27.08.2023
W Polsce twa zasadniczy konflikt polityczny, ocierający się o bój polityczny „na śmierć i życie” między Polską populistyczno-nacjonalistyczną, (krypto faszystowską albo nawet jawnie faszystowską), wspieraną przez znaczną część hierarchów KRK, a Polską demokratyczną, otwartą na Europę i świat.
Warunkiem powodzenia w przypadających na jesień 2023 roku wyborach parlamentarnych będzie znacząca przewaga jednej ze stron tych dwóch wizji Polski.
Polskę populistyczną…
…reprezentuje obóz sam nazywający się zjednoczoną prawicą, chociaż ani z prawicą ani ze zjednoczeniem nie ma on wiele wspólnego. Należą do tego obozu partie PiS, Suwerenna Polska, Partia Republikańska (zwana przez dziennikarzy Onetu „zbieraniną”), Kukiz15, oraz stowarzyszenia powstałe z byłych członków partii Gowina.
Po stronie prawicowej lokuje się ugrupowanie wielopodmiotowe Konfederacja, które zgodnie z własnymi deklaracjami nie wchodzi w skład szeroko rozumianej opozycji demokratycznej, a które głosi mieszankę doktryn nacjonalistycznych z libertariańskimi, podlanych sosem homo i ksenofobicznym.
Po stronie Polski demokratycznej…
….widzimy 4 różne formacje polityczne PO/KO, Lewicę, PSL oraz PL 2050.
Pomysł lidera PO/KO Donalda Tuska zgłoszony jeszcze w roku ubiegłym na jedną, opozycyjną listę wyborczą został odrzucony przez dwie partie PL2050 oraz PSL. Obydwie rzeczone ugrupowania tłumaczyły swoją decyzję w sposób niejasny i niezrozumiały.
Najczęściej pojawiającym się argumentem było przekonanie, że jedna lista partii demokratycznych oznacza, że wyborcy niechętni Tuskowi nie wezmą udziału w głosowaniu, ponieważ nie będą głosować na jedną listę. Jest to argument chybiony, bowiem jedna lista nie zabrania nikomu głosować ani na PSL, ani na PL 2050, ponieważ na tej liście jest miejsce dla każdego z tych ugrupowań. Przeciwnie – wyborca głosujący na mniejsze ugrupowanie z listy ma gwarancję, że jego głos nie zostanie zmarnowany. Ma także gwarancję, że głosuje na odrębne podmioty, a nie na fetyszyzowanego w tej pokrętnej narracji „Donalda Tuska”.
Z publicznych wypowiedzi liderów i działaczy obydwu ugrupowań wynikają wnioski, że to raczej obawy o podmiotowość i samodzielność tkwiły u podstaw takich decyzji. Również osobiste ambicje liderów obydwu ugrupowań musiały mieć ważny wpływ na te decyzje. W kampanii prezydenckiej 2020 roku, w związku z rezygnacją z kandydowania przez Małgorzatę Kidawę-Błońską w pewnym momencie zarówno Kosiniak-Kamysz a potem Szymon Hołownia widzieli się już w fotelu prezydenckim. Kandydowanie Rafała Trzaskowskiego pokrzyżowało szyki obydwu panom. Można powiedzieć, że rozwiało ich złudzenia, bowiem nawet gdyby nie Rafał Trzaskowski ich szanse prezydenckie nie były zbyt wysokie.
Pewną rolę w samym PSL odegrali „starzy” działacze tej formacji jak Waldemar Pawlak czy Marek Sawicki, którzy takim ruchem coś chcieli osiągnąć.
Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, co by to miało być. Nie można wykluczyć, że ci starzy wyjadacze zakładali możliwość przyszłej koalicji z PiSem.
Z kolei w PL 2050 jest dużo byłych działaczy PO, którzy „na złość” starej formacji odmrażają uszy Hołowni. Nie bez udziału samego Szymona Hołowni, którego kaznodziejskie wystąpienia oraz lekceważący stosunek do Tuska i PO/KO kosztują tę formację coraz więcej.

