- Wygląda pan na Ukraińca…
- Niech mnie pan nie obraża.
- Wydało mi się, że mówi pan z akcentem podobnym do tego, jaki mają sprzątaczki w moim hotelu.
- Zgadza się, jest tego dużo.
- Nie lubi pan Ukraińców.
- Obojętny jestem.
- Rosjanie? Białorusini?
- Obojętnie mi.
- Czesi?
- Też obojętnie.
- Co z Arabami?
- Nie daj Boże.
- Murzyni?
- Tego jeszcze u nas nie ma.
- Ile pan ma lat?
- 27.
- Czy nie zauważył pan, że świat się miesza?
- U nas jeszcze nie.
- U nas już dawno, co trzeci lekarz w Ameryce ma cudzoziemskie nazwisko, gdyby nie Meksykanie, nie zebrałoby się truskawek.
- Chłopstwo, tak?
- Specjaliści od truskawek. Albo od zmywania naczyń w restauracji. Albo polskie kobiety sprzątające gmachy korporacji, jak ludzie wyjdą z pracy.
- To słyszałem, ale Ameryka to co innego, pojechałbym tam.
- Polska jak się nie wymiesza, to pozostanie w tyle.
- Takiego filozofa jak pan jeszcze nie wiozłem.
- Wygląda na to, że Polska stanie się potęgą w piłce nożnej.
- A jak? Polska! Polska! Polska! To mnie kreci. To jest tu, tak?
- Nie, to jest Teatr Narodowy, a ja mówiłem panu: Filharmonia Narodowa.
- Nie słyszałem o czymś takim, ale sprawdzę gdzie to jest.
Marian Marzyński
mocno śliczne! samo życie…
Cholera, jakie to amerykańskie.
Poziomy intelektualne naszych narodów wreszcie się wyrównały.
Nowy system edukacyjny zaimplementowany w III RP działa wolno i skutecznie.