Szanowni komentatorzy mojego artykułu o wielkim terrorze w ZSRR w 1937 roku i w innych, oraz ogólnie o komunizmie:
Dziękuję za waszą uwagę i opinie których nie chcę zostawić bez odpowiedzi. Robię z tego odrębny materiał ze względu na wagę tematów jak i na to, że mało kto wraca do już przeczytanych tekstów, by kontrolować wymianę opinii pod nimi.
Nie cytuję Was jak leci. Ten oryginalny zestaw waszych wypowiedzi jest do znalezienia pod moim tekstem. Wybieram tylko te fragmenty, do których chcę się ustosunkować. I robię to na niebiesko, by łatwo było zwrócić uwagę.
BTW:
Jeżeli nie komunizm to co Autor zaproponuje dzieciom z Bangladeszu, Kalkuty czy Bombaju pracującym za jednego dolara po 12 godzin dziennie dzięki czemu Polacy mogą kupować „markowe” ciuchy za grosze ?
GORYŃSKI
@ARTU
– ” Jeżeli nie komunizm to co Autor zaproponuje dzieciom z Bangladeszu, Kalkuty czy Bombaju pracującym za jednego dolara po 12 godzin dziennie dzięki czemu Polacy mogą kupować „markowe” ciuchy za grosze ?…”
Dzieciom z Bangladeszu, Kalkuty, czy Bombaju, szanowni, proponuję przeczytanie skróconego rozdzialiku o globalizacji, z mojego artykułu „Lewica szkodzi”, tylko co zamieszczonego w naszym Studio. Poniżej:
Dr. Sławomir Czapnik, z Uniwersytetu Opolskiego i Collegium Civitas, w artykule pt. „Główne źródło ekstremizmów? Późny Zygmunt Bauman o globalizacji”, skoncentrował się na „kapitalistycznej globalizacji jako jednym z uwarunkowań sprzyjających dysproporcjom głównie ekonomicznym oraz polaryzacji opinii i poglądów. Napięcia i nierówności będące charakterystyczną cechą neoliberalnej fazy współczesności generują destrukcyjne tendencje mające swój wyraz m.in. w fali przemocy, w tym terroryzmu i ekstremizmu.”
Dysproporcje i nierówności ekonomiczne między Zjednoczonym Królestwem i Indiami, między Holandią i Koreą (południową), między Frankfurtem i Singapurem niewątpliwie istnieją, lecz czy urosły czy zmalały w ciągu 30 – 50 lat trwania globalizacji, panie doktorze?
Większe, mniejsze…Fakt, że jednak te dysproporcje istnieją określa negatywny stosunek lewicy, w tym polskiej, do procesu globalizacji. Przemoc, terroryzm, ekstremizm… Jeśli to prawda, to chyba nie cała i nie oddaje istoty zagadnienia. Podstawowa informacja o globalizacji to spadek ubóstwa w świecie w latach 1990 – 2016, z 35 do 9 procent ludności świata! To dane „Wall Street Journal” z Brookings Institution. A kryterium progu ubóstwa to w tym przypadku 1,9 USD dziennie na głowę. Przy czym dolar w tych biednych krajach to więcej niż nasze niecałe cztery złote według aktualnego kursu. Przecież w PRL, biednie bo biednie, ale się żyło i za trzydzieści dolców miesięcznie.
Globalizacja stanowi integralny element rozwoju cywilizacji. To nowoczesne technologie, a szczególnie rozwój wszelakiej komunikacji, pozwalającej na szybkie przemieszczanie się towarów, ludzi, pomysłów, idei, know–how i wręcz błyskawiczne przemieszczanie: informacji, decyzji, pieniędzy. To proces, który przy licznych niedogodnościach coraz większe peryferyjne obszary świata – do niedawna „trzeciego” – coraz intensywniej włącza w światowy obieg gospodarczy. I nie polega on już na wymianie surowców na „perkaliki”, lecz na inwestowaniu w produkcję, w miarę upływu czasu coraz bardziej skomplikowaną, w nowoczesne centra usługowe – choćby informatyczne w Indiach – a także w infrastrukturę.
W początkach nowoczesnego socjalizmu, określającego się jako naukowy, pewną rolę odegrała książka „Położenie klasy robotniczej w Anglii” Fryderyka Engelsa, skądinąd właściciela fabryki w Manchesterze. Położenie to już wówczas światli ludzie uważali za karygodne, podobnie jak dziś warunki w fabrykach Bangladeszu. A przy tym, wtedy w Anglii czy w Łodzi i teraz w Bangladeszu czy w Mali, przejście do startującego przemysłu stanowiło/stanowi awans cywilizacyjny dla wiejskiego i miejskiego lumpenproletariatu!
Z tym, że w globalizującym się świecie funkcjonuje i skutkuje nacisk – choćby w postaci fair trade – na poprawę sytuacji tych ludzi, już nie z pokolenia na pokolenie, jak ongiś w Europie, lecz z roku na rok. W chińskim przemyśle lokowanym na wybrzeżu pracownicy walczą o poprawę warunków na tyle skutecznie, że przedsiębiorcy lokują nowe inwestycje w głębi kraju, gdzie jeszcze łatwiej o tanią siłę roboczą.
Mali wymieniłem dlatego, że w latach 2014 – 2016 wartość spożycia na mieszkańca wzrosła tam o 21,4 procent – najwięcej w świecie! Na drugim miejscu jest Gwinea–Bissau – 16,5 procent. W Bangladeszu tylko – 6,6, za to w Indiach – 12,7. Zaś w bogatych krajach Skandynawii – od 1,8 do 2,9 (dane Banku Światowego)
„Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” Pod tym hasłem z wydanego w 1848 roku „Manifestu Komunistycznego” Marksa i Engelsa powstawała nowoczesna lewica. W XX wieku uważała się za motor postępu we wszystkich możliwych dziedzinach. Opowiadała się jako sojusznik gnębionych ludów kolonialnych i zależnych, co w praktyce sprowadzało się do poddawania ich hegemonii ZSRR albo komunistycznych Chin. A kiedy na ostatnim przełomie wieków realny postęp cywilizacji nie poszedł w kierunku lewicowej utopii, ongiś internacjonalistyczna i postępowa lewica stała przeciwnikiem globalizacji i zmian wyzwalających te ludy z głodu!
Dla lewicy globalizacja, czyli inwestycje kapitału w obszarach nędzy i zacofania, to panoszenie się międzynarodowych korporacji, poniżenie i wyzysk. Władza pieniądza, która nie została wyłoniona przez demokratyczną procedurę, a dominuje nad wybranymi parlamentami i wyłonionymi przez nie rządami. Czyli, rynek, biznes i zysk kosztem polityki i idei.
Tak jakoś jednak się składa, że zamachy, rzezie, wojny to wyraz szlachetnych dążeń w imię, tej albo innej, wiary, poczucia godności klanowej, czy narodowej, potrzeby wyzwolenia lub dominacji, jednym słowem: polityka i idea. Coraz rzadziej kryje się za tym interes ekonomiczny, bo z gospodarczego punktu widzenia jest to przeważnie gra o sumie ujemnej. Przeważnie wszyscy tracą na tym biznesie.
Międzynarodowe koncerny–korporacje mają swoje za uszami – Iran, Kongo, Gwatemala, Biafra… Ale już pół wieku jak – w większości przypadków – ich biznes lepiej prosperuje w warunkach pokoju i spokoju. W dzisiejszej sytuacji globalizacja zwiększa więc szanse przeżycia. A kiedy rządy, a więc siły polityczne, biorą się za prawne regulowanie gospodarki w skali globalnej, kiedy powstają projekty umów kreujących sfery gospodarcze po obu brzegach Atlantyku i Pacyfiku, wszelka lewica jest zdecydowanie przeciw. Oczekiwana w związku z procesami integracyjnymi poprawa warunków życia ogółu nie jest dla lewicy istotna, bo znowu powiększa się wpływ korporacji.
I jeszcze jedno. Globalizacja oznacza potanienie produkcji i obniżenie cen, czyli poprawę materialną ogółu. Wszędzie, łącznie z Zachodem. Lecz, niezależnie od tej korzyści na Zachodzie zmniejsza zapotrzebowanie na wysoko opłacaną pracę w produkcji i wokół produkcji oraz usługi informatyczne. I znaczące części społeczeństwa mają podstawy by czuć się zdegradowane.
Jeśli jednak istnieje coś takiego jak sprawiedliwość dziejowa, to historia właśnie ją wymierza krajom, które bogaciły się kosztem ludów kolonialnych i zależnych. Ale dla tych, którzy teraz czują się poszkodowani, to żadna pociecha.
Reakcja tamtejszej lewicy jest odruchowa; „oburzeni” w Nowym Jorku, Podemos w Hiszpanii, Syriza w Grecji. Ten destrukcyjny gniew jakoś się kojarzy z atmosferą ruchu luddystów z początków ery przemysłowej, od którego odciął się wczesny socjalizm ze swoim programem, opartym na rozwoju kapitalizmu i narastaniu rozsadzających go sprzeczności.
Nie tak to poszło, ale przynajmniej ktoś wtedy nad tym pracował. Obecna lewica głównie się oburza na wszystko, ale jakoś nie widać jej konkretnych pomysłów na poprawę.
