25.03.2023
4.04.2023
To jest ostatni tekst Mariana. Zmarł 4.04.2023. Odszedł prawdziwy guru telewizyjny. Żegnam Go ze smutkiem; tak kończy się nasza 60-letnia przyjaźń.
Wyrazy współczucia dla całej rodziny.
Od czego mam zacząć? Szpital. Świat Gombrowicza, jarmark, pielęgniarki, piękne dziewczyny z całego świata, pielęgniarki. No i są chorzy, żyjący lub umierający. Moje skojarzenie, że to jest tak, jak w świecie. Chaos, wszyscy chcą rządzić, jeden mówi przez drugiego, każdy chce mieć rację.
Ale co jest najważniejsze? Ja – dziecko żydowskie udające Cygana, żeby przeżyć na ulicach Warszawy, spotkam 80 lat później w szpitalu cygańską dziewczynę i to będzie moja ukochana pielęgniarka. Nazywa się Nadjeżda, Nadia.
- Ja jestem Nadia – mówi – daję ludziom życie i optymizm. Marian – jedz.
- Nie mogę.
- Jedz. Chcesz żyć?
- Chcę.
- No to jedz. Jak nie będziesz jadł to nie będziesz żył a ja jestem odpowiedzialna za to żebyś ty żył i będziesz żył.
Chciałbym, żeby powstał obraz tych dni w Miami Beach. Rozpoznanie choroby – wada serca, z którą wszyscy walczą – ale to nie jest do zwalczania. Lepszy byłby atak serca czy inne sercowe komplikacje. Przynajmniej wiadomo byłoby jak to się leczy.
Zawsze chciałem mieć siłę decydowania o sobie. Teraz jestem w szpitalu. Chcę zadecydować, kiedy i jak umrę. Miałem głupi pomysł, żeby polecieć do Bostonu samolotem, bo wydawało mi się, że tam będzie lepiej. Teraz to wszystko już się wyjaśniło. Lepszej opieki dla mnie nigdzie nie ma.
Zostawiam świat który mnie martwi… Trump zostanie prezydentem, Chińczycy dogadają się z Putinem. Najpierw odłożą wojnę, potem się uzbroją. Potem znowu się zacznie… Nie będzie łatwo.
Kto zostaje? Cudowna Anjulka 49 lat, o której przez pół życia robiłem film. Bartek, który pracuje w Microsoft w Seattle. Bartek ma chłopca, który robi genialną karierę sportowo-strażacką i ma też drugiego wspaniałego syna, który żyje od 21 lat z nieuleczalną chorobą i ma przepiękny uśmiech. No i to ja ich zostawiam. A Grażynę z nimi.
Zostaje Gagulka, moja szlachcianka z innego świata. Wspaniała żona, która weszła do żydowskiej rodziny. No i pewnych oczywiście poglądów, które nas wyprowadziły na emigrację. Dziwne małżeństwo, dwoje ludzi, którzy mają zupełnie różne punkty widzenia; ale to funkcjonuje. Teraz, kiedy ją zostawiam, boję się, że ona nie ma wsparcia. Wobec tego rozmawiamy o tym, na czym takie wsparcie dla niej może polegać. I ja jej mówię – mówcie sobie prawdę, nie starajcie się tylko być mili dla siebie. Ja tak robiłem i to działało.
Polskę zostawiam. Była moją obsesją, zarówno żydowska Polska, jak i polska Polska, coś mnie ciągnęło do niej bez przerwy – i nie wiem, czy na dobre, czy na złe – ale wylądowaliśmy w Ameryce. Nie zrobiłem przepisowej kariery: najpierw jesteś biedny, potem bogaty. Przyjechałem i od razu w wieku lat 30 stałem się guru w filmie dokumentalnym. I to było niesamowicie satysfakcjonujące, a ponadto dawało mi możliwość utrzymania rodziny. Nie miałem żadnego planu na przyszłość, na przykład, że teraz tu, a potem w Hollywood. Może powinienem był mieć innych przyjaciół? Może powinienem znać innych lekarzy? Może żyłbym dłużej?
Ale wracam do szpitala. To świat pielęgniarek i lekarzy. Wszyscy stoją i słuchają, poza profesorem, który mówi. I w tym świecie spędzam ostatnie dni mojego życia i martwię się o świat, który się robi coraz gorszy.
Zostaje Nadia, rumuńska Cyganka, ostatnia osoba, która się mną zajmuje, 80 lat po tym, jak ja udawałem cygańskie dziecko na ulicach Warszawy, żeby ratować życie. I to jest bardzo wzruszające.
- Marian, Marian – ja jestem Nadzieja, przynoszę życie i nie myśl nawet o tym, że umrzesz nie masz powodu, nie umrzesz, będziesz żył! Oczywiście jeszcze nie wiemy, ale dowiemy się bardzo szybko. Jutro będzie ostatni dzień testów, więc to jest bardzo ważny dzień.
No i Nadia – to będzie mój ostatni przyjaciel amerykański. I bardzo dobrze, bo na tym się powinno kończyć – na człowieku.
Nienawidzę laurek, nienawidzę nekrologów, nienawidzę obrzędów tak jak moja matka. Wierzę w to, że to ja mam prawo decydować, kiedy umrę tak jak moja mama.
To jest fantastyczne uczucie, że w takich warunkach się umiera, że pierwszy jest w moim umieraniu ludzki element. Nie organizacja, nie korporacja, nie szpital, nie rząd ale człowiek i jego stosunek do innych ludzi. Moja matka zdecydowała, w którym momencie chce umrzeć. Byłem dumny z niej. Między nami było niesamowite uczucie, niewiarygodna miłość, którą wyrażam w moim stosunku do Anyi i nawzajem. Ta miłość jest na pewno od mojej matki.