Zamiast jednej listy PL2050 i PSL postanowiły połączyć siły tworząc pod koniec kwietnia 2023 wspólną listę wyborczą, nazwaną niefortunnie „Trzecią drogą”. Niefortunnie, bowiem nazwa taka sugeruje, że istnieje jakaś trzecia opcja wyboru między Polską demokratyczną a Polską autorytarną, populistyczno-nacjonalistyczną.
Trzeba wyraźnie stwierdzić, że nie istnieje racjonalny wybór między faszyzującym, autorytarnym populizmem a demokracją w postaci trzeciej drogi.
Powstanie „Trzeciej drogi” (TD) życzliwie przyjął Donald Tusk i PO/KO a także Lewica. Wyrazili oni życzenie, że „Trzecia droga” w ten sposób zapewni sobie wejście do Sejmu, bowiem w chwili ogłaszania tej koalicji poparcie dla niej w sondażach oscylowało wokół 14%-15%.
Liderzy „Trzeciej drogi” samoistnie, a częściowo pod wpływem swoich działaczy, także pomni swoich ambicji i ego z kampanii prezydenckiej roku 2020 postanowili budować swoje poparcie w opozycji do dominującej pozycji Donalda Tuska na scenie politycznej.
Marsz 4 czerwca w Warszawie był swego rodzaju punktem zwrotnym w trwającej kampanii wyborczej i okazał się dużym sukcesem demokratycznej opozycji. Oczywiście twarzą tego sukcesu byli Donald Tusk i PO/KO, jako pomysłodawcy i organizatorzy tej imprezy, ale nikt tego sukcesu nie odmawiał ani Lewicy ani „Trzeciej drodze”, których przedstawiciele i liderzy byli obecni na marszu i zostali zaproszeni do wystąpień publicznych. W przeciwieństwie do Włodzimierza Czarzastego szefowie „Trzeciej drogi” nie zdecydowali się na publiczne zabranie głosu w trakcie tego marszu, choć organizatorzy zapewnili im taką możliwość.
Efektem politycznym marszu jest wzrost poparcia PO/KO oraz spadek poparcia dla Lewicy i „Trzeciej Drogi”.
Lewica próbuje poprawiać swoje notowania bardzo udaną ostatnią konwencją i zapowiedzią szerokiej kampanii w różnych regionach Polski.
Pomysły „Trzeciej drogi” nie wyglądają zbyt interesująco. Niedawny pomysł na dyskusję o oświacie polskiej pod hasłem „Przyszłość +” okazał się niewypałem, bowiem do rozmowy zaproszono także ugrupowania niedemokratyczne – PiS i Konfederację. Pozostałe ugrupowania demokratyczne nie były skłonne do konsultacji projektu w takim towarzystwie, słusznie zakładając, że nie ma sensu projektów demokratycznych dyskutować z autokratami. Wypowiedzi działaczy PL2050 za fiasko tych konsultacji obwiniają inne ugrupowania demokratyczne, zwłaszcza PO/KO, ale używane argumenty nie są rozsądne.
Obecnie notowania „Trzeciej drogi” z początkowego przedziału 14%-15% spadły do przedziału 9%-10% wykazując nieustannie dynamikę malejącą. Jak tak dalej pójdzie, „Trzecia droga” może się nie dostać do Sejmu, jeżeli jej notowania spadną poniżej progu 8% niezbędnego dla koalicji.
Spadającymi notowaniami PL2050, PSL i słabszymi niż można było przypuszczać wzrostami notowań PO/KO żywi się Konfederacja, która w niektórych sondażach zyskuje od 11% do 13% poparcia aspirując do trzeciej siły w Sejmie.
„Trzecia droga”, której liderzy podejrzewani byli o to, że mniej im zależy na zwycięstwie opozycji a bardziej na wejściu do Sejmu i niedopuszczeniu do zwycięstwa Tuska stanęła wyraźnie w obliczu ryzyka nie dostania się do parlamentu.
