01.10.2021

Dzięki uprzejmości producenta obejrzałem film „Wszystkie nasze strachy” przed premierą i przeczytałem dostępne w sieci recenzje i reakcje na fakt, że otrzymał pierwszą na festiwalu filmowym w Gdyni. Wszystkie są bardzo pozytywne i na pewno przysporzą filmowi widzów. Być może trafi również do dystrybucji międzynarodowej. Dobrze by się stało, gdyby film zobaczył papież Franciszek i jego doradcy w sprawie stosunku Kościoła do wspólnot LGBT+.
Tym bardziej, że katolicyzm może się pochwalić imponującym dorobkiem teologicznym i duszpasterskim jeśli chodzi o otwarte podejście do nienormatywnej seksualności. Przykładem książka bliskiego doradcy Franciszka, amerykańskiego jezuity Jamesa Marina, „Budowanie mostów”, która została przełożona na wiele języki. A na przykład wersja włoska została poprzedzona entuzjastyczną przedmową kardynała Bolonii Matteo Zuppi. Powinna ukazać się w Polsce również z przedmową katolickiego biskupa. Bo to jest film o destrukcyjnej obecności katolicyzmu w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w polskiej wsi i właśnie przedstawiciele tej instytucji powinni uderzyć się w piersi i zrobić wszystko by odwrócić myślenie polskich katolików na temat LGBT+. O tym za chwilę.
Najpierw podam dostępne w Internecie dane dotyczące filmu i jego prehistorii, a na końcu podzielę się z Czytelnikami kilkoma refleksjami czy raczej nadziejami czym ten film może się stać dla polskiego (a może nie tylko) katolicyzmu.
No więc odnotujmy. Główną nagrodę podczas 46. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni otrzymał film „Wszystkie nasze strachy” w reżyserii Łukasza Ronduda i Łukasza Gutta. Główną rolę w filmie zagrał Dawid Ogrodnik. Twórców nagrodzonego Złotymi Lwami filmu zainspirował projekt Daniela Rycharskiego pt. „Krzyż”, który odnosi się do dramatycznej historii dwóch nastolatek, jaka wydarzyła się w małej miejscowości na Podkarpaciu.
Jeśli chodzi o wspomniany projekt Rycharskiego, to kryje się za tym dramatyczna historia. Drzewo rosło na Podkarpaciu, w miejscu, gdzie zakochane w sobie nastolatki popełniły samobójstwo. To właśnie ta praca Rycharskiego, która trafiła nie tylko do Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, ale i na ulice Krakowskiego Przedmieścia, jest osią wydarzeń „Wszystkich naszych strachów”.
Daniela (w tej roli Dawid Ogrodnik) obserwujemy na spotkaniu z zachwyconym jego pracą kuratorem (Jacek Poniedziałek), na rozmowach o istnieniu piekła z koleżankami lesbijkami, albo na seks–spotkaniach z sąsiadem Olkiem (Oskar Rybaczek). Zarówno w domu Rycharskiego, który dzieli z oddaną babcią (Maria Maj), jak i całej wsi, panuje względny spokój. Pozorny.
Stopniowo ukazuje się druga strona życia Daniela — trudne relacje z wiecznie milczącym ojcem (Andrzej Chyra) i regularnie wykrzykiwany pod oknem stek homofobicznych wyzwisk. Ale do tego zdążył przywyknąć. Nagonki nie wytrzymuje jego homoseksualna koleżanka Jagoda (Agata Łabno). Popełnia samobójstwo. Lokalna społeczność coraz głośniej obwinia Daniela o śmierć dziewczyny. Ten chce zorganizować drogę krzyżową w jej intencji, powtarzając: wszyscy zgrzeszyliśmy.
I teraz kilka refleksji, a może raczej życzeń, głównie pod adresem Kościoła katolickiego w Polsce, który jest głównym (obok rządzącej partii) rozsadnikiem homofobicznych emocji. Komentatorzy zwracają uwagę, że to film zrobiony w imieniu społeczności LGBT+ jako apel przeciw wykluczeniu i wzywający do zakończenia wojny kulturowej. Tak niewątpliwie jest, ale to nie do końca prawda. Przede wszystkim jest to bowiem film o głęboko wierzącym człowieku, który nie widzi żadnej sprzeczności między swoją orientacją seksualną i wyznawaną religią. Co więcej, to film o artyście, który swojemu doświadczeniu religijnemu potrafi nadać przejmującą wizualną formę. Budzi ona nie tylko niekłamany zachwyt kuratora galerii sztuki współczesnej, ale również ma moc kształtowania wrażliwości lokalnej społeczności.
Jak wspomniałem wyżej, to filmowe oskarżenie pod adresem polskiego katolicyzmu i polskich polityków szerzących homofobiczne poglądy. Jest to jednak również film o sile sztuki. Dobrze by się stało, gdyby zarówno przedstawiciele Kościoła katolickiego, jak i prawicowego rządu dostrzegli w niej sojusznika w przezwyciężaniu coraz większych napięć społecznych. Te napięcia skutkują wymiernymi tragediami, z których najbardziej drastycznymi są samobójstwa młodych ludzi dotkniętych środowiskowym ostracyzmem.


