09.02.2025

Zdanie odrębne
Ludzie są tylko epizodami w życiu przedmiotów
Hejt, jaki rozlał się w tym roku na Jerzego Owsiaka za sprawą tv republika i innych ‘patriotycznych’ tudzież ‘obywatelskich’ mediów, był bez precedensu. Nie da się go porównać do żadnej z wcześniejszych form – nawet za rządów PiS. Aby się przeciwstawić tej jednej w roku niedzieli dobroczynności, stacja ogłosiła akcję pod hasłem: „Nie daję Owsiakowi, wspieram Republikę”. Dzień i noc emitowała programy pełne brutalności, insynuacji, pomówień, seanse nienawiści, w których uczestniczyli politycy, posłowie i funkcjonariusze medialni. Wbrew przyzwoitości, zasadom etyki i zdrowemu rozsądkowi stacja usiłowała przekierować ofiarność społeczeństwa z dobra – na zło. Można było odnieść wrażenie, że są w amoku[1]. Jednak kolejny raz akcja się nie udała; medioznawcy i propagandyści tej partii nie po raz pierwszy rozminęli się z rzeczywistością, która okazała się przekorna…
Dystans i niechęć do ogólnopolskiej akcji dobroczynnej okazał również Kościół. Wyrazem tego było zarządzenie biskupa Wrocławia, by w tym dniu zbierać pieniądze na… remont zabytkowych organów. Zapewne wkrótce wyjdą na jaw inne, ‘konkurencyjne’ akcje polskiego duchowieństwa niższych szczebli, ale nie uprzedzajmy faktów…
*
Na aukcje Wielkiej Orkiestry ludzie zgłaszają różne przedmioty – od kreacji pani prezydentowej – do rakiety sławnej tenisistki, czy butów piłkarza… Społeczeństwo od 33 lat widzi siłę, która mobilizuje w Polakach tę lepszą stronę: dziecka, starca, kasjerki w supermarkecie, artysty, kierowcy miejskiego autobusu a nawet polityka rozumiejącego (jeszcze!) potrzebę wsparcia tych inicjatyw, które ludzi łączą – a nie dzielą.

Na tegoroczną akcję trafiło biurko zasłużonej rodziny Beksińskich, przy którym pracowały trzy pokolenia: dziad, ojciec i syn – wielki artysta, architekt, fotograf, grafik, malarz – Zdzisław Beksiński (1929-2005). Można je obejrzeć jako eksponat i przedmiot licytacji pod internetowym adresem:
Secesyjne biurko rodziny Beksińskich 17095090338 – Charytatywni Allegro.
Artefakt – bo tak trzeba powiedzieć o okazałym meblu z czasów secesji i art deco’ – liczy sobie dobrze ponad sto lat; przyciąga uwagę snycerką z epoki i mosiężnymi opaskami. Ze zdjęć można wnosić, że przedmiot jest w dobrym stanie i nie wymaga wielkiej renowacji; cieszy oko elegancją i stylem.
Aukcją zainteresował się lokalny portal „korso sanockie”, który piórem miejscowego dziennikarza odnotowuje: „Do tego, że rokrocznie w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy pojawia się nazwisko Zdzisława Beksińskiego, sanoczanie już się przyzwyczaili. Wprawdzie nie udało się ustalić czy Mistrz od początku jej istnienia grywał z WOŚP-em”. Dzieje się tak, ponieważ „po Jego śmierci tę praktykę zainicjował b. dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, serdeczny przyjaciel Artysty. Były to zazwyczaj grafiki komputerowe bądź fotografie, zaopatrzone w certyfikaty ich autentyczności”.
