Marek Jastrząb: Językowe pierepałki2 min czytania


07.09.2025

W elaboratach typu prawniczego panuje niczym nieuzasadniony mętlik. Urzędowy styl wypowiedzi najeżony jest zawiłą terminologią o pozorach klarowności. Jasny przekaz, to wada pisma uważanego za prawnicze. Sądowe sformułowania grzeszą brakiem szybkiego przejścia do istoty przedmiotowej sprawy; od szarego obywatela wymagane są rozwlekłe przedstawienia problemu.

Podanie o rozpatrzenie jego wniosku o sprawiedliwość, musi być upstrzone hermetycznymi terminami znanym tylko prawnikom szkolonym w celu ich rozumienia. Z czego wynika, że jeśli ów szarak chce wygrać proces, a o prawniczym żargonie ma zerowe pojęcie, koniecznie musi nająć adwokata wykazującego się umiejętnościami poruszania się w jurystycznych dżunglach. Przy czym nie ma on żadnych gwarancji, że swoją sprawę wygra, bo dodać trzeba, że co kauzyperda, to inna interpretacja tegoż „wniosku o sprawiedliwość”.

Opisana tu bezradność obywatela wobec sądowej machiny, wymysłem naszych czasów nie jest, bo już w najstarszej starożytności znane były pierepałki z sądami, a prawnicy też byli dobrze płatnymi tłumaczami na ludzki język. Od lat wielu nie potrafimy uporać się z niejednoznacznością. Wszelako odstępstwo od hermetycznych wymogów polegające na uproszczeniu procesowych pism i stworzeniu transparentnej interpretacji paragrafu przekracza możliwości układacza przepisów.

Ps

Niech prawo, prawo znaczy, a sprawiedliwość, sprawiedliwość napisał poeta; z dzisiejszego punktu widzenia, co słowo, to bzdura.

*

Kiedy wchodzę w dzisiejsze przestrzenie międzyludzkiej komunikacji, wyparowuje za mnie ochota do poszerzania wiedzy na temat ich ewolucji; lakonizm, dążenie do skrótowości, mętniactwo prostych wypowiedzi, relatywna logika, oto minusowe zalety współczesnego przekazu zawartego w tekstach.

Słowa tożsame z językową tandetą, chcący czy niechcący, na stałe lub na trochę, wżarły się do dzisiejszych komunikatorów i, podobnie jak orwellowska nowomowa, podążają w stronę ubóstwa, a redukowanie środków wyrażania myśli, przy jednoczesnym zamazywaniu ich sensu, były i są regułą.

Jak wiadomo, słowa nie umierają, tyko niektóre schodzą ze sceny. Wędrują do archiwum pamięci, a ich miejsce zajmują świeże. Lecz nieraz okazuje się, że starsze, wydobyte z pawlacza językowej Historii, są mniej zdarte od ciągłego używania i nie tak zleżałe, jak się zakładało, bo świeższe są od teraźniejszych a przez to atrakcyjniejsze, gdyż mało znane.

Marek Jastrząb

Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo