16.02.2025
Namiętności populistów
Kilka słów wyjaśnienia tytułu tekstu. Pod opublikowanym na początku lutego 2025 artykułem Andrzeja Lubowskiego: „Chaos” ta zbitka pojęciowa pojawiła się w komentarzach. Pojawiła się głównie we wpisach komentatora podpisującego się @TOMEK, chociaż podobne „rewelacje” zaproponował inny komentator @ANDRZEJ. Do kategorii podobnych opinii zaliczyć należy także komentatora @DOSMUCACZ.
Pojęcie elity, w tym elity lewicowo-liberalne, w jednoznacznie pejoratywnym znaczeniu, umiejscowione jest w ideologii i propagandzie populistów, niezależnie od reprezentowanego kierunku populizmu. Wyjaśnia to znana encyklopedia: „Populizm (z łac. populus „lud”) – zjawisko polityczne polegające na odwoływaniu się w swoich postulatach i retoryce do idei i woli „ludu”, często stawianego w kontrze do „elit”. Populizm jest definiowany jako ideologia, w której „lud” postrzegany jako siła moralnie wyższa, przeciwstawiany jest „elitom”, postrzeganym jako skorumpowane i reprezentujące partykularne interesy. Populiści zazwyczaj przedstawiają „elity” jako zamkniętą instytucję polityczną, gospodarczą, kulturalną i medialną. Oskarżają elity o stawianie interesów własnych lub interesów innych grup (takich jak obce kraje lub imigranci) ponad interesy „zwykłych ludzi”. Ugrupowania populistyczne różnią się w przyjmowanej definicji „ludu”. Kryteria tej definicji mogą być oparte na podziałach klasowych, etnicznych lub narodowych. Jako elementy dyskursu populistycznego wymienia się prymat woli ludu, antyelitaryzm, antypluralizm i antyintelektualizm.” Por.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Populizm
W takim, niemalże definicyjnym rozumieniu i kontekście, pojęcia elit i elit lewicowo-liberalnych używają wszyscy trzej komentatorzy. Według prezentowanych przez nich poglądów, czy raczej anty-poglądów, bo na ich poparcie nie podają argumentów rzeczowych, elity zwłaszcza lewicowo-liberalne nie mają rozwiązań współczesnych problemów i proponują status-quo lub bezradność. Tymczasem „ludzie” są mądrzejsi, zdroworozsądkowi, mają swoją logikę i wybierają populistów, którzy zapewnią im realizację ich oczekiwań – życia takiego jak dotychczas – w spokoju, dobrobycie. Ochronią ich przed imigrantami, gejami, gender, spadkiem poziomu życia i … poprawnością polityczną. Wszelkie próby rzeczowej argumentacji czy dyskusji z tymi osobami kwitowane są stwierdzeniami, że „my” tutaj na SO jesteśmy typowymi reprezentantami znienawidzonych przez nich elit i że nie ma co z nami rozmawiać. O tym „my” w cudzysłowie będzie jeszcze mowa.
Według tych anty-poglądów dla „… dotychczasowych “elit” wszystko stało się niemożliwe, nic się nie da zrobić, nie tylko ze wszystkim trzeba się godzić, ale wręcz nie wolno próbować coś robić. Umieją tylko stać z opuszczonymi rękami i jęczeć że tak musi być i trzeba się pogodzić, że świat się wali.” Te elity, cytując rzeczonych komentatorów: „dogmatycznie nie chcą tych problemów rozwiązać – ale wręcz nie chcą przyjąć do wiadomości, że problemy te istnieją.”
Wskazywanie istniejących, wielkich problemów ludzkości przez innych komentatorów kwitowane jest różnie: „Niestety Panie Narciarz jest Pan typowym przykładem lewicowo-liberalnej elity, do końca oderwanej od rzeczywistości i podejrzewam, że żadne polemiki z Panem tego nie zmienią.” Albo: „To jest wręcz niesamowite jak Pana odpowiedź idealnie pokazuje nastawienie i stan umysłu tzw. “elit”. ” Wszystko jest ok, problemów w zasadzie nie ma, jakieś niedociągnięcia może są ale tak naprawdę to wymysły populistów by przejąć władzę “. Dla was już nie ma nadziei.” Wyraźne pretensje pod adresem elit, zdradzające zwykłą ludzką zazdrość i zawiść, pojawiają się na każdym kroku: „Nikt już im nie wierzy, bo ludzie widzą że oni sami jakoś nie mają zamiaru ponosić żadnych wyrzeczeń. To tylko lud ma się pozbyć samochodów, ogrzewania, lepszego jedzenia czy podróży. Oni nadal będą sobie latać odrzutowcami, jeździć wielkimi limuzynami i jadać w najdroższych restauracjach.”
Prezentacja problemów, od których ludzkość nie ucieknie i które wszystkich dotyczą spotyka się z taką reakcją: „ I po raz setny słyszę że nic się nie da zrobić. Faktycznie ludzie którzy uważają siebie za “elitę” wyczerpali już wszystkie swoje możliwości. Tak jak napisałem, nic już nie są w stanie zaoferować ludziom. Pozostawienie ich u władzy sprowadzi wręcz zagładę na naszą cywilizację. To chyba pierwsze takie “elity” które otwarcie mówią: nic nie da się zrobić, nasz świat się kończy, robimy miejsce dla innych.”
A oto populistyczne „propozycje” rozwiązania problemu migracji: „Zamiast wysłać na morze okręty wojenne to wysyłamy statki które biorą na hol łódki z imigrantami i dostarczają ich do Europy. I tak ze wszystkim, żadnych rozwiązań tylko godzenie się na własne unicestwienie. Dlatego dotychczasowe elity muszą odejść. Koniec z tą niemocą.”
Próba oceny tych anty-argumentów: „Pan Tomek wkłada w czyjeś usta swoje własne słowa, po czym poucza i potępia. “Wy, lewicowe elity, wolicie….. Wy nawet nie chcecie wymagać od tych ludzi żeby się dostosowywali do naszych praw… Jesteście pełni pychy.” I tak dalej. No pewnie. Łatwo wygrać takie dyskusje. A poza tym “mur z Białorusią przynosi ogromne efekty”. Oczywiście. Zwłoki leżą w lesie. Ogromny efekt i zapewne pozytywny w oczach pana Tomka. No i teraz pytanie, jak można było tak nisko upaść w dziedzinie moralności.” kończy się tak: „Panie Narciarz na każdym kroku okazuje Pan wyższość moralną, ciągle wyciera Pan sobie gębę prawami człowieka. Szkoda, że Pana interesują głównie prawa obcego człowieka, a nie prawa człowieka rodaka, Europejczyka…”
Nic dziwnego, że człowiek rozumny tak podsumowuje te populistyczne wynurzenia: „No i tak się rodzi trumpizm oraz inne totalitaryzmy z przeszłości. Byli Żydzi, teraz są imigranci. Pojawiają się prymitywne hasełka i radykalne magiczne rozwiązania. Pan Andrzej popiera wysyłanie statków wojennych przeciwko pontonom. Radykalne i skuteczne rozwiązania polegające na posyłaniu ludzi na dno. Kiedyś było palenie ludźmi w piecach. Totalitaryzm to są tacy właśnie Andrzeje.”
