Ożeniony ze szlachcianką (15)7 min czytania

10.12.2020

W marcu 1945 roku, moja matka prowadziła magazyn chleba dla pracowników Społecznego Przedsiębiorstwa Budowlanego, odgruzowujących teren zniszczonego warszawskiego Szpitala Ujazdowskiego, naprzeciwko Sejmu. Sowieckie ciężarówki wojskowe z czerwonymi gwiazdami, przywoziły tam z Dworca Gdańskiego prefabrykowane elementy do budowy drewnianych domków, które w ramach powojennej pomocy, przyjeżdżały pociągami z Finlandii, gdzie służyły jako domki wakacyjne z saunami, w lasach i nad jeziorami.

W Warszawie były to pierwsze mieszkania dla „budowniczych stolicy”, przydzielane według partyjnego klucza: klasa robotnicza (przodownicy pracy) mieli sąsiadować z inteligencją pracującą (architekci i inżynierowie).

Wieczorami, moja mama Broneczka kopiowym ołówkiem, pod wieloma kalkami, (pamiętam jej fioletowe palce), sporządzała listy płacy dla pracowników tej budowy, którą prowadził absolwent przedwojennej Politechniki Warszawskiej, inżynier dróg i mostów, mój ojczym Daniel Marzyński. Zamieszkaliśmy w jednym z nich: pierwsza kolonia, szósty domek. Dwa pokoje, kuchnia, malutka łazienka, piece, do których węgiel nosiło się z piwnicy.

Przed naszym domkiem fińskim pierwszy od lewej stoi Szymon Przedborski, brat matki, przedwojenny inżynier budowlany, który wojnę spędził w tym samym co mój ojczym, żydowskim baraku, w obozie dla polskich oficerów w Woldenbergu. Po wojnie został dyrektorem państwowego zarządu materiałów budowlanych, ulokowanym w jednym z ocalałych budynków Szpitala Ujazdowskiego, dawnym oddziale psychiatrycznym, nazywanym w tamtych czasach — domem wariatów. Wariatem nazywano nieraz inżyniera Przedborskiego, w rozmowach z pracownikami odznaczającego się grzmiącym głosem i głębokim oddaniem nowemu ustrojowi. Przed domkiem fińskim stoi kolo niego moja matka, a jego siostra , Bronka, która nie pozwalała o nikim mówić źle, tłumacząc nerwowość Szymona przeżyciami wojennymi i utratą żony Deli. Druga kobieta na tym zdjęcia to Maria Widawska, sekretarka Szymona, której maż został po wojnie w Anglii. Zakochana w Szymonie dzieliła się z Bronką swoimi narzekaniami na jego charakter, na co moja matka odpowiadała swoim ulubionym: — No co ja ci powiem, moje dziecko? Związek Szymona i Marysi rozpadł się po kilku latach.

A to córka Szymona, Halinka, która ze swoją matką dzieliła z nami mieszkanie w getcie warszawskim. Bawiłem się z nią jak ze starszą siostrą. Na słowo „Niemcy!”, wchodziliśmy do wiklinowego kosza na bieliznę, a na sygnał „Poszli!”, wychodziliśmy z kosza. Po przeżyciu na stronie aryjskiej Halinka dowiedziała się o śmierci swojej matki, którą w dniu zakończenia wojny zabił odłamek niemieckiego lub rosyjskiego pocisku. Po wojnie niełatwo układało się życie Halinki z jej ojcem, Szymonem. Bronka stała się jej przybraną matką. Na studiach dziennikarskich Halinka pozna, a potem wyjdzie za mąż, za Bohdana Tuszyńskiego. Będzie to kolejny, polsko-żydowski „mezalians” w naszej rodzinie.

W pierwszym takim związku przeżyła wojnę moja ulubiona ciocia Franuchna, która wyszła za mąż za przedwojennego biznesmena, Aleksandra Majewskiego. W ich domu po stronie aryjskiej pojawiła się inna, ukrywająca się Żydówka, Halina Schumacher, z którą, żeby zdobyć jej aryjskie papiery, Aleksander ożenił się wbrew prawu, Skończyła się wojna. Halina Majewska urodziła dziecko, potem drugie. Aleksander i jego dwie żydowskie żony, mieszkali pod jednym dachem — do końca ich życia. Aleksander nienawidził nowego ustroju, na Rosjan mówi „dzicy”.