ARTU
@A. Goryński
Dwa lata temu miałem okazję bliżej poznać grupę Hindusów w wieku szkoły średniej. Wszyscy pochodzili z niższych kast. Gdy po kilku dniach znajomości spytałem jak wyobrażają sobie przyszłe Indie nagle okazało się, że prawie wszyscy są zafascynowani Hitlerem i Stalinem (Rosja to ciągle najbliższy sojusznik Indii odbierany bardzo pozytywnie chyba przez wszystkich Hindusów) a zbrodnie komunistyczne nie mają większego znaczenia, ponieważ cel uświęca środki.
Zmianę swojej sytuacji życiowej widzą wyłącznie w krwawej rewolucji. Stąd moje pytanie, co Redaktor Skalski może zaproponować tym masom biedoty gotowym dla iskierki nadziei chwycić się brzytwy? Jeżeli nie ma żadnych propozycji dających realną nadzieję na poprawę jakości ich życia to komunizm w takiej czy innej formie będzie powracał jeszcze długo, niezależnie od tego jakie będą tego koszty i jak bardzo będzie krytykowany. Jedyna nadzieja w tym, że pojawią się i zwyciężą jakieś radykalnie nowe idee pozwalające na nowo uporządkować egzystencję ludzi w sposób bardziej racjonalny i sprawiedliwy, uwzględniające przy tym wszystkie wady natury ludzkiej. ..
ARTU (nieco dalej)
Niestety, nawet najpiękniejsza i najbardziej szczytna idea, gdy tylko przejmują ją tłumy staje się zaprzeczeniem samej siebie i zaczyna ociekać krwią. Problemem jest natura ludzka: chciwość, żądza panowania nad innymi, agresja, głupota.
To ja wytłuściłem fragmenty powyższych tekstów, by zwrócić uwagę, jak trafnie p. ARTU odpowiada sobie samemu. Lecz dalej już nie ma zgody z p. ARTU.
Najbardziej do tej krwiożerczej natury zdaje się pasować kapitalizm, ale czy jest on lepszy od komunizmu ? Co najwyżej posługuje się bardziej wyrafinowanymi metodami manipulacji i perswazji.
Wpierw uwaga natury ogólnej. Kapitalizm nie jest kolejna szlachetną ideą, która się wykoleiła. Jest to system, który powstawał w miarę przemian cywilizacyjnych, a w szczególności w związku z rozwojem wszelakiej technologii. Czy jest lepszy od komunizmu, p. ARTU?
Ilu ludzi z narażeniem życia szwarcowało się z kapitalistycznej RFN do komunistycznej NRD?
Jak się wylatuje z USA to nikogo nie obchodzą paszporty. Jest tylko odprawa pasażerów i security control. Ale cholery można dostać, gdy przylatując z ważną wizą, trzeba się przeciskać przez immigration, nie mając pewności czy nie zawrócą. Mur na granicy USA – Meksyk nie jest pomyślany po to by powstrzymać ucieczkę obywateli Stanów. Po której stronie Rio Grande kapitalizm jest bardziej kapitalistyczny? A żeby wyjechać z komunizmu trzeba było PROSIĆ (z niepewnym skutkiem) o wydanie naszego paszportu i zwrócić go po powrocie.
Rozpętanie wojny – to dalej p. ARTU, z ironią – żeby gdzieś wprowadzić „demokrację” ma się rozumieć jest w pełni usprawiedliwione ale obalenie krwawej dyktatury przez komunistyczną partyzantkę to rebelia i zamach stanu. Wyżej w tekście podano, że liczba ofiar komunizmu może sięgać 100 milionów. A gdyby tak policzyć liczbę ofiar konfliktów rozpętanych lub inspirowanych przez USA, czy nie byłaby to porównywalna liczba ?
Czy może pani/pan powołać się na jakiekolwiek źródła?
Gdzie, kiedy i jaka krwawa dyktatura została obalona przez komunistyczną partyzantkę? W Boliwii, Peru, Kolumbii, krwawa komunistyczna partyzantka w rzeczywistości była bandytyzmem, motywowanym ideologicznie i konkurowała w okrucieństwie z rządowymi szwadronami śmieci. Mordując i grabiąc lud pracujący wsi, któremu za jedno czy robi to komunistyczne Sendero Luminoso czy muzułmańskie Boko Haram czy również muzułmańska partyzantka na Filipinach.
W Ameryce Łacińskiej partyzantka nikogo nigdzie nie obaliła, co najwyżej dogadywała się w końcu z władzą. Natomiast w Nepalu komunistyczna, maoistowska partyzantka obaliła w miarę postępowego króla. Prawicowe dyktatury schodziły na uwiąd starczy ze swymi dyktatorami – Hiszpania, Chile – lub padały na skutek międzynarodowych awantur rozpętywanych przez junty – Grecja, Portugalia, Argentyna .
I może policzymy ofiary tych konfliktów rozpętanych lub inspirowanych przez USA. Są to: wojna z Meksykiem, wojna z Hiszpanią, walki z Indianami, wyłuskanie Panamy, interwencja w Granadzie i może coś przeoczyłem. No i interwencja w Iraku, w którym się ciągle kotłuje. Pochłonęła, od 2003 do teraz, 268 tysięcy ofiar w czym cywili było 242 tysiące. Sojuszników zginęło 4852, w większości Amerykanów, w tym zabitych Polaków było 23.
Z tych wszystkich wojen to w dwóch pierwszych straty USA wyniosły; z Meksykiem 17,5 tys. i z Hiszpanią 4 tys. zbitych, rannych, wziętych do niewoli i zaginionych. Zabitych łącznie mogło być w tym kilka, raczej nie więcej niż 5 tysięcy – wszystko po stronie USA. Powiedzmy, że po drugiej stronie było 2–3 razy więcej ofiar i będziemy mieć rząd liczb. Inne akcje tego typu to były drobne incydenty. (Wojny w Korei i Wietnamie były obroną sojuszników przed komunistyczną agresją. Pierwsza wojna w zatoce wyzwoliła zagarnięty przez Saddama Kuwejt.)
Tak więc w wojnach mieszczących się w podanej przez ARTU kategorii, liczba zabitych raczej nie dochodzi do pół miliona, co nie jest porównywalne ze stoma – i więcej – milionami ofiar komunizmu. A wdaję się w te wyliczenia, bo irytuje mnie gdy ktoś, niczego nie wiedząc o tym o czym mówi, z głębokim przekonaniem – największy wróg prawdy – głosi to co mu się wydaje.
Kapitalizm jak każdy kolejny ustrój ekonomiczny i społeczny ma w sobie przemoc i okrucieństwa, choć mniej niż poprzednie formacje, mniej teraz niż na początku i zdecydowanie mniej niż komunizm, który miał go zastąpić. W kapitalizmie jakoś swoich nie mordowano milionami, niekiedy aż do jednej czwartej czy jednej trzeciej – Kambodża – narodu, w ramach jego uszczęśliwiania.
Czy poza automatem Kałasznikowa, pani/panie ARTU, ten przodujący ustrój, w ciągu stu lat swego istnienia, dał światu jakikolwiek oryginalny produkt, przełomowy wynalazek, twórczą ideę, naukową teorię? Wszystko to powstawało w tym strasznym kapitalizmie. A przodujący ustrój to gorsza niż na Zachodzie jakość prawie wszystkich produktów i usług i strukturalny niedobór tego wszystkiego, stała niemożność zaspokojenia cywilizacyjnych, a nieraz i egzystencjalnych, potrzeb większości społeczeństw, niewymienialna waluta, dyktatura niewybieralnego aparatu władzy, stały przymus, często łącznie z krwawym terrorem. Wystarczy?
To ja już proszę o te „wyrafinowane metody manipulacji i perswazji”, panie/panie ARTU.
I znowu
ARTU
„Menedżer w międzynarodowej korporacji zarabia w ciągu czterech dni tyle, ile pracownik fizyczny przez całe swoje życie”
Której korporacji, jaki menedżer; prezydent, dyrektor generalny, czy zwykły, szef projektu? Czy ktoś zliczył te korporacje, podsumował zarobki naczalstwa, wyciągnął średnią czy może medianę? Ile – w cyfrach! – mu wyszło na dniówkę? I ci „pracownicy fizyczni”! Świata? Monterzy wysokościowi w Nowym Jorku czy dzieci z fabryk w Bangladeszu? Kto wie ile w życiu przepracowują i zarabiają jedni i drudzy i jak wyliczono, że – średnia, mediana? – to akurat cztery dniówki mitycznego menedżera? Doprawdy, wstyd pisać takie bzdety!
Nagłówek na stronie Wyborczej kierujący na wysokieobcasy.pl 😉
„Oxfam opublikował raport o nierówności, z którego wynika, że 80 proc. zysków z całego świata należy do ośmiu najbogatszych mężczyzn. W ubiegłym roku łącznie zarobili 762 miliardy dolarów. Jedna siódma tej kwoty wystarczyłaby, by położyć kres biedzie i głodowi w krajach Trzeciego Świata.”
Ani jedna siódma, ani dwie, trzy, cztery siódme tej kwoty nie położą kresu biedzie i głodowi. Dlaczego? Bo pomoc w większości rozkradną. Poniższy obrazek nie jest czymś niezwyczajnym.
GORYŃSKI
Byłem tam, 37 lat temu. …W …Nepalu rządził Birendra. Król postępowy…Postęp miał tam wyboistą drogę. Np. te łóżka szpitalne, od WHO, zostały skradzione wszystkie już na lotnisku. Były prestiżowymi meblami w bogatszych domach…
Co innego jeśli się tam rozsądnie zainwestuje. Lecz prawdę powiedziawszy, to lewicy, w skali, tak świata jak w kraju, bardziej doskwiera bogactwo bogatych niż bieda biednych. Głównie ów Oxfam, ale i inne źródła, epatują świat bzdurnym danymi.
