Stanisław Obirek: Polityka historyczna w wydaniu greckim7 min czytania


17.02.2025

Właśnie wróciłem z kolejnych wakacji w Grecji. Nie jestem badaczem kultury greckiej, ale jak każdy Europejczyk myślę z nostalgią o Grecji jako kolebce mitów, które zaludniły nie tylko moje dzieciństwo, ale w dużym stopniu ukształtowały moje myślenie o świecie. Dziś zdaje sobie z tego sprawę bardziej niż kiedyś, gdy wydawało mi się, że mój światopogląd ukształtowało chrześcijaństwo. Z prostego powodu. Chrześcijaństwo jest bardziej greckie niż żydowskie, a katoliccy i prawosławni święci to prosta kontynuacja greckiego i rzymskiego (a nawet egipskiego) politeizmu. By to stwierdzić nie potrzeba prowadzić głębokich studiów, wystarczy wizyta w kilku muzeach Aten, czy Salonik. Jednak Grecja to nie tylko dziedzictwo antyku i chrześcijaństwa. To również trwająca dwa i pół tysięca lat obecność diaspory żydowskiej i czterysta lat dominacji Imperium Osmańskiego (1430-1912). Z tej pierwszej nie pozostało nic, z tej drugiej też niewiele. Zwiedzający Greckie miasta (głównie Ateny i Saloniki) zachwyca się przede wszystkim starożytnością i chrześcijaństwem.

Początek lutego spędziłem w Salonikach, wiec o nich głównie opowiem, a dokładniej o wspomnianym braku śladów kultury żydowskiej i muzułmańskiej. Brak tej drugiej można psychologicznie łatwo zrozumieć. Likwidacja minaretów, meczetów itd. to przejaw zemsty i do dziś żywy resentyment za lata islamskiej dominacji chrześcijańskiego kraju. Najłatwiej poszło z meczetami, którym po prostu przywrócono pierwotne funkcje kościołów oczyszczając z islamskich nawarstwień. W Salonikach pozostawiono jeden minaret koło Rotundy Galeriusza, zapewne ze względu na walor estetyczny. Istotnie wraz ze starożytnym budynkiem prezentuje się okazałe. Znacznie bardziej skomplikowane jest zatarcie śladów kultury i religii żydowskiej. Wersja oficjalna jest taka, że to dzieło śmiertelnej machiny hitlerowskiej zorganizowanej perfekcyjnie przez Eichmanna od lutego do czerwca 1943 roku. Problem polega na tym, że niszczenie największej na świecie nekropolii żydowskiej, liczącej pół miliona macew rozpoczęto kilka miesięcy przed przybyciem eichmannowych aniołów śmierci. A i przed wojną rozległa przestrzeń żydowskiego cmentarza musiała zarządców miasta drażnić, bo podejmowali próby jego ograniczenia. Faktem jest, że wiele macew wzmocniło nie tylko budynki użyteczności publicznej, ale i wiele kościołów, w tym noszący tytuł ukochanego świętego Demetriusza. Można o tym przeczytać w angielskiej wersji (polskiej brak) Wikipedii.

Mark Mazower, autor książki poświęconej Salonikom, wydanej również po polsku w 2017 roku pod tytułem „Saloniki. Miasto duchów. Chrześcijanie, muzułmanie i Żydzi w latach 1430-1950” skupił się głównie na historii wyznawców trzech monoteizmów. Mazower może służyć jako historyczny przewodnik pozwalający odkrywać nawarstwienia kulturowe i religijne tego powstałego w IV wieku miasta nazwanego imieniem siostry Aleksandra Wielkiego Tesaloniki. Jednak to nie jej obecność, ale wielkiego brata jest szczególnie zauważalna poczynając od jego sugestywnego pomnika na Morskim wybrzeżu.

Co ciekawe znalazł się tuż przy słynnej Białej Wieży, która stała się symbolem miasta, mimo, że została wybudowana przez sułtana Murada II, z dynastii Osmanów, po zdobyciu miasta w 1430 roku.

To ten sam sułtan, który w 1444 roku pokonał pod Warną polskiego króla Władysława III, zwanego Warneńczykiem. Być może gospodarze miasta tak ulokowali pomnik, by ta właściwie jedyna pamiątka po trwającej niemal 500 lat (1430-1912) dominacji Imperium Osmańskiego w tej części Europy została przysłonięta wielkością wielkiego rodaka. Bo owszem w Salonikach zachowały się liczne meczety, ale tylko dlatego, że przed przybyciem muzułmanów były świątyniami chrześcijańskimi, a dzisiaj ponownie służą wyznawcom greckiego prawosławia. Niektóre z nich odwołują się do pobytu w Salonikach w roku 50 Pawła Apostoła, tylko, że wtedy były synagogami.

