Ernest Skalski: Konia kują, żaba nogę podstawia10 min czytania

eskalski2015-11-24,

To ja byłem taką żabą, której zachciało się być choć tycim demiurgiem. (Czy i jakie może być zdrobnienie od pojęcia ”demiurg’’? I czy w ogóle coś takiego można zdrabniać?)

Był koniec sierpnia. Po latach, które wyglądały na początek ”długiego trwania” – według Braudela – znowu się działa historia, a ja napisałem konfidencjonalny tekst, który teraz pozwalam sobie poniżej opublikować:

Notatka robocza

Sytuacja PO i rządu – w skrócie władza – jest skrajnie trudna, a kraju niebezpieczna. Jeśli coś może pomóc – może, a nie musi – to już tylko coś outstanding. Duże zaskoczenie, które musi zwrócić powszechną uwagę na władzę, zmusić PiS do szkodliwej dla siebie reakcji. Liczy się inicjatywa.

A – Wszelkie działanie i zaniechanie władzy będzie przestawiane jako zagrywka polityczna i to ona… może wykorzystać! Zastosować metodę damage control. Zaskoczyć otwartym przyznaniem się do błędów i zaniedbań. Podziękować za krytykę, oświadczyć, że właśnie wybory są okazją do ”nowego otwarcia”, zapowiedzieć, że nie będzie trwać w błędzie i zaniechaniu.

Zrobi to większe wrażenie niż replika; skoro się sami przyznają to niech odejdą.

B – Starcie PO – PiS rozstrzygnie kilka procent głosujących z chwiejnego centrum. Tak wygrał sześcioma procentami Komorowski i trzema procentami przegrał. O głosy tej grupy należy starać się przede wszystkim. O innych też, ale nie kosztem zrażenia jej.

C – Tych kliku brakujących procent może nie być, bo mogą je zmarnować potencjalni koalicjanci, PSL i SLD, uzyskując po mniej niż 5. proc. Podobnie może być z głosami na jakąś nie ekstremalną lewicę. Tylko koalicja wyborcza z PO daje tej drobnicy pewność zahaczenia się o parlament, a Platformie może zapewnić sukces. Byle nie robić tego z Palikotem, bo on unieważnia sensowność wszelkich przedsięwzięć.

D – Niezależnie od tego czy PO będzie działać sama, czy w koalicji z siłami stojącymi na lewo od niej, należy skończyć z wszelaką lewicowością. Właśnie ze względu na owo decydujące centrum wyborcze. Składa się ono z ludzi mających coś do stracenia. Mówienie i pisanie o nierównościach, wykluczonych, prekariuszach, śmieciówkach, biedzie, ruinie, obrzydliwych kapitalistach etc. mogą odbierać jako zarzuty i żądania pod swoim adresem. A teraz uwiarygodnia to szkalującą krytykę ze strony PiS!

Tak samo działa tematyka obyczajowa; mniejszości seksualne, związki partnerskie, kwoty, parytety. W tej sprawie podzielony jest nawet elektorat PO i to centrum wyborców, które zadecyduje.

E – Rząd może rozważać skutki suszy i uznać potrzebę wprowadzenia stanu klęski w kraju, lub w jego znaczącej części. PSL tego głośno żąda. Ze względu na poważne polityczne skutki tego posunięcia rząd zwraca się o szybką opinię do Pana Prezydenta! Nie zgodzi się – udowodni, że lekceważy – razem z PiS – ciężką sytuację ludzi. Zgodzi się – władza ma co najmniej kwartał na zademonstrowanie nowego oblicza. A już teraz euforia powyborcza mija, zaś w tym festiwal Dudy się przejada. Traci on swoje atuty, a PiS traci przyciągający ludzi dynamizm ataku. W wojnie pozycyjnej rosną psychologiczne atuty trwania.

A przy okazji; wybory przenosi się na stałe na wiosnę i każdy nowy rząd tworzy swój budżet od początku. Stary postulat, lecz nigdy rządzący nie chcieli wcześniej kończyć kadencji.

F – PO występuje z konstytucyjnym wnioskiem likwidacji Senatu – stary postulat Platformy – i zmniejszenia Sejmu do połowy czyli 230 posłów! Najlepiej; zdążyć ze złożeniem formalnego wniosku. Niech PiS odrzuca. Jeśli nie ma czasu na formalności: przedstawić wniosek publicznie i obiecać słowem honoru, że się go zgłosi w pierwszym możliwym terminie w nowym Sejmie, niezależnie od wyników wyborów.