Liderom PSL i PL 2050 warto przypomnieć scenariusz z wyborów parlamentarnych 2015 roku, kiedy głosy Lewicy i mniejszych ugrupowań, które nie weszły do Sejmu zasiliły klub parlamentarny zwycięskiego PiSu, który przy poparciu 37,58% uzyskał większość 51,29% głosów i 235 miejsc w Sejmie, niezbędną do rządzenia państwem. Warto pamiętać, że w systemie d’Honta ówczesne 16,62% głosów oddanych na ugrupowania, które nie dostały się do Sejmu (Zjednoczona Lewica, Partia Korwin, Partia Razem, oraz mniejsze komitety wyborcze), w większości zasiliły klub zwycięskiej partii PiS. Logika obecnej kampanii wyborczej wskazuje, że PO/KO ma szanse na zwycięstwo wyborcze a wtedy głosy na ugrupowania, które ewentualnie nie wejdą do Sejmu przypadną w większości PO/KO.
Ta sytuacja powoduje, że tzw. „Trzecia droga” postąpiłaby obecnie najbardziej racjonalnie doprowadzając do wspólnej listy z PO/KO i w rezultacie z Lewicą. Warto pamiętać, że Lewica od początku deklaruje skłonność do przystąpienia do jednej listy. Takie działanie zakończyłoby niepotrzebną dwuznaczność po stronie demokratycznej i pozwoliłoby całemu blokowi demokratycznemu wygrać wybory ze znaczącą przewaga nad PiS.
Mogę zrozumieć, że ambicje osobiste Szymona Hołowni oraz Władysława Kosiniaka-Kamysza są większe niż odgrywanie roli szefów ugrupowań mniejszościowych w większej koalicji, ale arytmetyka sejmowa jest dość jednoznaczna.
Ponadto Donald Tusk ma 66 lat i jego czas polityczny jest zdecydowanie mniej perspektywiczny, niż obydwu liderów „Trzeciej drogi”. Wszystko to jednak pod warunkiem, że opozycja demokratyczna wygra jesienne wybory parlamentarne. Porażka uczyni wszystkich polityków demokratycznych przegranymi, przy czym Donald Tusk nadal pozostanie wybitnym, byłym politykiem na emeryturze, ale Hołownia i Kosiniak-Kamysz odejdą ze sceny politycznej w niełasce i niesławie. Zostaną prawdopodobnie uznani za głównych winowajców porażki wyborczej.
Donald Tusk jest najwybitniejszym, żyjącym politykiem polskim i współpraca z nim dałaby Szymonowi Hołowni i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi okazję do rozwoju ich kwalifikacji politycznych. W rywalizacji z Tuskiem obaj panowie są skazani na porażkę.
Warto, aby obaj liderzy i skupieni wokół nich działacze rozważyli obecną sytuację. Im szybciej dogadają się z PO/KO, co do wspólnej listy tym lepsze miejsca na niej zajmą. Każdy tydzień będzie tylko osłabiał ich pozycję negocjacyjną.
Wszystkim wątpiącym czy kwestionującym sens jednej listy, dzielącym włos
na czworo dylematami w stylu jedna lista czy wspólna lista, warto przypomnieć, że klęska wyborcza demokratycznej Polski z PiSem postawi przed nami wyzwania dużo poważniejsze niż niuanse aktualnej układanki opozycyjnej. Mogę zrozumieć, że Kosiniak-Kamysz czy Hołownia a także działacze ich ugrupowań nie lubią Tuska, ale alternatywa jest nie do przyjęcia.
Albo dużo większe szanse na wspólny sukces, albo olbrzymie ryzyko porażki w rozproszeniu.
Ten prosty przekaz powinni wziąć pod rozwagę kandydaci na liderów politycznych całej opozycji.
Na zakończenie kilka uwag bieżących.
Sobotnie, 24 czerwca ’23, konwencje partii demokratycznych PO/KO, Lewicy i Trzeciej Drogi (TD) były, bez wyjątku, dobrze pomyślane i przygotowane, przy czym publiczne nagłośnienie konwencji TD w Grodzisku Mazowieckim było z natury rzeczy mniejsze niż gdyby odbyło się w wielkiej aglomeracji. Rozumiem pomysł tej koalicji na szukanie poparcia w elektoracie mniejszych miast, ale czym innym objazd kraju a czym innym ogólnopolska konwencja. Warto, aby działacze TD zastanowili się nad tym.
Uczciwie przyznam, że od początku nie rozumiem postępowania liderów TD.
