Nie jest okrągły całkiem, ale i tak wyjątkowy – 95-lecia, a uroczystości jubileuszowe odbyły się 25 kwietnia w Uniwersytecie Warszawskim w Sali Balowej w Pałacu Potockich. Głównym punktem programu było wręczenie Pamiątkowej Księgi zatytułowanej „Rosyjski łącznik. Rzecz o Jerzym Pomianowskim”. Przepięknie wydany tom z fotografiami zredagowała profesor Iwona Hofman z UMCS, spiritus movens całego przedsięwzięcia. Tom został podzielony na dwie części.
W pierwszej – „O Nim” – znalazły się teksty, wspomnienia, w drugiej – „Dedykowane Profesorowi” – pomieszczono artykuły zawiązane z działalnością i twórczością Jubilata.
W części pierwszej znalazł się i mój tekst. Pozwalam sobie z niego przywołać fragment, w którym wspominam jak Pana Profesora Jerzego Pomianowskiego poznałem: „Nie pamiętam, w którym to było roku, ale na pewno był to piątek wieczorem, bo uczestniczyłem w nabożeństwie szabasowym w synagodze Remu. Jak zwykle siedzieliśmy razem z Henrykiem Halkowskim w jednej ławce i dopytywałem się o różne szczegóły obrzędu powitania szabatu. W pewnym momencie odwróciliśmy się i przywitaliśmy nadchodzący szabat – recytowaliśmy pieśń Kabalat Szabat.
A potem ówczesny rabin Szasza Pekaricz poprosił starszego pana o schowanie zwoju tory w świętym miejscu – w Aron ha-kodesz. Henryk oczywiście wiedział, kto to jest. To był Jerzy Pomianowski. Tak się poznaliśmy. Chwilę porozmawialiśmy i oczywiście skorzystałem z zaproszenia i byłem gościem Pana Profesora w jego krakowskim mieszkaniu. Podczas wizyty nie mówił o sobie, ale o literaturze i to przeważnie rosyjskiej. Dostałem na pamiątkę tom opowiadań Babla, była to bodajże Armia Konna i inne utwory”.
Z tej części chciałbym jeszcze przywołać, obecnego zresztą również na Jubileuszu, wspomnienie Józefa Hena „Kwiat w butonierce” nawiązujące do ich wspólnego spotkania w 1948 roku z Arkadym Fiedlerem. Znalazło się tam nawiązanie do listu napisanego przez 15-letniego Jerzego Pomianowskiego do Stanisława Ignacego Witkiewicza, dzięki któremu zadebiutował w tygodniku „Próby” (szczerze przyznaję nie znam, może ktoś z Czytelników SO zna?). Od tamtego czasu już nie wypuszczał pióra z ręki czy to jako dziennikarz, pisarz, tłumacz, kierownik literacki i wydawca wreszcie od 1999 roku ważnego periodyku wydawanego w języku rosyjskim Nowaja Polsza. No, ale to rzeczy powszechne znane, więc nie będę się rozpisywał.
Przysłuchując się temu, co mówili zaproszeni goście co do nich powiedział (odczytała w imieniu wzruszonego Jubilata małżonka Aleksandra Kurczak), pomyślałem sobie, że to też Polska tylko jakby dzisiaj gorzej obecna. Tak więc powspominaliśmy nie tak znowu dawne, dobre czasy. Zresztą te obecne też nie są złe, jeśli zważyć jakie bywały w długim życiu Jerzego Pomianowskiego. Jubilat zachowuje optymizm bo wie, że to w dużym stopniu od nas zależy jaki świat po sobie zostawimy, a polityka nigdy nie odgrywała w nim ważnej roli. Jeśli już to ją, mówiąc ze staropolska, psowała.
Również i dzisiaj nie można jej na psucie pozwolić. A najlepiej trzeba dla niej stwarzać dobre alternatywy. Tworząc lub tłumacząc dobrą literaturę, jak to robi właśnie Jubilat.
Stanisław Obirek
“Podczas wizyty nie mówił o sobie, ale o literaturze i to przeważnie rosyjskiej”
Jakoś się nie dziwię. Po samych tłumaczeniach widać, jak bardzo ją lubił.