Kto wymyślił te 762 miliardy? Jeśli to ma być 80 procent, to całość zysków świata wynosiłaby 952 miliardy i pół. Starczyłoby na wydatki wojskowe Stanów Zjednoczonych – 700 miliardów – w roku 2018, ale całość wydatków rządu federalnego – 4.1 biliona baksów – już by trzeba było czerpać spoza tego świata. Dlaczego do … nędzy ludzie przez chwilę nie zastanowią się o czym piszą?
Z kolei nawet nie ośmiu, lecz dziesięciu, według Forbesa, najbogatszych mężczyzn świata w roku 2017 to:
- Bill Gates – 86 mld dol.
- Warren Buffett – 75,6 mld dol.
- Jeff Bezos – 72,8 mld dol.
- Amancio Ortega –71,3 mld dol.
- Mark Zuckerberg – 56 mld dol.
- Carlos Slim Helu – 54,5 mld dol.
- Larry Ellison – 52,2 mld dol.
- Charles Koch – 48,3 mld dol.
- David Koch – 48,3 mld dol.
- Michael Bloomberg – 47,5 mld dol.
Ich łączny majątek to, jak łatwo podliczyć, 612,5 mld. Majątek, a nie dochody! Jak z tego majątku można w rok wygenerować 762 miliardy, czyli 124.5 procent zysku?
Czytaliśmy już o 85 najbogatszych, o jednym autobusie najbogatszych, o jednym procencie najbogatszych – mających tyle ile… tu najczęściej występowała „biedniejsza połowa świata”. Jeśli ludzkości, to jak wyłuskano te biedniejsze 3,5 miliarda ludzi? I jak podliczono wartość ich dobytku w postaci ziemi ornej, krów, zabytkowej porcelany, rachunków w bankach i pieniędzy w bieliźniarkach, a z tego wyszło akurat to co ma tych osiemdziesięciu pięciu, ten jeden procent czy ten autobus pełen najbogatszych. Pewnie tylko na miejscach siedzących, bo tacy nie jeżdżą na stojaka.
Co może wiara, skoro takie brednie powtarzają, skądinąd uczeni, z dyplomami!? I budują na nich teorie oraz programy polityczne.
Ci z czołówki Forbesa i nieco dalsi. Ich pałace, jachty i odrzutowce to niewielka cząsteczka tego co posiadają. Ich prawdziwy majątek to KAPITAŁ; firmy wszelakie; fabryki, sieci handlowe i telefoniczne, hardware i software. To jest po prostu znacząca część materii gospodarki, generująca PKB, na który prycha lewica. A Produkt Krajowy Brutto to są produkty które ludzkość używa i usługi z których korzysta. Ci najbogatsi mają w tej materii najtłustszy kąsek, lecz w tym obszarze utrzymywane są najlepsze uniwersytety i laboratoria, gdzie powstają drożdże cywilizacji.
PIRS
GORYŃSKI, ARTU
Myślę że za bardzo jesteśmy przywiązani do nazw. Wszyscy. Kim Dzong Un nazywa siebie komunistą i na tej podstawie każdego kto uważa siebie (lub inni go nazywają) komunistą już traktujemy odpowiednio. A przecież ideą komunizmu miała być sprawiedliwość i szczęście ludzi.
Miała!
Chrześcijaństwo w swoich naukach jest piękne, naucza miłości i wybaczania nawet wrogom. Ale w imię Jezusa mordowano i katowano miliony ludzi. Robili to ludzie uważający się za chrześcijan (i nigdy Kościół nie okazał skruchy). Nawet teraz niszczą życie ludziom, bo mają swoje dogmaty.
Okazał. Z okazji roku jubileuszowego 2000, pomimo sprzeciwy watykańskiej hierarchii, Jan Paweł II wyrażał skruchę za grzechy Kościoła.
Paradoksem jest, że teraz jak się chce kogoś poniżyć czy oskarżyć to nazywa go się komunistą, a jakoś nikogo nie nazywa się w tym celu katolikiem. Może warto najpierw dowiedzieć się co dany człowiek ma w głowie? To tak jak z wiarą w Boga – czy ktoś powie że wierzy w Boga czy że nie wierzy to nic mi nie mówi, najpierw powinien powiedzieć w jaki sposób rozumie tego Boga w którego wierzy.
Draństwo może przejawić się u każdego, szczególnie jeśli wbije sobie do głowy jakieś dogmaty. I przyjmie że w imię tego co uważa za dobre może czynić zło. Oceniajmy czyny i wyobrażenia a nie nazwy.
Defensor fidei to nie jest moja specjalność sed maxima amica veritas. Chrześcijaństwo to nie tylko stosy Inkwizycji i wojny religijne. To wielowiekowa epoka zachodniej cywilizacji, przodującej od dwustu lat w skali świata. A przy tym owo okrutne Średniowiecze było bardziej humanitarne niż Starożytność, którą dziś postrzegamy głównie przez jej wspaniałe strony. Zaś komunizm to zdecydowanie wymuszony boczny tor cywilizacji. Można by powiedzieć; jej mroczny zaułek, gdyby nie jego skala. Chrześcijanin więc może się na to i owo z dumą powołać, a komunista najwyżej na dobre chęci, którymi wybrukowane jest piekło i na trwanie w błędzie pomimo rzeczywistości.
SIR JAREK2018–01–25
„Komunizm” w byłym ZSRR a szczególnie jego najbardziej spektakularna forma jaką był Stalinizm – paradoksalnie był najszczęśliwszym zbiegiem okoliczności jaki się mógł NAM (Polsce) przytrafić. W zasadzie pomniki Stalina powinny stać we wszystkich naszych większych miastach. Ja wiem, że to dość karkołomna teza, ale…….
Bardzo karkołomna, sir.
Dzięki sabotowaniu przez Stalina i Budionnego poczynań Tuchaczewskiego na froncie pod Warszawą – możliwy był „Cud nad Wisłą”. Z resztą – dzięki tym działaniom Europa uniknęła dużo większego bałaganu jakim byłoby usadowienie na radzieckich bagnetach komunistycznego rządu w zrewoltowanym Berlinie.
Latem 1920 już nie był zrewoltowany. Komunistyczne rewolucje w Bawarii i na Węgrzech miały miejsce w roku 1919. W tym aspekcie ofensywa bolszewicka była spóźniona.
Dzięki tym wszystkim stalinowskim „czystkom” za cholerę nie mieli czasu na zajmowanie „PriwislańskimKrajem”. W zasadzie powinniśmy być wdzięczni Stalinowi za wybicie całej Wierchuszki. Jeśli ktoś wierzy, że Zinowiew, Kamieniew czy Bucharin to byli jacyś szczególni przyjaciele Polski to gratuluję. Ubicie Trockiego pogrzebało jego ideę „Armii Pracy” – czyli de facto rzesz niewolników maszerujących z łopatami od zadania wyznaczonego przez Partię … – do zadania.
Trocki został zabity kiedy był już uchodźcą w Meksyku. Jego koncepcje upadły razem z nim, gdy przegrał rywalizację ze Stalinem.
Rozwalenie kadry dowódczej Armii Czerwonej z jej doświadczonymi w bojach wojny domowej dowódcami – może być większy prezent??
To doświadczenie z wojny domowej nie na wiele się przydało w roku 1941, oszczędzonym; Timoszence, Woroszyłowi i Budionnemu. Rozwalenie kadry dowódczej było, owszem, prezentem, lecz dla Hitlera. Nie mieliśmy z nim wspólnych interesów.
I cynicznie dodam – w Polsce w czasie panowania słusznie minionego ustroju co kilka lat odbywał sie „zakręt historii”. Więc jeśli mieszkańcy ZSRR zamiast „zakręcać” pozwalali sie wybijać prawie do nogi – chcącemu nie dzieje się krzywda.
No comments.
A teraz czekam na opierd***ol…..:–)
Życzę wszystkiego najlepszego.
ZBYSZEK123
Do Pana Redaktora Ernesta Skalskiego !
Panie Redaktorze – to wszystko prawda co pisze Pan o zbrodniach Józefa Stalina i całego systemu sprawowania władzy w Kraju Rad co budował, jak twierdził, komunizm.
Ale tekst Pana Redaktora pojawił się na stronie SO teraz, gdy w Polsce zapiekliło się po reportażu o polskich faszystach świętujących urodziny Adolfa Hitlera. Słuchając wczoraj wystąpienia ministra Brudzińskiego, politologa, podobno nauczyciela akademickiego miałem nieodparte wrażenie, ze skorzystał z Pańskiego artykułu przedstawiając zagrożenie lewicowym radykalizmem jako równoważne a nawet większe od tego jakie niesie obecność organizacji skrajnie nacjonalistycznych i faszystowskich w Polsce, tu i teraz, w mediach, instytutach naukowych, w Parlamencie.
Czy to nie jest chichot historii Panie Redaktorze ?
Chichot nie chichot. Sam pan pisze o „gaszeniu ognia benzyną”, jako metodzie pokrywania jednych zjawisk przez inne. My tu sobie dyskutujemy w naszej niszy, nie prowadzimy polityki, tylko ją omawiamy, a jak mamy coś do powiedzenia to mówimy. Bez pokrywania jednego drugim. Zaś ministra Brudzińskiego chyba pan przecenia, jeśli chodzi o jego lektury.
