Zdanie odrębne
23.08.2023
Pamięci nieodżałowanego Nadredaktora B. M.

Wcześniej było kilerów dwóch (w sensacyjnej komedii Juliusza Machulskiego z roku 1998). Teraz mamy polityczną telenowelę, którą będzie można śledzić na żywo albo w telewizyjnej szczujni – tyle razy, ile razy zbierze się rząd – aż do jesiennych wyborów; jeśli się odbędą…
W polityce to nie nowość, kiedy krajem rządzi dwu facetów (konsulowie w starożytnym Rzymie), matka z córką (w Anglii), małżeństwo (w Argentynie, w czy Rumuni), para kochanków (Cesar i Kleopatra) itd. Historia zna wiele takich przypadków, które określa się jako duumwirat. Jednak łacińska nazwa jest cokolwiek myląca, bo oznacza polityczny duet mężczyzn (vir – łac. mąż, mężczyzna). Ale kto by się przejmował niuansami językowymi, skoro od lat jemy masło roślinne…
W Polsce od dwu miesięcy mamy przypadek, który lepiej oddaje słowo tandem związane z rowerem, czyli ‘dwuosobowy zespół zawodników’ jadących, pędzących w jednym kierunku… Polski tandem tworzą dwaj premierzy: aktualny i dawny, który de facto jest wicepremierem, ale któremu – ze względu na jego niegraniczoną sprawczość – podlega obecny premier. Sytuacja jest zawiła pod względem administracyjno-prawnym tudzież dyplomatycznym, ponieważ zwykle aktualny premier jest zwierzchnikiem dawnego; ale u nas jest na odwrót…
Dzieje się tak, ponieważ szef rządu przez ostatnie lata nic nie może, a wice- czyli nad-premier – może wszystko! Parę miesięcy temu wszedł do rządu, by wspomóc premiera, ale wyszedł, bo – jak powiedział – i tak nie pojawia się ’na rządzie’, woli wrócić do roboty partyjnej… Teraz zmienił zdanie i usiadł obok premiera. Znalazł się po jego prawicy, co szefowi rządu powinno dodać powagi, bo – jak śpiewamy w nieszporach:
Rzekł Pan do Pana mego łaskawym –
Swym głosem ‘siądź mi przy boku prawym –
Aż twoje wszystkie zuchwałe wrogi –
dam za podnóżek pod twoje nogi…
W psalmie (110) jest mowa o tym, że cały świat padnie u jego stóp, a choć będzie panował wśród nieprzyjaciół, Pan jest z nim. W dzień gniewu ‘zetrze tyrany’, zgniecie ‘nieposłuszne narody’ i poniży głowy, które mu ubliżają. Chodzi o Boga Jahwe, ale można to odnieść do jego sługi, „zbawcy (naszego) narodu”.
Kłopot w tym, że były premier a teraz nad-premier ma obecnego po lewej stronie, co szefowi rządu nie dodaje ani mocy, ani splendoru, zważywszy jak jest postrzegana lewica, lewicowość czy lewactwo…. Jeśli ‘punkt widzenia zależy od punktu siedzenia’, premier de facto został sprowadzony do rangi pod-premiera, którym zresztą był zawsze, ku niewielkiemu zdziwieniu w kraju i za granicą.
Polska od lat znana jest z rozwiązań nietypowych (ekstra-ordynaryjnych), to znaczy nadzwyczajnych albo ponadnormatywnych. A polski „świat” – by użyć języka Szekspira – już dawno „wyszedł z formy”, albo raczej z form powszechnie uznanych za cywilizowane.
