2018-03-10.
[dropcap]O[/dropcap]statnio polscy politycy specjalizują się w dawaniu dobrych rad. Zaczął pan minister Gowin, a stawkę podbił senator Żaryn, tylko patrzeć jak do gry włączy się premier Morawiecki, a zapewne i prezydent Duda chętnie dorzuci swoje trzy grosze.
Chodzi o całkiem niewinne – i w gruncie rzeczy proste – słowa ambasador Izraela Anny Azari, która wygłosiła przemówienie, a właściwie powiedziała kilka słów od serca na Dworcu Gdańskim. Był to element obchodów 50. rocznicy wydarzeń z marca 1968 roku. Jej zdaniem, które podziela każdy obserwator tego, co się dzieje w tej chwili w Polsce, „Przez ostatnie półtora miesiąca już wiem jak łatwo w Polsce obudzić i przywołać wszystkie demony antysemickie, nawet kiedy w kraju prawie nie ma Żydów. Są ludzie, którzy mówią, że wtedy nie było Polski”.
Ale to oczywiste spostrzeżenie spotkało się, jak powiedziałem, ze zdecydowaną odprawą ważnych polityków.
Zacznijmy od Gowina, który jest, jak powszechnie wiadomo, człowiekiem niezłomnych zasad i nie zmienia swoich pryncypialnych poglądów.
Otóż zdaniem Gowina: „przedstawiciele obu państw i obu narodów powinni unikać jakichkolwiek wypowiedzi, które zaogniają atmosferę”. I by było jasne, gdzie leży główna odpowiedzialność, Gowin dodał: „w tym samym czasie w przestrzeni debat publicznych w Izraelu, czy w wypowiedziach przedstawicieli środowisk żydowskich w różnych krajach świata pojawiły się równie ewidentne – a nawet, jeżeli chodzi o skalę, chyba dużo silniejsze – akcenty antypolskie”.
No i jeszcze mądrościowa, by nie rzec Salomonowa, wskazówka Gowina: „Myślę, że byłoby dobrze, aby każdy z rządów skoncentrował się na zwalczaniu tego, za co ponosi odpowiedzialność”.
I by nie było wątpliwości: co czyni nasz rząd, jest najlepsze na świecie. Zdaniem naszego ministra szkolnictwa wyższego: „Zadaniem naszego rządu jest przeciwstawianie się wszelkim przejawom antysemityzmu w Polsce. Liczymy na to, że nasi izraelscy partnerzy – zamiast wytykać nam, Polakom, takie wypowiedzi, które absolutnie nie dadzą się niczym usprawiedliwić – jednak skoncentrują się na zwalczaniu równie drastycznych, a czasami znacznie bardziej drastycznych, wypowiedzi wymierzonych w godność narodu polskiego”.
No właśnie, zamiast skoncentrować się na tym co łączy, politycy izraelscy wyraźnie judzą.
A teraz Żaryn i jego wypowiedź wyrażająca najwyższe oburzenie: „Jeżeli ktokolwiek dziś będzie uważał, że rządy Prawa i Sprawiedliwości w jakimkolwiek stopniu nawiązują do hucpy antyżydowskiej prowadzonej przez aparat partyjny w 1968 roku, czyli przez moczarowców, to ja na pewno takiej osobie nie podam ręki. Jest to kłamstwo i obrzydliwość etyczna. Jeżeli to czyni ambasador obcego państwa, to może trzeba poprosić tą panią, by opuściła to państwo”.
Pytanie (pozostaje otwarte): czy ktokolwiek marzy o dotknięciu dłoni Żaryna? Gdyby mnie ktoś pytał, to ja nie.
I jeszcze jeden mistrz dyplomacji minister prezydencki Krzysztof Szczerski. Jego wypowiedź jest po prostu rozczulająca. Po rozmowie z Wessem Mitchellem, który gwałtownie – by nie rzec brutalnie – zaatakował polską dyplomację za nieporadność związaną z procedowaniem ustawy o IPN stwierdził: „Ustawa o IPN wpłynęła atmosferycznie na stosunki polsko-amerykańskie, nie wpłynęła na ich treść”.
