Andrzej Koraszewski: Prawdziwa śmierć w kognitywnej wojnie8 min czytania


23.02.2024

Bardzo rozgniewało mnie pytanie pewnego europejskiego korespondenta następnego dnia po Twoim powrocie do Rosji. ‘Dlaczego wrócił? Wszyscy wiedzieliśmy, że zostanie aresztowany na lotnisku – czy on nie rozumie takich prostych rzeczy?’ Moja odpowiedź była dość niegrzeczna: „To ty czegoś nie rozumiesz. Jeśli myślisz, że jego celem jest przetrwanie – masz rację. Ale jego prawdziwą troską jest los jego narodu i mówi mu: ‘Ja się nie boję i wy też nie powinniście się bać’.”

To słowa Natana Szaranskiego w liście do Aleksieja Nawalnego z 3 kwietnia 2023r.

Nawalny miał zaledwie rok, kiedy Szaranski (jeszcze jako Анатолий Борисович Щаранский) w wieku 29 lat po raz pierwszy stanął przed sądem pod zarzutem zdrady i szpiegostwa na rzecz USA. Spędził w więzieniu 9 lat, a po dziesięcioleciach Aleksiej Nawalny więziony był w tych samych zakładach karnych, co on. W więzieniu Nawalny wymusił za pośrednictwem swoich prawników dostęp do książki Szaranskiego Nie bój się zła. Szaranski był więźniem Breżniewa, a potem Andropowa, Nawalny był więźniem Putina.        


Redakcja The Free Press publikuje (włącznie z faksimile listów w rosyjskim oryginale) ich korespondencję, którą rozpoczyna Nawalny:

„Szanowny Panie Natanie,
Tu Aleksiej Nawalny. Pozdrawiam z Obwodu Włodzimierskiego, chociaż nie jestem pewien, czy zachował Pan z niego ciepłe wspomnienia.
Jestem w kolonii karnej IK-6  ‘Melechowo’, ale z władimirskiego więzienia piszą, że przygotowują dla mnie celę. Zatem znajdę się w tym samym ośrodku, w którym Pan również był.”

Aleksiej Nawalny pisze, że właśnie przeczytał książkę Szaranskiego i że pisze ten list w celi karnej, gdzie spędził już 128 dni. Pisze, że śmiał się, kiedy czytał zdanie: „Zostałem ukarany serią 15 dni w izolatce, a potem jako przestępcę, który złamał regulamin więzienia, wysłano mnie do celi karnej na 6 miesięcy”. Okazuje się, że nie zmienił się ani system, ani sposób jego funkcjonowania.

Autor listu dziękuje Szaranskiemu za książkę, która mu bardzo pomogła, pisze, że czytając o 400 dniach spędzonych w izolatce na zmniejszonych racjach żywności, można zrozumieć, że są ludzie, którzy płacą znacznie wyższą cenę za swoje przekonania. 

„Najważniejsze jest wyciągnięcie właściwych wniosków, aby ten stan kłamstw i obłudy nie wszedł w nowy cykl. We wstępie do wydania z 1991 r. pisze Pan, że dysydenci w więzieniach wypuścili wirusa wolności 
i ważne jest, aby zapobiec wynalezieniu przez KGB szczepionki przeciwko niemu. Niestety, wymyślili ją. Ale w obecnej sytuacji to nie oni są winni, ale my, którzy naiwnie myśleliśmy, że nie ma już powrotu do starych nawyków. I dla dobra sprawy, tutaj można trochę sfałszować wybory, tam trochę wpłynąć na sądy, a tu trochę zdusić prasę.” 

Nawalny wyraża nadzieję, że wirus wolności nie da się już zatrzymać, że dziś to już nie dziesiątki czy setki, ale tysiące, a nawet setki tysięcy ludzi ma odwagę domagania się wolności. Wyraża nadzieję, że ludzie nie dadzą się złamać.

List został zapewne przesłany elektronicznie, bo odpowiedź Szaranskiego nosi tę samą datę. Też jest pisana ręcznie, na pięciu stronach. Szaranski pisze, że list Nawalnego był dla niego szokiem, że poruszył go fakt, iż był pisany w celi karnej.

Szanowny Panie Aleksieju,
Przeżyłem swego rodzaju szok, kiedy otrzymałem list od Ciebie. Już sama myśl, że wiadomość przyszła bezpośrednio z izolatki, gdzie spędziłeś już 128 dni, podnieca w sposób, w jaki ekscytowałby się starzec otrzymujący list ze swojej ‘alma mater’, uniwersytetu, na którym spędził wiele lat swojej młodości.”

Szaranski pisze, że odpowiada jak autor piszący do czytelnika, którego podziwia.  

„Kiedy pisałem książkę >Nie bój się zła< zaraz po moim zwolnieniu w lutym 1986 r., prawie wszyscy moi przyjaciele i towarzysze broni byli albo więzieni w gułagu, albo nadal walczyli. Wyobrażałem sobie tę książkę nie tyle jako pamiętnik, ale raczej swego rodzaju podręcznik lub poradnik, jak zachować się w konfrontacji z KGB. Ale zanim opublikowano ją po rosyjsku, ZSRR już się rozpadał. Dlatego z biegiem lat książkę coraz częściej interpretowano jak powieść historyczną o mrocznym średniowieczu. A teraz… ‘Sen idioty się spełnił!’”