To nie działa. Populista prezentuje niczym nie zmąconą pewność siebie: „Z nimi już się nie da porozumieć. Oni żyją w innym wymiarze. W pięknym “Nowym Wspaniałym Świecie”. No, przynajmniej pięknie go opisują. Wszyscy tam będą piękni, bogaci i przede wszystkim mądrzy. Przecież dzięki otwartym granicom przyjadą lekarze i inżynierowie, z wysokim IQ! Oni zdaje się naprawdę wierzą że ci wszyscy geje, muzułmanie, feministki, murzyni, transy i imigranci wezmą się za ręce i pójdą ku słońcu śpiewając jacy to są szczęśliwi. Są tak naiwni, jak naiwny może być intelektualista oderwany od normalnego życia. I ciągle nie rozumieją dlaczego wygrywają politycy pokroju Trumpa. I jak zgraną płyta powtarzają: że lud to populiści, faszyści, niedouczeni, a chodzi o ludzki odruch logicznego myślenia, że mały procent elity oderwanej coraz bardziej od rzeczywistości, za to z milionami na koncie wmawia wszystkim że homoseksualizm jest super, że imigrantów mamy ściągać na potęgę, że mogą robić co chcą, dostać co chcą, mieszkania, kasę, mogą gwałcić, zabijać i nic im nie można zrobić, do tego nachalna cenzura i poprawność polityczna, a zwykli zjadacze chleba w końcu zaczęli się budzić że coś tu nie tak, tyramy i nic z tego nie mamy a imigranci mają wszystko, nic nie można powiedzieć, nic się odezwać bo kary itp. I z uporem maniaka próbują kreować swoją wizję raju na Ziemi. Co chwila wyciągają jak królika z kapelusza jakiegoś geja, Murzynkę (albo Hinduskę, jak kto woli), albo młodzieńca w kolorowych skarpetkach (tak kiedyś opisywali Trudeau), a media pieją w zachwycie jacy to oni wspaniali, postępowi i wreszcie zrobią przełom i pokonają tych znienawidzonych populistów. A na zwykłych ludzi już to nie działa, bo ludzie oczekują rozwiązywania ich codziennych problemów. A ci spętani poprawnością polityczną przedstawiciele elit po prostu już nie są do tego zdolni. Ale najgorsza w nich jest ta pogarda dla własnych obywateli. Wyśmiewają, pogardzają, nienawidzą ale i boją się ich. Bo nie chcą ich wizji nowego świata. Ludzie chcą sobie żyć jak do tej pory, a oni chcą w imię chorych mrzonek wywrócić im życie do góry nogami. Dlatego chętnie by zmienili społeczeństwo, które jak widać nie dorosło do nich.” Wyraźnie się panu komentatorowi „ulało” i dał upust swojej frustracji, tym razem w dłuższym wywodzie.
Najlepszym podsumowaniem tych wpisów, bo o dyskusji trudno mówić, jest komentarz @NARCIARZA2: „Pan Andrzej i pan Tomek dobrali się w korcu maku. Najpierw okręty wojenne, zbawienny płot na granicy, a teraz “imigrantów mamy ściągać na potęgę, że mogą robić co chcą, dostać co chcą, mieszkania, kasę, mogą gwałcić, zabijać”. No proszę. Kiedyś Żydzi roznosili tyfus, potem imigranci przynosili wirusy, a teraz gwałcą i zabijają. To mi przypomina amerykański Qanon. Czyżby Studio urosło w siłę aż do tego stopnia, że Putin przydzielił aż dwu trollów? A może to jeden troll w dwu postaciach?”
Uderz w stół, a nożyce… czyli komentator @ANDRZEJ zdementował podejrzenie o trolling. Warto przypomnieć powiedzenie: „…nie uwierzę, dopóki nie usłyszę dementi”.
Wracając do zwrotu „my” – cytowani populiści nagminnie używają wobec przedstawicieli elit, za których między innymi mają nas, środowisko autorów i komentatorów SO, zwrotu „wy”. Widać, że nie znają historii, bo zastanowiliby się czy chcą być stawiani w jednym szeregu z komunistami i nazistami, zwłaszcza z ich zbrodniczymi policjami i służbami specjalnymi, którzy z lubością i konsekwencją wszystkich innych obrzucali odpersonalizowanym zwrotem „wy”.
Celnej riposty na takie dictum udzielił @NARCIARZ2: „Wy, wy, wy. Ja nie pisze “wy”. Ja uważam ze Pan, konkretny “pan”, odpowiada za swoje opinie, które budzą moją odrazę (a nie “naszą”). Ja nie odpowiadam za postępowanie Tuska, a tylko za swoje własne. Tusk nie jest moim pupilem. Ja nie muszę ani atakować “was”, ani podpierać się “nami”. Dziękuję za tytuł “WY, elity lewicowo-liberalne” (zwłaszcza za “elitę”), ale ja nie jestem “elita”, tylko ja osobiście. I za to odpowiadam. Odpowiadam przed sobą, a na pewno nie przed Panem.”
Nieco wyjaśnień i komentarzy do omawianego braku dyskusji merytorycznej
Używanie przez populistów pojęcia elit lewicowo-liberalnych jest odwołaniem się do kategorii fikcyjnej, nie istniejącej. Szczególnie ruchy lewicowe nie znoszą liberalizmu bardziej niż konserwatyzmu, czy nawet populizmu, stąd nie da się połączyć ognia z wodą. Niejaki Adrian Zandberg dużo bardziej nienawidzi „libków”, którzy mu nic złego nie zrobili niż kaczystów, którzy go mają za lewaka, a więc gorszy gatunek człowieka.
Samo pojęcie i sens społeczny elit jest przez populistów sprowadzane do ludzi bardzo zamożnych, czy wręcz bogatych, którzy konsumują na pokaz a ich dobrobyt kłuje w oczy populistów czyli zaprzysięgłych zawistników. Nie ma to wiele wspólnego z socjologicznym rozumieniem elit.
