18.05.2020

Nic dwa razy się nie zdarza.
A nieprawda, bo zdarza się, zdarza. Właśnie coraz więcej dziennikarzy z radiowej trójki w proteście przeciwko cenzurze i polityce aktualnych władz zrywa umowy i odchodzi z Polskiego Radia. Przypomniało mi to czasy stanu wojennego w PRL.
Byłem wówczas redaktorem naczelnym „Radaru” (pismo pracy twórczej). Stefan Bratkowski tak ongi, jak i po dziś nasz dziennikarski przywódca w wywiadzie dla „Głosu Ameryki” tak ocenił sytuację:
Tak się składa, że władza niestety po swojej stronie ma kiepski materiał ludzki, a jednocześnie ma talent i umiejętność niszczenia wszystkiego, co choć trochę różni się od niej. Mamy przykład takiego redaktora naczelnego RADARU, akurat dobrego dziennikarza, dosyć wyjątkowego w całym kręgu redaktorów naczelnych dzisiejszej prasy. No to właśnie zlikwidowano ten tygodnik RADAR, i to zlikwidowano wyłącznie po to, żeby uderzyć w Klechtę, jakeśmy się zorientowali… Klechta stracił pismo, stracił posadę, no i — jak rozumiem — stracił w ogóle akceptację swoich zwierzchników.
(Cytat za tekstem ówczesnych nasłuchów radiowych).

Krótko mówiąc: idzie nowe po staremu.