Wypowiedź jest pokrętna, by nie rzec talmudyczna. Skoro nie wiadomo, czy malarz ‘grywał z orkiestrą’, to może robił to per procura, albo zaczął dopiero po śmierci… W sprawie biurka „były dyrektor” oświadcza: „Nic mi nie jest wiadome na ten temat. Wiem, że Beksiński rozdawał swoje rzeczy, których nie potrzebował, ale żeby biurko? Nie jest wykluczone, że przeprowadzając się do Warszawy postanowił rozstać się ze swym ‘sanockim’ biurkiem. To jest wątek trudny do rozszyfrowania”. Rzecz jest więc skomplikowana, tajemnicza, zaszyfrowana…
Zasiawszy wątpliwość, dyrektor wyjaśnia: „Poza tym, dość trudno byłoby potwierdzić jego autentyczność. O ile w przypadku dzieł artysty, można to uczynić, choć też nie jest to wcale takie proste, to jeśli chodzi o przedmioty, takie jak biurko, fotel, czy inny mebel, potwierdzenie autentyczności jest czymś prawie niemożliwym”. Panu dyrektorowi nie wystarcza informacja, że obiekt przekazał na aukcję inny „przyjaciel Artysty”, emerytowany profesor najstarszego polskiego uniwersytetu, „który opiekował się nim od końca lat 70. XX wieku”. Wprawdzie nie wydał certyfikatu, jak to może zrobić urzędnik muzealny, ale autentyczność przedmiotu stwierdza słowem i na piśmie – gdyby ktoś tego wymagał… A może jest jakiś świadek przekazania biurka pod opiekę, który – jeśli zajdzie taka potrzeba – zdecyduje się ‘zeznawać’…
*
Notatkę ze środy, 29 stycznia 2025 r. dziennikarz kończy zdaniem: „Tropiąc temat secesyjnego biurka, które trafiło na aukcję WOŚP, wraz z Jurkiem Owsiakiem zapraszamy do bardzo gorącej licytacji na Allegro”. Po takiej wypowiedzi Czytelnik jest zupełnie zdezorientowany; nadal nie wie, o co chodzi obu panom, skoro zamierzają „tropić”, (tzn. iść po śladach, badać), jakie jest drugie dno (kulisy) prostego gestu. Jego celem było wspomóc dobroczynną akcję człowieka, który w tym jednym dniu – nie dzieli, ale łączy Polaków. Dłużej się przecież nie da; ale to już sprawa naszego charakteru narodowego…
A może chodzi o poczucie, że się jest jedynym strażnikiem dorobku i pamięci po artyście? To jednak wcale nie musi oznaczać podważania autentyczności przedmiotu, którego używał. Przecież istnieją sposoby ustalania autentyczności starych mebli, a nie stosowanie wobec nich hermeneutyki podejrzeń…
Jerzy Owsiak ma wielu zwolenników i stale rosnącą liczbę przeciwników. Jedni otwarcie leją hejt, inni dyskretnie zasiewają wątpliwości. Cel takich zabiegów jest wspólny – utrudnić życie Mistrzowi Dobroczynności.
- „Stan silnego podniecenia, euforii lub agresji albo agresywnej depresji połączony z manią mordu, w którym traci się panowanie nad sobą”. (Wikipedia) ↑
JS

Dureń, tak jednym słowem można określić śpiewce podejrzeń. Człowiek szlachetny, to godne określenie ofiarodawcy biurka Beksinskich. Chwała temu, kto o tym napisał. Może dureń w przyszłości przestanie mącić, a szlachetność stanie się zaraźliwa.
Hejt na Jerzego Owsiaka i WOŚP ze strony PiS-u i szeroko rozumianych środowisk prawicowych co roku budzi moje głębokie zdziwienie.
