Gier komputerowych czy wypasionych smartfonów nie wynaleziono jeszcze i być może z tego powodu żyło się ludziom niemal pełną piersią.
Internetu też nie uświadczyłeś, komórki były jeno na węgiel, a kiedy w drodze popsuł się samochód, to do najbliższego telefonu drałowało się po ewentualną pomoc.
Przyznać też trzeba, że człowiek do człowieka miał ciut bliżej; nie musiał przedzierać się przez morza i oceany nienawiści. Łatwiej mu przychodziło nie być kanalią i prędzej nawiązywał z drugim silniejszą nić zrozumienia.
Był to zupełnie inny świat i nie można o tym zapominać. Tak jak nie można do wczorajszych warunków przykładać dzisiejszych ocen.
Strach władał ludzkimi sumieniami. Nielicznym nakazywał postępować uczciwie, po rycersku, zgodnie z prawem. Lecz większość zadowalała się zanurzaniem głowy w piasku, roztrzęsionym przykucem pod miotłą i dbaniem o swoją powłokę, gdyż za wyrażanie poglądów niezgodnych z partyjnymi ustaleniami szło się do więzienia (za Stalina – na odstrzał) lub do dostawało skierowanie do krainy pasów i kaftanów na elektrowstrząsową resocjalizację.
Bunt przeciwko władzy i marsze w obronie gwałconych praw człowieka kończyły się bolesnymi ścieżkami zdrowia, a więc pałowaniem, represjami polegającymi między innymi na utracie pracy.
W odróżnieniu od obecnych czasów, trzeba było ponosić konsekwencje swojej odwagi. Nie każdego uczestnika społecznego protestu było na nią stać. Ponieważ okazywała się tak cenna i trudna. Dla wielu zaś niemożliwa. I dlatego wyśmiewana przez tych, co nie potrafią jej sprostać.
Krótko mówiąc: choć na ogół wiodło się podławą egzystencję, to jednak jakoś się ją CIĄGŁO. Się urządzało w tej dupie, jak mawiał Kisielewski.
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Czytaj na głos”]Marek Jastrząb
źródła obrazu
- jastrzab: BM


Przepiekny jak zwykle tekst…i ciagle nam autor mowi o nieunikionym….badz dzis tym, kim moze nigdy sie nie staniesz przez wlasne tchorzostwo lub glupote.
MEMENTO MORI – tak pozdrawiaja sie Kamedullowie, powiem za nimi, kazdemu koniec jest pisany i tylko od nas samych zalezy, czy potomni lub rodzina i przyjaciele beda nas dobrze wspominac. Czy damy Ojczyznie to, na co sobie zasluzyla, bo pozwolila nam w niej mieszkac. Jezeli ktos wierzy w sily wyzsze, niech wiec pomysli, wszystko ma swoj cel i kres…korzystajmy z przywileju mozliwosci zaistnienia. Nie jako „obatelskie, pisowskie szmalcowniki”….ale jako wolni Obywatele, ktorzy ukochali wolnosc.