Nie wiem, co chcieli i co chcą uzyskać idąc drogą bardziej ryzykowną. Dziwi mnie, że nie widać jakiejkolwiek pozytywnej premii politycznej za olbrzymie ryzyko, według mnie nadmierne ryzyko, projektu politycznego TD. Widzę natomiast wyraźnie brak racjonalności takiego postępowania. Argumenty przez nich używane w wypowiedziach publicznych są albo zaskakujące, albo sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
Oto popołudniowy wywiad z jednym z liderów PL2050 Michałem Kobosko w radio TOK FM, bodajże z piątku 23 czerwca. Powoływał się na jakieś nieznane publicznie badania, z których jakoby miało wynikać, że ok. 6 milionów wyborców nie chce powrotu sytuacji sprzed 2015 roku, czyli powrotu rządów Donalda Tuska. Dopytywany nie chciał podać źródła tych danych. Przyjmując przeciętną, ok. 50% frekwencję wyborczą TD popiera ok. 1,4 do 1,5 miliona wyborców (zakładając optymistycznie ok. 10% poparcie). Skąd zatem takie różnice w danych? Chyba, że Kobosko i jego koledzy z partii do tej grupy zaliczają także wyborców PiS, to wtedy rachunek byłby bliższy rzeczywistości.
Fałszywość przekonania, że głosowanie na PO/KO jest głosowaniem na powrót sytuacji sprzed 2015 roku, jest aż nadto oczywista.
Po pierwsze przez skutki działalności PiSu w ostatnich 8 latach. Także i dlatego, że sam Donald Tusk jest innym politykiem niż wówczas, inne są PO/KO oraz inni są także Polacy i sytuacja Polski. Budowanie poparcia na sprzeciwie wobec PO/KO bardziej niż sprzeciwie wobec PiS jest drogą do klęski.
Na sobotniej (24.06.’23) Konwencji TD liderzy przekonywali, że „Jeśli będziemy trzymali dystans od Tuska, będziemy zyskiwali poparcie”, oraz że to oni (TD) a nie Konfederacja będą trzecią siłą w Sejmie. Też chciałbym wierzyć w trzecią siłę, ale jak dotąd nie ma żadnych oznak takiego obrotu sprawy. https://wiadomosci.wp.pl/decydujace-tygodnie-trzeciej-drogi-polska-2050-nie-chce-slyszec-o-starcie-z-list-psl-u-6913149993892576a
Opublikowane w poniedziałek 26 czerwca 2023 wyniki drugiego już sondażu obywatelskiego potwierdzają, że jedna lista demokratycznej opozycji daje więcej miejsc w Sejmie niż trzy listy opozycyjne. Obawiam się, że działacze TD będą kwestionowali te wyniki, jako według nich „tendencyjne”, co już robili wcześniej przy okazji pierwszego sondażu. Por. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/opozycja-z-wiekszoscia-w-sejmie-warunek-jest-jeden-sondaz/2pzscb2?utm_source=detal&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_detal_popularne
Omówione wyżej postępowanie liderów TD budzi coraz więcej niechęci i sprzeciwu światłych obywateli. Na Twitterze niektórzy zastanawiają się czy Szymon Hołownia nie działa celowo na szkodę PO/KO a tym samym całej opozycji demokratycznej. Czy można się dziwić takim głosom zniecierpliwienia, w obliczu zagrożenia pomyślnej przyszłości Polski?
Może najbardziej dobitnie dała temu wyraz Eliza Michalik w swojej analizie politycznej, zastanawiając się czy Hołownia jest tylko amatorem politycznym czy jest może jakoś dogadany z PiSem żeby zaszkodzić opozycji demokratycznej.
Przy okazji zwraca uwagę na silnie rozwinięty narcyzm Hołowni. Warto posłuchać kilku minut jej video bloga:
Obiecałem sobie nie krytykować „Trzeciej drogi” w imię nie szkodzenia opozycji demokratycznej, choć rozumiem i emocjonalnie solidaryzuję się z Panem Redaktorem BM, kiedy w upustach żółci tak konkluduje zachowanie TD:
„ I ostatnia uwaga, zbędna i szkodliwa – ale nie wytrzymuję. muszę, bo się uduszę: Hołownia i Kosiniak to najgorszy duet komików, jacy występowali u nas publicznie. Jak słyszę ich zaśpiew „Trzecia noga” (oni oczywiście o „drodze”, ale mnie na tej cholernej nodze zafiksowało…), to mam już odruch wymiotny.
