, w kolejnych wyborach PiS zdobywa większość konstytucyjną i dopiero nam daje popalić. A jak trochę porządzi, to Polacy zobaczą co to takiego, czemu dadzą wyraz w kolejnych wyborach.
Niech będzie, że do takiej ratunkowej koalicji nie pasuje przymiotnik lepsza czy dobra, tylko mniej zła niż rządzący PiS. Lecz różnica między jedną i drugą rzeczywistością nie będzie adekwatna do procentów głosujących tak czy inaczej. Parę procent głosów przewagi po stronie PiS grozi nam państwem innej kategorii niż to, które mamy od roku 1989. Zresztą PiS wyraźnie to zapowiada.
Mają absolutną rację ci co piszą, że Platforma, PSL, partia Petru i jako tako zjednoczona ad hoc lewica nie będą w stanie stworzyć sprawnego rządu. Przy rozstrzelonych ambicjach i interesach, będą się wzajemnie paraliżować. Ich energia będzie się wyładowywać w koalicyjnych rozgrywkach. Być może niczego sensownego nie uda się takiemu rządowi zrealizować.
Niekoniecznie jednak muszą mieć rację krytycy, gdy twierdzą, że taka Koalicja musi się szybko rozpaść. Strach bywa nieraz mocnym spoiwem. Tak mogłoby by być i w tym przypadku. Nieudolne rządy potrafią się niekiedy utrzymywać dość długo. Nie jest to zachęcająca perspektywa, lecz nie jest powiedziane, że ze złej sytuacji zawsze znajduje się dobre wyjście, że można wykombinować jak uniknąć złych skutków.
A jak nie może być dobrze, to niech już będzie źle na dwadzieścia cztery fajerki. Przegrywamy, ale tak, żeby było widać, że nic już nie można poradzić. Często, bojąc się klęski, akceptujemy ją, staramy się dostrzec w niej jakieś elementy pozytywne. Kapitulujemy, bo nie mamy sił i pomysłów, żeby się przeciwstawiać. Poddając się temu mechanizmowi psychologicznemu, szkodzimy sobie w życiu. Robiąc to w polityce szkodzimy wszystkim.
Roztropna taktyka, nazywana damage control, polega wówczas na minimalizowaniu szkód, a przede wszystkim na unikaniu najgorszego. Czyżbyśmy musieli się przekonywać, że w obecnej sytuacji tym najgorszym byłyby rządy PiS? Z tym że w ramach tego zła też jeszcze mogą być różne jego stopnie, od rządów koalicyjnych do większości konstytucyjnej i warto się bić o każdy ułamek procenta.
Minęły czasy – powtarzam się, ale słusznie – kiedy się mogło wydawać, że oziminy nie wzejdą, a krowy się nie ocielą jeśli tego nie postanowi Plenum KC PZPR poświęcone sprawom rolnictwa. W gospodarce, w zasadzie rynkowej, znakomita większość funkcjonujących w niej, a nawet pracujących w administracji różnych szczebli, wie co do nich należy i co ma robić, niezależnie od tego co dzieje się w parlamencie, rządzie i mediach.
Podstawowe realia gospodarki i ramy prawne pozostają niezmienne przy torysach i laburzystach, chadekach i esdekach, republikanach i demokratach. Piszę to akurat we Włoszech i przypomina mi się mój pierwszy tu pobyt, jakieś czterdzieści pięć lat temu. Było to w długim historycznym okresie, kiedy skorumpowane partie tasowały się w rządach, zmieniających się częściej niż raz w roku, a Włochy …”rosły w siłę i ludzie żyli dostatniej”. Dokonywał się historyczny awans cywilizacyjny tego kraju, któremu w połowie XX wieku daleko jeszcze było do czołówki Zachodu.
Warunkiem, o który dbały te nieświetne partie, było takie blokowanie się, by nie dopuszczać do władzy komunistów i pogrobowców Mussoliniego z MSI. Sapienti sat!
Oczywiście, niesprawny rząd nie pomaga gospodarce. Szkodzi jej w jakimś stopniu i z tego musimy sobie zdać sprawę. Rządy PiS, sądząc po obietnicach i kwalifikacjach, zaszkodzą gospodarce jeszcze bardziej.
Natomiast nawet przy takiej trudnej, niezbornej koalicji Polska pozostanie demokratycznym państwem prawa, a jej rząd będzie kontynuował politykę zagraniczną, nie popisując się przed swoimi wyborcami czupurnością – albo myśmy jacy tacy – kosztem pozycji i interesów naszego kraju. Nie będzie się ośmieszał, rezygnując z bliskich stosunków z czołowymi państwami UE, chcąc być niechcianym liderem kolejnego wydania postjagiellońskiego Międzymorza, które popiera Putina.