Z szacunkiem
Ernest Skalski
O cholera… konwersja doskonalą!
Albo pan Redaktor jest strasznym hipokrytą albo to ślepa, bezrefleksyjna miłość do Wielkiego Brata zawładnęła sercem pana Redaktora. Być może i jedno i drugie. Temat jest obszerny, odpowiedź podzielę na części.
Zamiast wstępu lista interwencji militarnych USA (oczywiście celem zawsze było wprowadzenie demokracji). Lista ściągnięta z internetu, ale widać że ktoś wykazał się dużym zaangażowaniem w jej stworzenie więc raczej jest rzetelna.
1890 – Południowa Dakota – wojska amerykańskie zmasakrowały Indian – słynna masakra w Wounded Knee
1890 – Wojska USA napadły na Argentynę
1891 – Napaść na Chile i walka z obrońcami Chile, których jankesi nazwali ‚nacjonalistami’
1891 – Napad na Haiti i stłumienie buntu Murzynów
1892 – Idaho – masakra górników w kopalniach srebra
1893 – Hawaje – napad zbrojny, który zakończył się całkowitym zniszczeniem królestwa.
1894 – Nikaragua – okupacja Bluefields
1894-95 – Napaść na Chiny – flota i wojsko ‚interweniują’ w wojnie japońskiej
1894-96 – Korea – piechota USA okupuje Seul
1895 – Panama – USA zaatakowały prowincje Kolumbii
1896 – Nikaragua – wojska USA lądują w Corinto
1898-1900 – Chiny – wojska amerykańskie tłumią rewolucję bokserów
1989-1910 – Filipiny – Amerykanie pokonały hiszpańskie oddziały; wymordowały 600 tysięcy tubylców (ludobójstwo?)
1898-1902 – Kuba – Amerykanie podbili hiszpańska Kubę
1898 – Guam – flota amerykańska i wojsko wymordowały tubylców; Guam do tej pory służy jako baza
1898 – Nikaragua – zdobycie portu San Juan der Sur
1899 – Samoa (na Pacyfiku) – bitwa o następstwo tronu
1901 – Oklahoma – armia rozgromiła bunt Indian Creek
1901-1914 – Panama – walki o Kanał Panamski
1903 – Honduras – stłumienie rewolucji przeciwko USA
1903-04 – Dominikana – stłumienie rewolucji przeciwko USA
1904-05 – Korea – udział w wojnie rosyjsko-japońskiej
1906 – Kuba – interwencja w wyborach na Kubie
1907 – Nikaragua – podbój kraju, tzw. dyplomacja dolarowa; ustanowienie ‚protektoratu’
1907 – Honduras – okupacja kraju w czasie wojny z Nikaraguą
1908 – Panama – zbrojna interwencja w czasie elekcji
1910 – Nikaragua – atak na Bluefields i Corinto
1911 – Honduras – zbrojna interwencja w wojnie domowej
1911-41 – Chiny – zbrojna okupacja Chin
1912 – Kuba – zbrojna interwencja w wojnie domowej wywołanej przez USA
1912 – Panama – zbrojna interwencja w czasie wyborów
1912 – Honduras – zbrojna interwencja w ‚obronie interesów USA’
1912-33 – Nikaragua – zbrojny napad i okupacja kraju
1913 – Meksyk – zbrojna interwencja w czasie rewolucji
1914 – Dominikana – walki z rebeliantami o Santo Domingo
1914-18 Meksyk – mordowanie ‚nacjonalistów’ broniących kraju
1915 – Teksas – stłumienie rebelii „Plan of San Domingo”
1916-24 – Dominikana – zbrojna okupacja
1917-33 – Kuba – militarna okupacja
1917-18 – Niemcy (I wojna światowa) – wojna z Niemcami
1918-22 – Rosja – zbrojna interwencja w walkach bolszewickich
1918-20 – Panama – zbrojna interwencja w czasie i po wyborach
1919 – Honduras – zbrojna interwencja w czasie kampanii wyborczej
1919 – Jugosławia – zbrojna pomoc Włochom przeciwko Serbom w Dalmacji
1920 – Gwatemala; rozbicie związkowców
1922 – Turcja – mordowanie nacjonalistów w Smyrnie
1922-27 – Chiny – wojska amerykańskie zaangażowane w rewolucję
1923 – Meksyk – bombardowanie Calles
1924-25 – Honduras – wojska USA interweniują w elekcji
1925 – Panama – wojska USA rozpędzają strajk generalny
1927-34 – Chiny – militarna okupacja kraju przez wojska USA
1932 – El Salvador – okręty USA wysłane w czasie powstania Martiego
1941-45 – udział w II wojnie światowej; bombardowanie Hawajów, Włoch, Niemiec, Japonii
1945 – Japonia – bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki bronią atomową
1946 – Iran – zagrożenie Iranu bronią atomową
1946 – Jugosławia – flota USA; zagrożenie bronią atomową
1947 – Urugwaj – zagrożenie bronią nuklearną: manewry bombowców
1947-49 – Grecja – zbrojna interwencja w wojnie domowej
1948 – Niemcy – popisy bronią atomową celem zastraszenia
1948-49 – Chiny – zagrożenie nuklearne ze strony USA
1948-54 – Filipiny – wojna przeciwko powstaniu Huka
1950 – Puerto Rico – krwawe stłumienie powstania o niepodległość w Ponce
1951-53 – Korea – bombardowanie, artyleria i zagrożenie nuklearną; bazy woskowe są do tej pory
1953 – Iran – Amerykanie przeprowadzili krwawy zamach stanu na demokrację i wprowadzili na tron szacha
1954 – Wietnam – oblężenie i bombardowanie; zagrożenie nuklearne
1954 – Gwatemala – bombardowanie Gwatemali z baz w Nikaragui za karę, że rząd w Gwatemali znacjonalizował firmy USA
1956 – Inwazja na Egipt; straszenie bronią nuklearną
1958 – Liban – armia i piechota USA okupują kraj; stłumienie rebelii
1958 – Irak – straszenie bombą nuklearna; ostrzeżenie przed inwazją w Kuwejcie
1958 – Wojskowa interwencja w Panamie
1960-75 – Wietnam – ponad milion ofiar najdłuższej wojny i krwawej okupacji kraju
1961 – Kuba – nie całkiem udana inwazja USA
1961 – Niemcy – kryzys z powodu Muru Berlińskiego; stan pogotowia
1962 – Laos – militarna interwencja w wojnie partyzanckiej
1962 – Kuba – blokada; kryzys z ZSRR
1963 – Irak – zamach stanu, zamordowanie prezydenta i sprowadzenie Husajna z wygnania
1964 – Panama – wojna o Kanał Panamski; mordowanie mieszkańców
1965 – Indonezja; miliony pomordowanych w zamachu zorganizowanym przez CIA
1965-66 – Dominikana – wojskowa interwencja w w czasie wyborów
1966-67 – Gwatemala – interwencja ‚zielonych beretów’ przeciwko powstańcom
1969-75 – Kambodża – ponad dwa miliony zabitych w czasie bombardowań; głód, nędza i chaos polityczny
1970 – Oman – inwazja
1971-73 – Laos – bombardowanie dywanowe kraju
1973 – Chile – zamach stanu na demokratycznie wybrany rząd Allende
1975 – Kambodża – bombardowanie kraju
1976-92 – Angola – mordowanie powstańców
1980 – Iran – odbicie zakładników w ambasadzie i rebelia
1981 – Libia – zbombardowanie samolotów libijskich
1981-92 – El Salvador – wojna z powstańcami
1981-90 – Nikaragua – wojna z powstańcami (Contras)
1982-84 – Wojna USA w Libanie
1983-84 – Wojskowa inwazja w Grenadzie
1983-89 – Honduras – budowa baz amerykańskich na granicy
1984 – Iran – zestrzelenie irańskich samolotów nad Zatoką Perską
1986 – Libia – bombardowanie kraju; zamach na Kadafiego
1986 – Boliwia – bombardowanie plantacji kokainy
1987-88 – Iran – USA pomaga Irakowi bombardować Iran
1989 – Libia – zestrzelenie libijskich samolotów
1989 – Virgin Islands (Wyspy Dziewicze) – wojskowa interwencja
1989 – Filipiny – militarna ochrona w czasie puczu
1989 – Panama – krwawy zamach stanu zorganizowany przez USA
1990 – Liberia – wojna domowa
1990-91 – Arabia Saudyjska – interwencja wojskowa (540 000 wojska stacjonującego w Omanie, Katarze, Bahrajn, Izraelu i Emiratach)
1990-91 – Irak – blokada portów i bombardowanie; ponad 200 000 zabitych w czasie inwazji na Irak, poważne zniszczenie armii irackiej
1991 – Kuwejt – militarna interwencja i powrót królewskiej rodziny na tron
1991-2003 – Irak; bombardowanie kraju; sankcje ekonomiczne
1992-94 – Somalia; zbrojna okupacja w czasie wojny domowej
1992-94 – Jugosławia; NATO blokuje Serbię i Czarnogórę
1993 – Bośnia – bombardowanie Serbów
1994 – Haiti – krwawy zamach stanu przeciwko rządom wojskowym (polskie wojsko też brało udział)
1996-97 – Zair (Kongo) – rewolucja w Kongo
1997 – Liberia – wojskowa interwencja
1997 – Albania – wojskowa interwencja
1998 – Sudan – zbombardowanie fabryki lekarstw
1998 – Afganistan – ataki na ośrodki treningowe CIA
1998 – Irak – bombardowanie kraju
1999 – Jugosławia – NATO bombarduje Serbię i okupuje Kosowo
2000 – Jemen – bombardowanie Adenu
2001 – Macedonia – NATO interweniuje w sprawie albańskich rebeliantów
2001 – Inwazja na Afganistan, która trwa do tej pory
2002 – Jemen – ataki dronami na ludność cywilną
2002 – Filipiny – wojna z powstańcami
2003 – Kolumbia – wojna z powstańcami
2003-11 – Irak – najazd na Irak, zamordowanie Husajna, zniszczenie kraju, okupacja militarna (160 000 żołnierzy USA)
2003 – Liberia – walki z powstańcami
2004-05 – Haiti – zamach stanu na Arystydesa; okupacja wojskowa USA