*
Racjonalnie daje się wytłumaczyć tę nienawiść stałą tendencją JK i jego żołnierzy politycznych do zohydzenia wszystkich ludzi, oraz inicjatyw nie należących do jego środowiska politycznego. Wylewanie hektolitrów żółci pomieszanych z pomyjami jest w mniemaniu animatorów i prowodyrów tego hejtu korzystne dla pogłębiania polaryzacji społecznej – głównej siły utrzymującej popularność tej formacji politycznej. Efekt jaki przy okazji takie działania powodują wcale nie jest mniej ważny. Prowadzą one do budzenia najgorszych instynktów adresatów takiego przekazu – niechęci, nienawiści, złości, zazdrości i kwestionowania dobrej woli Owsiaka i tysięcy wolontariuszy. To przykład negatywnej dydaktyki społecznej, której skutki mają doniosłe znaczenie dla obniżenia tempa rozwoju kraju – kwestionowaniu i podważaniu i tak nikłych zasobów zaufania społecznego. Takie działanie jest szkodliwe dla nas wszystkich, ale najbardziej dla adresatów hejtu – wyznawców prawicy pisowskiej, bowiem to ci ludzie padają największymi ofiarami swoich własnych niechęci i nienawiści.
*
Emocjonalnie ta fala hejtu jest dla mnie zupełnie niewytłumaczalna, bo w konsekwencji stawia jej twórców i propagatorów poza akceptowalnymi wzorcami społecznymi. Jakim trzeba być zepsutym i nieprzyzwoitym człowiekiem aby uczestniczyć w tak podłym zachowaniu i działaniu ? Tym bardziej, że cała nienawiść i niechęć oparta jest o kłamstwa, pomówienia i manipulacje, o czym jej twórcy i propagatorzy doskonale wiedzą. Od strony emocjonalnej działanie takie coraz bardziej przypomina zaburzenia kompulsywne o charakterze chorobowym.
Autor podsumowuje efekt tej fali nienawiści: „ kolejny raz akcja się nie udała; medioznawcy i propagandyści tej partii nie po raz pierwszy rozminęli się z rzeczywistością, która okazała się przekorna…”. Chyba tym razem hierarchiczny krk nie był tak ostentacyjny w swojej niechęci do WOŚP jak w latach 2016-2023.
*
Osobną sprawą pozostaje reakcja byłego dyrektora Muzeum Historycznego w Sanoku. Nic nie wiedząc o biurku Zdzisława Beksińskiego, z góry zakłada, że „…trudno byłoby potwierdzić jego autentyczność.” Ten człowiek stawia się w roli jedynego depozytariusza dzieł i przedmiotów artysty tak, jakby Zdzisław Beksiński nie miał przyjaciół. Dość specyficzna forma kreowania się na autorytet w sprawach sobie nieznanych. Co prawda nie mam o sprawie pojęcia, ale autentyczności nie daje się potwierdzić… bo nie ! Na szczęście aukcja na Allegro do której link zamieścił Autor nie pozostawia żadnych wątpliwości wskazując dołączenie certyfikatu do biurka artysty.
*
Mimo przeszkód polskiego piekiełka i bezinteresownej zawiści działania Mistrza Dobroczynności przyniosły kolejny spektakularny sukces WOŚP. To także sukces każdego z nas, którzy wspomogli tę akcję darem serca.
