16.05.2020
…w budującej się satrapii

Obejrzałem film braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. Obejrzałem go w Internecie w pierwszej godzinie jego projekcji – równo o 10. Nie wiem, jak dotąd, ile osób obejrzało ten film wraz ze mną. Wiem, ile było odsłon pierwszego filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Było ich ponad 25 milionów. Pozwala mi to na postawienie tezy, że praktycznie cała dorosła część polskiego społeczeństwa widziała, a skoro widziała, to teraz wie, co dzieje się w polskim Kościele, jak wielka jest deprawacja i zło wśród przedstawicieli polskiego kleru. Pierwszy film przynosił relacje ofiar dotyczące tego, co spotykało ich ze strony oprawców w sutannach, pokazywał trudne do zaakceptowania zachowania sprawców i ich infantylne tłumaczenia, że to szatan stał za tym, co czynili.
Oburzenie i powszechne potępienie było powszechne. Wypowiedziały się władze świeckie, premier, ważni politycy w tym ten najważniejszy – prezes wszystkich prezesów, publicyści i osoby z autorytetem – wszyscy pełni oburzenia, wszyscy grzmiący, że nikt, bez względu na to, z jakich jest organizacji, świeckich czy duchownych nie może być poza prawem, że wszystkich dosięgnie karząca ręka sprawiedliwości. Zapowiedziano powołanie specjalnej komisji ds. zwalczania pedofilii. Pedofilii w ogóle, nie tylko w kościele, mimo że materiał filmowy mówił o tej grupie społecznej.
I co z tego powstało?
Nic z zapowiadanych regulacji prawnych.
Powstał za to drugi film Sekielskich o tym, jak Kościół tuszuje sprawy pedofilii wśród księży. Jak stara się, aby nic złego im się nie stało, a Kościół nie doznał uszczerbku. Zwłaszcza na swoim majątku, bo dobre imię już stracił.
Film „Zabawa w chowanego” jest bardzo stonowany. Nie ma tam żadnych mocnych scen, żadnych mocnych słów. Są emocje ludzi opowiadających o wydarzeniach sprzed lat, które odcisnęły się na całym ich późniejszym życiu — wtedy dzieci, 8- 10-letnich, a teraz dorosłych mężczyzn.
To dobrze, że film jest taki wyciszony, że nie ma w nim mocnych scen i słów. Im bardziej ich w filmie nie ma, tym bardziej cisną się one na usta widzowi. Mogę mówić za siebie – narastała we mnie furia i wściekłość na zakłamanie i hipokryzję ludzi w tych swoich średniowiecznych strojach, recytujących formułki mające, ich zdaniem, moc czynienia cudów. Tak, to jest najlepsza, najbardziej perfekcyjnie zorganizowana mafia na świecie. Nikt im nie dorasta nawet do pięt.
A płaczliwe zawodzenia pedofila, który w rozmowie ze swoją ofiarą mówi wprost – to szatan był temu winny. A w ogóle to osądzi go bóg, tu żadna ludzka sprawiedliwość nie ma nic do rzeczy. Żałosne.
Film Sekielskich w końcówce przynosi informacje o specjalnej instrukcji prokuratury Ziobry, skierowanej do prokuratorów, którzy uzyskali podstawę prawną do ścigania przestępców w koloratkach. Instrukcja Ziobry mówi wprost, aby nie byli tacy wyrywni, aby ludzi Kościoła traktowali inaczej niż innych takich przestępców.
Ludzie! Gdzie my jesteśmy?!
Miała powstać specjalna komisja ds. walki z pedofilią – nie powstała.
Klub Lewicy miał złożyć projekt ustawy całościowo ujmującej ten problem – nie ma tego projektu.
Mamy coraz bardziej widoczny sojusz tronu i ołtarza, sojusz całkowicie sprzeczny z głosem zwierzchnika tego kościoła papieża Franciszka. Może on i zwierzchnik, ale nie dla wielu polskich biskupów, a zwłaszcza dyrektora Rydzyka (83 na liście 100 najbogatszych Polaków).
To pierwszy dzień projekcji filmu „Zabawa w chowanego”. To pierwsze reakcje – jak będzie za tydzień, za miesiąc?
Nie wiem, co napisze profesor Obirek, dla mnie drogowskaz w tych sprawach. Wiem już, że jeśli nie nastąpi erupcja gniewu na ludzi Kościoła, na „lawendową mafię”, która nim rządzi w Rzymie, to przegramy wszyscy. Wierzący i niewierzący (jak ja) – nastąpi zapaść prowadząca wprost do nihilizmu, do tego, co pisał Dostojewski w „Braciach Karamazow” – „skoro nie ma boga, to można ojca bić w mordę”.
To tak ma być? To taki ma być koniec ponad dwóch tysięcy lat cywilizacji opartej na religii judeochrześcijańskiej, która bezdyskusyjnie panuje w naszym kraju?