Ta mistrzowska formuła została udoskonalona w tzw. przekazie dnia w PiS, co warto odnotować: Politycy obozu władzy mają zaznaczać, że 'współpraca strategiczna nie jest zagrożona', a 'kontakty pozostają na dotychczasowym poziomie'. Instrukcja głosi, że 'publikowanie takich informacji świadczy o wojnie informacyjnej prowadzonej z polskim rządem przy pomocy fake newsów'.
Czyżby? Minister Szczerski pewnie nie przeczytał miażdżącego tekstu profesora Zbigniewa Lewickiego w „Rzepie” 8 marca. Z tego artykułu wyłania się ponury obraz: „Jest nawet gorzej, niż to przedstawiają media. Polska placówka i polscy dyplomaci są ignorowani już nie tylko przez urzędników amerykańskich, ale i przez dyplomatów innych państw, w tym uchodzących za przyjazne nam”.
To długa i ważna diagnoza, więc pozostaje mi tylko odesłanie do lektury całości:
Lewicki: Polska – USA. Kryzys na całego
Heather Nauert, rzecznik Departamentu Stanu „nie może potwierdzić doniesień o sankcjach dyplomatycznych wobec oficjalnych przedstawicieli sojuszniczego państwa” Kilka tygodni temu, zapytany w jednym z programów telewizyjnych o stan stosunków amerykańsko-polskich, odpowiedziałem: „Jest gorzej, niż się panom wydaje”. Nie chciałem wówczas uzasadniać tego twierdzenia, gdyż wymagałoby to odwołania się do kwestii znanych mi z prywatnych rozmów z amerykańskimi urzędnikami w Waszyngtonie.
Nie jestem politykiem i nie będę z niej rozliczany, ale ci, którzy z takim zapałem psują dorobek ostatnich dziesięcioleci, powinni się zastanowić: czy po to zostali wybrani.
Stanisław Obirek
Jasne. Poprośmy.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,23124296,porachunki-narodowcow-11-ciosow-dwa-w-glowe-czego-sie-boi.html
„… Zeznając przed posłami, Ewa Domżała opisała związki Jacka Kotasa (słynny „rosyjski łącznik Macierewicza”) z polsko-szwajcarskim biznesmenem Robertem Szustkowskim. A także z moskiewskimi oligarchami Andriejem Skoczem i Lwem Kwietnojem.
Panowie Szustkowski, Skocz i Kwietnoj należą do tzw. mafii sołncewskiej. To rosyjsko-globalna organizacja przestępcza współpracująca z wojskowym wywiadem Kremla.
Podwładny Szustkowskiego, Jacek Kotas, w 2007 r. dostał prawo dostępu do tajemnic polskiej armii. Dał mu je kontrwywiad wojskowy kierowany przez Macierewicza. W 2013 r. Kotas założył organizację NCSS, z której Macierewicz rekrutował antynatowskich i prorosyjskich ekspertów do swojego ministerstwa obrony.
Po posiedzeniu zespołu Ewa wróciła z sejmu do domu i czekała na swojego partnera. Po południu Łukasz się nie pojawił. Wieczorem kobieta dowiedziała się, że jej chłopak leży w śpiączce w szpitalu. Dostał 11 ciosów 22-centymetrowym nożem w klatkę piersiową i w głowę.
Łukasz R. został zaatakowany przez kolegę-narodowca Marcina C. którego znajomi na Facebooku podpisują się cyrylicą. Napastnik jest też chłopakiem Judyty B. Ona z kolei jest znajomą osób związanych z Szustkowskim i jego rosyjsko-mafijnym układem.”
Kogo wybiera, za przeproszeniem, elektorat?
Widzę pewną przyszłość dla polskiej dyplomacji.
