22.04.2025
Za nami święta, dla jednych najbardziej religijne, dla innych to święta wiosenne. Czas wrócić do rzeczywistości, a ta skrzeczy.
Już za chwilę pójdziemy (albo nie) do lokali wyborczych i zagłosujemy na tego kto – naszym zdaniem –byłby najlepszym prezydentem dla Polski. Nasz głos, jak i głos każdego, ma znaczenie, a w tych wyborach ma znaczenie szczególne. Wybieramy tylko jednego człowieka, nie partię, wybieramy kogoś, kto ma dużą władzę negatywną blokowania zamierzeń rządu. To w obecnych, skomplikowanych i coraz bardziej komplikujących się czasach, ma szczególne znaczenie – teraz będą potrzebne szybkie działania, rząd musi być sprawczy, a nie dyskutujący, czy kłócący się – bo to są naprawdę poważne wyzwania.
Piszę o tym dlatego, bo Szymon Hołownia, lider Trzeciej Drogi która jest koalicjantem rządu Donalda Tuska, stawia publicznie zarzut Rafałowi Trzaskowskiemu, że jest on „człowiekiem Tuska”, kimś kto będzie tylko „długopisem premiera” w Pałacu Prezydenckim, kimś kto nie postawi się premierowi, bo jest jego podwładnym.
Przytoczyłem, prawie dosłownie, treść pytań jakie Szymon Hołownia zadaje Rafałowi Trzaskowskiemu w debatach, w których oni biorą udział. Jeżeli koalicjant, druga osoba w państwie, bo przecież marszałek Sejmu jest taką osobą, stawia takie pytanie w publicznych debatach walcząc przecież nie o to, aby wygrać tę kampanię i zostać prezydentem, a o uratowanie swojej formacji, która znajduje się na progu wyborczym i jej dalszy byt w Sejmie jest zagrożony, to warto się zastanowić nad tym, kim jest Szymon Hołownia jako człowiek.
Nie będę wchodził w drobiazgi, ale tak po całości – Szymon Hołownia nie jest człowiekiem myślącym racjonalnie, on jest emocjonalnie zafiksowany na utrzymanie pozycji swojej Trzeciej Drogi w Sejmie i dlatego w tej kampanii wali w Trzaskowskiego tak, jakby to on był największym zagrożeniem dla Polski, on a nie Karol Nowogrodzki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości
To, co dzieje się w tej kampanii, to jak zachowują się tam różni kandydaci, świadczy o nich też jako ludziach, daje podstawy do wyciągania wniosków dotyczących tego, jak zachowywaliby się jako najwyżsi urzędnicy w państwie. Szymon Hołownia walcząc o wynik Trzeciej Drogi jest gotów atakować Trzaskowskiego.
Do wyborów zostało jeszcze kilka tygodni, kampania wkracza w decydującą fazę. Jeżeli Szymon Hołownia i w mniejszym stopniu kandydatka Lewicy, wicemarszałek Senatu, nadal będą zapominać o tym, o co są te wybory, kto jest przeciwnikiem rządzącej koalicji i ogromnym zagrożeniem dla Polski, to wybory, nawet przy zwycięstwie Trzaskowskiego, będą klęską dla koalicji rządzącej. Tu naprawdę nie jest trudno zrozumieć, o co toczy się gra, tu naprawdę potrzeba wznieść się tylko trochę ponad własne niespełnione ambicje i zrozumieć, że to nie zabawa w piaskownicy, nie sejmowe igraszki i przepychanki – tu toczy się walka o wszystko. Jeżeli w wyniku takich gierek kandydat PiS-u w drugiej turze, bo to jest jasne i oczywiste, że to on tam się znajdzie, wygra z kandydatem Koalicji Obywatelskiej i prezes Kaczyński będzie miał „swojego” prezydenta, to łatwo przewidzieć dalsze konsekwencje – koalicja rządząca się rozpadnie, będą przyspieszone wybory i Jarosław Kaczyński wróci do władzy jako naczelnik państwa, w którym rząd utworzy PiS i Konfederacja albo jakiś inny koalicjant na przykład PSL.