Tak wyglądali zaraz po wojnie, od prawej do lewej: Halina, Franuchna, Aleksander, Marysia Widawska i mój ojczym Daniel.

Nasi sąsiedzi:  pani Maliszewska, świadek Jehowy i jej dwie córki, naprzeciwko  pani Matusikowa, a dalej na drugiej kolonii architekci odbudowujący Warszawę:  Stanisław Jankowski i Kazimierz Marczewski (syn Tomek, później  architekt we Francji) i jeszcze jeden architekt. Pełka. Dalej głęboko partyjny Józef Kaleta (syn Władek był moim kolegą), bezdzietny towarzysz Palusiński, wiecznie pijany kucharz z „Bristolu” Skórzewski, jego zona, córka i syn Mirek (późniejszy dziennikarz sportowy, też wiecznie pijący), pani Kurzelowa (kucharka w stołówce  budowy domków ) z dwoma synami. Pojechałem z nimi do ich rodziny na wsi, na moje  pierwsze powojenne wakacje. Mieliśmy po 9-10 lat.  Z miejscową dziewczynką mieliśmy „pokazywać sobie”. My ściągnęliśmy spodenki, ale dziewczynka pokazać nam nie chciała. Zachowało się to wakacyjne zdjęcie.

Po drugiej strony ulicy mieszkał Franek Mleczko, który zabierał ojcu-pułkownikowi UB, pistolet „dziewiątkę” i na ruinach Zamku Książąt Mazowieckich przyległych do zrujnowanego szpitala pokazywał nam jak się strzela. W tych ruinach straszyliśmy kochające się bezdomne pary, jedna taka para wyścieliła sobie słomą sypialnie, we wnętrzu szerokiej rury kanalizacyjnej, którą próbowaliśmy wraz z nimi obracać. W dawnym schronie przeciwlotniczym zbieraliśmy się na palenie skrętów z suchych liści, od czasu do czasu były to kradzione rodzicom prawdziwe papierosy. W zburzonych budynkach Szpitala Ujazdowskiego szukaliśmy powojennego horroru, raz trafiliśmy na słoje z formaliną, w której pływały płody nienarodzonych dzieci. Franek chciał strzelić, ale powstrzymaliśmy go.

Przy wejściu na teren budowy domków fińskich, w dawnej stróżówce szpitala, mieszkał krawiec Tadeusz, który „nicował” nam stare ubrania, a czasem szył spodnie, na marynarki był za słaby. Na ulicy przed stróżówką miała stragan „babiora”, u której kupowało się nieświeże warzywa i owoce, gdy nie udało się znaleźć lepszych w „handlu uspołecznionym”. Mój ojczym Daneczek nie znosił „prywatnej inicjatywy”, która miała wypijać z nas krew. Aleksander był innego zdania. — Polsce potrzebny jest kapitalizm, mówił. Szymon i Daniel nazywali wujka Olesia „czarna reakcja”. Bronka go broniła: — Żadnym wrogiem nie jest, uratował dwie Żydówki. Franuchna przychodziła do Bronuchny na opłakiwanie swojego losu. Obie uważały, że ma zmarnowane życie, ale Frani brakowało odwagi, żeby odejść od Aleksandra — wyzwoliciela.

Dzisiaj, na Jazdowie nie ma już domku fińskiego 1/6. W miejscu, gdzie było moje łóżko, jest róg olbrzymiego gmachu ambasady niemieckiej. Ta inwazja niemiecka nie boli jak tamta.

Mój film „Return to Poland” nakręcony w roku 1981 zaczyna się sekwencją wspomnień o naszym życiu na osiedlu domków fińskich.  

Cdn

Marian Marzyński

Polski i amerykański dziennikarz, reżyser filmowy i scenarzysta. Ur. 12 kwietnia 1937, zmarł 4.04.2023. Mieszka stale w USA. Album autobiograficzny Mariana Marzyńskiego KINO-Ja. ŻYCIE W KADRACH FILMOWYCH jest do nabycia w księgarni internetowej UNIVERSITAS i w sklepach taniej książki.  