To wszystko mi się w głowie kotłuje. I chcę się tym podzielić, bo każdy z nas w końcu będzie umierał. Bądźcie wolni. Społeczeństwo, kultura, świat nie zapewnią wam wolności. To nie jest moje odkrycie, to Gombrowicz, który mówi, że forma zabija autentyczność, życie i ten mój szpital jest tego ilustracją.
Czy ja czegoś bardzo ważnego nie zapomniałem?
Nie chcę być sklasyfikowany jako marcowy emigrant, bo to mnie wkłada na socjologiczną i polityczną półkę, z której ludzie korzystają, bo tak jest łatwiej. To mnie wcale nie podnieca i mojej mamy też nie podniecało. Jak ktoś mnie zapyta, kim ty właśnie byłeś w Ameryce? Byłem nauczycielem filmu dokumentalnego, takiego, jakiego nikt nie umiał tu robić 40 lat temu. I to była sensacja i ci młodzi adepci filmu i telewizja publiczna uważali mnie za objawienie. Dlatego nie szukałem innej drogi, innej kariery. Byłem sobie sam sterem, żeglarzem, okrętem.
Wczoraj spędziłem godziny na rozmowie z wnukami. Bardzo ważne rozmowy. Anya wróci do Wietnamu. Gaga zostanie. Kończę więc mój cykl „Ożeniony ze szlachcianką” i dedykuję wszystko Grażynie Jankowskiej, tej mojej szlachciance, niby-to. I myślę teraz, że główne decyzje dotyczące naszej rodziny decyzje pomiędzy rokiem 1969 i 2023 to ona podejmowała.
Oni tu są, chcą się pożegnać, są wdzięczni i o tym gadamy sobie, ale ja chciałbym więcej niż się pożegnać… Chcę, żeby im to pomogło.
Marian Marzyński
Polski i amerykański dziennikarz, reżyser filmowy i scenarzysta. Ur. 12 kwietnia 1937, zmarł 4.04.2023. Mieszka stale w USA. Album autobiograficzny Mariana Marzyńskiego KINO-Ja. ŻYCIE W KADRACH FILMOWYCH jest do nabycia w księgarni internetowej UNIVERSITAS i w sklepach taniej książki.
Witryna Marzyńskiego LIFE ON MARZ
Marian Marzyński: Nie odchodź serce
Ożeniony ze szlachcianką (100)
12.03.2023
Siedzimy jak tysiące razy przedtem przy kawiarnianym stoliku. Szlachcianka naprzeciw mnie, a w jej tle wielkie okno wychodzące na zatokę Miami…Ożeniony ze szlachcianką (99)
13.02.2023
Jestem w Izraelu na dokumentacji nowego filmu. Jako dziecko bylem okupowany przez Niemców w Warszawie i dlatego z sympatii do okupowanych przez Izrael Palestyńczyków zabrałem…Ożeniony ze szlachcianką (98)
31.01.2023
2017. Po pierwszym łyku zupy grochowej, która odgrzewana lepiej smakuje, tak sobie gwarzymy: Ty: — Po co on te bombowce wysłał do Syrii? Żeby ukarać? Kogo?…Ożeniony ze szlachcianką (97)
23.01.2023
Pod drzewami dookoła rezerwuaru wodnego w Bostonie „Klub spacerujących kobiet” zainstalował wspomnieniowe ławeczki. Gdy ktoś ze spacerowiczów umiera, rodzina lub przyjaciele…Ożeniony ze szlachcianką (96)
17.01.2023
W pociągu z Warszawy na odchudzanie w Cetniewie siedzę obok zakonnicy. Już mam ja zagadać, gdy zaczyna szeptać zdrowaśki. Nie mam tremy wobec duchownych,…Ożeniony ze szlachcianką (95)
09.01.2023
What country are we in? United States. What state? Massachusetts. What city? Boston. Year? 2022. What date? September…Ożeniony ze szlachcianką (94)
21.12.2022
Nasz syn Bartek napisał list do syna mojego zmarłego przyjaciela Mariusza Waltera. Przetłumaczyłem to na polski. Piotr, życie popędziło nas w różne…Ożeniony ze szlachcianką (93)
12.12.2022
W rocznicę wydarzeń, które naszą beztroską Amerykę zamieniły w kraj niebezpieczny znaleźliśmy się na lotnisku w Bostonie w drodze do Miami. Tego historycznego…Ożeniony ze szlachcianką (92)
05.12.2022
— Znów wybierasz się na Kubę i znów za własne pieniądze, to znaczy, że nikogo ten temat nie interesuje — grzmi z drugiego pokoju Grażyna, gdy zamawiam…
Nie ma słów. Oprócz Szacunku i Miłości.
Kochamy i będziemy pamiętać póki my żyjemy.
Panie Marianie powrotu do zdrowia życzę!
Dziękuję za piękne słowa o Polsce.
Ja zawsze wierzę, że nie ma żydów (2 z małej litery, ponieważ w znaczeniu wyznania), katolików, prawosławnych, muzułmanów, różnych narodowości, poglądów. Są tylko różni ludzie.
These statement sent from the hospital stands as a chilling reminder of an overwhelming power of TDS.
Żegnaj Marianie, cudownie było Cię poznać. Szkoda że nie udało się zrealizować “Złego wyglądu”.
Pięknie pisał o życiu, o pracy, podróżach – najpiękniej o ukochanej żonie.
Moj ukochany Marian z usmiechem dziecka. Chcialbym aby kazdy tak pozytywny bylo jak on.