Od lat Jerzy Owsiak i WOŚP budzą w nas to co najlepsze: dobro, chęć pomocy potrzebującym i ogólnonarodową solidarność. Trudno wskazać kogoś, kto miałby na swoim koncie taką ilość szczytnych dokonań. Wprawdzie mógłbym przywołać tutaj jedną osobę, problem jednakże w tym, że ona zajmuje się głównie czynieniem zła…
Smutkiem napawa ostatnia część artykułu. Człowiek powszechnie znany i szanowany (mieszkaniec rodzinnego miasta sławnego malarza), kierując się czystymi intencjami przekazał WOŚP niezwykły dar; mebel, który wiele lat wcześniej otrzymał od artysty. Znali się od zawsze, przez lata mieszkali po sąsiedzku. Malarz nie mógł zabrać do stolicy całego wyposażenia wiekowego domu; mieszkania w blokowisku miały ograniczoną pojemność. Wiele przedmiotów pozostawiał przyjaciołom, znajomym. Teraz jego biurko trafiło na licytację. Tymczasem osoby chcące uchodzić za poważne (chociaż nie posiadające w opisanym temacie konkretnej wiedzy) prowadzą w tej kwestii przysłowiowe „dialogi na cztery nogi”. Jeżeli bowiem: ” Nic mi nie jest wiadomo…”, to o czym mamy mówić? Czy możemy cokolwiek kwestionować, podważać, poddawać w wątpliwość? Dalej, jeżeli: ” Wiem, że Beksiński rozdawał swoje rzeczy…” – mamy w ogóle podstawy do biegania z czymkolwiek po mediach? Czy sprawa nie jest oczywista? Chyba, że artysta miał obowiązek meldować bohaterowi artykułu co czyni z poszczególnymi sprzętami, meblami, może także ze sztućcami, czy starymi kapciami? A propos, ciekaw jestem czy wyprowadzając się z Sanoka w ogóle wiedział o istnieniu wymienionego? Jest takie powiedzenie: ” Najpierw pomyśl potem powiedz”; właśnie. Poza tym, nurtuje mnie dlaczego „dialogujący” nie dochowali staranności i nie próbowali wyjaśnić sprawy u źródła, zwłaszcza, że WOŚP wyraźnie wskazała darczyńcę. Z całym szacunkiem do rodzinnego miasta malarza, nie tam zbyt wielu emerytowanych profesorów UJ! Łatwo więc było trafić pod właściwy adres. Kończę modyfikując popularne kiedyś powiedzenie: ” Jak mawiał truteń Zenobii, nie rób drugiemu przykrości to i tobie nikt nie zrobi!”.
Czerwone serduszko Orkiestry stało się symbolem pomocy, dobra i najszlachetniejszych akcji charytatywnych. Niejednokrotnie słyszeliśmy podziękowania dzieci, często już dorosłych, i bezgraniczną wdzięczność ich rodziców, za dar życia jaki otrzymali dzięki WOŚP..
Artykuł zamieszczony w lokalnym piśmie Korso Sanockie, z jednej strony zachęca do licytacji pięknego, secesyjnego biurka rodziny Beksińskich, z drugiej podaje w wątpliwość jego autentyczność. Kto wie, czy pracował przy nim Beksiński, czy może Iksiński? Były dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku nie jest tego pewien, a wraz z nim nie ma tej pewności autor artykułu o czym informuje swoich czytelników, jednocześnie wzbudzając ich nieufność wobec ofiarodawcy i samego dyrektora Orkiestry.
To tylko jeden z przykładów niechęci i podejrzeń wobec ludzi dobrej woli i wielkiego, czerwonego serca.
…psy szczekają, karawana idzie dalej…
Efektem publikacji tego artykułu na SO jest cena biurka na linkowanej w tekście aukcji na Allegro. Przed 13-tą 10 lutego 2025 poszybowała w okolice 16 tysięcy złotych, a do zakończenia pozostała jeszcze godzina. Kto wie, może także zamieszanie spowodowane przez byłego dyrektora muzeum w Sanoku ma w tym wzroście cząstkę udziału. WOŚP czego się nie dotknie obraca w dobro – i o to chodzi !