2005 – Pakistan – bombardowanie kraju przez USA; ataki dronów
2006 – Somalia – zamach na islamski rząd
2008 – Syria – ostrzeliwanie kraju z terenu Iraku
2008 – Gruzja /Osetia Płd. – kolorowa rewolucja w Gruzji i krwawa prowokacja w Osetii
2009 – Jemen – regularne bombardowanie kraju przy pomocy Arabii Saudyjskiej
2011 – Libia – napaść zbrojna na kraj, zbombardowanie wsi i miast; zamordowanie Kadafiego
2011 – Syria; wojna w Syrii o gazociąg
2013 – Ukraina – zamach stanu i przygotowanie rewolucji
2014 – Irak – interwencja zbrojna, rewolucja w kraju i walki powstańcze
2014 – Syria – bombardowanie kraju przy pomocy ISIS
Większość tych “interwencji” (o ile nie wszystkie) była bezprawna z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Jako przyczynę interwencji najczęściej podawano fałszywe informacje “wywiadowcze” fabrykowane przez amerykański wywiad ( klasyka: napad na Irak) albo nie podawano żadnej przyczyny, bo po co, jak ma się najpotężniejszą armię na świecie. W każdym przypadku prawdziwą przyczyną najazdu były zagrożone interesy amerykańskich korporacji (ma Pan udziały ?) lub okazja by poszerzyć ich wpływy. Nie wiem czemu pan Redaktor ogranicza liczbę ofiar tych konfliktów do żołnierzy, którzy zginęli bezpośrednio na polu walki z amerykańskim najeźdźcą ? Żadne małe państwo nie jest w stanie przeciwstawić się machinie wojennej USA. Zatem działania stricte wojenne kończą się szybko. Zaczyna się kolejny etap – wojna domowa, która ciągnie się latami a nawet dekadami. To właśnie ona generuje grom ofiar. W krajach arabskich, gdzie dzieci stanowią 25-40% społeczeństwa to one są głównymi ofiarami wojny. Od 2001 do 2011 roku w samym Iraku zginęło co najmniej 420 tys. dzieci. To dla pana Redaktora mało czy dużo ? Około miliona dzieci znalazło się na ulicy bez środków do życia i jakiejkolwiek opieki? To dla pana Redaktora mało czy dużo ? Znaczna część tych dzieci została przymusem wcielona do oddziałów zwalczających się ugrupowań, czy to jako szpiedzy czy już jako nastoletni żołnierze podrzynający gardła wrogom. Większość z nich, wychowana w warunkach wojny, już nigdy psychicznie nie będzie normalna, albo stoczą się na dno, albo zostaną zawodowymi mordercami. Wojenne sieroty to nie tylko “dobry materiał” na żołnierza, to także dobry materiał na terrorystę, darmowy dawca narządów do przeszczepów, niewolnik seksualny w dziecięcym burdelu. Czy pan Redaktor uwzględnia te koszty amerykańskich interwencji w swoich rachubach ? Każdy nowy konflikt to dla USA okazja do praktycznedo przetestowania nowych broni. Części od użytych pocisków jak również związki chemiczne, które powstają podczas eksplozji bomb stanowią źródło ekologicznej katastrofy. Na długie lata zanieczyszczają glebę i wodę a napadnięte kraje nie mają ani środków finansowych ani technologii by te trucizny zneutralizować. Skutki bardzo szybko są widoczne na miejscowej ludności cywilnej zazwyczaj w postaci gwałtownego wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe czy też w postaci masowego uszkodzenia i deformacji płodów. Trzeba przyznać niekiedy Bóg bywa względnie sprawiedliwy i tymi skutkami obdziela także najeźdźców. Żołnierze USA popełniają coraz więcej samobójstw i walczą z nowym wrogiem – nękającą ich plagą chorób psychicznych. Tysiące weteranów z Iraku walczy z nietypowymi chorobami płuc. W sumie nie ma się czemu dziwić skoro są faszerowani całym szeregiem trucizn w postaci szczepionek i wszelkiego rodzaju eksperymentalnego barachła mającego na celu poprawienie ich kondycji fizycznej i psychicznej. BTW: wielu młodych Amerykanów zgłasza się do służby w wojsku tylko dlatego, że nie stać ich na podstawowe ubezpieczenie zdrowotne a żona właśnie ma urodzić dziecko. No dobrze, teraz popatrzmy na moralną stronę walki Ameryki z jej wrogami. Wrogiem może zostać każdy i wszędzie. Zapewne słyszał pan Redaktor o wykorzystaniu amerykańskich dronów do likwidowania wrogów Ameryki. Czy może pan Redaktor mi wytłumaczyć jakim prawem amerykańskie drony zabijają co roku tysiące osób w zasadzie w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej ? Dość często zabicie jednego potencjalnego wroga wielkiej Ameryki pociąga za sobą jednoczesne zgładzenie kilku rodzin wraz z dziećmi czy nawet całej wioski. Proszę mi wytłumaczyć czym to się różni od Holokaustu ? Czy to znaczy, że Polska też może wysłać drona gdzieś pod Lwów i zrównać z ziemią wioskę, w której mieszka facet co nie lubi Polaków ? Następna sprawa, dlaczego jako ofiar nie uwzględnia pan Redaktor ludzi, którzy giną od amerykańskiej broni w konfliktach, gdzie Ameryka niby nie jest bezpośrednio zaangażowana ale dostarcza broń jednej ze stron konfliktu a czasem wszystkim stronom? Business is business. O ile ofiar byłoby mniej gdyby strony konfliktu nie miały dostępu do tej broni! Jak wiadomo wydatki USA na zbrojenia są dziesięciokrotnie większe od wydatków na te cele całej reszty świata. Oczywiście zyski ze sprzedaży broni są wielokrotnie większe. Czy USA nie sprzedają broni krwawym dyktatorom i reżimom ? Ależ co za problem ?! Dopóki taki gość nie podskakuje USA jest ich kumplem. Dopóki Bin Laden nie popadł w niełaskę był finansowany i szkolony! przez USA. Główny sojusznik USA wśród państw arabskich to przecież Arabia Saudyjska – oczywiście wzorcowa demokracja.
Nie wiem, jak pan Redaktor może odczuwać moralny komfort broniąc polityki amerykańskiego interwencjonizmu a jednocześnie czcić pamięć ofiar Holokaustu ? Ja bym tak nie potrafił.
cdn.
Myślę, że każdej osobie zaangażowanej w zwalczanie niesprawiedliwości systemu PRL przez lat kilkadziesiąt, kiedy symbolem alternatywnego świata były USA, może być bardzo trudno drastycznie zrewidować własne, ugruntowane od lat poglądy. Trzeba byłoby pomieszkać w USA przez kilka lat jako zwykły imigrant, nie rezygnując jednak z dociekliwych obserwacji i umiejętności kojarzenia faktów i po prosto “przejrzeć na oczy”. Nie każdego los karze tak surowo :). Wydaje mi się, że rozsądnie byłoby pozostawić tę “wspaniałą Amerykę” w sferze wspomnień jako symbol dobrego świata i marzenie z czasów PRL. Uznajmy, że Ameryka spełniła swoją rolę i można ją już zostawić w spokoju.
Podnoszona była tu i ówdzie kwestia nazewnictwa. Czy rzeczywiście możliwe było istnienie komunizmu bez rosyjskiego ekspansjonizmu? Przecież idee komunistyczne można bardzo łatwo łączyć z ideami chrześcijańskimi i ogólnie z większością idei religijnych. To dysponent nadaje ideom ich praktyczne znaczenie. A jeśli już same idee komunistyczne uznać za złe i wrogie ludziom, to co w takim razie począć z religiami? Ja sam wyniosłem swój obraz rzeczywistości z późnego PRL i jako zapiekły wróg władzy socjalistycznej gwałtownie oponowałem w dyskusjach z brytyjskimi młodymi neomarksistami. Uczę się jednak cały czas i dzisiaj pewnie sam zostałbym neomarksistą, gdyby przyszło mi dojrzewać w UK w latach 80. ubiegłego wieku. Dzisiaj też doceniam niektóre aspekty rzeczywistości peerelowskiej. Jakościowy skok stosunków społecznych, proporcjonalnie wysoki poziom opieki medycznej, edukacji i kultury jak na tak ubogi kraj jakim była Polska za PRL. Te aspekty zostały w dzisiejszej Polsce zaprzepaszczone, chociaż moim zdaniem tak się nie musiało stać. Pod względem stosunków społecznych i edukacji cofnęliśmy się do lat 30., pod troskliwą opieką polskiego kościoła katolickiego ale szczególnie gwałtownie pod konserwatywnymi rządami, tzw. prawicowymi. Dzisiejsza polska rzeczywistość znowu stawia wyzwania terminologii. Pojęcia lewica, prawica, konserwatyzm, nacjonalizm, katolicyzm nie są tym samym, czym były 30 lat temu. Wszystko się zmieniło. W przeciwieństwie do idei i światopoglądu niezmienne wydają się tradycyjne cechy narodowe. Obiektywnie, oczywiście wyłącznie w mojej opinii, pozostało tradycyjne polskie pieniactwo, religijny (a może szerzej – feudalny) oportunizm i mocarstwowe marzenia. Na szczęście pozostały też znakomite polskie cechy jak kreatywność i upór. Czy tzw. lewicowe idee mają z tym coś wspólnego? I czy naprawdę mogą szkodzić? Jeżeli da się jeszcze bardziej zaszkodzić.
