16.04.2024
Czerniowce, w pół drogi między Kijowem a Bukaresztem, między Krakowem a Odessą – niepisana stolica Europy, gdzie śpiewały najpiękniejsze soprany koloraturowe, chodniki zamiatano bukietami róż, a księgarń było więcej niż kawiarni – pisał niemiecki poeta Georg Heintzen.
Do wybuchu II wojny światowej Czerniowce zamieszkiwało 28 tys. Żydów, 15 tys. Polaków, 14 tys. Rusinów, 13 tys. Rumunów, 12 tys. Niemców.
Duchy domu to opowieść o niezwykłej podróży w głąb rodzinnej przeszłości. Marianne Hirsch – literaturoznawczyni, profesorka na wydziale komparatystyki w Uniwersytecie Columbia i Leo Spitzer – amerykański historyk literatury i komparatysta, razem z rodzicami Marianny wybrali się w nostalgiczną wędrówkę do miejsca żyjącego już tylko we wspomnieniach ich rodziców i dziadków, do Czerniowiec. Książka żyje na dwóch poziomach czasowych – przeszłości i teraźniejszości.
Na poziomie przeszłości jest relacją o żydowskim Czerniowitz i najważniejszych momentach jego historii w ciągu ostatnich 125 lat. Na poziomie teraźniejszości jest to opowieść o wspólnych poszukiwaniach w trakcie czterech podróży do ukraińskich Czerniwciw (1998, 2000, 2006, 2008). Fascynująca wyprawa do miasta o wielu nazwach, różnorodności języków i miejscach kultu. Podróż w poszukiwaniu zapachu, klimatu, koloru. To również historia zapisana w pamięci ocalonych z Zagłady.
Realistyczny tok narracji autorzy urozmaicają fragmentami wierszy Paula Celana, żydowskiego poety urodzonego w Czerniowcach:
Tu – znaczy tu, gdzie kwiat czereśni chce być czarniejszy niż tam,
Tu – znaczy dłoń, która pomaga mi trwać,
Tu – znaczy człowiek, którego znam,
Tu – znaczy miasto
Pod berłem Twoimi chmurą,
Kiedy owłada nim mrok.
Duchy domu zostały wydane w roku 2010 roku w języku angielskim, a polski przekład w roku 2023. Książka urozmaicona jest licznymi zdjęciami starych i nowych Czerniowiec. Od roku 2008 w Czerniowcach istnieje Muzeum Kultury Żydów Bukowiny.
Na koniec zdanie otwierające 11 rozdział książki: Do poszukiwania straconego czasu nie należy się nigdy zabierać w duchu turystyki nostalgicznej.
Helena Kapri
Urodziłem się w 1938 roku w Śniatynie. To niedaleko Czerniowców, tam mieszkali moi dziadkowie. Po wojnie zamieszkali na Śląsku. Pamiętam ich opowieści o Czerniowcach, mam trochę starych zdjęć.
Jeżeli wzrok mi pozwoli, to chętnie przeczytam polecaną książkę.
Moja Babka Antonina Grodecka też była ze Śniatynia… W czasie I wojny znalazła się na Podkarpaciu, dlatego zostałem jej wnukiem. Na marginesie; p. Recenzentka SO chwyta istotę prezentowanej książki, co daje gwarancję dobrej lektury. Tylko dziękować!