Eugeniusz Noworyta: Znikanie2 min czytania


09.07.2024

Jerzy Pilch napisał kiedyś, że ludzie po 65 roku życia zaczynają znikać. Ten cytat oraz podobne sentencje na temat starości ożyły w mojej pamięci za sprawą powszechnie rozpamiętywanej wpadki Bidena w niedawnej, telewizyjnej debacie z ubiegającym się ponownie o urząd prezydenta Trumpem. Wnikliwą ocenę tego co się stało i możliwych konsekwencji przedstawił w SO znawca amerykańskiej polityki, Andrzej Lubowski. Trudno się z nim nie zgodzić, że to wydarzenie może zaważyć na losach zbliżającej się elekcji i wymaga podjęcia zaradczych środków.

Nasuwa się też ogólniejsza refleksja na temat senioralności w życiu publicznym. Najpierw jednak korekta do konkluzji cytowanego na wstępie pisarza: tę granicę znikania przesunąłbym o dekadę, a może więcej, w zależności od indywidualnych predyspozycji. W przypadku amerykańskiego prezydenta ujawniły się defekty pamięci i koncentracji, które mogą mieć charakter cykliczny. To powinno go skłonić do rezygnacji z rywalizacji, jednak trudno ocenić na ile jego determinacja trwania w tym forsownym starciu jest wynikiem własnej refleksji, a jaka jest w tym rola jego środowiska politycznego i różnych grup interesu, a także oceny szans ewentualnych zmienników. Znaczenie sprawy wykracza poza USA z uwagi na przyszłość demokracji i globalną sytuację, którą w dużej mierze kształtuje polityka tego mocarstwa. Sytuacja budzi rozmaite, nie zawsze przyjemne skojarzenia, najczęściej z epoką „późnego Breżniewa”, kiedy, jak pamiętamy, utrudzonego przywódcę zastępowali kolejno zramoniali działacze, wybierani przez schorowanych towarzyszy z kierowniczego gremium, zapewne w nadziei, że panowanie wybrańca nie potrwa długo i im, jako kolejnym pretendentom, będzie też dane zakosztować uroków najwyższej władzy. Zapominano, że, jak mawiał Miron Białoszewski, już wiek przedstarościowy pozbawia człowieka swobody (i pewnie przyjemności) przeżyciowej.

Należy przy tym pamiętać, że jest wiele przykładów wybitnych postaci, które miały za sobą długie życie, ale daleko im było jeszcze do gruchotów. Dotyczy to zwłaszcza świata nauki, ale trafiali się również tacy politycy, niektórzy, jak Adenauer trwający na stanowisku, lub inni, jak De Gaulle, którzy w porę odsuwali się na pobocze, lub tam ich umieszczano. Senioralnym politykom wytyka się fizyczne ułomności i brak sprawności, jakby zapominając o tym, na co zwrócił uwagę Wiesław Myśliwski w swym „Uchu igielnym”, że w pewnym wieku nie wypada chodzić szybko, gdyż nigdzie się wtedy nie spieszy.

Przy tym wszystkim istotne przyczyny zagrożenia nie tworzą jednak wiekowi (nie senilni) przywódcy, lecz rozpowszechniona gotowość akceptacji pozorowanego dobra i byle czego przez szerokie, rozczarowane z różnych przyczyn kręgi wyborców. Oby nie potwierdziło się to w wyborach amerykańskich, a także u nas, gdy przyjdzie kolejny czas próby.

Eugeniusz Noworyta

Dyplomata, b. stały przedstawiciel Polski w ONZ, b. ambasador w krajach Ameryki Płd.

Więcej: Wikipedia

 

One Response

  1. slawek 11.07.2024