Dalej Szaranski porzuca sztywny styl i pisze:

Aleksiej, nie jesteś tylko dysydentem – jesteś dysydentem ‘z klasą’! Moje przerażenie z powodu twojego otrucia zmieniło się w zdumienie i radość, kiedy rozpocząłeś własne niezależne śledztwo.” 

[…]

W więzieniu odkryłem, że oprócz prawa powszechnego ciążenia cząstek istnieje również prawo powszechnego ciążenia dusz. Pozostając wolnym człowiekiem w więzieniu, Ty, Aleksiej, wpływasz na dusze milionów ludzi na całym świecie.”

Te słowa, dziś, po tragicznej śmierci Aleksieja Nawalnego, skłaniają do pytań, na które nie ma odpowiedzi. Czy Putin pozbywając się śmiertelnego wroga stworzył potężnie odziaływującą legendę, czy zgoła przeciwnie, zgasił płomień świecy, która płonęła zbyt jasnym światłem?   

11 kwietnia 2023r. Nawalny odpowiedział krótkim, pisanym najwyraźniej w pospiechu listem. Dziękował za odpowiedź, pisał o ukrywaniu łez przed współwięźniami. Donosił, że w piątek wypuścili go z izolatki, a od poniedziałku ma odsiedzieć w karnej celi kolejne 15 dni. Pisał z kpiną: „A przecież gdzie indziej spędzić Wielki Tydzień, jeśli nie w izolatce!”

Szaranski odpowiedział pisząc o cenie wolności za kratami. Nie krył swojego podziwu i szacunku dla Nawalnego, dodając: ”Sądząc po czasie spędzonym w karnej celi, wkrótce pobijesz wszystkie moje rekordy. Mam nadzieję, że Ci się to nie uda.”

Korespondencja urywa się 17 kwietnia 2023 r., prawdopodobnie władze więzienne postanowiły położyć temu kres.   

Kiedy w marcu 2021 roku „wspaniała” organizacja Amnesty International postanowiła odebrać Aleksiejowi Nawalnemu status więźnia sumienia, przypomniałem sobie historię początków walki o ludzi więzionych za słowa. Tę nazwę ukuł brytyjski adwokat Peter Benenson. Napisany przez niego w 1961 roku artykuł o zapomnianych więźniach gnijących w więzieniach za krytykę tyranów, za swoje wyznanie, czy tylko pochodzenie, będący ludźmi, którzy nigdy nie stosowali przemocy, ani nie wzywali do stosowania przemocy, poruszył kilka osób i skłonił je do założenia organizacji broniącej więźniów sumienia.             

Kiedy w kilka lat później biurokraci światowej dyplomacji wpadli na pomysł Porozumień Helsińskich (które potem nazwali Wielką Kartą Pokoju), różni zachodni dysydenci, a przede wszystkim ludzie tacy, jak założyciele Human Rights Watch, Robert Bernstein, Jen Laber i Aryeh Neier postanowili wykorzystać pustosłowie tzw. „trzeciego koszyka” jako narzędzie walki o więźniów sumienia w radzieckim bloku. W 2016 roku Natan Szaranski opisywał jak te działania zmobilizowały dysydentów w ZSRR. Fakt, że na Zachodzie znaleźli się ludzie oczekujący na dokumentację prześladowań dysydentów w ZSRR, skłonił ludzi w Moskwie do założenia „Grupy Helsińskiej”. To już był rok 1976 i Natan Szaranski był jednym z jej członków.

Jeśli chcemy pamiętać o lekcji, jaką daje nam czterdziesta rocznica utworzenia Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, nie powinniśmy popadać w zachwyt z powodu porozumień obiecujących pokój z dyktaturami bez żądania zmian. Jeśli nie będziemy upominać się o dysydentów, z którymi dzielimy nasze wartości, wkrótce tak samo jak oni znajdziemy się na łasce ich prześladowców.” – pisał z okazji 40 rocznicy utworzenia tej grupy.   

Odebranie Nawalnemu statusu więźnia sumienia przez Amnesty International wywołało lawinę krytyk i kierująca dziś tą organizacją banda łajdaków doszła do wniosku, że koszty są zbyt wysokie i „po głębokim namyśle” przywróciła mu status więźnia sumienia.

Czym jednak kierowali się dygnitarze AI odbierając Nawalnemu status więźnia sumienia? Cóż, tym samym, czym kierują się przy pichceniu swoich raportów na temat Izraela –  dyskretnym ale intratnym sojuszem z tyranami. W 2021 roku rosyjskie farmy trolli pracowały pełną parą, żeby oczernić Aleksieja Nawalnego w oczach mieszkańców Zachodu. Amnesty International poszła za głosem „opinii publicznej”.

W polskim piśmiennictwie rzadko spotyka się określenie „wojna kognitywna”, czyli wojna o serca i umysły szerokiej publiczności. Dysydenci, którzy tak często zostają więźniami sumienia, płyną pod prąd, walczą o wolność ryzykując osobistą wolność i jeśli są gigantami takimi jak Natan Szaranski czy Aleksiej Nawalny, pozostają wolni nawet za kratami. Dla tyranów są najgroźniejszymi przeciwnikami. Nie wiemy, czy Aleksiej Nawalny został zabity, czy tylko zadręczony, Putin nigdy nie zdołał odebrać mu wolności. Nie wiemy jednak, ilu tą śmiercią odstraszył, ani jak wielu dalej pójdzie drogą Aleksieja Nawalnego.

Andrzej Koraszewski

Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.

Facebook

 

3 komentarze

  1. slawek 24.02.2024
  2. fazer 26.02.2024
    • adam 26.02.2024