Asumpt do napisania tego tekstu dał mi sarkastyczny komentarz pod jednym z ostatnich artykułów na SO, że jak już zgliszcza po PiS-ie dymić przestaną, w ramach budowy nowego ustroju będzie konstytucyjny zakaz sprawowania władzy przez Kaczyńskiego.
Ja nawet jestem w stanie wyobrazić sobie, że coś w tym rodzaju, jak „ban” na Kaczyńskiego znajdzie się w jakiejś ustawie, bo politycy, jak generałowie, zawsze przygotowują się do wyborów i sytuacji, które już miały miejsce.
Tą metodą, do obecnej Konstytucji wpisano przy jej tworzeniu artykuł 13 o treści:
„Art. 13. Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.”
Od czasu wejścia w życie Konstytucji po artykuł 13 sięgnięto jeden raz, w roku 2007, przeciwko Samoobronie, za żądanie od posłów klubu weksli na pół miliona na wypadek zmiany barw klubowych. Nieskutecznie. A któż to, kto był wnioskodawcą o delegalizację partii? Prawo i Sprawiedliwość, ściślej: PiS-owy marszałek Sejmu, Marek Jurek.
Dziś naród, ściślej ta jego gorsza część, nie ustaje w poszukiwaniu prawnego „haka” na PiS. Dostrzeżono artykuł 13. I jest kłopot. Bo jak skutecznie zarzucić rządzącej partii, mającej demokratyczny mandat, powoływanie się w programie na „totalitarne metody i praktyki działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu”? Co oznacza w artykule 13 słowo „przemoc” (w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa)?
I czy to, co PiS wyprawia w Sejmie, to przemoc, czy jeszcze nie, czy w ogóle nie? Dlaczego przy pisaniu Konstytucji nikomu nie przyszło do głowy, aby zwyczajnie napisać o łamaniu Konstytucji przy sprawowaniu władzy? Czyżby perspektywa Trybunału Stanu wydawała się wystarczająca?
Nikt nie wyobraził sobie, że może nie być stosownej większości do postawienia piastunów władzy przed Trybunałem Stanu. To naprawdę były pięknoduchy, ci twórcy Konstytucji… Albo cynicy.
A jeśli teraz (za czas jakiś, oczywiście), na tych dymiących zgliszczach, wpisalibyśmy do Konstytucji, że partia rządząca, której członkowie łamią Konstytucję posługując się mandatem wyborczym podlega delegalizacji, to czy w kryzysach politycznych niedalekiej przyszłości, gdzie dochodzić będzie do manipulacji woli i decyzji za pomocą Internetu i rzeczywistości cyfrowej, czego przedsmak już mieliśmy, będzie to mieć zastosowanie, czy też nie?
Artykuł 13 jest, a jakby go nie było. Prawie tak samo, jak paragraf 22, artykuł 13 nie daje się zastosować. Jego recepcja do rzeczywistości politycznej AD 2016 nie wydaje się możliwa. Mimo to powstają sążniste opracowania i analizy, jak by tu zażyć PiS z tej strony. Smaku całej przygodzie z artykułem 13 dodaje okoliczność, że o delegalizacji PiS miałby orzekać Trybunał Konstytucyjny. Można sobie dowolnie długo i barwnie wyobrażać, co by się działo zanim do wyroku by doszło i na wypadek, gdyby doszło.
To, co wyżej jest ledwie przyczynkiem do refleksji, że na dymiących zgliszczach muszą postawić nogę obywatele, nie politycy, i to obywatele muszą zażądać od polityków stworzenia takich instytucji ustrojowych, które nie będą artykułem 13, lecz będą na tyle precyzyjne, aby dać radę obronić istotę demokracji, obywatelskie, wolnościowe i prawdziwie świeckie państwo.
Do tego potrzebny jest namysł i spójny program: co dalej, aby obywatele mieli rozeznanie czego żądać i jakiej jakości. Dziś nie wystarczy już hasło „wolne wybory”, trzeba dokładnie określić parametry tej wolności. Nie wystarczy „rozdział kościoła od państwa”, trzeba dokładnie określić co to znaczy w rzeczywistości prawnej, politycznej, edukacyjnej, społecznej, etc. Nie śmiem powoływać się na Jerzego Łukaszewskiego, bo gotów mnie obsobaczyć, że imputuję coś, czego nie pisał, choć moim zdaniem o to wszystko i wiele innych spraw Jerzy Łukaszewski apeluje bez końca.