Witryna Marzyńskiego LIFE ON MARZ

Więcej w Wikipedii

Ożeniony ze szlachcianką (100)

12.03.2023

Siedzimy jak tysiące razy przedtem przy kawiarnianym stoliku.  Szlachcianka naprzeciw mnie, a w jej tle wielkie okno wychodzące na zatokę  Miami…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (99)

13.02.2023

Jestem w Izraelu na dokumentacji nowego filmu. Jako dziecko bylem okupowany przez Niemców w Warszawie i dlatego z sympatii do okupowanych przez Izrael Palestyńczyków zabrałem…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (98)

31.01.2023

2017. Po pierwszym łyku zupy grochowej, która odgrzewana lepiej smakuje, tak sobie gwarzymy: Ty: — Po co on te bombowce wysłał do Syrii? Żeby ukarać? Kogo?…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (97)

23.01.2023

Pod drzewami dookoła rezerwuaru wodnego w Bostonie „Klub spacerujących kobiet” zainstalował wspomnieniowe ławeczki. Gdy ktoś ze spacerowiczów umiera, rodzina lub przyjaciele…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (96)

17.01.2023

W pociągu z Warszawy na odchudzanie w Cetniewie siedzę obok zakonnicy. Już mam ja zagadać, gdy zaczyna szeptać zdrowaśki. Nie mam tremy wobec duchownych,…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (94)

21.12.2022

Nasz syn Bartek napisał list do syna mojego zmarłego przyjaciela Mariusza Waltera. Przetłumaczyłem to na polski. Piotr, życie popędziło nas w różne…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (93)

12.12.2022

W rocznicę wydarzeń, które naszą beztroską Amerykę zamieniły w kraj niebezpieczny znaleźliśmy się na lotnisku w Bostonie w drodze do Miami. Tego historycznego…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (92)

05.12.2022

— Znów wybierasz się na Kubę i znów za własne pieniądze, to znaczy, że nikogo ten temat nie interesuje — grzmi z drugiego pokoju Grażyna, gdy zamawiam…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (100)

12.03.2023

Siedzimy jak tysiące razy przedtem przy kawiarnianym stoliku.  Szlachcianka naprzeciw mnie, a w jej tle wielkie okno wychodzące na zatokę  Miami…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (99)

13.02.2023

Jestem w Izraelu na dokumentacji nowego filmu. Jako dziecko bylem okupowany przez Niemców w Warszawie i dlatego z sympatii do okupowanych przez Izrael Palestyńczyków zabrałem…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (98)

31.01.2023

2017. Po pierwszym łyku zupy grochowej, która odgrzewana lepiej smakuje, tak sobie gwarzymy: Ty: — Po co on te bombowce wysłał do Syrii? Żeby ukarać? Kogo?…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (97)

23.01.2023

Pod drzewami dookoła rezerwuaru wodnego w Bostonie „Klub spacerujących kobiet” zainstalował wspomnieniowe ławeczki. Gdy ktoś ze spacerowiczów umiera, rodzina lub przyjaciele…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (96)

17.01.2023

W pociągu z Warszawy na odchudzanie w Cetniewie siedzę obok zakonnicy. Już mam ja zagadać, gdy zaczyna szeptać zdrowaśki. Nie mam tremy wobec duchownych,…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (94)

21.12.2022

Nasz syn Bartek napisał list do syna mojego zmarłego przyjaciela Mariusza Waltera. Przetłumaczyłem to na polski. Piotr, życie popędziło nas w różne…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (93)

12.12.2022

W rocznicę wydarzeń, które naszą beztroską Amerykę zamieniły w kraj niebezpieczny znaleźliśmy się na lotnisku w Bostonie w drodze do Miami. Tego historycznego…
Czytaj dalej

Ożeniony ze szlachcianką (92)

05.12.2022

— Znów wybierasz się na Kubę i znów za własne pieniądze, to znaczy, że nikogo ten temat nie interesuje — grzmi z drugiego pokoju Grażyna, gdy zamawiam…
Czytaj dalej
Print Friendly, PDF & Email