Nie zrobią chłopaki kariery w polityce – i dobrze im tak, ale truchleję na myśl, że padnięcie tej ich koalicyjki może wywołać w połączeniu z działaniem kol. d’Hondta efekt raczej niemiły.”
Suplement z dnia 23. 08. 2023r.
Dodaję go wyłącznie dla porządku aby skonstatować, czy wnioski na temat trzeciej drogi (TD) aktualne na koniec czerwca 2023 r. są nadal w mocy.
Od napisania artykułu o TD minęło dokładnie 57 dni… i niewiele się zmieniło.

Tendencji spadającego poparcia trzeciej drogi próbował i nadal próbuje jakoś przeciwdziałać PSL, czyli uczestnik tego porozumienia.
Zaowocowało to próbami przyciągnięcia resztek działaczy pozostałych po Porozumieniu Jarosława Gowina, środowiska Agrounii reprezentowanej przez Michała Kołodziejczaka czy środowiska byłego posła Konfederacji Artura Dziambora.
Wszystkie te działania spotykają się ze stanowczym sprzeciwem PL2050 Szymona Hołowni.
Zauważalny jest nawet publiczny rozdźwięk między samym Hołownią a co bardziej doświadczonymi politycznie jego działaczami, ale ostatecznie zdanie Hołowni jest decydujące.
Charakterystyczne jest przy tym powoływanie się Hołowni na badania społeczne, które znane są tylko jemu, a których autorów czy wyników nie chce on ujawnić.
W weekend 05-06 sierpnia 2023 r. odbyła się wspólna narada koalicjantów Trzeciej Drogi, po której PSL zrezygnowało z przyciągania nowych środowisk do koalicji w imię utrzymania jej jedności.
W dniu 08.08.2023 roku prezydent RP ogłosił datę wyborów parlamentarnych na dzień 15 października 2023 r.
Wygląda na to, że Trzecia Droga konsekwentnie idzie do wyborów samodzielnie.
Ponieważ jest jeszcze trochę czasu na rejestrację komitetów a zwłaszcza list wyborczych zobaczymy czy ta formacja TD, jako koalicja rzeczywiście wystartuje wyborach parlamentarnych w istniejącej formie organizacyjnej.
Ciekawą interpretację poglądów i postaw samego Szymona Hołowni zaproponowała 18 sierpnia ‘23 pani Marta Lempart w porannym wywiadzie w TOK FM z Jackiem Żakowskim.
Skonstatowała bowiem, że Szymon Hołownia jest jej zdaniem zaprzysięgłym przeciwnikiem aborcji i tylko dlatego postuluje konieczność ogłoszenia referendum aborcyjnego, że ma nadzieję na utrącenie tej sprawy.
Podobnie – zdaniem Lempart – Hołownia jest przeciwnikiem równości i równouprawnienia w małżeństwie, czego dawał niejednokrotnie wyraz w publicznych wystąpieniach.
Wniosek pani Lempart sprowadza się do tego, że w przypadku wejścia do parlamentu Szymon Hołownia będzie nieprzejednanym przeciwnikiem tych postulatów progresywnych, które już dzisiaj uważane są raczej za minimalne.
Tymczasem sam Hołownia robi dużo, aby się w Sejmie nie znaleźć.
Sławek

Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy nie jest miejscem dla jakiejkolwiek „trzeciej drogi”. To mogłoby być normalne w normalnej sytuacji normalnego kraju. Tymczasem już od dawna nim nie jesteśmy. W sytuacji „być albo nie być” logika wskazuje, że żadnej trzeciej drogi nie ma. Nie tu i nie teraz.
Szczególnie jeśli komuś nie przeszkadza wsadzać na listy wyborcze dawnych posłów od Gowina (za głowę się łapię co się stało z mózgiem pana Kosiniaka).
