Jarosław Dudycz: Poemat dla dorosłych11 min czytania

traktorzystka2015-12-25.

Dobrym kluczem do obecnej sytuacji w Polsce może być “Poemat dla dorosłych” Adama Ważyka. Powstał dawno temu, w zupełnie innej rzeczywistości politycznej, ale może wcale nie w tak zupełnie innej rzeczywistości społecznej i mentalnej. Poemat Ważyka niesie bardzo sugestywny obraz mocnej syntezy tego, co narodowe, religijne, tradycyjne, z tym, co rewolucyjne i wywrotowe w sferze ekonomicznej, gospodarce i życiu publicznym. Innymi słowy, Polak to najprędzej narodowo usposobiony katolik, przywiązany do różnych rytuałów, mitów i zabobonów, zarazem popierający socjalizm z jego wyraźnymi postulatami podzielenia majątku na nowo.

Genezą takiego splotu zdaje się być duże poczucie krzywdy, w którym Polacy wyrastają. To poczucie krzywdy  to szeroki temat i trudno o nim tutaj teraz napisać przekonywająco. Owo poczucie krzywdy staje się źródeł narodowej osobowości, która jest osobowością histeryczną, i może nas, Polaków, pchać ku naturalnym i łatwym narzędziom rekompensaty: ku płaskiej, powierzchownej religijności, ale także – nierzadko jednocześnie! – ku rewolucji, ku rewolucyjnej partii.

Być może tym samym trudno będzie stworzyć w Polsce w najbliższych latach inny trwały splot ideowy, na przykład dorobić się dużego elektoratu, który by łączył wartości demokracji liberalnej (w wymiarze obyczajowym i w rozumieniu praworządności) z lewicowymi postulatami (w wymiarze ekonomicznym). Może zawsze lewicujący politycy będą musieli – w mniejszym czy większym stopniu – przyjąć pod swoje skrzydła elektorat – tak go nazwijmy –ludowo-konserwatywny, czyli niekoniecznie im pokrewny w wymiarze światopoglądowym.

To wszystko piszę a propos ostatnich posunięć partii Razem. Może Zandberg et consortes zorientowali się, że w Polsce trudno (trudno, gdy się myśli o masowości i dużych zwycięstwach) znaleźć lewicowy elektorat, który by jednocześnie cenił zasady liberalnego państwa prawa? Może dotarło do nich, że w Polsce największe socjalne potrzeby mają ci, którzy jednocześnie walą w Trybunał Konstytucyjny i sądy mają za zdrajców narodu? Może Zandberg i partia, w której działa, zobaczyli, że przyszli beneficjenci ekonomicznych postulatów Razem dzisiaj są głównie po stronie PiS-u, po stronie wymyślanych w PiS-ie dychotomii, po stronie nacjonalistycznej energii, która chce pogonić wszelką różnorodność i w jej strażnikach widzi żydowsko-niemiecko-rosyjsko-postkomunistyczny układ? I to może dlatego Razem niechętnie przyłącza się do manifestowania przeciw pisowskim pomysłom wymierzonym w Trybunał Konstytucyjny? Może zrozumiało, że ci, których Razem chce wyciągać z patologii rynku pracy, z pułapek niskich pensji i niskiej kultury pracy, to nie jest głównie wielkomiejska inteligencja przyjaźniąca się z gejami i znająca prawo, ale ludzie prości, z prowincji, naturalnie religijni, tacy właśnie, jak z poematu Ważyka?

Zandberg nie wyglądał mi dotychczas na polityka, który by się dobrze orientował, co myślą ludzie, których praw pracowniczych Razem chce bronić. Podejrzewałem go o to, że nie ma pojęcia o tym, że gdzieś na dole, w Polsce dalekiej od Warszawy, od eleganckich centrów dużych miast, ludzie wcale nie są za takimi dobrodziejstwami demokracji liberalnej, jak duża swoboda obyczajowa, tolerancja i pluralizm, a także staranność procedur prawnych i wyraźne rozdzielenie kompetencji państwowych organów. Pani Bożenka pracująca na prowincji  – z całym dla pani Bożenki szacunkiem – może w ogóle nie wiedzieć, co to jest demokracja liberalna. Chce mieć – i słusznie przecież! – wyższą pensję, godziwe warunki pracy i poczucie stabilności. I to jej cała myśl o państwie. I jeśli Razem to jej obieca, to będzie też musiało przyjąć jej przekonanie, że urzędnicy i sędziowie to złodzieje, wyroki są niesprawiedliwe, kary za niskie i w ogóle jacyś profesorkowie nie mogą nami rządzić, bo co oni wiedzą o życiu.