Jak będzie trzeba to ja, niewierzący chrześcijanin, będę walczył o naprawę tego, co złe w polskim Kościele. To najbardziej zwariowana deklaracja, jaką uczyniłem w swoim już dość długim i barwnym życiu.
Ale naprawdę – żarty się skończyły. Przed nami wizja satrapii wspieranej przez zdemoralizowany Kościół. Gorzej już nie można.
Trzeba coś robić. Już!

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Do godz. 20.00, a więc 8 godzin po wejściu filmu na youTube było półtora miliona wyświetleń. Pół godziny po zakończeniu emisji prymas Polak wydał konkretne oświadczenie, za którym powinna pójść dymisja jeszcze bpa E. Janczaka. Zobaczymy jak się dalej będzie sprawa rozwijać, ale jak na pierwszy dzień to można powiedzieć, że coś się ruszylo. O przełomie będzie można mówic po dymisji rzeczonego bpa.
Mam jedną uwagę do Autora, łączenie pedofili z lawendową mafią nie jest zasadne, to są dwie różne sprawy. Dla jasności wywodu należy odróżniać orientację seksualną, która jest neutralna od zbrodni pedofilii.
Sam poszkodowany bohater filmu Pankowiak tłumaczył w wywiadzie dla GW związek pedofilii i homoseksualizmu w aferach pedofilskich księży.
„Ale badania pokazują, że homoseksualizm księży, to, co się dzieje w seminariach czy potem w parafiach albo pałacach biskupich, nie ma nic wspólnego z pedofilią.
Związek oczywiście jest, ale na poziomie relacji w zamkniętej grupie. To transakcja związana z czystym szantażem i niekoniecznie idącym tylko w dół hierarchii.”
To może w dużym stopniu tłumaczyć krycie podwładnych braci w kapłaństwie.
Nic się nie zmieni. Komisja nie powstanie. Interes zwycięży. Ten konkretny biskup zostanie rzucony na pożarcie, co w praktyce będzie wyglądało tak, ze dostanie luksusowy apartament w którymś klasztorze. Wróci za piec lat i zostanie jakimś sekretarzem episkopatu. Bo odpokutował. W samym Kościele nic się nie zmieni, poza instrukcjami, żeby lepiej tuszować sprawy i trzymać mniej dokumentów. Nikt tego nie powie wprost. Ale ci, co trzeba, zrozumieją nowe wytyczne.
Dopóki ta instytucja jest hierarchiczna i zmilitaryzowana, to nic się nie zmieni od środka. Winien jest system. Zmiana może polegać wyłącznie na odmówieniu sobie przyjemności, a może przymusu, chodzenia w odwiedziny do tej instytucji. To jest sprawa indywidualna, a nie zbiorowa. Jeśli kościoły będą puste, to może zostaną przerobione na muzea, galerie, i restauracje. Nie będzie w nich księży pedofilów, jeśli nie będzie żadnych księży.
Pedofilia w Kościele to jak bolący ząb. Można próbować leczyć komisjami, prokuraturą, albo świętym oburzeniem. Jednak ten sam pacjent choruje jeszcze na raka oraz gruźlicę. Skupienie się na pedofilii nie wyleczy pozostałych dolegliwości, które pochodzą z tego samego źródła. Mówiąc mniej obrazowo, podstawowe potrzeby mężczyzny to seks, pieniądze, i władza. (Kobiety zresztą tez, ale w Kościele nie ma kobiet innych niż niewolnice.) Po to, aby te potrzeby zaspokajać, niektórzy mężczyźni wstępują do gangu. Gang, jak to gang, działa na swoich własnych zasadach, które są w sprzeczności z jakąkolwiek zewnętrzną kontrolą. Gang kontroluje się sam. Dopuszczenie jakichś komisji albo prokuratury złamałoby omertę, na której jest oparta struktura oraz dynamika walki o władzę i pieniądze wewnątrz Kościoła. Gdyby zaczęło się od kontrolowania jednej sprawy, to nie wiadomo, na czym by się skończyło. Do tego gang nie może dopuścić. Tu nie chodzi ani o kilku pedofilów, ani o kilku biskupów. Tu chodzi o zasadę, ze wszelkie sprawy Kościoła są wewnętrzną sprawą Kościoła. Przy czym „Kościół” oznacza księży oraz przede wszystkim hierarchię. Tzw. wierni w rzeczywistości są niewolnikami i takimi mają pozostać. Gra o władzę i pieniądze ma się toczyć bez nich.
