Andrzej Lubowski: Co pułkownik Messner podpowiedział Putinowi3 min czytania


22.03.2024

Myśli zawarte poniżej zawdzięczam przyjacielowi z Warszawy nazwiskiem Koźmiński. Mam w Warszawie dwóch zaprzyjaźnionych Koźmińskich: ten młodszy, Jerzy, to kiedyś prawa ręka Leszka Balcerowicza, potem jedyna osoba w Polsce, która mogła spotkać się na śniadanie z Aleksandrem Kwaśniewskim, na lunch z Lechem Kaczyńskim, a na kolację z Donaldem Tuskiem. Nie wiem na 100%, czy Jurek w takim towarzystwie się stołował, ale nie wykluczam. Prawdziwy państwowiec i chyba najsprawniejszy biurokrata Trzeciej RP. Drugi, starszy Koźmiński – Andrzej K. – żadnego pokrewieństwa – to człowiek mądry i odważny, wspaniały erudyta i świetny organizator, twórca solidnej uczelni nazwanej na cześć ojca Akademią Leona Koźmińskiego.

Jurek K. rzadko się udziela publicznie. Andrzej K. – częściej. Wydaje ciekawe książki i od czasu do czasu pisuje dla Rzepy. Zawsze są to myśli niebanalne. Kilka tygodni temu w bardzo interesującym artykule p.t. „Globalizacja Wojny”, Andrzej przypomniał mało znaną sylwetkę Jewgienija Eduardowicza Messnera, urodzonego w 1891 roku w guberni chersońskiej, a zmarłego pół wieku temu w Buenos Aires, byłego oficera wojsk carskich. Otóż Jewgienij Eduardowicz, postać niezwykle barwna, białogwardzista, żołnierz armii Denikina, walczył z Armią Czerwoną w rozmaitych jej odmianach, przez pewien czas u boku Wermachtu; w 1920 roku był internowany w Polsce, a w 1945 w Lichtensteinie. Po drodze była Odessa, Krym, Gallipoli, Belgrad. W 1947 roku emigrował do Argentyny. A na uwagę Andrzeja K. Koźmińskiego zasłużył sobie Jewgienij Eduardowicz tym, że ten wykładowca sztuki wojennej – o czym do tej pory nie wspomniałem – w latach 1950-tych współtworzył południowoamerykański oddział Instytutu Badań Problemu Wojny i Pokoju – napisał kilka książek, w których opisywał i analizował konflikt zbrojny nowego typu, a także takie metody walki, jak światowy terroryzm, ruch powstańczy, czy partyzantka ludowa.

W Rosji Messnera nie zapomniano. Ponad 30 lat po jego śmierci w Moskwie, nakładem Uniwersytetu Wojskowego Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, w sporym nakładzie ukazał się zbiór jego prac. Wkrótce potem W. Putin, na konferencji w Monachium w 2008 roku, po raz pierwszy, zdaniem Andrzeja Koźmińskiego de facto zakomunikował światu swą intencję odtworzenia strefy wpływów ZSRR. Wojna w Gruzji była pierwszą manifestacją tych dążeń. Wtedy, w opinii A. Koźmińskiego, rozpoczęła się Trzecia Wojna Światowa, tyle że w stylu niemal niezauważonym. Bez fanfar i buńczucznych deklaracji – chyba że za buńczuczną uznać samą retorykę Putina. „Od tego czasu – mówi Koźmiński – Rosja konsekwentnie realizuje doktrynę wojenną, która ma długą i nieprostą historię.” A za jej twórcę można spokojnie uznać właśnie pułkownika Messnera. Istotne elementy tej doktryny to podsycanie lokalnych konfliktów etnicznych czy kulturowych, ruchów separatystycznych, waśni generacyjnych, a także wspieranie takich grup jak Hamas, ETA, czy IRA. To także polityka surowcowa. Ważne miejsce w rosyjskim arsenale, jak wiemy, zajmuje dywersja ideologiczna i informacyjna. A wszystko po to, aby podminować Pax Americana, który dał światu pewien stopień przewidywalności nadchodzących wydarzeń.

Putin, sięgając świadomie lub nieświadomie do nauk dawnego carskiego oficera skutecznie burzy jakąkolwiek przewidywalność. A to, poza wszystkim innym, tworzy zagrożenie dla globalizacji.

Andrzej Lubowski

Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.

 

6 komentarzy

  1. j.Luk 22.03.2024
  2. narciarz2 23.03.2024
  3. Stanisław Obirek 23.03.2024
    • j.Luk 23.03.2024
  4. AnGor 23.03.2024
  5. slawek 24.03.2024