Gestowi Profesora, który przekazał na aukcję Orkiestry biurko Beksińskich, Mistrz przyklasnąłby natychmiast. Wielokrotnie przecież ofiarowywał na aukcje dobroczynne swoje dzieła. Sam parokrotnie licytowałem na balach Jego grafiki, które dawał mi bez mrugnięcia oka wiedząc, jaki jest cel. Mało kto wie, że poproszony przez zakonnice z jakiegoś misyjnego zakonu „adoptował” dziecko z któregoś afrykańskiego kraju latami solennie wpłacając pieniądze na jego wykształcenie i utrzymanie. Co do autentyczności rzeczonego (żeby nie powiedzieć „inkryminowanego” w sanockiej prasie) biurka, chętnie potwierdzę fakt jego przekazania dzisiejszemu dobroczyńcy Orkiestry. Chętnie – jako wielokrotnie przez Mistrza obdarowywany. Sprawianie ludziom radości i przychodzenie z pomocą było zgodne z Jego potrzebą serca i z jego filozofią życiową. Mistrz nigdy o tym nie mówił – działał. Powiedział kiedyś, że najbardziej boi się sytuacji, w której cała Jego spuścizna zostanie zgromadzona pod jednym dachem, w który pewnego dnia skutecznie walnie piorun. Dorze jest więc, że chociaż niektóre Jego prace i pamiątki po nim los rozrzuci po różnych krańcach świata, w których niech gra Orkiestra, do ich końca. I jeden dzień dłużej.
Wiem, powinienem przestać się dziwić różnym zrachowaniom, wypowiedziom a jednak. Czy to takie trudne – „Nie wiem, więc się nie wypowiem.”? Czy tylko mnie zdaje się, że świadczy to o klasie rozmówcy a nie o miałkości jego wiedzy?
Podobno kiedy przestajemy się dziwić, to … przestajemy żyć. Współcześnie wiele osób cierpi na deficyt własnego ego, traktując je jako autorytet własny. Kiedy taka osoba mówi : „Nie wiem, więc pewnie tego nie ma albo co najmniej to jest wątpliwe”, wówczas w jej świadomości rośnie poczucie ważności, autorytetu, że skoro: „ja nie wiem, to już nikt inny nie może wiedziec na świecie”. Takie przeświadczenie jest nie tylko błędne, ale szkodliwe dla samego autora opinii. Naraża go na liczne, możliwe konsekwencje, pośród których lekceważenie i śmieszność bywają dokuczliwe.
Człowiek normalny, cokolwiek byśmy pod tym terminem rozumieli, powinien zachować się dokładnie tak jak Pan przytacza: “Nie wiem, więc się nie wypowiem.” Nie jest niczym złym nie wiedzieć – dużo gorzej upierać się w swojej niewiedzy, że się wie ! Szczególnie takim zachowaniem zarażają nas współcześni politycy i celebryci. „Ponieważ nie wiem, więc chętnie się wypowiem”. Niestety coraz mniejszej części z nas to przeszkadza – taka choroba współczesności.
Reakcja dwu panów z Sanoka na gest emeryta zbulwersowała autora felietonu i czytelników. Trudno się dziwić, wszak jest niechrześcijańska. W Ewangelii czytamy: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, 4 aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu”. (Mat. 6,3). Fragment ten dotyczy dobroczynności i jest znany w prostszej formule: 'Niech nie wie lewica, co robi prawica’. Polski katolik o tym nie pamięta, a ksiądz nie przypomina – ani na lekcjach religii, ani w kościele. Tam nadal uprawia się politykę zamiast głosić „dobrą nowinę”.
Wracajac do dyrektora i jego niefortunnych dylematów. Ostatnio głośno o innym dyrektorze głównej biblioteki, który wsławił się nie tylko kosztownym zakupem listów tłumaczki do autora książki, ale również niezby eleganckim traktowaniem współpracowników. W kręgach kościelnych zwykło się mawiać, ze piuska biskupia gasi rozum, to samo można powiedzieć o stanowisku dyrektorskim.
A propos – krótki dowcip o hierarchach kościelnych:
https://www.facebook.com/reel/2079785532451905
Aby posłuchać trzeba włączyć dźwięk w prawym górnym rogu filmiku.
Biurko rodziny Beksińskich 'poszło’ za 17 250 zł! W końcówce licytacji przyczynili się do tego dwaj panowie z Sanoka – były dyrektor muzeum i 'tropiący’ dziennikarz. Wypada tylko im podziękować…