Jak wiadomo, PiS już nawet za poprzednich rządów, kiedy dostawał jakieś ministerstwo czy ważny urząd, mówił o „odzyskiwaniu” go. Oni odzyskują Polskę. Ale na razie jeszcze nie odzyskali znacznej jej części. I w takich nieodzyskanych częściach mogliby otworzyć swoje placówki dyplomatyczne. Ambasada w „Gazecie Wyborczej”, konsulat w TVN itp. Można by się na to zgodzić, ale na zasadzie wzajemności. Jak się opozycja kiedyś dogada to będzie miała swoich dyplomatów na Nowogrodzkiej, u Kurskiego, w Ministerstwie Sprawiedliwości itd. Ileż to spotkań na szczeblu, korespondencji, wymiany not. Można by nawet w niektórych przypadkach zainicjować Dni Przyjaźni. Choć tu chyba przesadziłem – szybciej dojdzie do wypowiedzenia wojny i najazdu „zielonych ludzików”.
Najpierw musi dojść do zerwania, za przeproszeniem, stosunków.
Ale możliwości – faktycznie – multum. Jestem za 🙂
Przyznam się, że sformułowanie p. Szczerskiego: „Ustawa o IPN wpłynęła atmosferycznie na stosunki polsko-amerykańskie” zafrapowała mnie. Po zastanowieniu, jedyne z czym się ta atmosferyczność może kojarzyć, to puszczanie wiatrów w towarzystwie.
Lubię Pana Profesorze…
>>Nie jestem politykiem i nie będę z niej rozliczany<<
Na pewno Pan nie jest politykiem?
Zestawienie w jednym krótkim tekście wypowiedzi dwu idiotów (Gowin i Żaryn) i jednego sprzedajnego, krzywego cynika (Szczerski) uważam za próbę sprawdzenia przez prof. Obirka wytrzymałości nerwowej czytelników SO. Na pytanie prof. Obirka, czy „czy po to zostali wybrani”, odpowiadam: tak, po to. Właśnie po to zostali wybrani i dlatego cieszą się coraz większym poparciem. Reprezentują polskość par excellence, o której my mamy mgliste pojęcie i zadajemy sobie pozbawione sensu pytania – na co, po co, dlaczego?
No cóż, politykiem się istotnie bywa gdy tego wymagają okoliczności. We mnie się on budzi gdy wypowiedzi polityków zawodowych urągają zdrowemu rozsądkowi. A z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku ewidentnego obudzenia antysemickich demonów, na co reaguje ambasador Izraela słusznie zatroskana o bezpieczeństwo Żydów czy to Polaków czy przybyszów z innych krajów. Troska premiera Gowina o Polaków o ile wiem jest czysto teoretyczna bo jak dotąd nie zanotowano napaści na Polaków, a na Żydów lub osób zaangażowanych w dialog polsko-żydowski i owszem (vide przypadek bogdana Białka w Kielcach). Pozostałe dwie wypowiedzi chyba nie wymagają dopowiedzeń.
„…. ci, którzy z takim zapałem psują dorobek ostatnich dziesięcioleci, powinni się zastanowić: czy po to zostali wybrani.” Ależ oni świetnie wiedzą po co zostali wybrani. To właśnie ich wybrał „suweren” (słowo „suweren” to eufemizm oznaczający niewielkiego wzrostem ale dysponującego gigantycznym ego polityka JK, uchodzącego za demiurga Wuolski) aby zniszczyli wszystko i wszystkich którzy zrobili cokolwiek sensownego w III RP. Przywołani politycy należą do 2-go czy 5-go szeregu rządzących i jak na razie nie wyróżniali się jakąś szczególnie niszczycielską energią, zatem najwyższy czas aby zepsuli coś spektakularnego. Postanowili zepsuć (jeszcze bardziej) stosunki z Izraelem i wydaje się, że nie są to wysiłki daremne. Co do trzeciega pana, tego od atmosfery, onże nie do końca wypełnił swoje zadanie. Stwierdził tylko, pogorszenie „stosunków atmosferycznych”, ergo – sam bąka nie puścił a pozostał jedynie konsumentem smrodu. Może to wynikać z faktu, że jego pryncypał ma przemawiać w ONZ z okazji objęcia przez nas tymczasowego przewodnictwa w Radzie Bezpieczeńśtwa i gdyby pan „O’Szczerski” (jak go pieszczotliwie tytułują internauci) popsułbył bardziej i tak zepsute stosunki a władzami USA mogłoby w ogóle nie dojść do wpuszczenia głowy naszego państwa do USA. Jestem jednak dziwnie spokojny, że pan O’… w najbliższym możliwym czasie ten chwilowo zawieszony obowiązek wykona z zdwojoną gorliwością . Warto pamietać, że okazji nie zabraknie wobec np. zbliżającego się szczytu NATO.