Może potrzebna jest rada programowa dla Polski, póki co – społeczna.
Magdalena Ostrowska



Droga Pani!
No jakże mnie może pani podejrzewać o tak niecne zamiary. Ja jestem miły chłopak, mam na to świadków 🙂
A tak serio, to zgadzam się z Pani zdaniem. Nieprecyzyjne prawo jest zaczątkiem fermentu, który w efekcie końcowym strawi państwowy zacier i zostaniemy odurzeni tym co się z tego fermentu wydobędzie.
Od lat mnie zdumiewa, jak sąd demokratycznego państwa, kierujący się (ponoć) Konstytucją, w ogóle zarejestrował taką partię jak PIS. Do rejestracji przedkłada się m.in. statut organizacji, a trudno nawet podejrzewać twórców statutu PiS o to, że z demokracją chcieli mieć cokolwiek wspólnego. Wystarczy poczytać.
A jednak sąd zarejestrował.
Zostawianie naszej przyszłości zdegenerowanym tworom, jakim są dziś polskie partie polityczne uważam za błąd, który zemści się na naszych dzieciach i wnukach.
Panie Jerzy, jasne że sąd zarejestrował. Jak zarejestrował dla zgrywu PPPP to dlaczego miał nie rejestrować PiS.
Czasem mam wrażenie, że jestem polskim obywatelem też dla zgrywu..
Czemu nie?
Zgadzam się z Autorką oraz z panem Jerzym Łukaszewskim. Obywatele powinni być wyedukowani i żądać oraz wymagać od polityków. Niestety klasa polityczna ma w nosie wymagania i oczekiwania wyborców. Jedynie czego nie lekceważy to głos wyborców. Pomysł stworzenia jakiejś formy rady programowej czy rady nadzorczej nad politykami jest wart dyskusji. To właśnie pomysł na nową formułę Senatu. Innym pomysłem jest urząd ochrony konstytucji podległy TK z prawem do władczej ingerencji w Sejm, Senat, rząd, prezydenta, partie polityczne w przypadku łamania konstytucji.
@slawek: w Niemczech mają. Bundesamt fuer Verfassungsschutz. W rezultacie jest to zwyczajny wywiad polityczny. Z tajnymi współpracownikami, których bezkarność czasem objawia się (wypadek przy pracy) opinii publicznej i denerwuje. Podlega, jak pozostałe służby wywiadowcze (BND, MAD) ministerstwu spraw wewnętrznych. Tytularnie nie ma uprawnień policyjnych (hłehłehłe!). Dziwię się, że przez osiem lat bezsennych kaczych nocy nie opracowano jeszcze kopii tej instytucji dla polskich warunków. Może jest schowane na deser.
@A. Goryński znam to rozwiązanie. To amerykańska konstrukcja dla Niemców po 1945 r. Mnie chodzi o to aby to TK był jedynym szefem takiej służby. Wtedy nikomu nie wpadłoby do głowy łamanie konstytucji czy choćby głupie gadanie i pomówienia, że sędziowie TK są politykami.
Ja kiedys przeczytalem obecna konstytucje i bylem zdumiony liczba miejsc, w ktorych konstytucja odsyla do ustawy. Jest zapis, a jakby go nie bylo, bo diabel jest w szczegolach, a szczegoly sa w ustawie.
.
Powinien powsatac obywatelski project konstytucji. Powinien by krotszy i bardziej precyzyjny od obecnego. Biorac pod uwage dzisiejsze doswiadczenia, paragrafie 13 nalezy precyzyjnie sformulowac, co to jest partia I jakie warunki ma spelniac jej wewnetrzna organizacja.
Paragraf 13 będzie martwy dopóki nie można odwołać posła – senatora – prezydenta w referendum obywatelskim…
Referendum powinno zawierać pytanie i dwie opcje – „za” i „przeciw” i odbywać się w tym samym miejscu , z którego został wybrany.
Wynik powinien być wiążący, jeśli wzięłoby w nim udział ponad 50% frekwencji z wyborów, w których wybrano „delikwenta”, uwzględniając ich terytorialny zasięg.
Ale to tylko takie dywagacje…