21.12.2021

Kościół Katolicki stale domaga się szacunku – i to idącego w uległość. Domaga się też tolerancji dla swojej agresywnej walki z „grzechem” – czyli z różnymi przejawami odmienności. Oburza się więc, gdy okazuje się, że szacunek i tolerancja nie działają tak, jakby tego chciał.
Kościół Katolicki przedstawia wszelkie wymierzone w niego działania – zarówno naruszające prawo, jak i legalne – jako elementy jakiejś masowej paranoi nienawiści, mającej na celu unicestwić instytucję, będącą jedynym źródłem moralności. To atakujący stronę katolicką mają być ludźmi nietolerancyjnymi – degeneratami nierozumiejącymi potrzeby szacunku wobec innych. Tak przedstawia to katolicka narracja. Jest to obraz mocno zakłamany, bo nie tylko przypisuje niekatolikom fałszywe intencje, ale i omija sedno całego problemu.
Kościół oraz skupione wokół niego środowiska albo nie potrafią zrozumieć, albo udają, że nie rozumieją – że szacunek, tolerancja, poszanowanie wolności – nie są rzeczami absolutnymi. Nawet dla ludzi tolerancyjnych i szanujących innych nie są czymś obligatoryjnym w każdej sytuacji. Tolerancja nie oznacza konieczności tolerowania nietolerancji, a szacunek wobec innych nie zobowiązuje do pozwalania na obelgi. Istotą funkcjonowania szacunku, tolerancji, poszanowania praw – jest bowiem wzajemność. Muszą one działać w obie strony albo nie działają w ogóle.
Kościół chciałby, żeby z wielką ostrożnością i szacunkiem traktowano księży, katolików, katolickie budynki, symbole i pomniki. Jednocześnie uważa on, że sam nie musi szanować nikogo, ani niczego. Strona katolicka daje sobie pełne prawo do ubliżania innym, dehumanizowania (np. neguje człowieczeństwo ateistów, homoseksualistów, dzieci poczętych drogą in vitro – przyrównując ich do zwierząt lub przedmiotów), oszczerczego piętnowania (np. piętnowanie etykietą „lewactwa”, „komunistów”, „antypolaków”). Daje sobie również pełną swobodę, a nawet przedstawia jako swoją misję negowanie fundamentalnych praw innych ludzi – prawa do wyrażania swoich poglądów, wyboru wyznania, równego traktowania, godnej pracy, zawierania małżeństw i posiadania rodziny, czy w ogóle prawa do miejsca w społeczeństwie. Skoro więc Kościół nie szanuje ludzi wokoło, to tym samym sam nie powinien szacunku oczekiwać od nich. Skoro nie przewiduje miejsca w świecie dla innych, to nie powinno go dziwić, że ci inni nie będą go chcieli w swoim otoczeniu.
Co więcej – według Kościoła Katolickiego, ci, którym odmawia się ich praw, których poniża się, dyskredytuje lub nawet fizycznie atakuje – powinni to jeszcze uszanować! Strona katolicka powołuje się tutaj na to, że ma prawo korzystać wolności słowa (choć w każdym innym przypadku ją bezwzględnie potępia) oraz wolności do krzewienia katolickich „wartości”. A że za swoją misję uznaje zwalczanie wszystkiego, co „grzeszne”, czyli niekatolickie – to tym samym ma to jej dawać prawo do najróżniejszych form atakowania każdego, kto ma inne zdanie. Tak więc to, czego tak natarczywie domaga się Kościół Katolicki, ma działać tylko w jedną stronę. Kościół ma być szanowany, ale szanować innych nie musi – bo w ramach pokrętnie rozumianej wolności, on jedyny może z niej korzystać i to w skali pozwalającej na kłamstwa, zniewagi, pomówienia czy podżeganie do agresji.
Trudno powiedzieć, czy przedstawiciele Kościoła wierzą w możliwość funkcjonowania tak absurdalnej asymetrii, czy jedynie krzewią taką wizję stosunków społecznych, chcąc wzbudzić wśród swoich zwolenników skrajny egocentryzm oraz przeświadczenie o moralnym prawie do atakowania innych. Skutek tego może być tylko jeden – coraz większa przepaść niezrozumienia, a za tym wzrastająca agresja środowisk katolickich oraz będąca jej konsekwencją – coraz bardziej radykalizująca się defensywa po stronie niekatolickiej.