Piłka po stronie PiS!

G – W debacie publicznej ciągle funkcjonuje jako symbol swoistego złotego wieku – ustawa Wilczka – Rakowskiego z 1988 roku. Konstytucyjny wniosek wpisania jej, jako faktycznej wolności gospodarczej, do Konstytucji! I unieważnienia ex definitione wszelkich aktów prawnych niezgodnych z nią. Nie przejmować się szczegółami. Niech PiS to odrzuci, czy nawet poprze. Plusy dodatnie – po stronie wnioskodawcy.

Problem w tym, że postulaty F i G, acz z pożytkiem dla państwa i gospodarki, wymierzone są, w bezpośrednie interesy całej klasy politycznej. Również w administrację publiczną, aktyw PO. F – to oczywiste, a G – czyni niepotrzebnymi liczne instytucje i ich władztwo. Nie byłoby to mechaniczną redukcją aparatu władzy, lecz jego merytorycznym i trwałym zmniejszeniem. Wywoła zrozumiałe opory, lecz zrodzi bardzo szerokie poparcie.

Teoretycznie reformy łatwo ma być przeprowadzać w okresach spokoju, braku zakłóceń i zagrożeń. Wtedy jednak, nawet wiedząc o ich potrzebie nie odczuwa się jej i raczej nie podejmuje się zmian. Teraz istnieje realne zagrożenie, choć jeszcze nie do wszystkich to dociera. Na pewno istnieje bezpośrednie zagrożenie dla partii rządzącej, aparatu władzy. Ten agregat nie funkcjonuje należycie, lecz zanosi się na jego wymianę na gorszy i niebezpieczny dla kraju. Kadry decyzyjne powinny zdać sobie sprawę, że niekonieczne mogą liczyć na spokojne przetrwanie w opozycji i że może już nie być powrotu do rzeczywistości, w której dotychczas funkcjonują. Zaskakujące posunięcia mogą być dla nich bezpieczniejsze.

I korzystniejsze z punktu widzenia interesu kraju.”

***

Ta nieproszona rada skierowana była do kręgów decyzyjnych w Platformie Obywatelskiej. Niektóre zawarte w niej pomysły znajdowały się w tekstach umieszczanych przeze mnie w naszym Studio, ale liczyłem, że ewentualni decydenci w PO nie zwrócili na nie uwagi, a Notatki nie nagłaśniałem. Wychodziłem z założenia, że ważni ludzie niechętnie przyznają się do wysłuchiwania czyichś rad. Jak coś im się uda to lubią być autorami swoich pomysłów.

Był czas kiedy zwracano się do mnie po radę. W końcówce PRL zamawiał u mnie analizy polityczne Jarosław Kaczyński i ku memu zaskoczeniu nawet przynosił honorarium. Teraz musiałem przez stare znajomości szukać kanałów dotarcia. Bez pewności, że przekaz dotrze do powołanych rąk. Sic gloria transit. Jako historyk z wykształcenia i mając za sobą długie życie, przyjmuję to ze zrozumieniem. Zastanawia mnie nie to dlaczego nie skorzystano z rad, które być może nie dotarły gdzie trzeba, czy zagubiły się w tłoku podobnych. Istotny jest fakt, że już po przegranych wyborach prezydenckich, w obliczu nadciągającej klęski w wyborach parlamentarnych Platforma nie zdobyła się na jakikolwiek nadzwyczajny wysiłek, na żaden zaskakujący ruch. I co z tego może wyniknąć w przyszłości.

Tu, na zasadzie suum quique, parę słów na obronę PO jako partii rządzącej. To że Puszkin został zastrzelony w pojedynku nie znaczy że był niedobrym poetą. Tylko akurat w strzelaniu był lepszy oficer d’Anthes. Żaden byt, a tym bardziej partia polityczna, nie składa się z samych zalet ni z samych wad. Ocena zależy od bilansu jednych i drugich. Dla kolejarzy, oceniających parowóz, liczyła się nie jego moc, zużywana na gwizdek, na wszelkie tarcia, na to by sam się toczył po torach, lecz to co nazywali siłą na haku.

