26.09.2024
Rosja broni się przed dostarczeniem Ukrainie broni dalekiego rażenia za pomocą gróźb użycia atomówek. Na różnych forach głosi ambaje o nazizmie, faszyzmach i innych swołoczach ludzi, którzy opanowali jej biedny naród, i rąbnęli im Krym udając uciśnionych. Z czego wniosek, że wojna jest pedagogiczną reprymendą mającą na celu obronę mieszkańców Ukrainy przed bezprawiem i że właściwie jest to walka o praworządność. Zachód reaguje zgodnie z jej oczekiwaniami: strachem przed nuklearną zagładą i lękliwym heroizmem dyplomacji.
Rosja, to wielki obszarowo kraj (17 075 400 km²) rządzony przez małych ludzi o amputowanej wyobraźni: jest w stanie rzucić do boju miliony potencjalnych nieboszczyków. Poczyna sobie z rozmachem bezkarnej brutalności: nie liczy się z ofiarami żołnierzy i upolowanych cywilów. To zdeklarowana miłośniczka gwałtów, dewastowania, kradzieży cudzego.
W porównaniu z nią, Ukraina, to maleństwo (603 700 km²), a mięsa armatniego zasoby ma nikłe. Robi więc bokami. Choć niezłomna, jak w pierwszych dniach wojny, jest w oczywisty sposób podwójnie umęczona: długotrwałą walką i kapryśnymi dostawami broni, której nie może użyć wedle własnej woli; prosi o samoloty i rakiety, a dostaje procę z demobilu i moc faryzeuszowskich zapewnień o sympatii aż po jej grób. Więc apeluje do Zachodu i wysyła te swoje błagania prosto w jego niedosłyszące ucho. Lecz że w NATO czai się króliczy duch męstwa i charakteru, Zachód od czasu do czasu budzi się z wygodnictwa i z łaski na pociechę rzyga niewielką trochą uzbrojenia. I tryska opętanym zadowoleniem z faktu, że jest wzorowym altruistą, co mu pomaga trzymać fason. Co sprawia, że zachowuje się tak. jakby nie zdawał sobie sprawy, że wojna toczy się o to, by szarańcza nie wlazła mu do chałupy.
*
Pomoc udzielana masakrowanej Ukrainie obliczona jest na chwilowe przetrwanie, a nie dostrzegalne zwycięstwo. Jest spóźniona i poprzedzona długotrwałymi rozważaniami. Obwarowana przepisami, zastrzeżeniami, papierkowymi wymogami, całą tą biurokratyczną liturgią maskującą bojaźń przed azjatyckim Wielkoludem.
Dzięki polityce nieraptownych działań, Rosja wkrótce osiągnie cel i zmusi Ukrainę do położenia uszu po sobie, terytorialnych ustępstw, zrzeczenia się suwerenności i zaakceptowania niechcianego wasalstwa. A dalej, to już poleci; w kolejce do aneksji czekają nadbałtyckie drobiazgi, następnie kraj nad Odrą, Nysą i Bugiem, o reszcie rozleniwionej Europy nie wspominając (walka kolosa z gigantem odbywać się będzie na terenach niczyich, czyli w Polsce).
Na razie toczy się w państwie leżącym o rzut beretem od naszego. Jednakowoż warto by wyobrazić sobie, że zamiast „na razie”, mamy słowo „teraz”.
*
To, że rozzuchwalony natowską ostrożnością rosyjski zbój nie zawaha się wkroczyć do Europy (10 523 000 km²), pewne jest od dawna. Lecz to, kiedy się Zachód opamięta i po zburzeniu którego kraju zorientuje, że czas zbója pokonać naprawdę, pewne już jest mniej. A oczekiwanie na to, że w Rosji obudzą się resztki niepokoju o własne gnaty, jest złudzeniem tak samo daremnym, jak jej trzyletnie próby odniesienia pobiedy. Gdyż pomimo nikczemnej natury, rosyjskiemu zbójowi nie towarzyszy upierdliwa świadomość, że po użyciu bomby atomowej, nie zostanie z niego nawet cień po mokrej plamie.
Marek Jastrząb
Pisarz, publicysta
Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii
źródła obrazu
- jastrzab: BM
Jak to czytałem, pierwszy odezwał mi się w głowie ten okropnie zachrypnięty głos Perzanowskiej z “Matysiaków” : Juzuś, Juzuś, a co to za grzybek nad Warszawą ?
To była taka nasza “doróbka” do tego serialu w 1958 r. Potem “bomba atomowa ! niewypał !” Zamiast “padnij ! powstań !” Na “Studium Wojskowym”. No i ta instrukcja :
W razie ataku atomowego… w Stanach to był filmik dla dzieci “Duck and cover”. A u nas :
nakryć się białym prześcieradłem i spokojnie czołgać się w kierunku cmentarza.
Mieliśmy kiedyś ten “humor okupacyjny”. Why don’t mooore ?
*
Wiele lat później, w Bagdadzie, w czasie wojny, Kolega malarz ugościł mnie kolacyjką w swoim prywatnym schronie atomowym, pod willą. Spytałem naiwnie po co, przecież Iran nie ma broni nuklearnej ? Co ty ? To na wojnę z Izraelem. (1982)
Lubiliśmy się i rozumieliśmy, mimo jego angielszczyzny, gorszej jeszcze od mojej. Mam nadzieję że przeżył wojnę z naszymi sprzymierzeńcami.
Młodsi pytają mnie, co to było z tym “duck and cover !”.
To był taki klip telewizyjny, długości przeciętnej reklamy. Po krótkiej melodyjce byliśmy w klasie szkolnej (na oko – czwartej), gdzie amerykańskie dzieciaczki na tę komendę sprawnie zeskakiwały z krzesełek i chowały się przed atakiem nuklearnym pod ławkami szkolnymi. Nie chce się wierzyć, ale być może da się gdzieś wygrzebać. Np. w archiwach polskiej telewizji, w której ja to oglądałem, właśnie w czasie tej “zimnej wojny”.
Jest ten klip tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=a-6l8Q-etPs
🙂
No to jedź tam i broń tych ulic, placów, stadionów i pomników Bandery i Szuchewycza. A nie, ty nie pojedziesz, wymowisz się pewnie wiekiem. Wiec nie podpuszczaj ludzi do umierania za coś takiego. Bo widzę że nawet Ukraińcy tego nie chcą robić. Miliony młodych, dziarskich chłopaków którzy nawiali do Polski i Europy dobitnie o tym świadczy.
Rozumiem, że wolisz całować rosyjskiego buta, który będzie ci łepetynę przygniatał do ziemi, łaskawie pozwalając mieszkać w “priwislanskim kraju”, ustanawiając tam swojego namiestnika. A może po prostu piszesz z Moskwy i jesteś tzw. PZPR, który to skrót ładnie rozszyfrował kiedyś Leszek Moczulski?
Takie teksty już na nikogo nie działają, Ukraińcu. Jak jesteś taki bohater to wypad na Ukrainę.
Da, da, tawariszcz!