Populizm nie mógłby egzystować, gdyby nie żywił się wrogami. Tymi wrogami są dla niego elity, intelektualiści, demokraci, pluralizm, imigranci, geje oraz inni przedstawiciele społeczności LBTQ+, liberałowie i lewactwo.
To co jest ustaleniami uczonych i badaczy na całym świecie, a więc efekt cieplarniany, populiści przypisują spiskowi elit, kwestionując istnienie samego problemu. Osłabianie czy ograniczanie tego efektu wiąże się z koniecznością obniżenia emisji dwutlenku węgla (CO2) do atmosfery, to powoduje powstawanie dodatkowych kosztów w skali globalnej. Populiści odrzucają konieczność tych kosztów, odrzucając jednocześnie sam efekt cieplarniany. Nie ma to żadnych podstaw naukowych, a jedynie bierze się z narracji populistów.
Populiści nie przyjmują do wiadomości, że efekt cieplarniany narastający w zastraszającym tempie już powoduje, a w najbliższej przyszłości spowoduje dużo większą presję imigracyjną do krajów północy z krajów południa. Dzieje się tak dlatego, że klimat południa pustynnieje i nie jest w stanie wyżywić mieszkających tam ludzi. Kiedy się mówi populistom, że na granicy Europy może stanąć 500 milionów lub miliard uchodźców z Afryki bądź Azji, ci odpowiadają, że wyślą okręty wojenne. Tu nawet bomby atomowe mogą się okazać niewystarczające, a ci, za przeproszeniem patentowani durnie, opowiadają takie bzdury. Ludzie walcząc o życie nie będą się go bali stracić migrując, skoro i tak czeka ich śmierć głodowa.
Trzeba wskazać, że zapleczem intelektualnym populistów jest „drugi garnitur elit”. To słabiej wykształceni i mniej utalentowani ludzie, niż najzdolniejsi i najpracowitsi. Ten drugi garnitur zbudował ideologię i propagandę polityczną na swoją miarę, opierając ją o poruszanie najniższych instynktów i odruchów pierwotnych człowieka, kierując ją do najprostszych i najsłabiej wyrobionych grup politycznych, w postaci części słabo wykształconych emerytów, pracowników najemnych i młodzieży. Taka „elita” była w stanie omamić, zmanipulować i ogłupić szerokie rzesze społeczne odwołując się do prawd zdroworozsądkowych, prymitywnych i prostackich. To nawet nie uproszczony, ale kompletnie zafałszowany obraz świata. Ruch polityczny oparty w punkcie wyjścia o oszustwa pojęciowe nie ma szans na rozwiązywanie jakichkolwiek problemów, tych zwłaszcza, które neguje. W procesie omamiania ludzi nurt populistyczny jest wspierany przez kościoły chrześcijańskie, zwłaszcza krk, masowo tracące swoich wyznawców.
W ramach przypodobania się swoim wyznawcom populiści akceptują cechy dotychczas w życiu społecznym wstydliwe – agresję, chamstwo, prymitywizm, prostactwo i arogancję. Zarówno PiS po wyborach 2015 roku, jak i ruch MAGA w USA po wygranych wyborach powiadają do swoich wyznawców, będących wyborcami: „nie musicie się wstydzić waszego chamstwa, prostactwa, prymitywizmu, pazerności, zawiści, arogancji i hejtu – to wy jesteście solą tej ziemi i to wy „czyńcie sobie ziemię poddaną”.” Echa tej propagandy można wyczytać u wspomnianych komentatorów na SO. W Polsce typowymi partiami populistycznymi są PiS i Konfederacja, choć czerpią sporo wzorców z Europy i Stanów Zjednoczonych. Trzeba z naciskiem podkreślić, że przywódcy ruchów populistycznych mają swoich wyznawców i wyborców za najgłupszą i najbardziej prymitywną tłuszczę, o której myślą z odrazą i dezaprobatą, jako dostawców najtańszego w sensie politycznym głosowania i poparcia.
To elity naukowe oraz intelektualne poszczególnych państw naciskały i naciskają na polityków aby rozwiązywali problemy postępujących zmian klimatu oraz masowych migracji i wiele innych. Te elity wspiera liberalna opinia publiczna ludzi rozumnych i umiarkowanych, zatroskanych o przyszłość kolejnych pokoleń i los ludzkości. Najbardziej świadoma część społeczeństwa, niekoniecznie będąca elitą materialną, jest zapleczem i wsparciem dla takich presji. Populiści usiłują zmienić bieg polityki światowej w kierunku przyspieszenia masowego, światowego samobójstwa.
Wybitny astrofizyk Stephen Hawking, krótko przed śmiercią stwierdził, że ludzkość musi opuścić Ziemię w przeciągu następnych 100 lat, albo czeka ją zagłada. To w wyniku szybkiego przyrostu demograficznego, wyczerpywania zasobów naturalnych, zatrucia środowiska oraz zmian klimatu wskutek efektu cieplarnianego. Populiści skutecznie dążą do skrócenia tego okresu.
Jeżeli ludziom uda się w ciągu stu lat skolonizować inną planetę, to przed zagładą uratują się nieliczni i będzie to właśnie ta znienawidzona przez populistów elita ludzi obrzydliwie bogatych i konsumujących na pokaz. Tylko ich i to bardzo nielicznych, stać będzie na poniesienie kosztów takiego ratunku przed zagładą. Na złość populistom. W sumie to wielokrotnie mniej niż 1% światowej populacji homo sapiens.
Podsumowanie
Tyle relacji i refleksji po zasmucającej wymianie komentarzy, bo trudno uznać ją za dyskusję czy wymianę poglądów. Zasmucającej, bo odbiegającej od rozmowy, dyskusji charakterystycznej dla SO. Zamiast tego mamy powtarzanie wyuczonych sloganów, zaklęć, zabobonów i guseł, podsumowywanych inwektywami.
Nie napisałem tego tekstu w nadziei, że on cokolwiek zmieni w postrzeganiu świata przez populistów. Oni są zaprogramowani na głoszenie swoich sądów i niech tak pozostanie. Są „wyznawcami” populizmu – odrzucają informację, wiedzę i tolerancję. Odrzucając poprawność polityczną, odrzucają minimum szacunku dla innych, zatem nie ma co okazywać im szacunku. W zamian przyjmują swoje własne oczekiwania lenistwa umysłowego, wygodnictwa i akceptacji wszystkich swoich wad jako normalności.
