Zbigniew Szczypiński: Pies a sprawa polska6 min czytania

01.12.2021

Wszędzie tylko wirus, inflacja, kłótnia o Mejzę. Tak, jakby nie było ważniejszych tematów.

Tak, to prawda, to są najważniejsze tematy, dotyczące spraw śmiertelnie poważnych (w przypadku wirusa i jego mutacji) czy inflacji, dotykającej wszystkich obywateli (może: prawie wszystkich, bo płace prezesów, a to spółek skarbu państwa, a to niektórych partii politycznych, zabezpieczają ich w pełni przed skutkami inflacji). Zostają skandale wewnątrz szeroko pojętego obozu władzy z powołaniem i trwaniem na stanowisku wiceministra w nowym resorcie, jaki powstał w wyniku ostatnich targów politycznych, ministerstwa sportu. Partia rządząca przyzwyczaiła nas jednak do tego, że dla utrzymania się przy władzy gotowa jest zrobić każde świństwo i nie jeden nas jeszcze Mejza i jego minister Bortniczuk czekają.

Dlatego też świadomie i celowo chciałbym skupić się na innej sprawie, nie ogólnej a jednostkowej, która dotyczy krańcowego okrucieństwa człowieka wobec zwierząt; a konkretnie wobec psa, (podobno najlepszego przyjaciela człowieka już od wielu tysięcy lat).

Przykładów okrucieństwa ludzi wobec zwierząt mamy aż nadto. Niedawna próba wprowadzenia nowych rozwiązań prawnych poprawiających los niektórych zwierząt hodowlanych zakończyła się spektakularną klęską samego prezesa Kaczyńskiego, autora i pomysłodawcy tych rozwiązań. Rządząca większość nie potrafiła uchwalić proponowanych zmian w odniesieniu do zwierząt futerkowych, ustawa padła.

Niewiele zmieniło się też w przepisach prawa określających kto i na jakich warunkach prowadzi schroniska dla psów i kto wykonuje funkcję hycla w gminie. Tu nadal jest wiele patologii, tu nadal organizacje obrońców praw zwierząt mają pełne ręce roboty.

To na poziomie rozwiązań prawnych. Zmiany w prawie to proces złożony, trwa długo, jest wypadkową wielu zmiennych i różnych, niekiedy sprzecznych interesów ludzi, mogących wywierać wpływ na przebieg kampanii i wynik wyborów do władz centralnych czy lokalnych.

Zajmę się przypadkiem konkretnego zachowania konkretnego człowieka, a to że będzie to osoba publiczna, były polityk Prawa i Sprawiedliwości, były senator PiS w kadencji 2015, to tylko wzmocni przekaz.

W tych dniach rusza przed sądem w Kościerzynie (to na moich Kaszubach) proces byłego senatora PiS Waldemara Bonkowskiego (zgodził się na podawanie swojego nazwiska) oskarżonego o krańcowe okrucieństwo wobec swojego psa, którego zamordował, wlokąc za samochodem przez wiele kilometrów. Sprawa trafiła do sądu po tym, jak ujawniono nagranie innego kierowcy, który sfilmował to zdarzenie. Waldemar Bonkowski był wtedy już poza klubem PiS. Wyrzucił go prezes za antysemickie wpisy i wypowiedzi. Bonkowski mataczył. Pokazywał innego psa, twierdząc, że to ten sam pies, którego doprowadzał do swojego gospodarstwa po jego ucieczce i nie przyznawał się do żadnej winy. Nadal twierdzi, że jest niewinny, a sprawa ma podtekst polityczny.

Trochę to trwało, ale proces ruszył. Przed sądem w Kościerzynie manifestowały organizacje obrońców praw zwierząt, proces budzi zainteresowanie mieszkańców. Zobaczymy, jaki będzie wyrok i jakie będą etapy tego procesu, jakie będzie stanowisko prokuratury, co orzeknie sędzia i czy będzie odwołanie od wyroku. Wymiar sprawiedliwości, w szóstym roku jego reformowania przez ministra Ziobro ma szanse wykazać się sprawnością.