Kontynuując …
Czy amerykańskie społeczeństwo to społeczeństwo ludzi względnie zadowolonych z życia czy społeczeństwo frustratów i psychopatów ? Wszelkie dostępne dane zdecydowanie wskazują na tę drugą opcję. Najlepiej widać to na najmłodszej generacji Amerykanów. 18-20% amerykańskiej młodzieży pogrążona jest w tak głębokiej depresji, że myśli o samobójstwie. Nieustannie do tego wracam ponieważ w żaden sposób nie mogę zrozumieć jak to jest możliwe, że w warunkach pokoju i rzekomej prosperity codziennie około 5,5 tysiąca amerykańskich uczniów w wieku szkoły średniej (12-18 lat) próbuje popełnić samobójstwo a dorosła część społeczeństwa udaje, że nic się nie dzieje ??!! Co najmniej 35% amerykańskiej młodzieży leczy się z powodu zaburzeń psychicznych. Kilka milionów (5-6mln?) bierze leki opioidowe. Co roku z powodu ich przedawkowania umiera w USA około 20 tysięcy dzieci. Około 5 mln dzieci jest zmuszana w USA do brania udziału w walkach w klatce – osławione zawody MMA (niezwykle popularne zwłaszcza na zachodnim wybrzeżu). Zaczynają w wieku 4 lat. Trzeba być psychopatą, żeby nawet kilkuletnie dzieci wystawiać do tak brutalnych walk. Lubi pan Redaktor jak przedszkolaki nawalają się po mordzie ku uciesze rzekomo normalnych rodziców i wrzeszczącej gawiedzi ? Proszę popatrzeć jakie to podniecające, na dodatek w USA zupełnie legalne. Biją się nie tylko chłopcy, także dziewczynki. Ale co tam, byleby ich nikt nie molestował.
https://www.youtube.com/watch?v=8TWHAwAJaIQ
(wybrałem materiał stosunkowo mało drastyczny by ominąć ewentualną cenzurę 🙂
Trzeba być psychopatą, żeby 6-latka umieścić na indeksie przestępców seksualnych, bo bawił się z koleżanką “w doktora” albo zakuć w kajdanki, bo był niegrzeczny w przedszkolu. Niemożliwe? W Ameryce – kraju miłującym wolność – jak najbardziej możliwe. Trzeba być psychopatą, żeby strzelać, jak to ma w zwyczaju znana z brutalności amerykańska policja, do nastoletnich dzieci chodzących po ulicy (zwłaszcza ciemnoskórych). Trzeba być psychopatą, żeby dzieciom za błędy dorosłych (niekontrolowany dostęp do broni palnej) zasądzać wyroki dożywocia. Trzeba mieć psychopatyczną naturę, by uparcie twierdzić, wbrew tysiącom ofiar co roku, ze posiadanie broni jest oznaką wolności. Trzeba być psychopatą, żeby uczyć kilkuletnie dzieci obchodzenia się z bronią palną. Ponad 130 tysięcy amerykańskich uczniów rocznie zostaje przyłapanych z rewolwerem na terenie szkoły. Co roku ponad 8 tysięcy Amerykanów w wieku 10-29 lat ginie w przypadkowych “strzelankach”, głównie z rąk rówieśników. Jak na dzikim zachodzie, no nie? Młodzi mordercy zanim zaczną strzelać, często przez lata stanowią obiekt grupowych tortur rówieśników, w gruncie rzeczy bardziej okrutnych niż późniejsi frustraci. Podziały kastowe w amerykańskich szkołach są równie patogenne jak w więzieniach. Rządzą niepodzielnie „jocks” i „beatiful people”. Pariasi czyli „nerds” i „geeks” mają status ludzkich śmieci. Na pewno zna pan Redaktor te sprawy lepiej ode mnie. Zdrowa większość z lubością smaży potem zwyrodnialców na krzesłach elektrycznych lub usypia zastrzykiem z trucizną, przy każdej okazji odwołując się do Boga. Na pewno podobają się panu Redaktorowi prywatne amerykańskie więzienia. Pełna kultura. Ameryka jest najlepsza we wszystkim. Także w ilości więźniów stawia sobie ambitne cele (~ 2,3 mln). Liczba więźniów w Rosji Putina w porównaniu z Ameryką to mały pikuś (~0,6 mln). Wielu pewnie się tu zdziwi, ale nie ma się co dziwić, prywatne więzienia potrzebują odpowiedniej ilości darmowej siły roboczej. Nie ma z tym zresztą większego problemu np. w Kaliforni za trzecią kradzież pary skarpetek (recydywa) dostaje się nawet 100 lat paki. Na walkę o swoje prawa czy obronę przed amerykańskimi sądami stać tylko bogatych. Biedny zawsze pójdzie siedzieć. To kolejny przykład wolności i równości.
Przy każdej okazji amerykańscy prezydenci odwołują się do Ameryki jako kraju miłującego wolność i demokrację oczywiście. Ale cóż to za wolność, gdzie każde puszczenie bąka od razu jest odnotowywane i archiwizowane w przepastnych bazach NSA ? Trafia tam każda transakcja kartą płatniczą, każda telefoniczna rozmowa. Większość tych miłujących wolność ludzi nie jest nawet świadoma, że kamera czy mikrofon ich laptopa lub smartfona mogą rejestrować wszystko co się dzieje wokół bez ich wiedzy i zgody. Każdy ruch “wolnego” Amerykanina czy to w wirtualnym świecie internetu czy w realnym świecie jest rejestrowany i przechowywany – może kiedyś się przyda. Jeszcze do niedawna 50 mln Amerykanów nie miało żadnego ubezpieczenia zdrowotnego. Pomimo, że wielu pracuje na dwa etaty, po kilkanaście godzin dziennie, nie stać ich na wykupienie podstawowego ubezpieczenia! Mało tego, nie stać ich na zabezpieczenie swoich podstawowych potrzeb. Oczywiście widział pan Redaktor jak wygląda większość Amerykanów – jak baleron wciśnięty w skarpetkę. To oznaka życia w luksusie czy odżywiania się śmieciami? Wynika to z biedy czy z dobrobytu? Pytanie retoryczne.
Każdy z zasygnalizowanych tematów mógłbym twórczo rozwijać podając źródło informacji, nie ma to jednak większego sensu. Nie mam złudzeń, że moje argumenty trafią do pańskiej wyobraźni. Z pewnością uzna je pan za… nieistotne. Empatia w stosunku do bliźnich nie jest najmocniejszą stroną ludzkości.
cdn.
Jak ja bym chciał, nawet prosił, bardzo, żeby ci co stawiają minusiki napisali co ich konkretni boli ??? W zasadzie prawie wyłącznie odwołuję się do ogólnie dostępnych danych statystycznych. Staram się by wywód był logiczny, racjonalny (co prawda “kochaj bliźniego swego jak siebie samego” jest dla mnie zdecydowanie ważniejsze niż dynamika wzrostu PKB). Nie zgadzacie się, że 2 + 2 = 4 ???
Dla poprawienia nastroju wszystkim fanon Wielkiego Brata …
https://www.youtube.com/watch?v=P_Npd2FyyLI
ARTU
Niedościgniona “demokracja” amerykańska była chyba chyba natchnieniem
do napisania przez J.R.R. Tolkiena “Władcy Pierścieni”
W PRL odczytywano, że Mordor to CCCP a Saruman znajdował sie w każdym podległym państwie.
Dziś jest to analogia dla USA i jego wspólników.
Ha, zwykle Fantazy..
Polecam na zimowy wieczór
Można obejrzeć i zadumać się…. zwyczajna Ameryka … też mamy tacy być?
https://www.cda.pl/video/5274309f
Strażnik / Boy Wonder (2010)
ps.
czekam na cdn.
Ja już straciłem ochotę na “uświadamianie”….
Szanowny redaktorze Skalski – pierdolicie te smutki do wnuczka bo Wam BM pozwala – sensu to nie ma …inteligencji zaprzecza…….
Pan pójdzie umyć nogi……..
stanowczo protestuje przeciw nasilającemu się zwulgaryzowaniu języka jakim na forum posługuje się Sir Jarek!
Pomijając nawet grzeczność – to forma odwraca uwagę od treści.