Zastanawia mnie tylko po co prezentują takie teksty na SO, gdzie nie tylko nie znajdą sojuszników, ale nie mają nawet co liczyć na zrozumienie. Niewiedzy, nihilizmu, głupoty i arogancji nie sposób zrozumieć ani zaakceptować. (Głupotą nie jest brak wiedzy, ale świadome jej odrzucanie.) Trzeba je nazywać po imieniu, piętnować i zwalczać. One są szkodliwe i groźne bo zatruwają umysły i serca ludzi postronnych, oferując im mannę z nieba czy gruszki na wierzbie w zamian za nieuctwo, lenistwo, prostactwo, chamstwo i złą wolę. W taki sposób nie da się niczego rozwiązać, a przetrwanie ludzkości staje pod znakiem zapytania.
Sławek
Pod pseudonimem Sławek ukrywa się (na własną prośbę) polski wybitny specjalista od spraw zarządzania i ekonomii,
utytułowany pracownik naukowy uczelni wyższych oraz praktyk, zarządzający z powodzeniem kilkoma dużymi firmami.
Szczegółowe CV autora oraz inne jego dane osobowe są znane redakcji i zdeponowane w naszym archiwum.
Sławek jest stałym komentatorem naszych tekstów (od wielu lat)

Rzadko mam poczucie, ze ktoś w moim imieniu nazwał rzecz po imieniu. Lekturze powyższego tekstu towarzyszyło mi od pierwszego do ostatniego zdania.
Sławku roztomiły!
Paradoks: częściej niż przeważnie mam bolesne wrażenie mówienia do ściany. Rozmowa z trollem nie ma sensu, a jednocześnie wiem, że rozmawiać z nim trzeba, bo jakże inaczej żyć razem i nie pozabijać się na amen? Ale gdy czytam podobne teksty, to jestem zdania Pana Obirka.
Marku drogi !
Trzeba prezentować własne racje, choćby w formie: „…dziad przemówił do obrazu…”. Rzadko publikuję teksty – częściej komentuję artykuły innych. Czasem, jak w tym przypadku, potrzeba napisania tekstu jest tak przemożna, że nie wolno jej powstrzymywać. Świat szuka nieskutecznych wytrychów ignorując klucze do rozwiązywania problemów. Nie wolno akceptować tej sytuacji.
To znakomity przykład tego jak wielkie są podziały wśród Polaków. Nawet tak kompetentne uwagi Sławka nie dotrą do tych ludzi ale być może wzmocnią tych, którzy nie zgadzają się na taki populizm i bezmyślność jaka kryje się za tymi ludźmi. Wielkie dzięki…
Zastanawia fakt, że świat rozwijający swą cywilizację mocą rozumu, nie umie poradził sobie z nieliczną, lecz agresywną i irracjonalną mniejszością przejmującą narrację w kluczowych dla swojego istnienia tematach. Gdzie są źródła tego niepowodzenia? Nie sposób wszystkiego przewidzieć (czy np. w masowym przejęciu zmonopolizowanych tzw. social mediów przez „nierozum”, czy w nienowoczesnym paradygmacie oświaty). Czy rozsądna analiza tego wypadku nie pomogłaby stworzyć rozumnej antybroni?
Poruszył Pan główny problem jaki ludzkość miała z komunizmem i nazizmem, a obecnie z populizmem. Skłamałbym gdybym twierdził, że znam odpowiedź. Mogę podzielić się intuicjami i cząstkowymi spostrzeżeniami. Lekarstw trzeba szukać w źródłach popularności ruchów populistycznych. Kilka punktów, które łącznie mogłyby osłabić czy podciąć korzenie populizmu:
– zasadnicza zmiana koncepcji oświaty i edukacji; szkoła z drętwej XIX wiecznej biurokracji powninna się zmienić w kierunku przyjaznego miejsca wzbudzania zainteresowań uczniów różnymi aspektami życia we współczesnym świecie, uczeń powinien widzieć w szkole szanse osobistego rozwoju a nie opresyjną instytucję głoszącą rzeczy anachroniczne; chodzi także o to aby część tej atrakcyjnej oferty przynosił do domu i zarażał nią najbliższych,
– w internecie wyraźne oznaczanie treści fałszywych, zabobonów, pomówień, kłamstw i oszczerstw zgodnie z ich zawartością; nie należy ograniczać wolności słowa a wyraźnie oddzielać treści prawdziwe od fałszywych; osoba czy redakcja która nie oznaczyłaby takich treścci podlegałaby karze z mocy prawa,
– podobnie w mediach tradycyjnych – wyraźne oznaczanie treści nieprawdziwych, czy celowo zakłamywanych, z analogiczną odpowiedzialnością,
– wyraźne, oficjalne zwalczanie kłamstw, pomówień, oszczerstw i kalumni w życiu publicznym – polityk przyłapany na kłamstwie, przekręcaniu czy zmyślaniu dowolnych rzeczy powinien być z mocy prawa karany – chodzi o odpowiedzialność w wystąpieniach publicznych; np. politycy PiS insynuujący Tuskowi, że jest Niemcem powinni odpowiadać karnie; tryb karania w takich sprawach powinien być bezwłoczny, porównywalny z trybem wyborczym,
– odpowiedzialność za słowa w obiegu publicznym powinna dotyczyć wszystkich, którzy sie wypowiadają i kłamstwa czy pomówienia powinny być karane,
– podobnie jest z językiem nienawiści, wykluczenia, antysemityzmu, rasizmu, ksenofobicznym, homofobicznym czy nacjonalistycznym – to wszystko winno być sankcjonowane prawnie, aby wolność słowa nie oznaczała wolności agresji i nienawiści,
– podobnie powinien być karany wszelki bezinteresowny hejt czy język nienawiści w sieci,
– w krajach demokratycznych sądowy nadzór i kontrola mechanizmów demokratycznych w partiach politycznych i organizacjach publicznych.
Główną kwestią na którą nie mam pomysłu, jest skłonność wielu obywateli do poszukiwania odpowiedzi prostych czy prostackich na trudne pytania czy poważne problemy. Wielu ludzi odrzuca prawdę, bo jest albo zbyt trudna, albo zbyt zawiła, albo wiąże się z wyrzeczeniami, etc. Stąd budowanie murów przeciw uchodźcom, zamiast oddziaływań na przyczyny emigracji. Dlatego przestrzeń publiczna pełan jet zwolenników PiS czy Konfederacji bo obie te formacje prezentują proste odpowiedzi na skomplikowane sprawy. Wyznawcom nie przeszkadza, że nieprawdziwe, bo na razie sa nieweryfikowalne.
