Andrzej Koraszewski: Na początku był jakiś Jezus11 min czytania

05.08.2019

Włoski autor, piszący pod pseudonimem Leo Zen, urodzony w 1929 roku nauczyciel i wykładowca, napisał książkę pod tytułem TAK wymyślono chrześcijaństwo. (Wyszła właśnie w tłumaczeniu na język polski w wydawnictwie „Stapis”). Autor przyznaje, że początki chrześcijaństwa są w mroku, dysponujemy zaledwie listami św. Pawła i Ewangeliami, czyli tekstami, które noszą ślady licznych poprawek, możemy je konfrontować z tekstami ówczesnych historyków i religijnymi tekstami żydowskimi, szukać nieścisłości i czytać między wierszami.

Te metody są zawodne, bo z konieczności jesteśmy skazani na zgadywanie i w efekcie mamy więcej znaków zapytania niż jednoznacznych odpowiedzi. Jedno wydaje się pewne, że Jezus (jeśli był) w rzeczywistości nie był takim człowiekiem, jaki wyłania się z Ewangelii. Autor zakłada, że Jezus jest postacią historyczną i (po raz kolejny, bo wielu robiło to już przed nim) podejmuje próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim i jaki był Jezus w rzeczywistości.

Twierdzenie, że Jezus był raczej żydowskim fundamentalistą aniżeli kimś, kto świadomie zakłada nową religię, wielokrotnie prezentowano już wcześniej. Jezus nie zamierzał ani kwestionować, ani tym bardziej podważać praw religii żydowskiej, wzywał raczej do ich bezwzględnego przestrzegania. Czy faktycznie wynika z tego, że opowieści o chrzcie Jezusa to późniejsze dopiski, że wcale nie proponował zastąpienia obrzezania chrztem, że miał żonę, jak żydowski Bóg przykazał, że wcale nie zwracał się do pogan, ani nie był zwolennikiem pokoju i że z pewnością nie przedstawiał się jako syn Boga, bo w żydowskiej społeczności szybko zostałby za takie pomysły ukamienowany. Na podstawie analizy dostępnych tekstów autor dowodzi, że Jezus miał rodzeństwo, że jego brat Jakub był pierwszym z apostołów, że był przywódcą zelotów i planował powstanie przeciwko Rzymianom.

Co zdaniem włoskiego autora upoważnia do tak daleko idącego przewartościowania obrazu postaci, która zapoczątkowała chrześcijaństwo? Ponoć (nie jestem specjalistą), śmierć na krzyżu była zarezerwowana dla buntowników, a jej szczególne okrucieństwo miało odstraszać od prób obalenia rzymskiej dominacji. Do aresztowania Jezusa wysłano kohortę rzymskich legionistów; kohorta to 600 żołnierzy, czyli operacja, w której obawiano się możliwości poważnego zbrojnego oporu. Zen przedstawia wiele ciekawych argumentów na to, że Judasz raczej zdradził plany powstańców niż wydał heretyka. Rzymian religijne spory między Żydami ani ziębiły, ani parzyły, a żydowscy kapłani byli niemal w tym samym stopniu przerażeni perspektywą zbrojnych zamieszek w Jerozolimie jak Rzymianie.

Oczywiście przywódcy walki zbrojnej z Rzymianami byli z reguły również przywódcami religijnymi, powoływali się na boski autorytet, byli uważani za proroków. Leo Zen przywołuje opinię historyków, że regionem Izraela, będącym największym siedliskiem buntów, była górzysta Galilea, a buntowników często nazywano Galilejczykami. Szuka powiązań Jezusa z Galilejczykami i śladów zacierania tych powiązań.

Równie ciekawa jest teza, że Jezus, którego ewangeliczny życiorys obejmuje w zasadzie tylko ostatni okres życia, spędził wiele lat i zdobywał wykształcenie w sekcie esseńczyków. Jest rzeczą interesującą, że nikt z ówczesnych historyków, opisujących Izrael z czasów Jezusa i po jego śmierci, nie wspomina o samym Jezusie (znany akapit u Flawiusza jest dość ewidentną niezdarną późniejszą wstawką), ani o chrześcijanach, piszą natomiast o sekcie esseńczyków. W Ewangeliach natomiast pisze się o wszystkich odcieniach judaizmu z wyjątkiem sekty esseńczyków.

Podejrzenie, że chrześcijaństwo wywodzi się z tej sekty, było swego rodzaju sensacją na początku lat 90 ubiegłego stulecia. Tłumaczenia zwojów znad Morza Martwego nie były jeszcze kompletne, co więcej krążyły uporczywe pogłoski, że Watykan, który położył łapę na części tych zwojów, próbuje coś ukrywać. Teolodzy katoliccy stanowczo odrzucają hipotezę, że chrześcijaństwo wyszło z sekty esseńczyków, Leo Zen powraca do tej hipotezy i wydaje się dość przekonujący. Widzimy tu bardzo wiele podobieństw i przy założeniu, że Jezus był raczej żydowskim fundamentalistą aniżeli założycielem nowej religii, wszystko wydaje się zgadzać.