A poza tym:
Razi to moje lewicowe uczucia religijne 😉
https://www.youtube.com/watch?v=rt4CQc1MSso&list=RDEMb4xpoFBIqrIYMxKtQi9pxg
jakby się komu się chciało zamiast bredni Skalskiego…..:-)
Do Polemistów Ernesta:
Czy jesteście symetrystami zrównywujący ZSRR (teraz Rosja) i USA? Jedni gangsterzy, drudzy gangsterzy. A jednak Niemcy z RFN lepiej wyszli na okupacji USA niż ci z NRD na okupacji ZSRR. My teraz mamy wybór: okupacja rosyjska albo amerykańska. Tertium non datur.
Oczywiście zawsze to lepiej jeśli okupuje Cię bogaty, niż biedny.
Hipokryzji Redaktora Skalskiego mówimy stanowcze NIE!
BTW: nie potrafiłbym dziś wybrać żadnej z wymienionych opcji, tym bardziej, że w przypadku konfliktu zbrojnego jego skutki dla Polski w obu przypadkach będą takie same.
“Dzieciom z Bangladeszu, Kalkuty, czy Bombaju, szanowni, proponuję przeczytanie skróconego rozdzialiku o globalizacji, z mojego artykułu „Lewica szkodzi”, tylko co zamieszczonego w naszym Studio.”
A wie pan Redaktor, że ja znam zupełnie inną wersję tego rozdzialiku o globalizacji? To historia o tym jak powstały amerykańskie kartele naftowe, jak weszły w układ z lobby zbrojeniowym i podporządkowały sobie całą amerykańską machinę wojenną.
Wojna o ropę:
https://www.youtube.com/watch?v=0ybsEhlT2DA
https://www.youtube.com/watch?v=g4QAH2JhP7Y
https://www.youtube.com/watch?v=y26GyOFxNMk
Sekret Siedmiu Sióstr
https://www.youtube.com/watch?v=XtYOjMmEMeg
I jeszcze ciekawostka
W 2017 roku amerykańska policja zabiła 1147 osób. W dużych miastach USA są takie dystrykty, w których czarny Amerykanin ma dużo większe szanse zostać zastrzelonym przez policję niż zamordowanym. 25% ofiar policji to Afroamerykanie chociaż stanowią zaledwie 13% populacji. W 2017 roku było tylko 14 dni kiedy policja nikogo nie zabiła. Miejsce zamieszkania ma istotny wpływ na szanse przeżycia kontaktu z amerykańską policją. 7 razy częściej policja zabija w Oklahomie niż w Georgii.
https://mappingpoliceviolence.org/
I suplement do ciekawostki
Właściwie nie powinienem dodawać komentarzy, bo widzę że szanowny Autor albo nie zrozumiał tego co pisałem albo stara się zasypać krytyków liczbami, a nie odpowiedzieć rzeczowo. No więc tylko parę słów.
Muszę przeprosić Autora – skoro Jan Paweł II przeprosił za grzechy Kościoła to sprawa jest załatwiona i nie ma o czym mówić. Cały skostniały, ciemny i pełen nienawiści Kościół został w ten sposób oczyszczony, przynajmniej ze starych zbrodni.
Jakoś tylko nie działa to w drugą stronę. Weźmy łagodny przykład – Katyń. Przepraszał Jelcyn, przepraszał Putin, ale jakoś te przeprosiny niczego nie zmieniły i straszna zbrodnia katyńska przykryła w Polsce wszystkie inne zbrodnie II Wojny Światowej. Faktycznie, u nas przeprosiny są najważniejsze, oczekuje się ich nawet od morderców (dziennikarki biegną za mordercą prowadzonym na rozprawę i dopytują czy przeprosi rodzinę ofiary). Może określimy jakąś procedurę: kto i za jakie zbrodnie powinien w jaki sposób przeprosić. Na razie żadne państwo poza Niemcami za nic nie przeprosiło.
Nie chce mi się powtarzać argumentów, bo widać nie dotarły. Autor wydaje się mieć w głowie klisze: ktoś jest z lewicy – musi doprowadzić do tępego socjalizmu w wersji stalinowskiej lub chińskiej z czasów Mao Tse Tunga. Bo „komunizm” to zbrodnie i już wszystko jest lepsze od tego. Swoją drogą proszę szanownego Autora, to nieładnie gnębić dzieci z Bangladeszu, Kalkuty, czy Bombaju każąc im czytać swój tekst.
Twierdzenie: „komunizm to zdecydowanie wymuszony boczny tor cywilizacji. Można by powiedzieć; jej mroczny zaułek, gdyby nie jego skala. Chrześcijanin więc może się na to i owo z dumą powołać, a komunista najwyżej na dobre chęci, którymi wybrukowane jest piekło i na trwanie w błędzie pomimo rzeczywistości.” – chętnie bym z tym polemizował, ale mi ręce opadły po przeczytaniu tego fragmentu.
Przykro też skonstatować, że autor nie zrozumiał (bo przecież nie posądzam go o złą wolę) uwag kolegów. To zapewne odruch polemiczny, polegający na tym żeby przyczepić się do jakiegoś wyrwanego stwierdzenia, udać że się nie zrozumiało ironii i unikać meritum, bo ma się gotowy obraz świata i wartości i ktoś kto mnie skrytykował musi zrozumieć, że nie ma racji. Brakowało mi wśród argumentów Autora tylko „słowo honoru że tak jest”. Takiego argumentu użył Franc Fiszer, gdy polemista zapytał go jakie ma dowody na to że Bóg nie istnieje. Odpowiedział: daję panu na to moje słowo honoru.
Inni polemiści wspaniale odpowiedzieli na Pana zarzuty, ale obawiam się, że Pan podejdzie do tego jak ten obrońca oskarżonego: „Wysoki Sądzie! Oskarżenie przedstawiło dwóch świadków, którzy widzieli jak mój klient popełniał przestępstwo. Ja przedstawię trzech świadków, którzy tego nie widzieli”.
OFF TOPIC: do Administratora
黑客:我们是朋友。
I to pomaga ???
Nie mam pojecia. Traktuję to jako żart, tzw. zaprażenie intelektem i lekką kpinę z rzekomych zagrożeń “żółtym niebezpieczeństwem” (kto nie wie, wyjaśniam, że po polsku to znaczy “hakerzy: jesteśmy przyjaciółmi”). W każdym razie żadnych ataków nie odnotowałem.
Wracając do stwierdzenia “lewica szkodzi Polsce”… Lewica nie może szkodzić Polsce, ponieważ lewicy w Polsce nie ma. Jak może szkodzić coś czego nie ma. Osoby przedstawiane w mediach jako reprezentanci lewicy zazwyczaj nic wspólnego z lewicą nie mają. Ktoś tu ma forum SO bardzo trafnie scharakteryzował lewicowość: to racjonalna percepcja świata (jakoś tak). Jeżeli pod komentarzem typu 2 + 2 = 4 połowa czytelników stawia “-” to na pewno nie są to sympatycy lewicy 🙂 Gdybym miał wskazać jakiś słup milowy światowej lewicy to jako jedno z pierwszych wymieniłbym na pewno nazwisko José Mujica, byłego prezydenta Urugwaju w latach 2010-2015 (11 lat więziony przez dobrych kapitalistów, dostał 15 ale po 11 trafiła mu się amnestia). Będąc prezydentem Urugwaju 90% swojej prezydenckiej gaży oddawał na cele charytatywne. Mieszkał z żoną (panią senator!) w prostej, wiejskiej chałupie. Żył prostym życiem i powtarzał, że jest szczęśliwy. Nieszczęśliwy jest ten człowiek, który potrzebuje coraz więcej rzeczy, który zamienia cały swój czas (życie) na pieniądze. Mojica powtarzał, że nie jest przeciwko konsumpcji, jest przeciwko marnotrawstwu a amerykański kapitalizm to przede wszystkim kolosalne marnotrawstwo. Wie pan Redaktor, że pod rządami tego komunisty Urugwaj utrzymywał się w pierwszej trójce najbardziej rozwiniętych krajów Ameryki Łacińskiej ?! Nie wiem czy w najbliższej przyszłości doczekamy się w Polsce takiej osobowości ale bardzo bym sobie tego życzył.
Wywiad z Jose Mujica z 2013 roku “Mam dużo więcej niż potrzebuję”
http://www.aljazeera.com/programmes/talktojazeera/2013/10/jose-mujica-i-earn-more-than-i-need-2013102294729420734.html
@Autor
Szanowny Panie redaktorze zgadzam się z większością tego co Pan napisał ale nie mogę zgodzić się na styl wypowiedzi. Próbuje gloryfikować Pan globalizację przedstawiając korporacje, koncerny jako instytucje charytatywne, których przedstawiciele latają po świecie szukając tylko: komu by tu jeszcze pomóc. Ten wzrost w krajach III świata, który tak ładnie Pan przedstawił, to jedynie skutek uboczny, z którego korporacje bez żalu by zrezygnowały gdyby tylko mogły. I rezygnują przenosząc produkcje w coraz to inne miejsca, takie gdzie siła robocza jest tańsza. Podstawowym celem jest jak największy zysk i jak najmniejsze koszty. Pokazał Pan majątek najbogatszych nie siląc się już na pytanie: po co im tyle? Kupią sobie setny samolot czy następną rezydencję, w której ani razu nie będą. (Tylko błagam, proszę nie pisać, że dają na cele charytatywne bo to taki sam listek figowy jak w przypadku korporacji mówiących, że tam gdzie inwestują wzrasta poziom życia).
@Pirs już o tym napomknął ja rozwinę bo mam takie same odczucia.
