Po planie ogólnym – zbliżenie: Song-do, nowy „cud” ekonomii Korei, której dochód narodowy wzrósł 17-krotnie w ostatnim półwieczu, odciążające przepełniony Seul, zbudowane na morskich bagnach zielone miasto XXI wieku, w którym odzyskuje się 40% zużytej wody i 70% śmieci. Wśród 40-piętrowych wieżowców siedziba funduszu ochrony klimatu ONZ, podziemne garaże podzielone są na sekcje, ze światłami pokazującymi wolne miejsca parkowania, samochody czekają na skrzyżowaniach, aż piesi przejdą po prostopadłych i przekątnych zebrach, 100% ścieżek rowerowych, w środku miasta zapożyczony z Nowego Jorku Central Park, budowane przez miasto szkoły i uniwersytety przekazuje się bezpłatnie do prywatnej eksploatacji, aż do momentu uzyskania rentowności.
Od takiej szkoły, zbudowanej przez architektów z Chicago (Chadwickinternational.org), zaczął się eksperyment Song-do. Pracuje w tej szkole nasza Anya, która kiedyś podzieliła się z jednym z nauczycieli historii wiadomością o moim filmie Nigdy nie zapomnij kłamać.
Po obejrzeniu filmu w klasie, połączyliśmy się Skypem, a ja odpowiadałem na pytania uczniów. Opowiedziałem im o zdarzeniu sprzed wielu lat w Chicago. Tuż po zakończeniu projekcji w telewizji innego mojego filmu (Shtetl), poszliśmy z Grażyną na spacer. Z hotelu wychodziła para Koreańczyków, która rozpoznała mnie z ekranu. – Byliśmy bardzo wzruszeni – powiedziała kobieta – bardzo przejmujący film o wojnie. – Dziękuję – odpowiedziałem – ale co wy właściwie o tej wojnie wiecie? Na co mężczyzna: – Dla nas w tym filmie Niemcami byli Japończycy, a Żydami – my.
Po Skypie z uczniami w Chadwick International zaczęły przychodzić do mnie zaproszenia od innych szkol w Song-do i w Seulu, od czasu przyjazdu tutaj miałem już tych spotkań pięć, czekają mnie jeszcze trzy. W jednej ze szkół, jako reakcja na moje opowiadanie o antysemityzmie i roli w nim Kościoła, jeden z uczniów zapytał mnie: – Czy nie sadzisz, że wszystkie religie to jeden wielki nonsens? Gdy odpowiedziałem twierdząco, sala wybuchła śmiechem.
Dopiero później, gdy dowiedziałem się, że 46% Koreańczyków nie przyznaje się do żadnej religii, zrozumiałem tę reakcję. Uświadomiłem sobie również, że jestem w kraju, który po 35 latach brutalnej japońskiej okupacji i krwawej wojnie z powojenną sowiecko – chińską inwazja, dokonuje społecznych i gospodarczych „cudów” – bez bożej opieki. Szkoda, że nie udaje się to w Polsce.
Marian Marzyński
Sukces Korei Południowej to raczej nie zasługa bezbożności (zresztą odsetek ateistów raczej umiarkowany wśród krajów rozwiniętych).
Dane z wikipedii (w procentach):
.
1985: protestanci – 16, katolicy – 4.6, buddyści – 19.2, “none or others” – 57.4
.
2005: protestanci – 18.3, katolicy – 10.9, buddyści – 22.8, “none or others” – 46.9