Uwiedzenie, czy to nie celne opisanie stanu mentalnego Wyznawców, lecz takie psychologizowanie chyba nas jednak nie poprowadzi dalej. Zastanawia jednak czego brak Rozumowi, że nie generuje tak trwałej emocji i że nie ma takiej siły przyciągania. Daje się „zakrzykiwać” zdeterminowanej grupce Prymitywnych, a przecież jest silniejszy wiedzą i mądrością pokoleń Ale choć wypada żałować, że stwarza obronne narzędzia późno, to i tak wygra, co nigdy nie dotrze do jego przeciwników zanim nie podejmą kolejnej nieudanej próby.
Nie umie sobie poradzić z liczną i agresywną większością. Dawniej, gdy owa większość nie miała powszechnego dostępu do mediów, moc rozumu radziła sobie lepiej.
Panie Sławku, Panska lista jest oczywiście słuszna. Ale niemożliwa do zrealizowania. Obecny konflikt w USA jest konfliktem pomiędzy dwiema strukturami. Jedna to państwo zbudowane według przepisów wymyślonych ponad 300 lat temu w Europie, i skodyfikowanych przez ojców założycieli. Istota tego przepisu polega na tym, ze państwo ma monopol na stanowienie i egzekwowanie. Instytucjami, które to czynią, są parlament i sadownictwo. Oprócz tego, państwo ma monopol na przemoc (armia i policje). Genialny przepis ojców założycieli polegał na tym, żeby podzielić te kompetencje tak, żeby te instytucje się nawzajem ograniczały i kontrolowały (checks and balances). No i to działało całkiem nieźle przez 250 lat, choć po drodze było sporo zmian a także katastrof. Oparciem tego systemu byla klasa urzędników, sędziów, policjantów, i wojskowych, którzy służyli w ramach tego systemu w zamian za godziwe życie. Poza tym systemem były klasy rolnicze, robotnicze, czy inżynierskie, którym tez żyło się wystarczająco dobrze. Na samym dnie byli ludzie represjonowani, niewolnicy i Indianie. Pierwsi byli eksploatowani, a drudzy wytępieni w bardzo brutalny sposób. W miarę upływu czasu, niewolnicy zamienili się w „underclass”, która jest zbyt rozbita i słaba, żeby wpływać na całość systemu. W międzyczasie pojawili się imigranci, którzy są eksploatowani na przykład w rolnictwie. Zastąpili niewolników. No i w ten sposób ten system trwał mniej więcej stabilnie, bo większość obywateli była mniej więcej zadowolona.
Jednak ostatnio pojawiły się instytucje oraz osoby spoza tego ukladu, czyli oligarchowie. Oni zawsze byli, ale nie dominowali systemu. A teraz zaczęli dominować. Musk, Zuckerberg, et consortes nie tylko wyrośli na najpotężniejszych ludzi, ale także nagle to zrozumieli. Znaleźli sobie Trumpa, a także Trump znalazł ich. No i teraz razem wywracają stolik. Ich celem jest niekontrolowana władza nie tylko nad USA, ale także nad światem. (Trzeba być psychopatą, żeby tego chcieć, no ale to są psychopaci.) W tej chwili obserwujemy wojnę błyskawiczną, w której podbijana jest stara demokracja i ustanawiana dyktatura tych kilku-kilkunastu osobników. Nie ma takiej siły, która mogłaby ich zatrzymać, bo w tej chwili zatrzymać ich mogłaby tylko fizyczna przemoc. Instytucje, które mogłyby to zrobić, są własnie demontowane. Taki jest cel tego wydawałoby się szaleństwa.
Stare instytucje są zbyt słabe i zbyt zdezorganizowane, żeby poddać te nowe siły kontroli prawa. Te instytucje są w rozsypce, bo ich siła polegała na umowie społecznej, która jest własnie demontowana. Co się z tego wyłoni, to mniej więcej wiadomo. Logikę takiej dyktatury mamy przećwiczoną w każdym szczególe i podobna logika będzie się teraz realizować. Za jakiś czas albo Musk będzie wydawał wyroki i dekrety, albo będzie siedział w wiezieniu. To będzie oczywiście jakaś tam satysfakcja, patrzeć na jego minę w dniu wydawania kapturowego wyroku na niego samego. Ta satysfakcja będzie popsuta tym, ze wyrok będzie wydawał jeszcze gorszy łajdak.
@JUREG;
Uwiedzenie to chyba trafne podejście. Dla mnie nie jest to kategoria psychologiczna a wolicjonalna. Rzesze ludowe nie tyle dały się uwieść, ile same chciały być uwiedzione. Proces, który do tego doprowadził można odtworzyć według następującej sekwencji zdarzeń:
– umasowienie kultury, telewizja, telefonia komórkowa, Internet i konsekwencje w postaci mediów społecznościowych przyniosły i wzmocniły emancypację mas,
– „Rozum” który Pan tak ładnie zdefiniował przez ostatnie kilkadziesiąt lat bardzo się rozproszył, stał się bardzo specjalistyczny a przez rozproszenie w wyniku specjalizacji coraz mniej dostępny, a jeśli dostępny to hermetyczny przez specjalizację; równocześnie z wielu powodów zanikły takie wielkie autorytety w sferze Rozumu jakie znamy z przeszłości, nie tylko w Polsce; wybitny specjalista światowy w zakresie autofagii, profesor-staruszek, Japończyk, dostał Nobla, ale kto o nim słyszał ? upadek wszelkich autorytetów jest także związany z ich zakwestionowaniem przez wyemancypowane masy; na ich miejsce pojawiła się warstwa celebrytów, osobistości znanych publicznie z tego, że są znane; one stanowią dla mas namiastkę autorytetów, ale sami celebryci są częścią mas wobec tego w dziedzinie rozumu nie mają im nic do zaoferowania,
– wyemancypowane masy są aktywne w mediach społecznościowych; moja szwagierka, psycholingwistka, bada zawodowo aktywność ludzi młodych między 25 a 35 rokiem życia w lokalnych geograficznie grupach na FB w kilkuset tysięcznej aglomeracji; czasami pokazuje mi wyniki badań, lub wprost rozmowy i dyskusje takich ludzi; to w większości ludzie ze średnim wykształceniem a jakieś 30 % z nich legitymuje się dyplomami akademickimi; po każdym takim doświadczeniu jestem niemal zdruzgotany – gdybym nie widział na własne oczy nie uwierzyłbym – ci ludzie prezentują taki poziom ignorancji, nieznajomości elementarnych rzeczy na świecie, nie rozumieją nie tylko ludzi, stosunków społecznych, czy gospodarki, że o polityce nie wspomnę, ale nie rozumieją rzeczywistości w której żyją, posługują się tak prymitywnym instrumentarium komunikacyjnym i percepcyjnym tak, że poziom chłopów pańszczyźnianych w połowie XIX wieku, gdyby ich przenieść do współczesności nie byłby koniecznie dużo niższy, wierzą w absolutne bzdury, są zabobonni, tępi i groźni poniekąd dla samych siebie; podam tylko jeden przykład, który mi szczególnie utkwił w pamięci – młode matki zastanawiały się jakie lekarstwo najbardziej pomaga ich dzieciom niemowlętom na eliminacje skutków przeziębienia – na ok 50 osób rozmawiających około 30 z nich twierdziło, że najlepszym lekarstwem, jest przykładanie do nosa dzieci brudnych majtek ich matek – do dzisiaj nie umiem tego ocenić – głupota, zła wola, ignorancja?, (czym to sie różni od wsadzania dzecka do pieca na 3 zdrowaśki ?),
