Ernest Skalski: Maciek5 min czytania

31.12.2020

Kiedy zaczynam myśleć, że trzeba by wreszcie zadzwonić, spotkać się, porozmawiać, człowiek umiera. Teraz o. Maciej Zięba, OP, czyli z Ordo Praedicatorum, dominikanów. Wcześniej to byli; publicysta Jacek Maziarski, jakiś czas temu i całkiem niedawno wybitny historyk, profesor Eugeniusz Duraczyński. I parę innych osób, których nazwiska nic szerszej publiczności nie mówią.

SONY DSC

Maciek pojawił się jako nasz kolega w Tygodniku „Solidarność” w roku 1981. Młody opozycjonista, student fizyki we Wrocławiu, osoba całkowicie świecka. W tymże roku dopadło go – jak sam potem pisał – powołanie. Miał plany życiowe jako fizyk, miał dziewczynę i lekką pretensję: „Panie, dlaczego ja?” Wszystko wiem z jego publikacji. Zaskoczenie, gdy się go zobaczyło nagle w białym habicie, było dość znaczne.

Bratem, czyli tylko mnichem, był przez lat sześć. Kolega młodszy o całe dwie dekady, a po święceniach, zaczął być Ojcem. Jako kapłana widziałem i słyszałem go tylko raz. Gdy odprawiał mszę za Jacka Kalabińskiego, którego prochy przyjechały z USA. Jacek to ten, który przed połączonymi Izbami Kongresu USA powtórzył za Wałęsą „We the people” i potem piękną angielszczyzną powtarzał przemówienie. Msza odprawiana przez Maćka, odebrana bez poczucia transcendencji, odpowiadała jako spektakl tamtemu historycznemu wydarzeniu.

Życiorys o. Zięby jest teraz do zobaczenia na każdym kroku. Ja z jego dzieł doceniłem szczególnie dominikańskie wydawnictwo „W Drodze”, którym kierował w Poznaniu. Wydawał m.in. amerykańskiego ekonomistę Michaela Novaka – Słowaka z pochodzenia – pobożnego liberała, które swe prace dedykował Janowi Pawłowi II. Libertas, wolność, wolna wola, w którą Bóg miał wyposażyć człowieka, mieści się – zdaniem Novaka i Zięby – w chrześcijańskiej ortodoksji i powinna mieć zastosowanie również w gospodarce.

W Kościele się to nie za bardzo przyjęło. JP II w swoim nauczaniu nie odwoływał się do Smitha, Milla, Hayeka i Novaka, ale też nie potępiał liberalizmu, choć kierunków uważanych przez siebie za niesłuszne nie tolerował: teologia wyzwolenia, lefebryzm.

Ojciec Zięba był też twórcą i szefem instytucji Tertio Millenio, kiedy XXI wiek był jeszcze przyszłością. Raz, czy dwa jeździłem do niego do Krakowa, by podywagować zawczasu o naszej teraźniejszości. W Gdańsku, w Europejskim Centrum Solidarności, któremu dyrektorował przez jakiś czas, nie bywałem. Parę razy rozmawialiśmy później w Warszawie. Wymienialiśmy poglądy w listach. Raz skłoniłem go do wypowiedzi w Studiu Opinii, ale już nie pamiętam, kiedy i o czym to było.

Nie pamiętam byśmy się kiedykolwiek o coś ostro spierali. Mieliśmy różniące się poglądy na niektóre sprawy. Jeśli chodzi o jego opinie o Kościele, określiłbym jako powściągliwie krytyczne. Nie był krańcowy w poglądach.

W ostatnich — chyba dwóch — latach zamieszczał w „Rzeczpospolitej” krytyczne eseje o XVIII wieku. Z punktu widzenia interesów Kościoła Oświecenie nie było czymś sympatycznym. Filozofia, wszelkie nauki i w ogóle życie umysłowe przestawały się mieścić w szeroko rozumianej religii. Wszystko to niekonieczne był antykościelne. Stawało się areligijne, świeckie. W życiu publicznym zaczynało się oddzielanie sacrum od profanum. I to dla Kościoła było gorsze niż poprzednie wieki, również Odrodzenie, w których miały miejsce krwawe wojny religijne, co świadczyło, że wiara jest ważna.

Maciek nie krytykował Oświecenia z tego właśnie powodu. Nie przypominam sobie, by używał słowa Oświecenie. Może rzadko. Pisał o wieku XVIII, któremu wytykał jego grzechy. Głównie straszliwe okrucieństwo Rewolucji podczas wojny domowej w Wandei, choć i powstańcy nie wyróżniali się chrześcijańskim miłosierdziem, a wcześniejsze wojny religijne nie były łagodniejsze, podczas gdy skala ich i czas trwania były bez porównania większe. Słusznie natomiast stwierdzał, że przesadna wiara w rozum przeradzała się, już w wieku XIX w utopię, którą w XX wieku wcielano w życie. Między innymi w Polsce.

Całkiem niedawno zaczął występować w obronie pamięci o Janie Pawle II. Nie pytałem o szczegóły, lecz wiem, że jakoś był z nim osobiście związany. Na pewno, gdy wybierano go na dwie dopuszczalne kadencje na prowincjała dominikanów w Polsce. Był nim w latach 1998 – 2006.

Nie dyskutowałbym z nim o Janie Pawle, będąc przy tym przekonany, że JP II zasługuje – jak każdy – na adwokata. Szykowałem się natomiast na pogadanie o XVIII wieku i w ogóle o pomówienie o tym i owym.

W zeszłym roku zaprosiłem parę osób z Tygodnika „Solidarność”, tego z 1981 roku, na odbywające się od czasu do czasu spotkanie. Tym razem już bez Tadeusza Mazowieckiego. I bez Zięby, który w tym czasie miał mieć operację. Po jakimś czasie ponownie zaczęły się ukazywać jego publikację. Nawet dość liczne. Uznałem, że pewnie trwale wrócił do zdrowia, że można już porozmawiać, może nawet w kilka osób. Wypadałoby odświeżyć sobie jego teksty – parę mam wyciętych – lecz to wymaga czasu, a czas wiadomo…

Ernest Kajetan Skalski

Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.

 

2 komentarze

  1. slawek 31.12.2020
  2. Obirek 01.01.2021