22.06.2021
Do czego jest nam potrzebna niepodległość? Odpowiadając całym zdaniem rzec można: jest nam potrzebna po to, by ją w try miga stracić. Uczynić wszystko, co możliwe, by było o co walczyć. Bo, jak wiemy, tylko wówczas wychodzi nam działanie wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc. Działanie sprawne, zgodne i ponad podziałowe. W pewnym sensie solidarne, lecz zwykle, chwilowe, niby słomiany ogień, niby zapowiedź wielkiej pożogi ugaszonej w zarodku.
Pytanie, skąd wzięła się w nas ta mącicielska chęć niszczenia własnych marzeń i doprowadzanie ich do zagłady? Odpowiedź jest krótka: bo taka nasza natura.
Rzecz jasna można dyskutować nad kwestią, czy WSZYSTEK NARÓD ma taką skazę. Rzecz oczywista, można się pławić w dywagacjach i abstrahowaniach na temat zwycięstwa zamienionego na klęskę. Można lamentować i rejtanić do smaku, gdyż wszelkie dyskusje o podobnym wydźwięku mają bezpłodny charakter: są pojedynkiem o to, czyja racja lepiej pasuje do porażki. Są turniejem pomiędzy rywalizującymi ze sobą inteligencjami.
Można, jednak po co? Po co, skoro już wiemy, że naszym naturalnym środowiskiem jest bagno? Że wyłącznie na chwileczkę wydobywamy się na powierzchnię międzynarodowych wydarzeń, by zaczerpnąć świeżego powietrza i co rychlej, na powrót, zniknąć w przytulnych i bezpiecznych odmętach grzęzawiska.
*
Moja gorzka, lecz uzasadniona wypowiedź o utracie niepodległości, spotkała się z dziarskim potrząsaniem szabelką o kryptonimie znanym z peerelowskiej historii: DO ROBOTY, MENDO!
Otóż ponieważ wszelako aliści gołe „branie się do roboty”, nie bardzo wystarczy, bo od rozbiorów do dziś przykładów robienia „co należy” mamy całe krocie. Choćby droga przez mękę z germanizacją lub rusyfikacją i nasze odpowiedzi w postaci nauczania języka polskiego. Lub rozkwit handlu na terenach niemieckich. Lub pokazywanie polskiej gospodarności w Poznańskiem. Lub nawoływanie do wytężonej pracy. Jednym słowem, to zmyślny frazes mający zdopingować orwellowskiego konia, który w wyniku tego nawoływania pada z wyczerpania, a w podzięce za trud trafia do rzeźni.
I jakie z tych działań wyciągnęliśmy wnioski poza tym, że „robienie swojego” to robota głupiego? I ile lat można zagrzewać do boju o figę z makiem?
źródła obrazu
- jastrzab: BM