26.03.2020

Polityka przyzwyczaiła nas do cynizmu, gry, obietnic bez pokrycia i ukierunkowania działań na słupki sondażowe. W zasadzie przyzwyczailiśmy się do tego, że polityka żyje sobie swoim życiem, a życie zupełnie obok toczy się mimo a czasem nawet wbrew polityce.
Ten układ dość dobrze funkcjonuje w dojrzałych demokracjach, gdzie większe szaleństwa są niwelowane statystycznie mniejszą liczbą szaleńców i mniejszą ich siłą sprawczą w związku z tym.
W zasadzie trzeba by to napisać w czasie przeszłym. Pandemia w skali nieznanej współczesnemu światu okazała się Czarnym Łabędziem dla gospodarek światowych, okazała się zapewne lub zaraz okaże czynnikiem zmieniającym nasz sposób postrzegania polityki, ekonomii i wielu innych nauk dotyczących społeczeństwa.
Świat się zmienia na naszych oczach i nie wróci już na stare tory. Powstaną zapewne nowe teorie dotyczące zachowań społecznych, nowe zasady oparte na dzisiejszym doświadczeniu. niewątpliwie jako globalne społeczeństwo czegoś się nauczymy.
Pisząc „my”, nie mam wątpliwości, że najwolniej będą uczyć się politycy. Obstawiam, że inercja i próba trzymania się starych sprawdzonych sztuczek, gier i zachowań będzie znacznie większa niż wśród zarządzanych przez nich społeczeństw.
Żeby nie teoretyzować, warto przyjrzeć się zachowaniom polityków w czasach zarazy w kontekście wyborów prezydenckich.
Obóz rządowy sterowany z Nowogrodzkiej twardo utrzymuje, że chce wyborów 10 maja. Sądzę, że to element gry mającej na celu zajęcie rąk opozycji, która walczy o termin, nie punktując w tym samym czasie katastrofalnego stanu przygotowań do epidemii. Niezależnie od tego ileż cynizmu trzeba mieć, by przerażonemu społeczeństwu fundować dodatkowy czynnik niepewności w tym czasie? Według prognoz jesteśmy z epidemią około 3-4 tygodni za Włochami. Oznacza to, że w maj wejdziemy z setkami umierających dziennie, że sparaliżowaną służbą zdrowia, z niedoborami i całkowitą kwarantanną. Nie trzeba proroka, by przewidzieć, że ani to czas, ani Państwo nie będzie miało sił na operację „wybory”
Z drugiej strony opozycja gra w tę grę. Apeluje, nawołuje, prosi, zajmuje się nawoływaniem do wyborów, które się nie odbędą. To ten sam teatr polityczny, który robi obóz rządzący. Żaden odpowiedzialny polityk, nawet zagrożony przegraną nie powinien planować udziału w tych wyborach z powodu zwykłej przyzwoitości.
Mało tego, wygrana w tych wyborach (gdyby się jednak odbyły) nie będzie miał smaku zwycięstwa. Będzie miała smak porażki przyzwoitości ze zwykłym politycznym cynizmem.
Jako społeczeństwo mamy polityków takich, jakich sobie wybraliśmy i takich, jakich wybierają nasi sąsiedzi. Oni się uczą wolniej niż my. Oni mają prawo bredzić o wyborach wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew naszemu interesowi, wbrew uczciwości.
Ale my nie musimy tego słuchać i w to grać.
Od moich polityków, tych, na których głosuję i którzy dostali ode mnie mandat zaufania oczekuje wycofania się z wyścigu wyborczego. Swoje oczekiwanie wyrażam apelem: zbojkotujmy wybory. Pora powiedzieć „Politycy idźcie do urn bez nas”
Jacek Parol
„Z drugiej strony opozycja gra w tę grę. Apeluje, nawołuje, prosi, zajmuje się nawoływaniem do wyborów, które się nie odbędą.” To cytat. Chyba coś się szanownemu Autorowi pomyliło bo przecież od dobrych kilkunastu dniu cała opozycja nawołuje własnie do odwołania wyborów.
Dokładnie…
Obawiam się, że jeśli ludzie wyjdą 10 maja na ulice, to nie po to, aby głosować. Pytanie jak zachowa się Policja i Wojsko? Po której stronie staną… Zgony zaczną się szybciej – średni czas od objawów do śmierci to niecałe 3 tygodnie i ta krzywa właśnie zaczęła rosnąć wykładniczo. Pytanie ile trupów zostanie zamiecionych pod dywan (a ewidentnie są – ludzie umierają z powodu sepsy, ostrej niewydolności oddechowej (w szpitalach) oraz nagłego zatrzymania krążenia – patomorfolog nie wypisze innej przyczyny zgonu osoby siedzącej na kwarantannie dopóki nie będzie miał wyniku testu, a testów zmarłym nikt nie robi…), aby nie psuć statystki. Do tych powodów dojdą astma, mukowiscydoza, nowotwory, przeszczepy, etc… bo przecież jakby byli zdrowi to by od wirusa nie zmarli..
Kilka- kilkanaście dni temu pierwszy raz pojawił się apel by zbojkotować wybory.
Wtedy pisalem, ze to nic nie da.
Nadal uwazam, ze to nic nie da. Ze wladza uzna wynik wyborów (po to wepchneli swoich do PKW) nawet jesli zaglosuje tylko jeden pan z Żoliborza (pewnie korespondencyjnie).
Ale jednak – tak jak Pan pisze – w tym momencie wazniejsza jest przyzwoitosc.m
Przyzwoitość (a nie troska o wynik) powinna podyktować kandydatom konieczność wypisania sie z wyscigu wyborczego i nie zajmowac się wiecej wyborami.