Takie są zasady działania tej organizacji w największym skrócie. Filmy Sekielskich skupiają się na niewielkim wycinku wewnętrznego życia gangu. Jest to co prawda wycinek drastyczny, ale jednak wycinek. Skupianie się na wycinku nie zmieni tej organizacji. Dopóki ona jest taka, jaka jest, to problem będzie powracał. Zmieni się wtedy, gdy gang przeistoczy się we wspólnotę. A na to się nie zanosi nigdzie na świecie. Ani w Polsce, ani w USA, ani w Watykanie. Gang pozostaje gangiem, bo jego członkowie chcą, żeby nic się nie zmieniło w najważniejszej sprawie, czyli w wewnętrznej strukturze oraz w regułach walki o dominację, władzę, i pieniądze.
Pierwszy film Braci Sekielskich nie dotarł w największej swej masie na prowincję oraz do grupy 50+. Wiara w wiarę katolicką jest tam tak silna i wyraża się w słupkach poparcia dla Pisu. Ale nie tylko, takie tuzy polityki jak Roman Giertych też deklarowały, że nie oglądają takich filmów. W podobnych realiach nie oczekiwałbym cudu ale ta kropla oświecenia kiedyś wydrąży skałę. Wielkie dzięki Wam – Bracia Sekielscy – jesteście Wielcy!
Nie będzie lepiej. Będzie gorzej, będzie więcej zacietrzewienia, zawziętości, agresji. Ze wszystkich stron. To jazda na zderzenie ze ścianą. Istnieją ludzie głęboko wierzący, uważający siebie za komórkę w eklezjalnym ciele Kościoła katolickiego będącego Kościołem Chrystusowym, szczerze zatroskani o los własnej wspólnoty, chcący krzyczeć, ryczeć, zdeterminowani walką z patologiami, chcący Kościoła otwartego, tolerancyjnego, postępowego. Ich jest jednak bardzo mało, są nieznaczącym planktonem, egzotyką zwłaszcza na polskim podwórku. Większość mocno wierzących katolików (bo nie piszę tutaj o ogółem wolnych elektronach, tak zwanych wolnych chrześcijanach nieutożsamiających się instytucjonalną religią) to katolicy konserwatywni, tradycjonalistyczni, wręcz integryści. Proszę porównać jakim zainteresowaniem, jaką frekwencją wśród wiernych cieszyły się protesty po kuriami, a jakimi gesty solidarności z biskupami czy walka z aktywistami LGBT. To Fronda, Polonia Christiana, media Rydzyka, Niedziela czy inicjatywy powiązane z twardą linią Benedykta czy wręcz lefebrystami cieszą się poparciem wśród gorliwych wyznawców, a nie Tygodnik Powszechny, Więź czy Znak (gdzie chyba grupą docelową są już w ogóle nie-katolicy). W globalnej wiosce po rewolucji informacyjnej stare sprawdzone metody zawodzą, to jest branie na przeczekanie, opóźnienie przyjęcia pewnych informacji, postawa wyczekująca, zmowa milczenia. W kontrze do galopującej laicyzacji mamy renesans religijnego fundamentalizmu. Środowiska aktywistów katolicko konserwatywnych wyznają zasadę „o Kościele dobrze ,albo wcale”, „swojego żołnierza poznaje się po tym, że karabin trzyma skierowany w stronę wroga”, „ustrzelonych naszych ludzi nie opłakiwać tylko pomścić”. Taka mentalność jest konfliktowa, ale za to może skuteczna.
Aaaaaa, zamknęli mi możliwość komentowania starego artykułu to ukradnę ten bo widze że i tak nic sięnie dzieje:
„Jeżeli miałbym się „pobawić” w apologetę to miłowanie bliźniego nie oznacza bycia zawsze serdecznym, tolerancyjnym, uśmiechniętym i budującym komfort psychiczny u drugiego człowieka, ale dokładnie miłować człowieka = pragnąć jego dobra, a najwyższym dobrem jest pragnienie zbawienia / uniknięcie potępienia choćby czasami kosztem ograniczenia swobody czy samorealizacji. ”
– gdyby chodziło np. o homoseksualizm to rozumiem, ale wciąż widzę problem z zarażaniem koronawirusem dziadków w kościele (bo „jak nie pójdę dziś do kościoła idę do piekła”) a chociażby kazaniem na górze, gdzie podejście Jezusa do ludzi było dosyć 'ziemskie’, w stylu „dbajcie tam o siebie, karmcie się pójcie, pomagajcie biedakom”, a nie „i tak wszyscy umrzemy, wazne zeby miec miejsce w niebie”, o to mi chodziło.
hm, Mt 6,25-26: „25 Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? 26 Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? „,
Mt 16, 24-25: „24 Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój10 i niech Mnie naśladuje. 25 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”
Mt19, 21 „21 Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!»”,
Kor1, 1: „20 Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?”,
„26 Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej14, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. 27 Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; 28 i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, 29 tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.”
***
Zresztą widzę tutaj różnicę pomiędzy Jezusem jako apokaliptycznym prorokiem swoich czasów, a Jezusem Chrystusem Pantokratorem będącym Panem Wszechświata i Osobą Trójcy Świętej.