Tym razem rządy PiS bynajmniej nie muszą być kolejnym epizodem, po którym wyborcy się szybko otrząsną. Przede wszystkim Kaczyński nie będzie już tak nieostrożny, by doprowadzić do wcześniejszych wyborów. A w ciągu kadencji rząd, może zrobić dobrze wielu grupom społecznym, powiększyć sektor publiczny w gospodarce, osłabić i podporządkować sobie niezależne dotąd instancje kontrolne i sądownicze, utrudnić funkcjonowanie niezależnych mediów oraz instytucji obywatelskich. Wszystko to nie bez wpływu na wynik kolejnych wyborów, które nie muszą stać się karą dla Prawa i Sprawiedliwości.
Było już w naszym Studio przypomnienie, że gdy Hitler w wyniku parlamentarnej kombinacji objął władzę, mawiano: niech sobie trochę porządzi. Szybko upadnie. Przypomnę więc, że to samo mówiono gdy bolszewicy zdobyli Pałac Zimowy i stworzyli rząd na czele z Leninem. Oba przykłady, są trochę dla efektu i mocno na wyrost, lecz pokazują jak wydarzenia o umiarkowanej skali prowadzą do trudno odwracalnych skutków.
Gdy przyjdzie – bo musi przyjść – do płacenia rachunków za taką politykę może być różnie. Wielu wyborców może się już czuć uzależnionych od tego co otrzymują za pośrednictwem władzy; od marnych wynagrodzeń, emerytur i zasiłków, od koncesji i zamówień rożnych szczebli władzy. A władza może też użyć narzędzi utrudniających demokratyczny wybór.
Nie musi tak być, lecz to że może, powinno nam wystarczyć, by nie hołdować naiwnej zasadzie, że im gorzej tym lepiej. Lepiej, bo wszyscy się przekonają jakie to zło jest złe i dobro zwycięży.
Zapewne, lecz kiedy i jakim kosztem?
Z zapomnianej już dziś powieści ”Mandaryni” Simone de Beauvoir, żony nieco zapomnianego filozofa Jeana-Paula Sartre’a, zapamiętałem, że w samolocie, który wpadł w korkociąg, lepsza jest sytuacja pilota starającego się uniknąć katastrofy niż pasażera, kulącego się w strachu za jego plecami.
Być może nie uda się zapobiec rządom Kaczyńskiego, Macierewicza et consortes. Warto bardziej i wtedy być wśród tych, którzy robili co mogli, aby do tego nie doszło niż wśród tych, którzy to w jakikolwiek sposób aprobowali.
P.S. Zwracam uwagę drogiemu Bogdanowi Misiowi, który zapowiedział że zamierza głosować na Zjednoczoną Lewicę, że jej szefowa, Barbara Nowacka popiera drobnych kupców przeciw sklepom wielko powierzchniowym. Czyli zmierza do tego by markety jeszcze bardziej cisnęły pracowników i dostawców, a konsumenci – ludzie pracy, bądź co bądź – i tak musieli kupować drożej.
Wraz z pikietą, protestuje ona przeciw zamykaniu kolejnej nierentownej kopalni – Pokój. Czyli chce by ludzie pracy pracowali na nierentowne górnictwo.” Komuchy, złodzieje!’’ – krzyczeli górnicy. Nie wiedziała jaka to jest publiczność? Że powtarza postulaty PiS? To już nie tylko szkodliwe, ale żałosne.
Ale nie piszę tego, Bogdanie, by cię odwodzić od głosowania na ZL. Niech już wejdzie do Sejmu i do antypisowskiej koalicji. All hands on deck!
Ernest Skalski
Trzeba sobie wyraznie powiedziec, ze Polska nowoczesna i zintegrowana z Europa jest malo strawna dla Putina. Polska odizolowana i wypelniona panstwowym przemyslem bedzie podobna do Rosji, a przez to znacznie strawniejsza. Gra wiec nie idzie tylko o komfort albo dyskomfort garstki inteligentow. Gra raczej idzie o to, jak wysoki bedzie mur cywilizacyjny odzielajacy Polske od Rosji i Bialorusi. Na dluzsza mete to nie pare amerykanskich pulkow zapewnia Polsce niezaleznosc, ale przepasc kultury i cywilizacji. Wschodnia kultura czyli strawna dla Putina, czy raczej zachodnia i przez to niestrawna.
.
PiS mozna porownac do jadu pajaka, ktory zastrzykniety ofierze trawi ja od srodka zanim jeszcze pajak przyjdzie sie pozywic. PiS to jest taki jad, ktory przeksztalci Polske w kopie Rosji. Po wygranej PiSu zacznie sie trawienie. Za kilkanascie lat Prezes odejdzie w niebyt (byc moze do domu wariatow), skonczy sie powierzchowna antyrosyjska retoryka, po czym Polacy sami dojda do wniosku, ze tak naprawde Rosja i Bialorus to jest nasze naturalne srodowisko, bo tacy jestesmy w gruncie rzeczy podobni. Amerykanie wyjada, zeby nie przeszkadzac nieuniknionemu. Zakonczy sie eksperyment zaczety w 1989 roku, ze niby Polska nalezy do Zachodu. Polska po rzadach PiSu mentalnie bedzie nalezec do Wschodu. Tam sie tez znajdzie na prosbe samych Polakow.