– wyemancypowane masy nie przyjmują do wiadomości skomplikowanego obrazu rzeczywistości jaka nas otacza z co najmniej dwóch powodów – po pierwsze – nie chcą; po drugie – ich aparat percepcji nie radzi sobie z oglądem świata; wobec tego poszukują czegoś, co rozumieją i akceptują, czegoś uproszczonego, prostackiego i prymitywnego obrazu dostarczanego przez populistów – to nie tylko populiści produkują swoje bzdury – te brednie są wynikiem interakcji między nimi a wyznawcami rekrutującymi się z wyemancypowanych mas, masy dostarczają swoich prostackich oczekiwań – temu wszystkiemu towarzyszy zatrważająco narastający proces brutalizacji i wulgaryzacji komunikacji i obyczajów; kiedy patrzymy na PiS, Konfederację, Ruch Narodowy we Francji czy niemieckie AFD, a zwłaszcza Trumpa i ruch alt-rightu to mamy sprzężenie zwrotne – politycy są twórcami, kreatorami wyznawców, ale zarazem produktami swoich wyznawców; do tego umiejętnie podłączają się upadające kościoły chrześcijańskie, zwłaszcza KRK i mamy niejako dopełnienie obrazu; to współczesna forma faszyzmu, przez asekuranctwo obserwatorów zwana populizmem,
Rozum dla mas nie jest atrakcyjny, bo jest za trudny, jest nudny, a w ogóle nie ma w sobie ani powabu ani blichtru celebrytów (skóra-fura-komóra- epatowanie sexem).
@WOJCIECH KUSZKO
Masy i tu Pan Wojciech Kuszko ma rację – obecnie mają powszechny i niemal darmowy dostęp do mediów, zwłaszcza społecznościowych i już nie potrzebują przewodników, liderów – same starają się nadawać ton, kierunki, tworzyć mody, trendy, etc.; w muzyce to disco-polo, w polityce populiści, w wypoczynku to masowa okupacja nadmorskich plaż, lub 4 godziny czekania w kolejce na Śnieżkę czy 6 godzin na Kasprowy aż część z nich popieszczą pioruny w częstych burzach latem, etc.; następuje coś co w przez analogię do wyuczonej nieudolności znanej w doktrynach zarządzania, można by określić wyuczonym prostactwem i prymitywizmem cywilizacyjnym; te masy mają charakter roszczeniowy i agresywny – przez ruch polityczny populistów chcą kształtować porządek świata, który musi wprost prowadzić do katastrofy, bo świat nie chce być podobnie prymitywny i prostacki – przeciwnie jest coraz bardziej skomplikowany i trudny w dostosowywaniu się do niego.
@NARCIARZ2
W tej sekwencji narastania populizmu, oligarchowie będący właścicielami mediów społecznościowych o których Pan napisał, tak sterują algorytmami tych mediów aby mieć jak największe wpływy z reklam a to nakręca tylko pogrążanie się mas we własnym obrazie świata, co sprzyja wzrostowi popularności populizmu; odpowiedzialność społeczna oligarchów nie istnieje, tak jak niegdyś odpowiedzialność poważnych korporacji, Musk jest tutaj sztandarowym przykładem, ale Zuckerberg, czy Bezos nie odstają.
To co Pan napisał o 300-letniej konstytucji i załamywaniu się systemu równowagi instytucjonalnej (checks and balances) to rozumiem i przyjmuję. Wiedziałem o tym z grubsza, ale Pan przybliżył to precyzyjnie. Zastanawiam się czy w USA istnieją siły polityczne, społeczne i finansowe które mogą powstrzymać demontaż tego systemu i powstrzymać Trumpizm ? W końcu alt-right uderza w istotne interesy wielu wpływowych grup społecznych. To teraz chyba najtrudniejsze pytanie i najważniejsze wyzwanie jakie stanęło przed systemem.
czy w USA istnieją siły polityczne, społeczne i finansowe które mogą powstrzymać demontaż tego systemu i powstrzymać Trumpizm. Takie siły istnieją, co widać po liczbie pozwów sądowych. Ale nie jest pewne, czy wyroki wystarczą, nawet, jeśli będą niekorzystne dla Trumpa i Muska. Trump już zadeklarował, ze jest ponad prawem. Dosłownie „He who saves his Country does not violate any Law”. Mozna się zdumiewać bezwstydem, no ale to jest narcyz i on naprawdę wierzy, ze wszystko mu wolno. A Musk to drugi taki. Jak powiedziała sędzina o Musku, „This is essentially a private citizen directing an organization that’s not a federal agency to have access to the entire workings of the federal government, fire, hire, slash, contract, terminate programs, all without apparently any congressional oversight.” A mimo to sędzina zamierza stanąć po stronie Trumpa. Więc te siły są dosyć kiepsko zorganizowane w starciu z bezczelnym prowokatorem. To się może zmienić, ale tak na moje oko dopiero wtedy, gdy Musk doprowadzi do większej katastrofy. Nie chcę być makabryczny, ale wyrzucenie kontrolerów lotniczych może doprowadzić do katastrof. A może po prostu samoloty przestana latać, bo nie będą mogły lądować. Ale to jednak nie wystarczy, bo wybory dopiero za dwa lata. Sytuacja jest rozwojowa.
https://www.reuters.com/world/us/trump-if-it-saves-country-its-not-illegal-2025-02-16/
https://www.yahoo.com/news/judge-hear-arguments-over-musks-160200396.html
@NARCIARZ2
Dziękuję – obydwa linkowane artykuły przeczytałem dokładnie. To tak ważne informacje, że musiałem je zweryfikować tłumacząc na polski, by sprawdzić czy na pewno dobrze zrozumiałem. Postawa sędziów jak na razie jest zaskakująca, ale może potrzebują mocniejszych argumentów ? Trump, Musk stawiają się ponad prawem, a już analogia do Napoleona w wydaniu Trumpa, ośmiesza go i czyni jego narcyzm groteskowym. Nie zmienia to destrukcyjności tego człowieka w stosunkach wewnętrznych i międzynarodowych.