Różni się Pan znacznie od innych autorów publikujących w SO. Oni gdyby mogli to by coś zmieniali, maja jakieś wizje, pomysły (Hazelhard reformowałby edukację, Pirs zakładałby partie, Obirek zmieniał kościół itd). Pan jedzie w pociągu, w którym wszystkie wagony są już wypełnione, nie można żadnego odłączyć ani dołączyć, każdy ma swoje miejsce, trasa jest zdefiniowana i nie podlega zmianie. Jedyne na co mamy wpływ to maszynista. Możemy sobie wybrać tego albo innego. I Pan próbuje się w tym pociągu urządzić dążąc do wybrania maszynisty, który Panu odpowiada. ALE tylko spośród pasażerów, nikt z zewnątrz nie ma prawa do pociągu wskoczyć. Na realne, sięgające lekko poza horyzont zmiany nie ma pozwolenia.
W tym kontekście nie dziwi również Pana sympatia do PO bo to partia złożona z ludzi myślących podobnie, niechętnych zmianom, odważnym posunięciom, bez wizji, idei, marzeń. Ot, ciepła woda.
Czytam, czytam.. drapię sie mój siwy łeb komunistyczny.. tfu socjalistyczny..
I przypomina mi się ot taka anegdotka z wczesnego Gomułki…
…… W średnio zatłoczonym tramwaju na pomoście stroi gościu w stanie wskazującym, kiwa się, łapie równowagę, beka i mówi w tramwaj.. Czy ktoś odpowie mnie jaka jest różnica między rządem a szminką?
Ludzie uśmiechają się i milczą.. no dobra to ja wyjaśnię… szminka jest do ust a rząd jest do dupy…
Pasażerowie chichoczą a dfo pana mądralskiego podchodzi dwóch sympatycznych panów i jeden z uśmiechem pyta.
A szanowny pan wie jaka jest różnica między tramwajem a panem? Nieeee…
Tramwaj pojedzie dalej a pan wysiądzie z nami i wyciągają odznaki …
Gościu momentalnie trzeźwieje i zapodaje, ja mówiłem o rządzie angielskim !
Tra la la, odpowiada jeden z bezpieczniaków.
My pracujemy w służbach prawie lat dwadzieścia i doskonale wiemy
który rząd jest do dupy!
Szanowni Państwo Polemiści,
Szacunek, nie traktowany zdawkowo, wymaga by nie lekceważyć oponenta, lecz by zauważyć i docenić jego stanowisko, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Dlatego też doceniam wasze wypowiedzi z ich ostro zarysowanym krytycyzmem, ironią, byle bez chamstwa, z której to konwencji wyłamuje się notorycznie Sir Sławek. Pan tak musi, Sir? Nie jest pan w stanie wyróżnić się czymś innym w naszym towarzystwie?
Co do meritum. Moje komentarze do komentarzy wywołały kolejną serię komentarzy. Wypadałoby skomentować komentarze do komentarzy i pewnie by się to nie kończyło. I nie byłoby całkiem głupie, bo poruszamy fundamentalne sprawy w dość żywej formie. To się dość łatwo czyta, ale dość trudno pisze, a ja na urlopie, z niewielkim laptopem.
Gdy będę w domu, z dużą klawiaturą i wielkim ekranem, zorientuję się czy jeszcze mnie trzyma furor polemicus, czy zdrowe lenistwo silniejsze. Nie dyskutujemy w tym przypadku o aktualiach, więc wrócić do opartego o historię tematu, z zachowaniem wcześniejszych stanowisk, można zawsze.
Z wyrazami szacunku,
Panie redaktorze,
Sir Jarek! a nie Sir Sławek.
I mnie się nie podoba obrażanie interlokutorów i dlatego zaprotestowałem.
Z drugiej strony – Pan pisze o szacunku dla rozmówcy. A po latach nie wie Pan czy PIRS to Pan czy Pani i nie odróżnia spokojnego sławka od wybuchowego Sir Jarka. 🙁
Pana Sławka jak najserdeczniej przepraszam. Czuję się winny, bo moje roztargnienie to moja sprawa i nie powinno ono dotykać innych. Pana PIRSA już przepraszałem, lecz niech potraktuje to co tu piszę jako powtórkę przeprosin. W tym przypadku moja wina, której nie neguję, nie jest aż tak wielka, bo nie zwróciłem uwagi na użycie przezeń rodzaju męskiego w tekście i nie zauważyłem by płeć autora miała wpływ na zawartość tekstu.
A moich uwag o panu JARKU nie cofam.
@ MR E dziękuję za obronę w formie sprostowania. Redaktorowi Skalskiemu dziękuję za przeprosiny. W zasadzie, ponieważ mieszkałem onegdaj w UK przez kilka lat i opiekowali sie mną arystokraci, trochę szkoda mi tego “Sir”….
*
Miałem napisać parę słów, ale polemika zrobiła się jakaś taka nadmiernie emocjonalna i nie sprzyja racjonalnemu dyskursowi. Może warto do niej wrócić na trochę bardziej chłodno? Współczesne podziały daleko odeszły od tradycyjnie używanych pojęć “lewica” i “prawica” i już taka właśnie konstatacja jest wystarczającą zachętą do rozmowy. Zdaje się, że przebieranie się w XIX wieczne kostiumy nie służy ani rozumieniu świata ani tym bardziej jego przekształcaniu. Tym bardziej, że pewien niewielki wzrostem komunista próbuje z uporem wartym lepszej sprawy zaprowadzić w Polsce ład społeczny będący źle rozumianymi trawestacjami myśli Lenina, Stalina, Bismarcka, Talleyranda, Metternicha i Machiavelliego, upierając się przy tym że reprezentuje “prawicę”. Jak widać w życiu publicznym krążą najrozmaitsze brednie, przywidzenia i halucynacje.
pewien niewielki wzrostem komunista….
To jeden z lepszych dowcipów na SO.
Wzrost mnie nie interesuje jeno ten “komunista”…..
SLAWEK czy poznał Pan w życiu KOMUNISTĘ polskiego?
Ja kilku takich znałem, już są w innym wymiarze..
Jeden z nich był członkiem PZPR…. krótko, przenieśli go momentalnie na emeryturę,
oczywiście za gadanie idiotyzmów o jakimś etosie, patriotyzmie i innych głupotach typu wolność słowa, wyznania czy empatii dla pokrzywdzonych przez….
Pozdrawiam
ps.
Jak widać w życiu publicznym krążą najrozmaitsze brednie, przywidzenia i halucynacje.
Pełna zgoda!
@ MAGOG – nie wiem czy dziękować, za “…jeden z lepszych dowcipów na SO” czy martwić nutką przekąsu z mojego poczucia humoru? Jak by nie było dziękuję; przyjmuję z pokorą.
Komunistów Polaków miałem okazję kilka razy spotkać. W każdym razie ludzi, którzy deklarowali się jako komuniści, byli wykształceni, światli i z uporem głosili swoją wiarę i przekonanie w słuszność socjalizmu a potem komunizmu. Nie mówię o karierowiczach, hipokrytach i tępych wyznawcach “naszy partii”. Tych kilku, których poznałem zasługiwało na szacunek przez swój autentyzm i konsekwencję; często zresztą tragiczne koleje losu. I wówczas i dzisiaj nie rozumiałem i nie rozumiem jak można wierzyć w taką utopię będąc człowiekiem światłym, ale to widocznie przekracza moje możliwości.
*
W odniesieniu do trapiącego nas konusa użyłem określenia “komunista” w innym znaczeniu: człowiek, który wie lepiej jak powinniśmy żyć, który całkowicie oderwany od życia jest gotów posunąć sie do dowolnego szkodnictwa aby utrzymać się przy władzy, człowiek, który w dwa lata zniszczył dorobek prawie 30 lat niepodległości Polski, dorobek wewnętrzny i zagraniczny. Innyni słowy w zastosowanym znaczeniu komunista to utopista, satrapa, szkodnik i nieszczęśnik mszczący się na narodzie za własne nieudacznictwo. Człowiek wokół którego zebrało sie grono podobnych mu nieszczęśników i nieudaczników, którzy przykleili sie do okrętu i mówią: “my są elyta.” Do do takich ludzi i ich zwolenników odnosi się stwierdzenie ich poglądów jako brednie, przywidzenia i halucynacje. I tylko kultura nie pozwala mi napisać o nich wszystkich bardziej dosadnie. Trawestując kapitana Wagnera z filmu C.K. Dezerterzy można byłoby stwierdzić: “Nie ma w języku ludzi kulturalnych słów dostatecznie obelżywych, …” aby określić skalę negatywnych rzeczy i szkodnictwa jaką ci ludzie wyrządzają Polsce od wielu, wielu lat, zwłaszcza po 2015 do dzisiaj.
Kajać się jakoś szczególnie nie zamierzam. Bez dwóch zdań mój wpis był nazbyt emocjonalny, niemniej jednak – nazwanie Pirsa Panem/Panią kiedy jest się z Nim współgospodarzem SO zakrawa na lekki nietakt?? Czy raczej nie?? Bo prawdę mówiąc ja odebrałem to jako kompletne zlekceważenie Oponenta. Bo z kulturą dyskusji to kompletnie nie ma nic wspólnego. Merytorycznie polemikę z Panią redaktor Skalską wyczerpały wpisy ARTU, Pirsa, Darka. A mnie tylko poniosło.
Pozdrawiam