I właśnie o obecności Żydów w Salonikach chciałbym napisać więcej, bo w pewnym sensie można ją potraktować jako metaforę losu wyznawców judaizmu na kontynencie europejskim. Otóż początków wspólnot żydowskich należy upatrywać już w czasach hellenistycznych, gdy wspomniany Aleksander Wielki rozprzestrzenił kulturę grecką daleko przekraczając basen morza Śródziemnego. Saloniki były jednym z najprężniejszych centrów tej kultury, stąd trudno się dziwić, że święty Paweł nie tylko zawitał do miasta, ale skierował aż dwa listy do swoich uczniów, które są częścią Nowego Testamentu. Jednak dopiero po roku 313, gdy cesarz Konstantyn Wielki uznał chrześcijaństwo za religię państwową, rozpoczyna się prawdziwy rozkwit tej religii również w Salonikach. Wraz z potężniejącym chrześcijaństwem Żydzi stawali się obywatelami drugiej kategorii, a ich religia była szczerze pogardzana zarówno przez chrześcijańskich teologów, jak i chrześcijańskich władców. Stąd też wyruszyli na misje nawracania Słowian w IX wiek święci Cyryl i Metody, którzy być może dotarli również na tereny dzisiejszej Polski, o czym w poświęconej im encyklice „Slavorum Apostoli” z 1980 roku wspomina św. Jan Paweł II. Ten dynamicznie rozwijający się rozdział chrześcijaństwa greckiego osłabiła rozpoczęta w 1430 roku okupacja władców muzułmańskich, która przetrwała do 1912 roku.

Paradoksalnie dla salonickich Żydów i ich religii panowanie dynastii Osmanów otworzyło okres niezwykłego rozkwitu ich kultury. Wspomnieć można, że właśnie w Salonikach znaleźli się przez pewien okres czasu znani również z polskiej historii wielcy schizmatycy judaizmu Sabataj Cwi i Jakub Frank. Stało się tak dlatego, że większość wypędzonych z Hiszpanii przez katolickich królów Izabelę i Ferdynanda w 1492 roku Żydów znalazło schronienie właśnie w Salonikach rozpoczynając złoty okres w dziejach judaizmu greckiego. Samo miasto zawdzięczało swojemu wielokulturowego i wieloreligijnemu charakterowi swój nieporównywalny z żadnym innym charakter. Przez wieki to właśnie Żydzi należeli do najliczniejszej grupy osiągając liczbę 60 tysięcy i dominując w kulturalnym i religijnym pejzażu miasta aż do 1943 roku, kiedy do miasta przybyli w lutym tego roku specjalni wysłannicy Adolfa Eichmanna.

Dzięki wspomnianej książce Marka Mazowera wiemy dokładnie, co się stało. Nawiasem mówiąc Mazower napisał dwie inne książki na temat hitlerowskich mrocznych lat okupacji Grecji i Europy. Otóż 24 marca 1943 r. do KL Auschwitz przybył transport 2 800 Żydów z Salonik. Jedynie 584 mężczyzn i 230 kobiet zostało skierowanych do obozu. Reszta – blisko 2 tys. osób – została zamordowana w komorach gazowych. W kolejnych transportach naziści deportowali do Auschwitz 55 tysięcy Żydów, niemal całą społeczność Salonik.

W samym mieście trudno znaleźć nie tylko ślady tej tragedii, ale w ogóle pamiątki pobytu kilkudziesięciotysięcznej wspólnoty żydowskiej przez niemal pięć wieków. Trzeba wiedzieć, co chce się znaleźć i gdzie należy tego szukać. Zacząć trzeba od kampusu Uniwersytetu Arystotelesa, który powstał na miejscu zdemolowanego przez hitlerowców żydowskiego cmentarza liczącego 500 tysięcy nagrobków.

Stało się to niemal dokładnie w tym samym czasie, gdy wspólnota Żydów stanowiąca – jak się rzekło -połowę mieszkańców miasta, była wysyłana w kolejnych transportach do Auschwitz.

Potem, niedaleko portu, tuż przy wybrzeżu, można znaleźć brązowy pomnik upamiętniający miejsce skąd wysłano na śmierć niemal wszystkich mieszkańców Salonik. Uratowało się zaledwie kilka procent. Mimo, że ich obecność tuż po wojnie była zaledwie tolerowana w mieście, to właśnie oni starają się kultywować nieliczne ślady pamięci. Jednym z nich jest muzeum żydowskie, które dokumentuje czas jednej z najświetniejszych kart w życiu diaspory żydowskiej. Niestety tragicznie zamkniętej.

<strong>Stanisław Obirek</strong>
Stanisław Obirek

 (ur. 21 sierpnia 1956 w Tomaszowie Lubelskim) – teolog, 
historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita.

 

3 komentarze

  1. slawek 18.02.2025
  2. Mic 18.02.2025
  3. Mic 23.02.2025