Ostatnio słyszałem anegdotę idealnie obrazującą „trzecią drogę” w obecnej Polsce.
– Jedni mówią, że Hitler umarł, inni mówią, że żyje. A ja tam panie, nie wierzę ani tym ani tym …
„Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy nie jest miejscem dla jakiejkolwiek “trzeciej drogi”.
W obraz tej sytuacji wpisuje się, niestety, całkiem rzeczywista obecność tej nogi. A teraz nie czas na lamenty, tylko na analizę. Z mojej zaś wynika, że tam gdzie można, czyli poza miastami, należy Hołownię z Kosiniakiem promować — jako alternatywę dla złodziejskiego pisu który zdradził polskich rolników.
Młodszym, wykształconym, i zlaicyzowanym można zaproponować Agrounię: „lista może i kaowców, ale możemy przecież wywindować swojego nawet z ostatniego miejsca, bo to ilość głosów się liczy. Starsi, wierzący w proboszcza i w powtarzany od dawna przekaz, że głosowanie na „komunistów z peo” jest grzechem śmiertelnym, bez Hołowni nie mieliby żadnej alternatywy — a tak ją dostali. To konkret: „jest pobożny i odcina się od komunistów z peo”, który może urwać pisowi te parę procent wsi. A przede wszystkim obecność choćby jednego lokalnego członka komisji, który sam jest „za Hołownią” utrudni oddolną inicjatywę „pomocy” pozostałym.
P.S. Na wsi „oczywiście wiadomo”, że Kaczyński wprowadził Polskę do Unii, że wyrwał z niej dopłaty, których Niemcy nie chcieli dać, że budował boiska, drogi i kościoły, że z troską pochylał się nad ciężką dolą małorolnych itp, itd — z tą „wiedzą” nie da się wprost dyskutować, ale da się rozmówcom „przypomnieć”, że przecież to Lech a nie Jarosław. A „wypłacają sobie miliony co miesiąc” ludzie od Jarosława. I że ci od Jarosława oni chcą doprowadzić do tego że inne kraje Polskę z Unii wyrzucą, bo jak gramy w kopaną to nie stawiamy trzech bramkarzy i nie latamy po boisku z kijami. I przypomnieć, że jest przecież niegrzeszna alternatywa, w postaci Hołowni. Co wyżej podpisany trzem sąsiadkom już przedstawił.
To można też ująć brutalniej. Ja np. widzę rolę TD w tych wyborach, jak funkcję jaj w akcie pciowym : – biorą udział, ale nie wchodzą.
Panie Andrzeju – Pan był pomysłodawcą i pierwszym inicjatorem nadania drugiego patrona SO. Zrobił to Pan juz 5 lipca ’23 kiedy czekalismy na datę pogrzebu BM. Potem społeczność SO przyjęła tę propozycję przez aklamację. Choć pewnie wszyscy wolelibyśmy BM wśród nas zamiast patronatu….
Powstanie nowej siły politycznej nie bierze się z próżni, ani z powietrza nawet. Nie wiem czy Eliza ma nosa, a Piątek jest super śledczym, ale nawet przy założeniu dziewictwa pojawiających się nowych satelitów na firmamencie, to tylko dziecko wykluczy udział innych sił politycznych w narodzinach, a potem wzrastaniu tych tworów – ugrupowania Kukiza, Zanberga miały wsparcie z zewnątrz. Nie inaczej jest z Hołownią. Dziwić się należy starym wyjadaczom od ludowców, ale wygląda na to, że przelicytowali, po prostu nie załapali, że przy stoliku usiadł gracz wagi ciężkiej. Niby go znali, ale nie wzięli pod uwagę, że gdy oni poszli na 8 letni urlop, to on wyjechał na intensywne szkolenie. Mają jeszcze czas odbić się od dna i samodzielnie bez tego palca u trzeciej nogi, wejść do drużyny dużego gracza. W przeciwnym razie cały czas w powietrzu wisi katastrofa, bo nawet jeżeli KO zajmie pierwsze miejsce, to porażka trzeciej nogi zasili prawie tak samo KO jak i PiS, bo różnice głosów nie będą aż tak wielkie. Lewica też ślizga się po progu, a Konfederacja albo zasili PiS, albo poczeka na wykrwawianie się obu dużych graczy.
