2017-07-14.
Władza nie popuści. Jeżeli w ogóle dyskutowała na temat, jak sobie radzić z niesfornymi Obywatelami RP, zanieczyszczającymi modlitewny marsz ujęty w ramy prawa jako kuriozalne „zgromadzenie cykliczne”, za pomocą kłócącej się z Konstytucją RP ustawy, to dyskusję wygrały jastrzębie. Jak coraz bardziej się panosząca „waaadza” uchwala sobie (właśnie sobie) wygodne ustawy, tak wyraźnie chce pokazać, że ona rządzi na ulicach. Zwłaszcza na Krakowskim Przedmieściu, od lat siedmiu co miesiąc brukanym przez polityczne wiece organizowane pod hasłami żałoby.– Będziemy tu przychodzić i co nam zrobicie – mówi Władza. 10 kwietnia w siódmą, „okrągłą” rocznicę wiadomej katastrofy lotniczej, ustawiono na Krakowskim ażurowe płoty, wydzielające szlak „modlitewnego pochodu” (pod hasłem „Jarosławie, jesteś wielki”).
W maju i czerwcu płotków nie wystawiono, obawiając się widocznie obciachu. Fakt, że Krakowskie Przedmieście z wydzielonym pasem dla „wiernych” wyglądało śmiesznie.
Czerwcowe protesty przeciw marszowi na szlaku katedra św. Jana – pałac Prezydencki obrosły w energiczne protesty ludzi zdesperowanych nie tylko samymi cyklicznymi tu wydarzeniami, ale w ogóle prawem bezprawnym, uchwalanym pozornie w majestacie prawa.
Jastrzębie w odpowiedzi wystawiły płoty solidniejsze niż te z kwietnia. Szerzej zajmujące szlak jezdni i kawałków chodników Krakowskiego. W niektórych miejscach przejść da się tylko gęsiego, ocierając o te zasieki. Już nie ażurowe, ale z litej blachy. – Widocznie, żeby nie podglądać Kaczora – śmieje się ulica. – Środkiem ulicy wytyczyli koryto i się go będą trzymać, nikogo nie dopuszczą.
Sama miałam refleksję, jak nie wstyd żałobnikom tak się odgradzać od innych Polaków. Podzieliłam się nią z dwoma panami dość mocnej budowy opartymi o płotek. Jeden z nich odpowiedział mi markotnie: „może wstyd”. Poniewczasie puknęłam się w głowę, że to mogli być tajniacy.
– Pani, wszystko już było – mówiła do mnie starsza pani z białym kwiatem w ręku (takich osób z kwiatami widziałam więcej). – Aktyw robotniczy, czyli ORMO czuwa – pokazała na grupę koczująca na razie pod Kolumną Zygmunta. Zażywni i w większości starsi panowie w niebieskich kamizelkach z napisem „Solidarność’ Stocznia Gdańska” i w kaskach robili sobie pamiątkowe zdjęcia. Czy naprawdę znajdą się w rodzinnych albumach? Jak będą opisane?
Cała trasę „cyklicznego przemarszu modlitewnego” obstawiła policja już od rana w ilościach dotąd jednak nie spotykanych. Władza nie waha się pokazać, jak kocha społeczeństwo. Co na to społeczeństwo? Zobaczymy za kilka godzin. Gdy po południu koło szesnastej szłam Krakowskim Przedmieściem, przeciskając się między płotami, w powietrzu panowała duchota.
Jak się skończyło? Widzieliśmy wszyscy…
Alina Kwapisz-Kulińska