To tyle wprowadzenie. A teraz do rzeczy!

Przez kilka trudnych dla mnie lat stanu wojennego jako wyrzucony z pracy w Stoczni Gdańskiej z zakazem pracy w zawodzie, pracowałem między innymi w różnych zawodach i miejscach – w tym jako robotnik przy wycince lasu w leśnictwie w powiecie kościerskim. Do tej roboty, ciężkiej zwłaszcza latem, przyuczał mnie pan Brunon, pracujący przy zrywce drzew (to zimą) i przecince lasu (to latem). To był mój nauczyciel jak pracować, aby robotę zrobić i nie zmęczyć się ponad miarę. On naprawdę – nie znając pojęcia ergonomia – wiedział jak pracować wydajnie i nie zmęczyć ponad miarę. Zaprzyjaźniłem się z nim.

Bywałem w jego domu, miał dwa psy w obejściu. Jednego, wielkiego na łańcuchu, którego dwa razy w tygodniu wypuszczał w nocy do lasu, aby sobie coś upolował i drugiego, małego, wielkości jamnika, mieszańca wszelkich możliwych ras. To była „Muszka” jego ulubiony piesek mieszkający nie w budzie a w domu. Pamiętam go jak leży na tapczanie z panem Brunonem, zmęczonym po pracy w lesie i grzeje go niczym kołnierz. To była pełna przyjaźń człowieka i jego psa. Piesek „Muszka” miał charakter. Szarpał za spodnie każdego obcego, który wszedł do domu. Musiałem bardzo uważać, gdy zachodziłem tam w gości. Gdy pewnego dnia, „Muszka” nie obszczekała mnie na powitanie i gdy nie było jej przy panu Brunonie, zapytałem – co z nią? Pan Brunon spokojnym głosem powiedział – a zabiłem i nie ma. Jak to zabiłem – pytałem Brunona a on potraktował to pytanie jako moją ciekawość jak on to zrobił. Wyjaśnił mi to krótko – a wziąłem kłonicę, poszedłem za stodołę i zabiłem. Na moje bardziej już precyzyjne pytanie, dlaczego to zrobił, usłyszałem, że dlatego, bo „Muszka” potargała świąteczne spodnie szwagrowi, jak zaszedł w niedzielę.

Wtedy zrozumiałem prostą prawdę. Stosunek do zwierząt ludzi na tej wsi, a pewnie na wsi w ogóle, jest całkowicie inny niż ludzi z miasta, z innej rzeczywistości. Tam, gdzie my widzimy ślicznego cielaczka, tam Brunon widział cielęcinę, tam, gdzie ja widziałem świnki on wieprzowinę i tak do wszystkiego, co żyło w jego gospodarstwie. Zwierzę, nawet tak miłe, jak jego „Muszka” – to tylko zwierzę.

Były senator oskarżony o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem swojego psa jest człowiekiem tamtej kultury. Jej zmiana wymaga czasu. To będzie trudne dla takich wspaniałych naprawdę ludzi, jakim był pan Brunon. Tym bardziej od ludzi publicznych, od takich którzy startowali w wyborach – wymagać należy, aby to oni byli motorem tych zmian.

Liczę na sprawiedliwy wyrok. Za taki czyn prawo przewiduje karę więzienia. Liczę na taki wyrok. Bez zawiasów.

Dla wyjaśnienia dodam, że całe życie miałem psy. Wszystkie są już w krainie wiecznych łowów. Były to duże psy, owczarki niemieckie długowłose – a zamordowany przez byłego senatora PiS to owczarek kaukaski, wielki i groźny, 80 kilogramów żywej wagi.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

<strong>Zbigniew Szczypiński</strong>
Zbigniew Szczypiński


Polski socjolog i polityk.