Leo Zen powtarza szeroko rozpowszechnioną tezę, że religia chrześcijańska — taka, jaką ją znamy, była autorskim projektem św. Pawła. Paweł, obywatel rzymski, przyznający, że prześladował w Jerozolimie „chrześcijan” (esseńczyków, zelotów, jeśli bowiem chrzest Jezusa jest zmyślony, to jego uczniowie prawdopodobnie nie używali nazwy chrześcijanie), bez wątpienia cierpiał na padaczkę i w ataku padaczki doznał „objawienia”. Nigdy nie spotkał Jezusa, Zen pokazuje wyraźne ślady konfliktów Pawła z żyjącymi uczniami Jezusa. Co więcej, Paweł jest wzywany przez uczniów Jezusa do ortodoksji i kiedy zostaje wezwany do Jerozolimy obawia się o swoje życie.

Innymi słowy, po śmierci Jezusa, jego uczniowie w Izraelu trwają przy żydowskim fundamentalizmie i wierzą w jego proroctwa o rychłym końcu świata. Paweł działa poza Izraelem i tworzy nową religię pocieszenia dla wypędzonych, dla niewolników i ludzi w ten lub inny sposób dyskryminowanych. Wychodzi poza żydowską diasporę, zwracając się również do pogan i ludzi innych nacji. Dopiero pod wpływem Pawła pojawiają się zręby tego chrześcijaństwa, jakie znamy. Dochodzi do ostrego i definitywnego rozłamu między jerozolimską centralą a rzeczywistym twórcą nowej religii i jego uczniami.

Jak szybko udaje się tworzyć pierwsze rzeczywiście już chrześcijańskie wspólnoty i co je różniło od pozostałych w Izraelu uczniów Jezusa? Nową inicjacją jest chrzest, a nie obrzezanie, powoli odchodzić się od zapowiedzi rychłego końca świata i szybkiego ponownego przyjścia Jezusa, w miejsce buntu pojawia się pogodzenie z rzymskim cesarstwem oraz idea boskości samego Jezusa (która poza Izraelem nie jest już tak rażąca), język hebrajski i aramejski zostają zastąpione językiem greckim. Jeszcze za życia Pawła widać zerwanie z religią żydowską, chociaż nadal wśród wyznawców dominują Żydzi z diaspory.

Przyzwyczajeni jesteśmy do mówienia na jednym oddechu o znaczeniu Piotra i Pawła. Leo Zen twierdzi, że to dorobiona legenda (i podpiera to ciekawymi argumentami), że św. Piotr nigdy nie był w Rzymie, że obietnica Jezusa mówiącego do Piotra, że jest skałą, na której zbuduje swój Kościół, jest ewidentnym falsyfikatem, ponieważ Jezus zapowiadał rychły koniec świata i nie zapowiadał budowy Kościoła, który będzie trwał przez wieki, sama idea papiestwa pojawiła się stulecia później, biskupi (we wspólnotych założonych przez Pawła) byli autonomiczni i nie mieli nad sobą scentralizowanej władzy kościelnej. Legenda św. Piotra była potrzebna, żeby przywrócić ciągłość z Jezusem i ukryć konflikt.

Co się stało z mesjańskim ruchem żydowskim i z uczniami Jezusa w samym Izraelu? Jego głównym przywódcą był, według Zana, Jakub, brat Jezusa, który został ukamienowany. O samej wspólnocie wiemy mało. Sekta esseńczyków nie przetrwała wojny z Rzymianami w 70 roku. (Sami uczniowie Jezusa byli prawdopodobnie już zbyt starzy, by brać udział w tej wojnie).

Zostajemy tu z okruchami informacji, nieco więcej daje się powiedzieć o wspólnotach chrześcijańskich w diasporze. Czym kuszą, dlaczego stają się popularne? Ich symbolem jest początkowo ryba, a nie krzyż. Zarówno wcześniej esseńczycy, jak i pierwsze wspólnoty chrześcijańskie są osobliwymi komunami, w których wszystko (prócz żon) jest wspólne, wspólnota pomaga przetrwać wszystkim swoim członkom. Przypomina to kibuce przed powstaniem Izraela, które były wzorowane na wspólnotach esseńskich.

We wspólnotach chrześcijańskich biskup sprawuje opiekę nad życiem duchowym, sprawami gospodarczymi zajmuje się diakon, a w większych prezbiter i musiało to funkcjonować względnie sprawnie, jeśli te chrześcijańskie wspólnoty wyrastały jak grzyby po deszczu. Pamiętajmy, że pierwsi chrześcijanie to przede wszystkim niedawni imigranci żydowscy, często zagubieni w nowym środowisku, dołączają się greccy niewolnicy, często w podobnej sytuacji, a więc ludzie bardzo potrzebujący wsparcia psychicznego, społecznego i materialnego. Dawny żydowski mesjanizm tracił tu sens i stawał się obciążeniem. Obraz Jezusa wymagał pilnej korekty.