Do tego dokłada się jeszcze państwo. W Polsce policja, sądy i prokuratury, są pobłażliwe przy ściganiu oraz karaniu księży za np. wykorzystywanie seksualne dzieci, podżeganie czy nadużycia finansowe. Pobłażliwe są też dla środowisk katolickich – kiedy nawołują do nietolerancji, budowy państwa totalitarnego, kiedy dopuszczają się pobić, czy aktów wandalizmu. Z drugiej strony, te same instytucje chętnie ukarzą za „obrazę uczuć” katolickich, a nawet ścigać będą za zgodne z prawem działania, takie jak zdjęcie krzyża ze ściany w publicznej instytucji – co pokazuje sprawa Grażyny Juszczyk. W ten sposób samo państwo wznieca wśród obywateli, spowodowaną bezsilnością frustrację, poczucie bezprawia i skrajnej nieuczciwości. Strona niekatolicka – będąc celem obelg, pomówień, negacji jej praw, a nie mogąc się bronić i korzystać skutecznie ze środków prawnych, może w tej sytuacji odpowiadać tylko w taki sposób, w jaki traktuje ją strona katolicka.
Są ludzie, którzy ubliżają i niszczą dla samego ubliżania i niszczenia – i fakt, że ktoś taki uderzył akurat w coś związanego z katolicyzmem, jest całkowitym przypadkiem. Zachowania wymierzone w Kościół z konkretnych powodów, to jednak całkowicie inna sytuacja. Wulgarne okrzyki, niszczenie obiektów i podobne zachowania, nie wynikają – jak to przedstawia Kościół – z rzekomej wrodzonej patologii i amoralności niekatolików, ale są skutkiem sprowadzenia na ten poziom debaty publicznej przez stronę katolicką. Tego przyczyną jest zaś amoralność Kościoła Katolickiego oraz patologie w państwowych instytucjach, które traktują ludzi związanych z Kościołem, w sposób uprzywilejowany – pokazując im tym samym, że wszystko im wolno. Tak więc to Kościół Katolicki jest tu winny, a nie ci, którzy o jego winach mówią! To Kościół wykazuje się nietolerancją i brakiem szacunku do innych – a ci, którzy przeciwko takiej jego aktywności protestują!
***
Na koniec kilka przykładów „szacunku” i „tolerancji” ze strony katolickiego kleru, aktywistów z organizacji katolickich, oraz ludzi animowanych retoryką Kościoła. Są to tylko wybrane przypadki, spośród tych mocno nagłośnionych w ostatnich latach. Trzeba pamiętać, że wiele takich spraw nie trafia do mediów. W przeciwieństwie do działań wymierzonych w stronę katolicką – gdzie nawet drobne incydenty będą rozpowszechniane na portalach społecznościowych jako przykłady „prześladowania katolików”, w przypadku agresji katolickiej, wiele ofiar pozostaje samemu ze swoim problemem.
- Marzec 2013 roku. Środowiska katolickie zakłócają w Sandomierzu konferencję Europy Plus, ubliżając zgromadzonym [LINK].
- Maj 2013 roku. Ks. Marek Dziewiecki w Pabianicach wygłasza treści piętnujące i dehumanizujące ateistów. Przekonuje m.in., że ateiści żyją jak zwierzęta, kierują się tylko popędami, nie są zdolni do miłości czy wierności, a także przypisuje wszystkim ateistom kolektywną odpowiedzialność za komunistyczne zbrodnie [LINK].
- Listopad 2013 roku. Podpalona zostaje w Warszawie instalacja artystyczna w formie tęczy. Zdarzenie ma miejsce podczas Marszu Niepodległości – największego katolickiego marszu w Polsce. Śledztwo zostaje umorzone. Kościół Katolicki i katolickie media bronią sprawców, głosząc, że katolicy mają prawo do takiej formy walki z grzechem [LINK].
- Styczeń 2014 roku. Ks. Dariusz Oko na wykładzie zorganizowanym w ratuszu w Pszczynie, dehumanizuje i oczernia ateistów, przypisując im wszystkim m.in. nikłą moralność, prymitywizm, brutalność i tendencję do robienie rzeczy najgorszych [LINK].
- Czerwiec 2014 roku. Zniszczenie elewacji i drzwi meczetu oraz muzułmańskich nagrobków w Kruszynianach. Jednym z malunków jest używany przez środowiska katolickie znak Polska Walcząca. Zdarzenie ma miejsce w okresie, kiedy Kościół Katolicki zintensyfikował retorykę antyislamską [LINK].
- Luty i listopad 2015 roku. Mężczyzna kierujący się katolicką narracją o potrzebie uśmiercania wszechobecnych „komunistów” i „zdrajców narodu”, zabija młotkiem przypadkowych emerytów [LINK].
- Wrzesień 2015 roku. Podczas katolickiej manifestacji we Wrocławiu, aktywistka ONR – Justyna Helcyk, nazywa muzułmanów „islamskim ścierwem”. Prokuratura umarza sprawę [LINK].
- Listopad 2015 roku. We Wrocławiu, na katolickiej manifestacji zorganizowanej przez Piotra Rybaka i Młodzież Wszechpolską, spalona zostaje kukła stereotypowego Żyda [LINK].