To bardzo dobre życzenia i oby się spełniły. Warto zastanowić się zatem czy coś zmieniła wcześniej „Sodoma” Fredericka Martela? Sam myślałem że to wiele zmieni i będzie mniej agresji, ta książka była w końcu czytana też przez wielu duchownych a w Polsce była na liście bestsellerów. Przytaczam ją ponieważ odbiła się szerokim echem i też tkwi w niej potencjał pojednawczy. W każdym razie po takiej książce znacznie trudniej jest być tym który pierwszy „rzuca kamieniem”. Czy to „Polak-katolik” rzucający butelką w uczestników marszu równości czy też arcybiskup rzucający słowem jak kamieniem -obydwaj powinni mieć już trudniej, powinni wyglądać bardziej absurdalnie. Czy po obejrzeniu filmu „Wszystkie nasze strachy” będzie trudniej o akty agresji? Mniejmy nadzieję że tak. Jednak jak wiadomo ci którzy powinni ten film obejrzeć w pierwszej kolejności i tak tego nie zrobią. A ci którzy uważają się za wierzących i praktykujących powinni wziąć odpowiedzialność i choćby biskupowi wytknąć że jest siewcą nienawiści i nie ma najmniejszego uczestnictwa w błogosławieństwie przeznaczonego dla tych którzy czynią pokój. Z relacji prasowych wynika jednak że kiedy arcybiskup Jędraszewski rzucał słowami-kamieniami w „tęczową zarazę” to rozległy się w kościele brawa. Tak naprawdę tylko zwykli wierni mogą coś zmienić poprzez otwarty protest. A cała ta tzw. „wiosna kościoła” wyrażać się powinna w tym że jeśli biskup czy ksiądz coś mówi to reakcją wiernego powinno być „sprawdzam”. To powrót do rozeznawania i rozumu który jest w kontrze do polskiego faryzejskiego kościoła. To powinna być owa „wiosna kościoła” chodź JPII który używał tego terminu miał chyba co innego na myśli. Czasy jednak się już na tyle zmieniły że trudno sobie nawet wyobrazić inny jej przejaw niż krytyczna aktywność świeckich wobec kościoła katolickiego.
W ramach uzupełnienia dodam (w oryginale bo to już lingua franca) 11 punktów wymienianych przez Jamesa Martina, którego wymieniam w tekście, określających zmianę podejścia do LGBTQ papieża Franciszka:
I see 11 important steps Francis has taken since his election as pope in 2012. Let’s look at them chronologically.
1. When asked about gay priests in 2013, Francis uttered perhaps the five most famous words of his papacy: „Who am I to judge?” With those words, he also became the first pope to use the word „gay” so publicly. It was a „revolution of tenderness,” to quote the pope, contained in one question.
2. During his pastoral visit to the United States in 2015, Francis met with his former student, Yayo Grassi, and Mr. Grassi’s same-sex partner. The affectionate greeting to not only Mr. Grassi but also his partner spoke volumes about the pope’s pastoral approach to same-sex couples.
3. In his 2016 apostolic exhortation „Amoris Laetitia” („The Joy of Love”), Francis wrote that when ministering to LGBTQ people, we should „before all else” affirm their human dignity and the church’s desire to oppose violence against them.
4. In 2016, on an in-flight press conference returning from Azerbaijan, Francis encouraged a ministry of „accompaniment,” saying that Jesus would never tell a gay person, „Go away from me because you are homosexual.”
5. During an in-flight press conference in 2018, returning from the World Meeting of Families in Dublin, Ireland, Francis said that LGBTQ children should never be kicked out of their families. „Don’t condemn. Dialogue, Understand,” he said, summarizing what he would tell parents. „Give the child space so he or she can express themselves.” The pope’s comments may have saved many young lives, and prevented many young people from becoming homeless.
6. His 30-minute meeting with me in the Apostolic Palace in 2019, was listed on his official public schedule and accompanied by photographs from the Holy See’s Press Office, a sign of his support for LGBTQ ministry.
7. In 2020, while defending traditional church teaching on marriage as between a man and woman, Francis nonetheless signaled his support for legal protections for civil unions in a documentary film called „Francesco.”
8. Also last year, he offered his support for Sr. Mónica Astorga, an Argentine who had worked with transgender people for 14 years, saying, „God, who did not go to seminary or study theology, will repay you abundantly.”
9. In March, he appointed Juan Carlos Cruz, an openly gay man and a clergy abuse survivor and advocate, to a high-level Vatican commission. In 2018, Mr. Cruz had reported that Francis had told him „God made you this way.” (Francis had said the same thing publicly during his in-flight press conference returning from Dublin that same year: „There have always been gay people and people with homosexual tendencies.”)
10. In June, he wrote a warm letter on the occasion of the Outreach LGBTQ Catholic Ministry webinar, and also affirmed his prayers for this „flock” of LGBTQ people.”God’s heart,” he said, „is open to each and every person.”
11. In a conversation last month in Slovakia, he encouraged Jesuits in that country to reach out pastorally to „homosexual couples,” not just individuals. That marks a significant change in the Vatican’s approach.
Taken together, we can see how Francis’s approach to LGBTQ people is one of pastoral accompaniment, moving slowly, with certain limits, avoiding the dramatic statements that some people may crave. His focus has always been on the pastoral care of individuals, defending them against violence and supporting those who minister with them, in ways that would have not been countenanced by his predecessors. Since his election in 2013, Francis has demonstrated himself to be a pastor to LGBTQ Catholics and their families.
Myślę, że ten ogólnie homofobicznej instytucji, to w istocie nie jest mało.