Leo Zen opisuje jak ta stopniowa korekta obrazu mesjasza mogła przebiegać. Proroka należało przykroić do potrzeb sytuacji, w jakiej żyli wierni, i wyposażyć w nowe atrybuty. Trudno o wątpliwości, że Paweł był geniuszem.

Dla tych, których historia początków chrześcijaństwa interesuje, jest to bez wątpienia pozycja bardzo ciekawa, tym bardziej że w miarę jak oddalamy się od samych początków, pojawia się więcej udokumentowanych faktów i pikantnych szczegółów.

Przywódcy tych grup nie byli narzucani z góry ani wybierani przez wiernych, ich władza wynikała z charyzmy i autorytetu nauczycieli, których Zen nazywa Prorokami lub Mistrzami. Z czasem pojawili się biskupi.

Pierwotna „spółdzielcza” formuła wspólnot chrześcijańskich zaczęła się dewaluować, kiedy chrześcijaństwo zaczęło wychodzić poza kręgi biedoty, ponieważ zamożniejsi nowi chrześcijanie nie palili się do rezygnacji z własności, a biskupi widząc możliwości wpływów z ofiar zaczęli przykładać szczególną wagę do nawracania ludzi bogatych.      

W miarę jak słabł wpływ Proroków i Mistrzów w konsekwencji odkładanego w nieskończoność Drugiego Przyjścia (paruzji) – pisze Leo Zen – w drugim wieku wzrastało znaczenie biskupów i prezbitrów, ponieważ to oni rozdzielali dobra materialne i pieniądze we wspólnocie. Biskupi szybko podporządkowali sobie prezbitrów, przy czym nie byli zobowiązani do zdawania raportów, korzystali ze wspólnych dóbr bez żadnego nadzoru i pełnili swoje funkcje dożywotnio, szybko więc stawali się czymś w rodzaju władców absolutnych.

Napływ coraz to większych bogactw do rąk biskupów powodował, jak to opisuje Orygenes, pojawienie się poważnych zjawisk upadku moralnego i religijnego. Biskupi oraz prezbitrzy i diakoni byli często oskarżani o skąpstwo, chciwość, pragnienie władzy, aroganckie ambicje i symonię. Kościół  przekształcił się w jaskinię podążających bez skrupułów za zyskiem i szybko uległ zeświecczeniu.

Nic dziwnego, że pozycja biskupa wzbudzała coraz większe zainteresowanie i w związku z tym, w  momencie śmierci biskupa wybór jego następcy odbywał się często w atmosferze kłótni, a nawet gwałtów.

W 300 roku, kiedy dwóch kandydatów – Damazy i Ursyn – rywalizowało o tron biskupi Wiecznego Miasta, zwolennicy obu frakcji starli się i dokonali wzajemnej masakry w kościołach, zapełniając je stu trzydziestoma siedmioma trupami.

Czasem urząd biskupa stawał się dziedziczny lub w inny sposób pozostawał w rodzinie. W pierwszych wspólnotach chrześcijańskich biskupem mógł zostać niewolnik. Papież Leon I zabronił niewolnikom, wyzwoleńcom i plebsowi dostępu do jakichkolwiek, choćby najniższych stanowisk kościelnych.      

W trzecim wieku umacnia się Kościół hierarchiczny, głoszący, że poza Kościołem nie ma zbawienia, brutalnie walczący z każdym odstępstwem i oparty na idei nieprzerwanej sukcesji apostolskich i boskiego monopolu nauczania. Wymagało to jednak nieustannego fałszowania przeszłości, poprawek w Nowym Testamencie i dalszego dostosowywania obrazu Jezusa do bieżących potrzeb.

Kościół – pisze w końcowej partii Leo Zen – za normy etyczne uważał niewolnictwo i antysemityzm, niszczenie świątyń pogańskich, palenie na stosie heretyków, wzniecanie krucjat przeciwko niewiernym, zmuszanie mieczem całych narodów do konwersji, sprzeciwiał się wolnościom politycznym i postępowi nauki. Równocześnie głosił etykę uzależnioną od wyznawanej religii, usprawiedliwiając tym samym mordy, rabunki i okrucieństwa wobec innowierców i podejrzanych o samodzielne myślenie.

Na półce z książkami o historii Kościoła przybyła jeszcze jedna pozycja, która po raz kolejny potwierdza, że ta świątobliwa instytucja ma długą tradycję, która wiele wyjaśnia, jeśli idzie o współczesność. A na początku był jakiś Jezus.

Andrzej Koraszewski

Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.

Facebook

Artykuł ukaże się również jutro w witrynie Listy z naszego sadu. Publikacja za zezwoleniem Autora.

  • Leo Zen: TAK wymyślono chrześcijaństwo, Wydawnictwo „Stapis”, Katowice 2019 
Print Friendly, PDF & Email
 

3 komentarze

  1. Arkadiusz Głuszek 28.10.2019
  2. jas fasola 28.10.2019
  3. Rafał 28.10.2019