- Listopad 2016 roku. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości – Beata Mateusiak–Pielucha, domaga się wyrzucenia z Polski ateistów, wyznawców prawosławia i islamu, jeżeli nie złożą oświadczeń, w których zobowiążą się, że będą respektować „wartości uznawane w Polsce za ważne” [LINK].
- Sierpień 2017 roku. Zdewastowanie elewacji świątyni ewangelickiej w Białej Piskiej. Poza wulgarnym malunkiem zamieszczono napis „Tu jest Polska” – mający sugerować, że w Polsce nie ma miejsca dla innych wyznań niż katolickie. Kościół Katolicki potępia bowiem wolność wyznania, głosząc przy tym, że bycie Polakiem jest nierozerwalnie związane z byciem katolikiem [LINK].
- Listopad 2017 roku. Na katolickim Marszu Niepodległości obok cyklicznie pojawiających się hasłach o śmierci dla „wrogów ojczyzny” (za których środowiska te uznają wszystkich, niepodzielających ich poglądów), pojawiają się również hasła rasistowskie. Policja nie reaguje [LINK].
- Maj 2018 roku. Ks. Tadeusz Guz na wykładzie w Warszawie oszczerczo obarcza Żydów odpowiedzialnością za mordy rytualne. W rzeczywistości żydowskie mordy rytualne i toczenie z dzieci krwi na macę nie miały nigdy miejsca i są całkowitym wymysłem Kościoła Katolickiego [LINK].
- Listopad 2018 roku. Osoby idące w katolickim Marszu Niepodległości obrzucają racami i butelkami stojącą w obok manifestację Strajku Kobiet i Obywateli RP. W czasie tego samego marszu Młodzież Wszechpolska pali flagę Unii Europejskiej [LINK].
- Marzec 2019 roku. Atak na wegańskie restauracje w Gdańsku. Wegańskie i wegetariańskie praktyki są potępiane przez Kościół Katolicki, jako przejaw „marksizmu kulturowego”. Za akcję odpowiadał nieformalny katolicki ruch Szturmowcy – mający według deklaracji z jego strony, być ideowym spadkobiercą Grup Szturmowych Szarych Szeregów [LINK].
- Lipiec 2019 roku. Pobity zostaje w Gdyni projektant mody Piotr Krajewski. Sprawcy zaatakowali go, ponieważ uznali go błędnie za homoseksualistę [LINK].
- Sierpień 2019 roku. Arcybiskup Marek Jędraszewski w swoim kazaniu nazywa „tęczową zarazą” osoby nieheteroseksualne oraz ludzi je tolerujących. Prokuratura odmawia wszczęcia postępowania [LINK].
- Wrzesień 2019 roku. Ksiądz Sławomira Kozioł domaga się usunięcia ludowych rzeźb w gminie Linia. Swój postulat uzasadnia katolicką narracją negującą wolność wyznania – pisząc, że ich obecność w przestrzeni publicznej stanowi bałwochwalstwo i oddawanie kultu bożkom. [LINK]
- Listopad 2020 roku. Próba podpalenia mieszkania, z którego wywieszono tęczową flagę. Zdarzenie miało miejsce podczas katolickiego Marszu Niepodległości [LINK].
- Marzec 2021 roku. Mężczyzna zostaje dźgniętym nożem za to, że trzymał się ze swoim partnerem za rękę [LINK].
- Kwiecień 2021 roku. Ks. Piotr Natanek w swoim kazaniu stwierdza, że osoby poczęte drogą in vitro to zwierzęta. Zaznaczyć tu trzeba, że wbrew temu, co podają media, Kościół Katolicki wcale nie odciął się od ks. Natanka – bo nie został on ekskomunikowany. Kościół uznaje też sprawowane przez niego msze, ponieważ gdyby były to ceremonie „świętokradcze”, jak podają media, to szybko złożone zostałoby zawiadomienie o „obrazie uczuć religijnych” (Kodeks karny – art. 196), a jednak tego nikt nie zrobił. Wszelkie komunikaty o tym, że Kościół odcina się od Natanka i nie można utożsamiać jego działalności z katolicyzmem, uznać trzeba za komunikaty podane dla pozoru, w celu uspokojenia nastrojów [LINK].
- Wrzesień 2021 roku. Ks. Piotr Świerczek w swoim kazaniu wygłoszonym w Warszawie, przyrównuje związki niekatolickie do suki i psów ganiających za nią po wsi [LINK].
- Listopad 2021 roku. Na manifestacji zorganizowanej przez środowiska katolickie w Kaliszu, padają hasła „śmierć Żydom”, zaś aktywista Wojciech Olszański (związany niegdyś z redemptorystą Tadeuszem Rydzykiem – na którego temat podczas urodzin Radia Maryja, odśpiewał nawet pochwalną piosenkę), zachęca, by policja biła środowiska LGBT, a później pali kopię Statusu kaliskiego [LINK].
Krzysztof Serafiński