*
Tego, że jak Pan to celnie stwierdził instytucje kontrolne „są w rozsypce, bo ich siła polegała na umowie społecznej, która jest właśnie demontowana”, można było się po Trumpie spodziewać. Mimo wszystko „duch wolności” oraz zwykłe interesy, także materialne świadomych obywateli USA powodują, że ani prokuratorzy ani sędziowe, ani zainteresowani urzędnicy nie poddadzą się bez walki. A przeciwników Trumpa będzie przybywać na jego własne życzenie. Ale nie tu upatruję szansy, choć może niesłusznie ?
*
Ciekaw jestem Pańskiej opinii na temat niewidocznego mechanizmu wspierającego system równowagi instytucjonalnej (checks & balances). W latach 90-tych XX wieku opowiadali mi o nim wysoko postawieni bankierzy amerykańscy, którzy na emeryturze doradzali w reformach systemu bankowego w Polsce. Nie pamiętam dokładnie nazwy (hidden force, czy hidden power, a może jeszcze inaczej) a mechanizm opisywali tak. Mniej więcej od połowy XIX wieku, po wojnie secesyjnej przyspieszała pierwotna akumulacja kapitału i rozrastały się wielkie fortuny przemysłowe i finansowe. Rozmaite turbulencje polityczne, społeczne i gospodarcze zwiększały różne rodzaje ryzyka dla wielkiego kapitału, którego właściciele postanowili stabilizować system. Polegało to na tym, że najpierw kilkanaście, kilkadziesiąt a potem kilkaset „rodzin” (rozumianych umownie jako właściciele) wypracowali niewidoczny system stabilizacji systemu przez dość skomplikowane mechanizmy wpływania na polityków. Pamiętam z ich opowiadań, że w XIX wieku było to początkowo kilkanaście rodzin, potem kilkadziesiąt; w okresie międzywojennym ok. 200 rodzin a w latach 90-tych XX wieku tę liczbę szacowali na ok. 300 do 350 rodzin). Mechanizm stosował różne formy wpływania na polityków, a finalnie przypominały „argumenty nie do odrzucenia” znane m.in. z filmów Ojciec Chrzestny F.F.Coppoli. Celem tego mechanizmu wpływów i stabilizacji systemu było zachowanie korzystnych i w miarę jednakowych reguł gry dla wszystkich „rodzin”. W pierwszym rzędzie chodziło o to, aby politycy poddani byli presji i kontroli kapitału, bowiem w oczach przedsiębiorców, politycy bez takiego nadzoru i kontroli są mało odpowiedzialni. Istotnym powodem było również nie dopuszczenie do sytuacji w której jeden bądź kilku przedstawicieli kapitału zaczyna dominować nad innymi (vide Musk).
Jedną z ciekawostek jakie zapamiętałem z tych opowiadań była informacja z której wynikało, że J.F. Kennedy zginął bo zamierzał dokonać istotnego zamachu na kompetencje FED, a był dwukrotnie ostrzegany, że tego nie wolno zrobić.
Cały system, o którym mówię, był opisywany w różnych książkach, z większym lub mniejszym powodzeniem, przy czym był opisywany pośrednio, przez efekty, bo podobno nikt z wewnątrz nie zdecydował się go ujawnić. Jedną z takich książek, wydaną bodaj w 2009 r., opisujących system od jego początków historycznych do czasów obecnych, czytałem i mam ją nawet przed sobą – została przetłumaczona z języka chińskiego. Opisuje ona szerszy, ukryty system oddziaływania kapitału na władze federalne, łącznie z mechanizmem działania FED i stabilizacji kwestii wartości pieniądza oraz inflacji i kryzysów.
Napisałem o tym aby poznać Pańską opinię czy zetknął się Pan z informacjami na temat tego systemu ? Jeżeli tak, to jak Pan ocenia szansę, że może pomóc przywrócić równowagę w zdestabilizowanym przez Trumpa systemie?
Panie Sławku, dziękuję za pytanie. Nie znam nawet cienia odpowiedzi. Myślę, ze pan Andrzej Lubowski miałby więcej do powiedzenia, bo ona się obraca na salonach, w których ja nigdy nie bylem. Jedyny krytyczny komentarz dotyczy zamachu na Kennedy’ego. Mi się nie wydaje, żeby to był ukartowany zamach, chociaż podobno własnie odtajniono sporo dokumentów. Ale ja przypuszczam, ze był to taki sam przypadek jak ten, który zabił Lecha Kaczyńskiego. Splot okoliczności, niedbałości, i głupoty. Sporo szczegółów technicznych pokazała NOVA. Kiedyś z zapartym tchem oglądałem ten odcinek na lotnisku, czekając na opóźniony lot do Polski. Tytuł: Cold Case JFK. Dosc trudno znaleźć na internecie, ale mam nadzieje, ze mi się udało.
https://www.dailymotion.com/video/x4shsmd
@NARCIARZ2
Panie Wojtku – dziekuję za ten link – rzeczywiście bardzo interesujący filmik.
Wracając do wątku ukrytego systemu stabilizującego Amerykę myślę, że praktyka pokaże czy istnieje czy nie. Obserwujemy zdumieni i sfrustrowani jak Trump i jego ekipa destabilizuje porządek świata, który USA same po 1945 roku mozolnie budowały. Jeżeli ktoś lub coś tę politykę zmieni, złagodzi lub przestawi jej wektory, to będziemy mieli potwierdzenie, że istnieje system stabilizacji.. Obserwujmy uważnie rozwój zdarzeń, choć to jazda „bez trzymanki” i wymaga od nas trzymania nerwów na wodzy !