Pokupni i przekupni dziennikarze, inżynierowie dusz, tudzież profesorowie do wynajęcia dwoją się i troją, by wytłumaczyć owo novum albo curiosum rządowo-polityczne. Niektórzy pytają, z czyjej inicjatywy taka „nieoczekiwana zmiana miejsc”? Nad/wice premier odpowiada enigmatycznie, sugerując dyskretny, by nie rzec intymny wymiar sprawy, która została uzgodniona z premierem… Wszak wszystko, co najważniejsze w polityce, rozgrywa się: ‘za zamkniętymi drzwiami’, ‘pod stołem’, albo pod kołdrą… Dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się o tym, z maili druha Dworczyka, ‘spreparowanych przez ruskich’. I choć były harcerz nie zaprzecza ich prawdziwości, woli odwrócić się do dziennikarza tyłem (jak Terlecki) albo gwałtownie szukać długopisu, choć to przedmiot zbędny w bezpośredniej rozmowie ustnej…
W sytuacjach trudnych z racjonalnego punktu widzenia z pomocą przychodzi język niemiecki, w którym funkcjonuje słowo doppelt. Można je tłumaczyć na korzyć urzędu premiera, który stał się ‘podwójny’, albo w ‘podwójnym wykonaniu’, ‘dwa razy większy’, ma w sobie ‘dwa razy tyle’ premierostwa. Nie miałby tej mocy, siedząc samotnie, bez swego zastępcy/nadzorcy…
Skoro jednak pytanie o takie sąsiedztwo, w dalszym ciągu pozostaje otwarte, wyjaśnienia można szukać w zabawnej piosence Wiesława Michnikowskiego pt. Jeżeli kochać:
Jeżeli kochać, to nie indywidualnie,
Jak się zakochać, to tylko we dwóch.
Czy platonicznie pragniesz jej, czy już sypialnie,
Niech w uczuciu wspiera wierny cię druh.
Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora
Ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz.
Więc ty drugiego sobie dobierz amatora,
I wespół w zespół, by żądz moc móc zmóc.
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc…
Mimo swoich lat piosenka brzmi jak instruktaż, ponieważ żądze równie mocno dają o sobie znać w miłości jak i w polityce, gdzie roi się od druhów, dyplomatów, mędrców, a szczególnie amatorów, czyli tych, którzy kochają (od łac. amo); zwłaszcza, że przedmiotem tego kochania są władza i pieniądze.
Kiedy za stołem rządowym zasiada dwu premierów – wyższy i niższy, można się też odwołać do wierszyka dla dzieci Juliana Tuwima:
Tańcowały dwa Michały,
Jeden duży, drugi mały.
Jak ten duży zaczął krążyć,
To ten mały nie mógł zdążyć.
Trwa to już kilka lat tyle że, u nas duży Michał nie nadąża za małym, więc – może dla świętego spokoju – posadził go obok siebie. Na pierwszym zdjęciu są bardzo blisko; na drugim – siedzą już w pewnym dystansie. Może jest w tym jakiś modus in rebus… A może tylko kolejna odsłona chocholego tańca, w którym jedna trzecia populacji uczestniczy ochoczo, a reszta przygląda się z niesmakiem i rezygnacją…
JS

Autor wciąż w świetnej formie, chociaż nieco odmieniony; zdekonspirowany. Wszyscy chyba przyzwyczailiśmy się do artykułów podpisywanych: J. S. , aż tu nagle ….. . Czy to celowy zabieg, przemiana czy może do Studia Opinii tak jak wszędzie wkoło chce „wracać nowe”? Czyżby przykład wzięto z oficjeli, ministrów, którzy potrafią ujawnić zarówno dane osobowe lekarza, jak i pacjenta…? Może jednak nie. Przecież nie wszędzie tak się dzieje; niektórzy przestrzegają obowiązujących reguł (RODO itp), wszystkie dane trzymają w wielkiej tajemnicy. Sam widziałem i słyszałem jak w jednej przychodni z gabinetu lekarskiego wyszła pielęgniarka i zawołała: ” Pan z rzeżączką proszę… . Można ? Można, wystarczy tylko chcieć!