Jeśli więc przez osiem lat, liczący się już kawałek czasu, większość ludzi może z pożytkiem dla siebie i kraju robić to, co do nich należy, jeśli gospodarka rozwija się i to jako jedyna podczas kryzysu na kontynencie, jeśli rośnie zatrudnienie i rosną zarobki, a nie rosną nierówności dochodów, a nawet – tak, proszę lewicowych obrońców ludu! – maleją, jeśli przestrzegana jest swoboda słowa, zgromadzeń, organizacji, jeśli kraj coraz aktywniej uczestniczy w wymianie narodowej i pozostaje w może nie wspaniałych, ale najlepszych w świecie strukturach – NATO i UE – to chyba można uznać, że partia rządząca wywiązuje się z grubsza ze swego zadania. Nie na celująco, niechby nawet na cztery minus, albo zgoła na trzy plus,

I to przy wszystkich wpadkach, aferach, niedociągnięciach i jawnych błędach PO. Przy wszystkich brakach, niedociągnięciach i nadużyciach w wielu dziedzinach życia. Wszystkie te ujemne minusy podlegały krytyce, niekiedy bezwzględnej i ostrej. O wszystkich sprawach publicznych dyskutowano. Czasem rzeczowo, czasem zaś niekoniecznie. Została wszakże dokonana reforma o przełomowym wręcz znaczeniu – przesunięcie wieku emerytalnego. System przestał się mijać z ogólnym trendem naszej cywilizacji, jakim jest wydłużanie się życia i nieodwracalny, w dającej się przewidzieć perspektywie, spadek ilości urodzeń. Jeśli PiS – jak zapowiadał – to cofnie, społeczeństwo zapłaci ogromną cenę za iluzoryczne dobrodziejstwo. Ta groźba powinna była jakoś zreflektować tych wszystkich, w założeniu, zwolenników Platformy, walących w nią za brak reform, czy zgoła wizji. Teraz wreszcie mogą się delektować wizją, tyle że Kaczyńskiego.

Oczywiście Platforma z Tuskiem mogła była zrobić więcej i lepiej. Jeśli to odnosi się do dwóch kadencji jej rządów, to tym bardziej do wyborczego roku 2015. Można było odnieść wrażenie, że jej działacze, widząc jak przestaje być skuteczne straszenie się PiS-em, sami przestali się bać. Czy też jakby przestali sobie zdawać sprawę z tego co jest w zwycięstwie PiS-u naprawdę straszne. Odsyłam do końcowego akapitu mojej notatki.

Liderzy PO widocznie założyli, że nawet w takim przypadku dla nich starczy mandatów w Sejmie i Senacie i tam spokojnie przetrwają, mając co krytykować i za nic nie odpowiadając. Jak to w opozycji. Nie uwzględnili, że to nie z PiS-em takie numery. Kaczyński przystąpił do demontażu systemu, w którym bycie opozycją jest wygodną formą przetrwalnikową i odskocznią do władzy. Sam z tego skorzystał i wie, że dla władzy to niebezpieczne. Jest to zaskoczeniem tylko dla tych w Platformie, którym przede wszystkim zależało na przetasowaniu w partii, zawsze naturalnym po poniesionej porażce. Wyglądało to tak, że tylko Ewa Kopacz powadziła kampanię, a inni czekali aż się na niej wyłoży. No i mają co chcieli.

Przedstawili się już kandydaci na jej miejsce. Trwa wewnętrzna kampania. Wybory nowego przewodniczącego będą tak demokratyczne, jak tylko sobie można wyobrazić. Wybierają wszyscy członkowie partii. I wybory, a więc i kampania, mogą trwać aż do wiosny. Możliwe, że wtedy PO mało kogo już będzie obchodzić.

Po ośmiu latach nieustannej krytyki i po nieudanej kampanii Platforma uzyskała 24 procent głosów. To porażka, ale nie klęska. (Mój tytuł w SO; ”Klęska i już” odnosił się do Polski, nie do Platformy) PO wyniosła ze starcia jeszcze spory kapitał polityczny. I właśnie go zużywa na tarcia wewnętrzne. Może się więc okazać, że przy następnych wyborach nie będzie realnej przeciwwagi dla PiS. Frakcja Petru nie powiększy się w trakcie kadencji. Może tylko dzięki swej aktywności dopiero w wyborach powiększyć stan posiadania i znaleźć się na pozycjach wyjściowych do następnej rozgrywki o władzę. Może, ale nie musi.

A Platforma może się ześlizgiwać śladem UW i SLD. Może, ale nie musi.

Ernest Skalski

Print Friendly, PDF & Email
 

8 komentarzy

  1. Sir Jarek 24.11.2015
  2. j.Luk 24.11.2015
  3. jmp eip 24.11.2015
  4. andrzej Pokonos 25.11.2015
  5. narciarz2 25.11.2015
  6. j.Luk 25.11.2015
    • Stary outsider 25.11.2015
  7. pak 25.11.2015