27.11.2020

Premier Morawiecki poinformował wszech wobec, że zameldował pani Merkel, iż potwierdził gotowość Polski do zawetowania unijnego budżetu. Rozmawiał z panią kanclerz telefonicznie.
Rozmowa rozpoczęła się o godz.11.00 czasu miejscowego, w piątek dnia dzisiejszego (27 listopada br.). Wspomniał — rzecz zrozumiała — o osobistym sukcesie. Ku uciesze (nie wiadomo kogo) potwierdził gotowość do zawetowania nowego budżetu.
Powyższe nie jest ani satyrą, ani kłamstwem.
Jedynie śmiać się czy płakać — oto jest pytanie.


 
                     
											 
											
Właściwie to chyba czasu i zajmowaniu tu miejsca na komentowanie kolejnej, prostackie bujdy serwowanej nam przez tego faceta.
Nawet jeżeli ta jego informacja jest tylko zaserwowana tylko dla polskiego czytelnika to i tak ona (natychmiast po jej opublikowaniu) przekazana (przez ambasadę niemiecką ) odpowiednim służbom pani Kanclerz.
Mam już 87 lat . Od 80 lat jestem nie tylko świadkiem ale i uczestnikiem wszystkich wydarzeń począwszy od sierpniowej atmosfery 1939 roku. Następnie aż do 20 stycznia 1945 roku do chwili wyzwolenia przez Armię Czerwoną byłem „dzieckiem wojny” wyczekującym powrotu Dziadka, Rodziców i Rodzeństwa z roboty w najbardziej restrykcyjnym Gau czyli kraju Warty.
Wracając do naszego krajowego kłamczucha. Wysłuchałem kiedyś w TVP jego opowieści jak to w stanie wojennym był maltretowany jako chyba 14-letni chłopak przez funkcjonariuszy SB
Otóż został zatrzymany w trakcie przenoszenia ulotek przez SB-owców . Według jego opowieści, wsadzono go do samochodu osobowego i wywieziono do lasu. W lesie grożąc mu rewolwerami usiłowano dowiedzieć się z kto mu te ulotki dał i komu miał je dostarczyć. Ponieważ im nie powiedział , zostawili go w tym lesie i odjechali a on musiał piesza wrócić do domu. Oczywiście ulotki zabrano. Ten incydent opowiadał w jakiejś szkole.
I to, to ma wyższe wykształcenie. I to, to pełniło i pełni poważne, kluczowe stanowiska.
Cała ta dyskusja to kolejna próba przykrycia nieudolności tego pana w kierowaniu rządem i walce z Covidem. A my zamiast codziennie zadawać pytania, co robicie z naszymi pieniędzmi, jaki jest sens wydawania ich na wasze niby działania i kto tak naprawdę na tym zarabia, podniecamy się wetem. Ich gierki „przy korycie” i pomysły na wyciąganie naszych pieniędzy to jest podstawa do rozliczeń po kolejnych wyborach.
Płakać, zdecydowanie płakać!
Ja proponuję śmiech przez łzy.