Wracając do premierów, jacy są każdy widzi. Swoim stylem wyraźnie nawiązują do dalekiej przeszłości w której premierów powoływano, rządzili zaś … sekretarze. Starsi pamiętają czym to się skończyło; obecnie niektórzy zachowują się tak jak gdyby zatęsknili za tamtymi klimatami. Żeby jednak nie popaść w zbytni pesymizm przypomnę przypadkowe spotkanie dawnego premiera (straszącego niegdyś odrąbywaniem rąk..), ze swoim następcą:
– cześć Piotr, gdzie idziesz?
– na brydża do Ediego!
– to weź mnie z sobą…
– a Ty brałeś mnie na durnia do Władka ?
Koniec dialogu. Tak na marginesie obawiam się, że wśród obecnych wodzów zbyt wielu brydżystów chyba jednak nie ma….
Dla mnie JS i Jan Skoczyński to to samo, czyli znakomite pióro (dziś pewnie trzeba powiedzieć klawiatura) i trafiający w sedno osąd sprawy. W tym wypadku w istocie grotekska związana z najważniejszym urzędem władzy wykonawczej. W przypadku urzędującego premiera to wykonawstwko nabrało dosłownego znaczenia – wykonuje to, co mu każe wice/nadpremier. Wyspiański znalazł godnego następcę. Wiem, że JS nie lubi komplementów, więc go nimi raczę oszczędnie, jednak tym razem sam mi podpowiedział genealogię czy zródło z jakiego czerpie. „Wesele” ciągle czeka na następcę, który opisze równie przenikliwie to, co się teraz dzieje w tym niby-państwie PiS. Felietony JS są przyczynkiem takiej analizy.
Trafnie dobrane cytaty są solą tego tekstu.
Dodałabym z Niemcewicza:
Ja, co nigdy nie czytałem lub przynajmniej mało,
Wiem, że tak jest najlepiej, jak przedtem bywało.
Z przyjemnością wróciłem do lektury „Zdania odrębnego” i po raz kolejny przeczytałem „Premierów dwóch”. Autor napisał pierwszą wersję jeszcze za życia Nadredaktora BM, ale tekst nie zdążył sie już ukazać. Chyba 16 lipca mała grupa ludzi utworzyła listę dyskusyjną przyjaciół SO w googlach https://groups.google.com/g/studioopinii2023/ gdzie m.in. autorzy publikowali aktualne materiały. Tam właśnie 9 sierpnia opublikowany został ten felieton.
Autor od razu naprowadza nas na właściwy tor polszczyzny dedykacją: „Pamięci nieodżałowanego Nadredaktora B. M.” czym daje świadectwo poprawności jezykowej wbrew powszechnemu stosowaniu tego zwrotu jako: „…niedżałowanej pamięci…”, bo to nie pamieć a osoba jest nieodżałowana.
Dalej jest już – jak zwykle u J.S. – tylko lepiej. Prowadzone po mistrzowsku tło historyczne i litetackie zabiegu duumviratu ukazuje przekraczanie wszelkich norm, „…powszechnie uznanych za cywilizowane”.. Miłość do władzy i pieniędzy oraz analogia do chocholego tańca to skojarzenia, które nie każdemu łatwo się nasuwają.
Dla mnie każdorazowa lektura „Zdania odrębnego” jest wędrówką przez cudowną krainę tradycji literackich, historycznych i filozoficznych Polaków na tle tradycji europejskiej, której jesteśmy nieodłączną częścią.
A wicepremier przechwalający się sprawczością…. Wygląda na to, że w końcu z tym premierostwem pozostanie jak przysłowiowy Himmilsbach z angielskim, gdzie na koniec pan Janek każe mu wykonać wyjście inteligencji ze SPATiFu.
A więc zostaje po staremu… Lodowy starzec i JS, a nie jakiś nieznany osobnik, który pewnie chciał zaistnieć kosztem anonima, na ostatniej prostej… I wcale nie najważniejsze są cytaty, które zawsze można przebić innymi, np. takim:
Daremne żale, próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
W Polsce jest to możliwe, wbrew emocjom poety…