„porażka trzeciej nogi zasili prawie tak samo KO jak i PiS, bo różnice głosów nie będą aż tak wielkie.”
Niestety nie tak samo. Pisi sobie wyprodukowali przewagę mandatową — może się zdarzyć, że przy zwycięstwie KO w głosach bezwzględnych pis będzie miał 5-7 mandatów więcej — bo zwiększenie liczby komisji w małych okręgach, gdzie spodziewają się naturalnej przewagi zmniejsza tam próg naturalny. Polecam analizę oko.press/metoda-dhondta-rozwiewamy-mity
Tak, znam to. A to zdanie może nie oddało wystarczająco mojego sprzeciwu przeciwko zdaniu Autora „Logika obecnej kampanii wyborczej wskazuje, że PO/KO ma szanse na zwycięstwo wyborcze a wtedy głosy na ugrupowania, które ewentualnie nie wejdą do Sejmu przypadną w większości PO/KO”. Nie przypadną w większości, a co najwyżej równo, nawet gdyby KO znacznie pokonała PiS w liczbie głosów.
Słuszne uwagi. Głosy na ugrupowania demokratyczne, które nie przekroczyłyby progu wyborczego, zasilą PO i PIS w podobnych proporcjach nawet przy wygranej PO/KO. Może nawet PiS w wiekszym stopniu. I dlatego pomysł TD jest zdecydowanie nadmiernym ryzykiem politycznym.
Przedstawiony tekst jest jednostronny i tendencyjny, patrząc z daleka albo zogniskowany jedynie na wyborcę klasy średniej, spoglądając na to trochę inaczej. Oznacza to, że nie ujmuje stanowiska wyborców z kręgu beneficjentów programów socjalnych Pis. Wiara w doskonałość Donalda Tuska zostanie zdyskontowana prawdopodobnie pod koniec października gdy przekonamy się czy skupienie się wokół skompromitowanego w oczach dużej części wyborców DT jako lidera opozycji i odcięcie od mediów Lewicy i TD, doprowadzi do oczekiwanego przez wielu ludzi w Polsce wyniku. Jeśli nie doprowadzi oznaczać będzie błędną strategię i taktykę Donald Tuska, który opiera swoje działania o dominację życia publicznego swoją osobą. W tym miejscu przypominam, że Kaczyński od 8 lat rządzi z tylnego siedzenia i zawsze lawirował, żeby nie drażnić sobą w funkcji premiera. Do Donalda Tuska to do tej pory nie dotarło. Co może potwierdzać tezę tylko walki o ponowny dostęp do władzy aparatu platformy jako jedynego celu.
Dopiero dziś wszedłem na SO (wydawało się, żę umarło po śmierci red. Misia). Ogromnie ucieszyłem się, że studio dalej istnieje.
Niemniej jednak do rzeczy – bardzo obawiam się wygranej PiS i Konfederacji w tegorocznych wyborach. Sam oczywiście idę zagłosować na opozycję, w małym mieście każdy głos nie oddany na kaczora jest na wagę złota. Co do Hołowni, „bohatera” pańskiego wpisu – ciekawie wyglądają ustalenia szanowanego przeze mnie Tomasza Piątka o związkach tego pana z zakonem maltańskim (proputinowską organizacją katolicką). Nie dowodzi to oczywiście, że jest on „agentem” PiS czy tym bardziej Rosji, niemniej jednak widać w jak ciekawym środowisku się obraca. Ten pan jest skrajnym narcyzem – prawdopodobnie – jak autor zauważa – po wyborach prezydenckich do głowy uderzyła mu woda sodowa. Uważa się za człowieka, który jest jakąś nową jakością i sam przewróci zastany „układ POPiS”. Historia pokazuje na przykładzie Kukiza, Wiosny, Nowoczesnej czy Samoobrony jak to się kończy. Demokraci i tak prędzej czy później zbliżą się do środowisk KO/PO, a reszta idzie do PiSu. To po której stronie jest Hołownia zobaczymy za kilka lat (jeśli PiS wygra, założę się o piwo i czekoladę, że dogadają się „dla dobra Polski”).