Anne Applebaum twierdzi, ze to jest zmiana ustroju. „Pomimo swojej nazwy, Departament Efektywności Rządu (DOGE) nie jest, jak dotąd, zainteresowany przede wszystkim efektywnością. Jego szef, Elon Musk, zamiast tego skupił się na likwidacji federalnej służby cywilnej wraz z jej kulturą i wartościami, i zastąpieniu jej czymś innym. Jest na to nazwa: zmiana ustroju.” Vance powiedział, ze „należy zwolnic każdego biurokratę średniego szczebla .. i zastąpić ich naszymi ludźmi”. Czyli rewolucja. Najpierw destrukcja i wytrzebienie kompetentnych kadr, a potem TKM. Powstaje jednak pytanie, kto to będą ci TKM. Moze autorka na to odpowiada. Niestety nie mam dostępu do całego artykułu.
https://wyborcza.pl/7,179012,31712115,jest-okreslenie-na-to-co-robia-trump-i-musk-zmiana-ustroju.html
Prawie wszystkie moje wypowiedzi trafiają do zamrażarki.
Panie Wojtku – nie tylko Pańskie wpisy podlegają moderacji. System tak działa, że zatrzymuje wypowiedzi i redaktor musi je ocenić. Ta uciążliwość jest ceną za brak hejtu.
*
Artykuł Ann Applebaum przynosi wstrząsające informacje. Warto jednak pamiętać, że im silniejsza rewolucja, tym równie gwałtowne może być odreagowanie. Ponadto metoda TKM kończy się bałaganem.
„System tak działa, że zatrzymuje wypowiedzi”
Moje posty albo przechodzą albo nie. Czasem przejdzie z linkami wklejonymi, czasem zatrzymany albo „koszowany” jest prosty komentarz bez żadnych linków. Więc raczej jest to kwestia tego, czy się wordpress dobije do akismeta w 0.5s czy też nie. Jak nie zdąży bo serwery obciążone, to kasuje. Dopiero gdy zdąży i rzeczywiście Akismet odrzuci, to autor komentarza zobaczy „W moderacji”.
Bałagan despotom nie przeszkadza. Despota będzie spokojnie patrzył i dokładał się do rozpierduchy, o ile on sam i jego rodzina obrastają w bogactwa. Przykładem chociażby Asad. Czymże jest kilka zrujnowanych miast dla takiego osobnika? A my jak na razie rozmawiamy o kilku zrujnowanych instytucjach.
Dla mnie ciekawe jest, skąd się wezmą ci „nasi ludzie”? Tutaj nie ma partii kadrowej w rodzaju bolszewików, czy nawet PZPR. Bycie republikaninem, albo demokrata w moim przypadku, polega na rejestracji w spisie wyborców. W praktyce to znaczy, ze mogę uczestniczyć w pra-wyborach, oraz dostaję pocztą różne świstki do domu. Ale ani nie płacę składek, ani nie chodzę na zebrania. Nie jestem „członkiem” w polskim rozumieniu. Nie jestem „zasobem kadrowym”. Nie znam statystyk, ale raczej wątpię, żeby Republikanie mieli takie zasoby. No, to skąd oni wezmą tych „naszych ludzi”? „Nasz” nie oznacza „kompetentny” i nawet o to nie pytam. „Nasz” oznacza „posłuszny”. Tych sześć tysięcy osobników z „pierwszej brygady” która zaatakowała Kapitol na pewno się szybko rozmnoży, ale nawet tych rozmnożonych pewnie nie wystarczy. To, ze oni zrujnują wszystkie instytucje, to jest jasne i oczywiste, bo własnie to jest celem. Ciekaw jestem, czy Applebaum odpowiada na takie pytania.
„Skąd się wezmą ci nasi ludzie”.
Listy „naszych” zaczęły być tworzone już w czasie naporu wielkiego kłamstwa o sfałszowanych wyborach. I ich uzupełnianie trwało przez całą kadencję Joe Bidena. Za poprzedniej kadencji Trumpa ławki klientów były jeszcze za krótkie. Tak samo zresztą jak i w Polsce za pierwszej kadencji zwykłego kaczelnika. Teraz jest mnóstwo chętnych na nadzorców.
Duża część kadr jest szykowana przez pseudochrześcijański ruch „Reformy Nowego Apostolstwa”. W skrócie to sa ludzie, którym marzy się wprowadzenie w USA teokracji, a Trump jest dla nich mesjaszem, który „za naszych czasów zaprowadzi królestwo boże”. Jest ich około 30 milionów. Do tego mnóstwo wiernych „prawicowców” którym bez Trumpa groziłyby wyroki. Długo by się rozwodzić…
„Bałagan despotom nie przeszkadza.”
Można sobie wyobrazić jakie efekty przyniesie tak rozpoczęta czystka kadrowa. Czasami bywają to rezultaty zaskakujące.
„Można sobie wyobrazić…”
Z wielkim trudem. Musk już dawno prześcignął Lejzorka Rojtszwanca i jego króliki o co najmniej tysiąc mil. Jadąc dziś rano na narty usłyszałem w National Public Radio o jego żądaniach (NPR oczywiście niedługo będzie zlikwidowane). Było jasne, ze sprawa jest rozwojowa. Wieczorem włączyłem komputer, żeby sobie przeczytać o rozwoju wypadków. Rzeczywiście rozwija się, aż miło. Bałagan to mało powiedziane. To jest cyrk. No i proszę bardzo. Wystarczyło parę tygodni, i rząd atomowego mocarstwa musi się zajmować obłąkańczymi żądaniami naprutego idioty. Mogę sobie wyobrazić, ze to nie jest koniec, bo bałwan raczej nie wytrzeźwieje. Polecam ten artykuł. Miło się czyta. Jaka piękna katastrofa. Ciekawe, co dalej.
https://www.yahoo.com/news/government-agencies-conflicting-guidance-musk-170710552.html
Musk zastosował takie bardzo prymitywne i znane od dawna narzędzie korporacyjne do kontroli biurokracji. Reakcja wielu agencji rządowych jest zrozumiała. Takie zarządzanie „en bloc” jest bardzo schematyczne i nieefektywne. Pomijam zamieszanie i bałagan wywołany tanim, podręcznikowym chwytem w stulu 5 minutowego menedżera. Trudno spodziewać się czego innego ze strony człowieka, który nie ma żadnego doświadczenia w ocenie działaności agencji rządowych, na dodatek tak bardzo zróżnicowanych. Równie „kompetentne” byłoby zwolnienie wszystkich poniżej 1.8 cm wzrostu i powyżej 100 kg wagi.
Addenum „skąd ludzie”: warto zapoznać się ze starym (jak na obecne tempo) artykułem ProPubliki a przede wszystkim zobaczyć i usłyszeć na własne oczy i uszy migawkę z tego jak szykowano zmianę ustroju USA na nazistowski.
https://www.youtube.com/watch?v=zhrhyBwgFFE
https://www.youtube.com/watch?v=w8W5IgQchXo
https://propub.li/4e3nxsI