Dostaję prywatne mejle od znajomych i przyjaciół niepodzielających moich opinii, niektóre z nich wydaja mi się na tyle cenne, że żałuję iż nie są upublicznione. Oto jeden z nich:
„słowo BREDZIĆ mógłby użyć genialny Fryderyk Nietzsche, albo Naczelnik Piłsudski. Tobie pasuje język dyplomatyczny albo profesorski, bo te emocje uderzają rykoszetem w Ciebie i stajesz się FANATYCZNYM PISMAKIEM. Można było spokojnie opisać BREDZENIE. Tu powstaje kwestia druga, że uważasz swoja opinie za ostateczną, a ludzie maja różne poglądy i czasem prawda leży gdzieś po środku”.
A tu moja odpowiedź: „przykro mi, ale ja naprawdę mam rację jako zwolennik zdrowego rozsądku,
Sądzę, że są granice tolerancji, a jest nią właśnie rzeczywistość z jej twardymi danymi.
PiS się z nią zwyczajnie rozmija i do tego uprawia wulgarną propagandę, dlatego użyłem mocnego słowa bredzenie.
Cieszę się, że uznałeś je za godne Nietzschego, którego bardzo cenię, właśnie za ostrość widzenia bredzenia w świecie”.
„[C]zasem prawda leży gdzieś po środku”. Od razu przypominają się słowa, chyba prof. Bartoszewskiego: „Prawda leży tam, gdzie leży, a nie pośrodku”.
Nieodżałowanej pamięci Wisława Szymborska mogłaby na kanwie tej korespondencji napisać kolejnego „lepieja”.
Moja nieudolna próba takiego lepieja:
Lepiej bredzić wprost za Nietsche’m
Niż z Kaczyńskim w miesiecznicę.
Profesorze Szanowny, nic nie kumam…
>>A z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku ewidentnego obudzenia antysemickich demonów, na co reaguje ambasador Izraela słusznie zatroskana o bezpieczeństwo Żydów czy to Polaków czy przybyszów z innych krajów.<<
Pani ambasador zatroskana o Żydów i ich bezpieczeństwo, rozumiem.
Ambasada Izraela otoczona jest zasiekami i drutem kolczastym a w końcach uliczek samochody pancerne pilnujące naszych przyjaciół aby nikt ich nie zaatakował.
Podobnie jest z synagogą Nożyków, Teatrem Żydowskim i Muzeum Żydowskim.
Za zasiekami tysiące nienawistnych spojrzeń palących jak Bazyliszek co to miał w zwyczaju, zabić, zabić, zabić…
To wszystko rozumiem..
Ale na miłość boską skąd ta troska o bezpieczeństwo Polaków którzy są wszyscy antysemitami o czym cały świat został poinformowany. Antysemitom w Polsce nic nie grozi, są obecnie przy władzy… i dla kamuflażu udają przyjaciół, pytanie czyich.
Była taka piosenka ; Kasia Sobczyk
https://www.youtube.com/watch?v=pnENr6nhRBU
Spieszę z wyjaśnieniem, Żydzi polscy Polacy, stąd wyrażenie „czy to Polaków czy przybyszów z innych krajów”.
… dalej nie kumam…
Ale przy panu Bolesławie Szenicerze kumam wszystko, chyba dlatego,
że jeszcze w czasach niesłusznych gdzieś tam się poznaliśmy i nie było żadnych kontrowersji.
Pan Bolesław Szenicer jest Polakiem wyznania mojżeszowego i to wszystko.
A teraz to i ja wszystko rozumiem! Jednak wiedzę czerpię nie od Bolesława Szenicera tylko cyklu konferencji, jak na przykład ta: jhttp://www.polin.pl/pl/conf68
Polecam studentom, którzy też mają kłopot z rozeznaniem co się w Polsce dzieje. Warto posłuchać tych, co pamiętają.