Ja tez zauwazylem informacje, ze ZL popiera gornikow. No coz, widocznie musi. W takim razie ja nie popieram ZL. Z niesmakiem, ale jednak zaglosuje na PO.
.
Jesli konsulat przysle mi papiery do glosowania. Co prawda sie zarejestrowalem, ale konsulat to sa jednak Polacy. Jak na razie czas plynie, wybory coraz blizej, a papiery jeszcze nie nadeszly.
Jako urodzony optymista założę się z każdym chętnym o jakiś pieniądz, że PiS nie będzie rządził. Bałagan będzie, bo wyobrażam sobie jak będzie się wił pan prezydent D**a chcąc powierzyć formowanie rządu pani Szydło jako przedstawicielce partii z najlepszym, choć nie decydującym wynikiem. To co się złego miało stać, to już się stało. Czekają nas cztery lata wiecznego bałaganu. Nic więcej się nie zdarzy.
Koalicja tak. Obawiam się tylko że PiS, który już teraz opiera się na agresywnych ludziach i zwykł dopuszczać różnego rodzaju „kiboli”, będzie ze wszystkich sił napierał na koalicję i utrudniał rządzenie, a nie widzę nikogo z jajami kto by dał odpór, poszedł na niepopularne ale konieczne rozwiązania (np. z kopalniami) itd. Obawiam się, że każdy członek koalicji będzie czekał na szybkie kolejne wybory i starał się wypracować najlepszą pozycję dla siebie. Skoro nawet w szeregach jednej partii – Platformy nie można było ustalić potrzebnych działań to jak to wyjdzie w przypadku kilku partii i wielu bliskich PiSowi członkach PO?
Zgadzam się z redaktorem Skalskim, chociaż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to PO zgotowała nam taki pasztet. Sumą zaniechań i nieróbstwa zniechęciła część swoich wyborców do tego stopnia, że sa skłonni głosować na PiS. Na własnej wygodzie pozwoliła urosnąć hydrze prostactwa, prymitywizmu, kłamstwa, tępoty, szowinizmu i wiary w cuda głoszone przez KK w wersji rydzykowej i episkopatu. Fałszywie rozumiana solidarność klasy politycznej obowiązywała wyłącznie PO a PiS ma to w nosie. To właśnie przeczuwają lub wiedzą wyborcy, którzy chcą aby PO poniosła konsekwencje swoich przekrętów. Nieważne czy ta grupa wyborców ma rację. Ważne, że PO dała im po temu wiele powodów wierząc i śmiejąc im się w twarz, że i tak muszą na nią głosować. Po 26 latach niepodległości, partia która najdłużej rządziła może być mimowolnie sprawcą największego zagrożenia dla demokracji liberalnej. To właśnie powoduje samoczynne otwieranie sie noża w kieszeni.
* * *
Stworzenie alternatywy dla PiS wydaje sie jedynym ratunkiem przed triumfalizmem i rewanżyzmem twórców IV RP. Trzeba jednak najpierw uzyskać dobre wyniki dla mniejszych partii Nowoczesnej, Zl i PSL oraz zablokować Korwina i Kukiza. To wszystko jednak póxno i stąd takie histeryczne reakcje, niestety.
Zdecydowanie popieram przedwyborcze rozmowy koalicyjne aby w razie wygranej PiS stworzyć rząd ponadpartyjny w koalicji PO, ZL, Nowoczesna i PSL. Pamiętajmy o tym, że faktycznie będzie to rząd obrony narodowej. Czyli będzie to wyjątkowe posunięcie w obronie demokracji, normalności i bezpieczeństwa kraju.
Dlatego, że każde rządy PiS osłabią polską gospodarkę, pozycję Polski w Europie i odizolują ją od Unii i Stanów, wydając na pastwę „braterskiej” pomocy za Wschodu.
W tym momencie potrzebne zachowanie spokóju, należy wspólnie wybrać sprawnego (jak Angela Merkel) lidera i ustawić plan na następne wybory, aby nie dopuścić do tumultu. Najpierw jednak PiS powinna zostać rozliczona z anty polskiej działalności, partia powinna zostać rozwiązana za anty demokratyczne procedury od początku istnienia tego tworu. A Kaczyński z Macierewiczem postawieni przed trybunałem stanu za anty polską działalność. Kamiński (już ma wyrok, a kandyduje do władz!) z Ziobrą i inni złodzieje ze Skoków powinni trafić za kratki za pospolite przestępstwa. Czyli reasumując, trzeba zrobić to, co całkowicie zaniechała PO przez wszystkie 8 lat rządów.
Fajnie jest.
Głosując na PO oddaję głos na PiS, Dorn, Kamiński to moi ulubieńcy.
A cholera wie ilu jeszcze konwertytów siedzi niżej w szeregach PO.
Nareszcie spełnia się leninowski sen, mamy demokrację i dwóch „przeciwników” dla motłochu danych do wyboru. Obojętnie na kogo głosujesz to są stale ci sami władzy rządni cwaniacy.
No to głosujcie jak wam każą w mediach.
Ja głosuję na PSL tam konwertytów prawie nie ma bo chłopy to obciach.