Nie chcę absolutnie pani Bożenki ujmować stereotypowo i traktować z wyższością, nie chcę też jej demonizować i mówić o niej karykaturalnie. Znam przecież takich ludzi, często bardzo dobrych. Szczerze ich lubię, sympatyzuję z nimi i wiem, że trzeba im pomóc, bo mają  warunki do życia nierzadko złe. Ale jednocześnie wiem, że ci ludzie niewiele rozumieją z myśli prawnej, ustrojowej, z filozofii demokracji i sądownictwa. Chcieliby, żeby wyroki zapadały szybko i żeby były intuicyjne, trafiały w ich emocje, w ich odczucia. Każda bardziej subtelna kategoria procesowa ich paraliżuje i wywołuje strach. Chcą prostych akcji i reakcji, a nie jakiegoś złożonego, zniuansowanego procedowania. Poza tym też niechętnie patrzą na mniejszości, na uchodźców, na homoseksualistów. Wiele w nich przesądów. I to tacy ludzie są, jak mi się wydaje, głównymi odbiorcami wszystkich partii obiecujących bezpieczeństwo i rozwój ekonomiczny.

Uważam, że to jedna z najtrudniejszych spraw we współczesnej Polsce, jeden z największych naszych dramatów i paradoksów: że ludzie, którzy doświadczają największych problemów  ekonomicznych i koniecznie trzeba się nimi zaopiekować, nierzadko mają też niebezpieczne poglądy na prawo, państwo i życie publiczne, a w najlepszym razie są obojętni na te kwestie. I Razem – jeśli chce być partią takich ludzi – musi to wszystko uwzględnić. Czyli najpewniej musi podjąć jakiś romans z pisowską retoryką, choćby przez zaniechania. Na przykład przez niepopieranie opozycji sejmowej w jej walce o niezawisłość Trybunału Konstytucyjnego czy poprzez nieeksponowanie postulatów na rzecz tolerancji, laicyzacji i liberalizacji obyczajów. Razem rzeczywiście nie epatuje tymi tematami, w kampanii wyborczej stanowiły margines jej aktywności.

Sądzę jednak, że słowo należy poświęcić nie tylko Razem, ale w ogóle polskiej inteligencji, ponieważ – moim zdaniem – kiepsko rozeznała, kim są jej rodacy. Polska współczesna inteligencja nie zdiagnozowała zwycięzców ostatnich wyborów: pisowski elektorat z jego potrzebami, wrażliwością i stylem bycia. Zaczęła patrzeć w innym kierunku, w stronę procesów miejskich, w stronę wielkomiejskich aspiracji. Uznała, że problemy na rynku pracy to domena dwudziestoparolatków świeżo po studiach, którzy może są biedni, ale jednak niosący liberalnego ducha, mający ambicje, dużą wyobraźnię i szacunek dla państwa, i jedynym ich problemem jest to, że się im co chwila rzuca kłody pod nogi, choćby niskimi pensjami czy niestabilnymi formami zatrudnienia. Myślę, że błędnie uznano, że ta grupa jest reprezentatywna dla polskiego społeczeństwa i że na pewno w swojej większości jest wyemancypowana z wrażliwości narodowo-katolickiej i z mentalności odziedziczonej po dziadkach i rodzicach, a więc z nieufności wobec państwa oraz z podatności na teorie spiskowe i romantyczną narrację, choćby o wybraństwie Polski i spiskach zewnętrznych wrogów.

Ostatnia kampania wyborcza i wyniki wyborów pokazały, że młodzi Polacy – uchodzący wcześniej za nośnik tolerancji, wolności i afirmacji państwa prawa – dziwnie łatwo chwytają się haseł bogoojczyźnianych, lubią naiwny poppatriotyzm, ostrzegają przed uchodźcami,  wzdychają do mitu Polski nadającej ton, twardej wobec sąsiadów. Mimo że to wszystko to puste hasła, dalekie od konkretów, ahistoryczne, bezkrytyczne wobec własnego narodu, to jednak młodzież chętnie na forach postulowała „zrobienie porządku”, „niepoddawanie się obcym” i „koniec upokorzeń”. A gdy teraz przejrzeć fora, to można zobaczyć, że nierzadko młodzi chętnie  stoją po stronie PiS-u w jego walkach z Trybunałem Konstytucyjnym. Nie czują wagi niezawisłości sądów, po prostu chcą „szybkich zmian”,  „radykalnych posunięć”. Bywa też, że są zupełnie obojętni.

Można powiedzieć, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i nie wystarczyło żyć w dużym, nowoczesnym mieście jedno czy też dwa pokolenia, żeby się zupełnie wyzbyć lęku dziadków przed elitami, Niemcami i – bywa – Żydami. To nie są już obsesje artykułowane tak wprost, jak dawniej, ale i tak dochodzą do głosu. Głównie te na tle establishmentu, na przykład owo przekonanie, że jacyś profesorkowie w togach nie mogą się znać na sprawach Polaków. W tym przekonaniu krzyżuje się komunistyczna pogarda wobec ustroju z bogoojczyźnianym wietrzeniem obcości i zdrady. 

Ci młodzi ludzie – wespół z mamą, ową „panią Bożenką” z powyższych akapitów – stanowią najpewniej trzon polskiego życia publicznego i newralgiczny elektorat, czyli taki, bez przyciągnięcia którego nie da się wygrać wyborów w sposób trwały i przekonujący. PiS ma większość, bo zaskarbiło sobie sympatię właśnie tych ludzi, dało odpowiedź na wszystkie ich potrzeby. Odpowiedziało na lęki o byt materialny i na głód łatwej metafizyki. Polscy lewicujący intelektualiści ten temat pokpili, choć Razem – o czym już wyżej wiele razy była mowa – chyba pomału odkrywa, że bez typowo pisowskich rejestrów trudno będzie w Polsce coś ugrać.

