Marek Jastrząb: Jałta wiecznie żywa3 min czytania


26.09.2024

Rosja broni się przed dostarczeniem Ukrainie broni dalekiego rażenia za pomocą gróźb użycia atomówek. Na różnych forach głosi ambaje o nazizmie, faszyzmach i innych swołoczach ludzi, którzy opanowali jej biedny naród, i rąbnęli im Krym udając uciśnionych. Z czego wniosek, że wojna jest pedagogiczną reprymendą mającą na celu obronę mieszkańców Ukrainy przed bezprawiem i że właściwie jest to walka o praworządność. Zachód reaguje zgodnie z jej oczekiwaniami: strachem przed nuklearną zagładą i lękliwym heroizmem dyplomacji.

Rosja, to wielki obszarowo kraj (17 075 400 km²) rządzony przez małych ludzi o amputowanej wyobraźni: jest w stanie rzucić do boju miliony potencjalnych nieboszczyków. Poczyna sobie z rozmachem bezkarnej brutalności: nie liczy się z ofiarami żołnierzy i upolowanych cywilów. To zdeklarowana miłośniczka gwałtów, dewastowania, kradzieży cudzego.

W porównaniu z nią, Ukraina, to maleństwo (603 700 km²), a mięsa armatniego zasoby ma nikłe. Robi więc bokami. Choć niezłomna, jak w pierwszych dniach wojny, jest w oczywisty sposób podwójnie umęczona: długotrwałą walką i kapryśnymi dostawami broni, której nie może użyć wedle własnej woli; prosi o samoloty i rakiety, a dostaje procę z demobilu i moc faryzeuszowskich zapewnień o sympatii aż po jej grób. Więc apeluje do Zachodu i wysyła te swoje błagania prosto w jego niedosłyszące ucho. Lecz że w NATO czai się króliczy duch męstwa i charakteru, Zachód od czasu do czasu budzi się z wygodnictwa i z łaski na pociechę rzyga niewielką trochą uzbrojenia. I tryska opętanym zadowoleniem z faktu, że jest wzorowym altruistą, co mu pomaga trzymać fason. Co sprawia, że zachowuje się tak. jakby nie zdawał sobie sprawy, że wojna toczy się o to, by szarańcza nie wlazła mu do chałupy.

*

Pomoc udzielana masakrowanej Ukrainie obliczona jest na chwilowe przetrwanie, a nie dostrzegalne zwycięstwo. Jest spóźniona i poprzedzona długotrwałymi rozważaniami. Obwarowana przepisami, zastrzeżeniami, papierkowymi wymogami, całą tą biurokratyczną liturgią maskującą bojaźń przed azjatyckim Wielkoludem.

Dzięki polityce nieraptownych działań, Rosja wkrótce osiągnie cel i zmusi Ukrainę do położenia uszu po sobie, terytorialnych ustępstw, zrzeczenia się suwerenności i zaakceptowania niechcianego wasalstwa. A dalej, to już poleci; w kolejce do aneksji czekają nadbałtyckie drobiazgi, następnie kraj nad Odrą, Nysą i Bugiem, o reszcie rozleniwionej Europy nie wspominając (walka kolosa z gigantem odbywać się będzie na terenach niczyich, czyli w Polsce).

Na razie toczy się w państwie leżącym o rzut beretem od naszego. Jednakowoż warto by wyobrazić sobie, że zamiast „na razie”, mamy słowo „teraz”.

*

To, że rozzuchwalony natowską ostrożnością rosyjski zbój nie zawaha się wkroczyć do Europy (10 523 000 km²), pewne jest od dawna. Lecz to, kiedy się Zachód opamięta i po zburzeniu którego kraju zorientuje, że czas zbója pokonać naprawdę, pewne już jest mniej. A oczekiwanie na to, że w Rosji obudzą się resztki niepokoju o własne gnaty, jest złudzeniem tak samo daremnym, jak jej trzyletnie próby odniesienia pobiedy. Gdyż pomimo nikczemnej natury, rosyjskiemu zbójowi nie towarzyszy upierdliwa świadomość, że po użyciu bomby atomowej, nie zostanie z niego nawet cień po mokrej plamie.

Marek Jastrząb

Pisarz, publicysta

Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

7 komentarzy

  1. AnGor 28.09.2024 Odpowiedz
  2. AnGor 28.09.2024 Odpowiedz
  3. ohir 28.09.2024 Odpowiedz
  4. Andrzej 04.10.2024 Odpowiedz
    • Gix 10.10.2024 Odpowiedz
      • Andrzej 11.10.2024 Odpowiedz
        • Gix 13.10.2024

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo