Piotr Topiński: Przewał5 min czytania

16.07.2020

Kiedyś się mówiło „na przewał”, dzisiaj „na lewo”. To pierwsze określenie lepiej pasuje do rzeczywistości.

Przewał jest prosty … ach jaki prosty.

Urząd Marszałkowski, niekiedy NFOŚ, WFOŚ … chętni się znajdą, piszą projekt realizacyjny na temat retencji wody deszczowej do Komisji Europejskiej i zarządzają programem „Infrastruktura i Środowisko” … dużo pieniędzy! Niekiedy udaje się jeszcze dowalić pieniądze z Funduszy Norweskich, czasem Szwajcarskich.

Program trwa zazwyczaj kilka lat i całkowicie lub częściowo pozwala na budowę dróg.

Każda droga ma rowek odwadniający i jakby patrzeć na realizację –odwadnia okolicę, bo woda na ogół płynie z góry w dół, a im jej więcej i szybciej płynie, tym więcej niesie ze sobą wszystkiego co uniesie. Niekiedy potrafi dużo unieść.

To jest odwadnianie punkt pierwszy. Za unijne pieniądze!

Potem są przetargi, ale coraz częściej z powodu ważności i napiętych harmonogramów określonego nieszczęścia sprawy przetargów nie ma!

Bardzo dobrze jak nie ma, bo prawie każda taka droga to jest przewał zgodny nie tylko z frazeologią, bo przecież przewalamy ziemię. Przewalamy jak najwięcej, bo Komisja Europejska finansuje a zysków nie ma, bo ma je ktoś inny.

Najlepszy biznes to przeprowadzenie drogi przez góry, bo trzeba (skoro przewał) przewalić dużo ziemi, ziemia składa się tutaj z piachu, skał, żwiru, rzadziej gliny. Czterdziestotonowa ciężarówka (masa całkowita) przewozi 25 ton surowca i u odbiorcy (na lewo) klient płaci 700 zł, jeżeli oficjalnie z rachunkiem … 1000. To wiem od kierowców!

To jest punkt drugi, bo też za unijne pieniądze!

Wyrąbanie średniej wielkości tunelu w górskiej przestrzeni to (dla równego rachunku) 250 000 ton po 1000 zł. Wychodzi 25 000 000 zł za samą ziemię (z wywiezieniem), z czego 22% traci budżet, bo to jest VAT a reszta jest bezkosztowa, bo za wszystko płaci Komisja Europejska. Przeważnie tych ton jest kilka razy więcej, poza tym „urobek” usuwa się nie tylko z tuneli. Poza tym południowa Polska to jedno wielkie kretowisko. Wszyscy i wszędzie coś ryją. Miliardy! Za samą ziemię.

Z tej to gorącej potrzeby również w lasach są prowadzone nikomu do niczego niepotrzebne drogi donikąd, bo rycie przez skaliste zbocza jest dość opłacalne. No i dość łatwe, bo nikt nie podejrzy i za cudze pieniądze …bowiem do lasów pasują także projekty z szufladki „ochrona klimatu”.

Zrobiłem z tego felieton filmowy „dziurka”

Gmina jako jednostka samorządowa, która praktycznie i formalnie jest właścicielem obszaru, również lasów i wywożonego materiału ma z tego same straty.

Gmina jako organizacja mieszkańców też!

Bo po pierwsze jest po prostu okradana z materiału, który jest jej, i który ani nie jest tani, ani nie jest każdemu dostępny.

Po drugie z powodu, że 40-tonowe ciężarówki rozjeżdżają wszystkie napotkane drogi wszystkich kategorii. Po przejściu takiego przewału zarówno droga, jak i wiele budynków koło niej stojących nadaje się do remontu. Za te straty niekiedy już płaci firma ubezpieczeniowa, przeważnie PZU, bo państwowy. Przeważnie nikt nie płaci, to znaczy płacą sami wykołowani przez przewał. Stąd (jak już jest za późno) protesty mieszkańców, niekiedy konieczność budowy obwodnicy i wszystko można przewalać od początku!

Po trzecie GMINA poza pieniędzmi traci swoje walory estetyczne, przyrodnicze … i dalej traci finansowo.

Przejrzałem dokumenty z budowy takiej inwestycji. Ani tam słowa o logistyce obrotu wywożoną ziemią. W rozmowach zdziwienie, że na terenach, przez które buduje się drogi, kamieniołomy często nie pracują od kilku lat, a cały czas sprzedają segregowany materiał (bo segregowany kosztuje trzy razy tyle, co surowy przywieziony z drogi).

Na ogół sprzedają to właśnie na utwardzanie dróg.

I jeszcze (wracając do „po pierwsze”) w gminach pojawiają się nowe kłopoty, bo zaczynają się powodzie, bowiem nowe drogi są zaprojektowane do normalnej pogody, a jak się pogoda robi nienormalna, to się przelewają i powodują podtopienia tam, gdzie ich dotychczas nigdy nie było.

Muszą się przelewać, bo deszczówka, zamiast wsiąkać w krzakach, wpada do jednej dziury, jak jej się uda wcelować w jedną na hektar i cześć …obrazki przy ujściu rynny nie są apetyczne.

Wówczas trzeba dużo kamieni do zabezpieczenia na zaraz i na przyszłość.

Najbardziej się w tym wszystkim może podobać, że wszystko coraz bardziej jest skupione w jednym ręku: autostrady, tunele, banki, lasy, susze, powodzie, stacje benzynowe, ubezpieczenia. To gwarantuje skuteczną koordynację programu.

Zgodnie z tym, co ma być, samorządu w tej układance jakoś zabrakło.

Bardzo dobrze, ze transport jeszcze nie został zrepolonizowany, dzięki czemu ciągle można cokolwiek przewalić!

Z zaakcentowaniem na „ciągle” !

Piotr Topiński

Print Friendly, PDF & Email