Nowoczesna polska inteligencja niewątpliwie wiedziałaby o Polakach więcej, gdyby bardziej świadomie i przytomnie patrzyła na Kościół. Diagnozy liberalnej inteligencji są często chybione, bo inteligencja straciła kontakt z Kościołem, wyrosła z niego i przestała się na niego oglądać. Wiedziałaby więcej, gdyby uważnie śledziła kazania księży i listy biskupów z lat 2005-2015. Gdyby przyglądała się życiu polskich parafii i życiu polskich rodzin zanurzonych w parafialnym obrazie świata. Tam na kościelnym dole ksiądz proboszcz od lat kształtuje wyobraźnię owej pani Bożenki, od lat podkopuje jej zaufanie do organów III RP i do Unii Europejskiej, od lat straszy lewackim terroryzmem, galopującą cywilizacją śmierci. Od lat dostarcza mitycznych wyjaśnień i nie zachęca do edukowania się w prawie, nie poleca samorozwoju. Konserwuje lęki, utrwala poczucie skrzywdzenia, nie podpowiada żadnych konstruktywnych narzędzi udziału w życiu państwa. Tropi spiski i układy, zamiast krzewić świadomość obywatelską i ewangeliczną. Szuka kozłów ofiarnych, demonizuje różne grupy ludzi, daje sobie prawo do osądzania  z ambony władz państwa. I w pani Bożence to wszystko się odkłada, to ją formuje. Ją i jej dzieci. Bo chociaż one studiują w wielkim mieście, to matka ma na nich większy wpływ mentalny niż miasto intelektualny.

Spojrzenia w tym kierunku, w stronę tych zależności, polskiej nowej inteligencji zabrakło. Zabrakło jej elementarnej świadomości psychologicznej. Naiwnie postawiła tamę między nowym pokoleniem a jego rodzicami i dziadkami. Głupio uznała, że polska młodzież nie może mieć już w sobie niczego z narodowo-katolickiego dziadka. Nowoczesna inteligencja naprawdę uwierzyła w którymś momencie, że polskie społeczeństwo jest już obywatelsko wyrobione, rozumiejące własne państwo i zdolne walczyć o prawa dla mniejszości, a jedynym jego problemem jest chory rynek pracy.

Okazuje się teraz, że te wszystkie racje nowej inteligencji, wynurzenia tych wszystkich mądralińskich z eleganckich internetowych czasopism są nic nie warte. Ci ludzie zlekceważyli politykę polskiego Kościoła, guzik się znali na mentalności Polaków, w życiu nie rozmawiali z tą kościelną prowincją, uznali, że ona jest zjawiskiem marginalnym, że to niemożliwe, żeby Polacy mieli w sobie coś z gadania proboszcza i rady parafialnej, to teraz ta prowincja robi im ostatni zajazd, wjeżdża na państwo prawa, wali w Trybunał Konstytucyjny, gmera w niezawisłości sądów. A potem pewnie weźmie się za ustawę medialną, za zmianę ordynacji wyborczej i za inne wielkie projekty.

A wystarczyło, żeby ta nowoczesna inteligencja dostrzegła, że Polacy to nie są ludzie z kawiarni. Wystarczyło nie bagatelizować silnych powiązań psychicznych między pokoleniami. Zdobyć się na psychoanalityczną refleksję, zobaczyć, że na dwudziestolatka jego zaangażowana w pisowską wyobraźnię mama ma ogromny wpływ, choćby młody się od tego próbował intelektualnie odciąć.

Wystarczyło po prostu nie zawalić diagnozy społecznej. Porozmawiać czasami z kimś innym niż modny lewicowy kolega.  Wyjść z zaklętego facebookowego kręgu dobrze znanych i bezpiecznych fanpage’ów.

I z dalej? Co należało zrobić z tym odkryciem, że wielu Polaków, także młodych, ma – wbrew pozorom – narodowo-katolickie inklinacje? Edukować, rozmawiać, może też być twardszym w stosunkach z Kościołem, nie ustępować mu na każdym kroku. Należało zrobić cokolwiek. Bo przecież nie zrobiono niczego.

Jarosław Dudycz

 

 

Print Friendly, PDF & Email
 

16 komentarzy

  1. Ernest Skalski 25.12.2015
  2. j.Luk 25.12.2015
    • Nela 27.12.2015
  3. kolarz 25.12.2015
  4. wejszyc 25.12.2015
  5. Ernest Skalski 26.12.2015
  6. j.Luk 26.12.2015
  7. mbq 26.12.2015
  8. wb40 26.12.2015
  9. j.Luk 26.12.2015
  10. Magog 26.12.2015
  11. jureg 26.12.2015
  12. slawek 27.12.2015
    • Therese Kosowski 01.01.2016
  13. J.S. 27.12.2015
  14. J.S. 27.12.2015