20.06.2024

ECHA WYDARZEŃ:
Grają! I to – jak. w=Widowiskowo, jak na najlepszej scenie! W sumie- już na poziomie bardzo wysoko zawieszonej poprzeczki. W układzie europejskim, bo światowo to się dopiero kiedyś okaże-jak. Ale w skali kontynentu to widzę, że słabeuszy nie ma…
Oczywiście, w miarę rozwoju wypadków powyższe wrażenie dopiero zyska odcienie, do układ punktowy w grupach może wpłynąć na styl.
Gdy drużyna dorobi się tzw. bezpiecznego miejsca, może zacząć oszczędzać siły na dalszy ciąg. A czasem
i kombinować- awans z którego miejsca da potem łatwiejszego rywala w fazie ponadgrupowej…
No, ale – o czym wyżej nie nasza DZIŚ „broszka”. Nie „już”, ale „JESZCZE”.
Za kilkanaście godzin może być inaczej.
JAK? W dyktacie komentarzy- eksperckich oraz skrajnie kibicowskich, nastrój mamy dobry; a telewizje się prześcigają w przetargu optymizmu. Dobry mecz z Holandią mile nas połaskotał. Tak czule, iż wielu zapomniało, że stylowo dobre granie dało RODAKOM Z PIŁKĄ zasłużone oklaski, ale jednak rywal był sportowo ciut lepszy i komplet punktów wziął.
Kiedyś komentatorzy stosowali czasem umowną normę –„OPTYCZNIE LEPSZY”, dziś jeszcze ślady znajduję… W przedmeczowej pewności, że nie tylko może, ale musi być nie tylko „optycznie”…
Mecz Francja- Austria (nasi wciąż rywale o klucz do awansu) obejrzałem dwakroć. Raz „na bieżąco”- jako spektakl, powtórnie- w zapisie, żeby… sobie z fusów powróżyć.
Spektakl odebrałem znakomity. TECHNIKA władania piłką, cyrkowa, a przecież użyteczna; nie dla poklasku, lecz wygrania akcji.
SZYBKOŚĆ- nadzwyczajna- za piłką (z nią-też) za konkurentem jak sprinter w setce.
WYTRZYMAŁOŚĆ I ODPORNOŚĆ NA TRUD- do ostatniego gwizdka.
Mecz wielkich atletów, z tak ostrymi starciami, że głowa mała. I uśmiech poszkodowanego (MBAPPE), gdy nos być może złamany- widok bezcenny. „Boli, ale trzeba grać dalej; taki zawód, takie ryzyko…” Pewnie pół piłkarskiej Francji uspokoił taki gest kapitana… Bez aluzji. Nawet cienia… Zakrwawiony- skutek ostrego starcia weteran Grizmann- odrzucający hełm z bandaża, bo przeszkadza grać, a mecz trwa…
Francja- brylantowe zagrania, znów fantazja, piekielnie skuteczna obrona. Taka deska z serami po drugim daniu…
SOLIŚCI. Wśród nich dwaj czarnoskórzy mistrzowie.
MBAPPE (jak u nas pan ROBERT; kapitan drużyny- rocznik 1998, grudzień), DEMBELE (rok starszy). Cóż za impet, jaka chęć solówek. Bywa, że za cenę sknocenia idealnej okazji, ale też z „uśmiechem samokrytycznym” na buziaku…
Bronić się przed takimi nie jest łatwo, a z góry wiadomo, że pewnie kiedyś się przedrą… Czarno widzę, a pan Szczęsny znów będzie musiał bronić bramkarskiego doktoratu… Obroni? Mam nadzieję, jest przecież w transie…
Austriacy. Kroniki wzajemnych kontaktów- obiecujące, prawda. Ale kronika to nie konkretny dzień, tydzień, miesiąc.
Jakże wojownicza i solidna drużyna. Groźna dla każdego i bojowa do końca. Pamiętajmy, że Francuzi pokonali ich za sprawą tzw. samobója. Który- też dobrze pamiętać- woli drużynie nie odebrał.. A 5 żółtych kartek opisuje nastrój oraz gotowość atletyczną…
Jasne. piłka to nie tylko sztuka, ale też fortuna. Gra wypracowanych szans, ale też błędów konkurenta. Może się przecież zdarzyć uśmiech szczęścia, kiks w najbardziej szczelnej obronie przeciwnika, gol fartowny, a potem powodzenie w grze „na zero z tyłu”. Można liczyć, iż któraś z żółtych kartek zmieni kolor i da grę w przewadze, dodatkowo uskrzydli a wtedy
Pan Kazimierz nie golił się podczas najważniejszych boiskowych prób. Papa Stamm żartował mówiąc, że jeśli łaknie słońca to z góry zakłada okulary… Ja po prostu dmucham na zimne oraz odpukuję w niemalowane. Wierząc w potwierdzenie sygnału odebranego za sprawą meczu z Holendrami. Ale szczerze – zaklaskać można też twardo stojąc na ziemi. Z głową w chmurach aspiracji, lecz też w zgodzie z logiką realiów. I nic w tym z malkontenctwa oraz czarnowidztwa…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
