16.05.2019
Nazwisko Tomasza Piątka jest dobrze znane wszystkim, którzy interesują się tym, co tu i teraz. Pamiętamy jego dwie książki poświęcone Antoniemu Macierewiczowi, będące rezultatem dziennikarskiego śledztwa, książki trudne w odbiorze, pełne nazwisk, faktów i opisów zdarzeń, dowodzących tezy o uwikłaniu ważnego polityka rządzącej formacji, ministra obrony narodowej w niejasne, dziwne związki ze służbami obcych państw.
Pamiętamy też, że Macierewicz nie pozwał Tomasza Piątka z oskarżenia prywatnego — co może zrobić każdy, kto uważa, że dziennikarz naruszył jego dobre imię. Nie, nic z tych rzeczy, Antoni Macierewicz uruchomił „swoją” wojskową prokuraturę, aby ścigała dziennikarza za… zamach na polskie państwo. Nie wiemy, jak potoczyłby się ten proces, ponieważ Antoni przestał być ważnym ministrem i wtedy prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa — a jego następca Błaszczak konsekwentnie wyczyścił resort obrony ze wszystkich „złogów” Antoniego.
Tomasz Piątek wydał nową książkę. Tytuł podobny, inny jest bohater jego opowieści. Ta nowa książka, to „Morawiecki i jego tajemnice”.
Uważam, jako ten który zamieścił na łamach Studia Opinii dwa teksty pod znamiennymi tytułami – „Kim Pan jest, Panie Morawiecki” (29.06 2018) i drugi pod jeszcze lepszym tytułem – „Wiemy, kim jest Mateusz Morawiecki” (06.10.2018), że to bardzo ważna publikacja. Ważna i cenna, bo warsztat dziennikarski Piątka jest wysokiej próby. Świadczą o tym liczne nagrody i wyróżnienia, których jest laureatem.
Ale przejdźmy do rzeczy, to jest do książki.
Przeczytałem ją za jednym posiedzeniem. Jest lepiej pomyślana, nie ma tego natłoku faktów, nazwisk i zdarzeń, których mnogość powoduje poczucie zagubienia u czytelnika, niebędącego przecież zawodowym tropicielem politycznych zdarzeń.
W książce znajdziemy:
– Mapy powiązań opisujące powiązania Mateusza Morawieckiego z Michaiłem Fridmanem, tabelaryczne przedstawienie związków Mateusza Morawieckiego i jego sojuszników oraz tabelę przedstawiająca związki Solidarności Walczącej z Biurem Studiów SB i Stasi.
– Część pierwsza – Premier z taśmy
– Część druga – Od firmy Reverentia do firmy GetBack
– Część trzecia – Solidarność Walcząca i Biuro Studiów SB.
– Podsumowanie – Ojciec, syn i tajemnice.
Całość to 324 strony tekstu. Do tych 324 stron odnosi się 587 przypisów, odsyłających czytelnika do źródeł i dokumentów, do których dotarł autor. To naprawdę imponujący warsztat. Tego nie da się zbyć lekceważeniem, że to taka dziennikarska pisanina, że nie ma o czym mówić.
Jest wprost przeciwnie. Jest o czym mówić i nad czym się pochylić.
Polska scena polityczna rysuje się bardziej zrozumiale, gdy dotrze do nas sieć powiązań biznesowych, towarzyskich, przestępczych, gdy zobaczymy, w jakim stopniu jesteśmy jako kraj rozgrywani przez służby rosyjskiego wywiadu. Każdy, kto poczyta Tomasza Piątka, będzie lepiej rozumiał skąd i dlaczego wziął się w rządzie Mateusza Morawieckiego młody człowiek o bardzo wyrazistych poglądach politycznych nazwiskiem Andruszkiewicz, jakie są związki premiera z tak „wybitnym” politykiem, jakim jest niewątpliwie obecny europoseł a były członek Samoobrony Ryszard Czarnecki, kto jest intelektualnym guru dla Mateusza Morawieckiego, jakie były jego „osiągnięcia” jako prezesa banku udzielającego kredytów we frankach szwajcarskich, kim jest on jako człowiek i jaki jest jego system wartości.
Książka Piątka pokazuje kuchnię polityki; pokazuje, jak ją się robi naprawdę. To smutny obraz, ale wiedza o tej kuchni jest potrzebna. Jest konieczna, by nie wpadać w pięknoduchostwo i spierać się na temat na przykład tego, ile jeszcze zostało w polskiej polityce zagranicznej z myśli Giedroycia i Paryskiej Kultury albo zagłębiać się w początki ruchu Młodej Polski. Podaje te dwa przykłady dlatego, że uczestniczyłem w ostatnich dniach w dwóch spotkaniach, sympatycznych i potrzebnych, na których poważni ludzie dyskutowali na te właśnie tematy. Można i tak, ale tu dom się pali, zaraz zostaną tylko zgliszcza, a wtedy spory o Giedroycia czy genezę Młodej Polski, (młodej tylko w nazwie bo czterdzieści lat od jej powstania zrobiło swoje), będą zabiegiem pustym i bez znaczenia.
Zadałem sobie trud i przeczytałem te dwa swoje teksty sprzed roku, poświęcone Mateuszowi Morawieckiemu. Pierwsze, najważniejsze uczucie to uczucie ulgi – nie ma sprzeczności w tym, co pisałem rok temu, a pisałem na podstawie medialnego oglądu człowieka i swojej socjologicznej wyobraźni oraz wiedzę na temat ludzi sprawujących władzę, w tym wypadku formalnie najwyższą władzę w państwie. W tamtych moich ocenach Mateusz Morawiecki nie spełniał wymogów do objęcia urzędu premiera polskiego rządu.
Po lekturze książki Tomasza Piątka mogę jedynie utwierdzić się w tej opinii.
Ale… Mateusz Morawiecki został premierem i jest nim nadal. I to jest nasz problem.
Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.