Czy tego chce Szymon Hołownia i i inni kandydaci walczący nie o prezydenturę, a o zaistnienie na politycznej scenie? To jest prawdziwy test kompetencji politycznych, a nie te gierki i zabawy jakie stosują w kampanii a zwłaszcza w tych „debatach”
Jest jeszcze czas na opamiętanie i wyciągnięcie wniosków, trzeba zewrzeć szeregi i walczyć o zwycięstwo tych, którzy nie chcieliby znaleźć się znów w Polsce prezesa i jego ludzi, bo wtedy skończy się wszystko, nawet ta szansa na powrót do normalności, jaka jeszcze trwa. Wszystkim, którym się dłuży, którzy – i słusznie narzekają na wolne tempo powrotu do praworządności, powiem jedno – obyśmy nie zobaczyli jak szybko i sprawnie PiS wraca do tego, co było i co znamy z ośmiu lat ich rządów w niedalekiej przeszłości.
To jest walka nie o prezydenturę, to jest walka o wszystko !

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Autor stawia pytanie kim jest Szymon Hołownia. To ważne i potrzebne w kontekście nie tylko aktualnego zachowania Hołowni, ale także przeszłości. Hołownia pierwszy raz się „wyróżnił” kiedy po porażce wyborczej o prezydenturę w 202O r. nie poparł Trzaskowskiego, przez co znaczna część jego wyborców głosowała na Dudę. Potem „wyróżniał” się wiele razy przed wyborami 2023 r. i tak nawywijał z trzecią nogą, że aż Donald Tusk musiał wzywać do głosowania na partie tej trzeciej nogi, aby mieć z kim zawiązać koalicję. Dzisaj Hołownia walczy o być albo nie być w parlamencie i rządzie i to zakończy sie raczej niebyciem. Stąd te ataki, których skutki moga być opłakane.
*
Sam Hołownia okazał się politykiem dużo bardziej zacofanym od swoich wyborców i kolegów partyjnych. Wiem co mówię – on to nazywa konserwatyzmem, ale to zwyczajny ciemnogród podlany nieuzasadnionymi ambicjami bycia gwiazdą na tle ludzi znacznie bardziej wyróżniających się od niego. Na oko sympatyczny i dowcipny – na codzień osoba zupełnie pogubiona. Może dobrze, że to raczej jego schyłek polityczny.
O Szymonie Hołowni nie mam dobrego zdania od momentu, kiedy zaistniał on w mojej świadomości jako ktoś rozpoznawalny, z czasem ewoluujący w postać pierwszoplanową. Z biegiem historii moja opinia wzmocniła się; nie przekonywały mnie jego celne riposty czy zdecydowane posunięcia na najwyższym możliwym dla niego stanowisku, które piastuje obecnie. To taki picuś-glancuś, aktorzyna wiecowo-odpustowy, który namiętnie i czarująco kręci tyłkiem na estradzie, plując jednocześnie do mikrofonu powtarzalne kawałki, w których wartość w większości być może sam nie wierzy. Wszystko pod publikę, wszystko dla podpompowania własnego ego, dla pozostania Kimś, choć złudne to nadzieje, gdyż mężem, to on może być wyłącznie własnej żony, nie stanu. Najlepiej jakby zszedł z pułapu doprezydenckiego, a popracował trochę dla głównej sprawy.
Notabene – podobne uwagi mam dla pozostałych kandydatów z pozycji okołoprogowych, przyszłych beneficjentów wypracowanej przez siebie klapy, co jest wielce możliwe.
To co Pan proponuje?
Hołownia powinien wyjść i powiedzieć: Głosujcie na Trzaskowskiego? A może uderzać w Nawrockiego i utrwalać duopol PO vs PIS, pozycjonując się jako cześć PO.
A może ma rację Hołownia, może rzeczywiście Trzaskowski będzie „na rozkazy” Tuska i co? Zgodnie z umową koalicyjną przejdzie w Sejmie jakaś ustawa forsowana przez Trzecią Drogę, PO zagłosuje „za” bo tak jest w umowie a Tusk po cichu dogada się z Trzaskowskim żeby zawetował chociaż głośno będzie go prosił o podpisanie.
Dla jasności, nie głosowałem i nie zagłosuję na Hołownię, mam o nim zdanie podobne do Pana Waszera Londyńskiego. Próbuję tylko postawić się w jego sytuacji.
A niechże Pan spróbuje postawić Hołownię na miejscu nie gracza politycznego, którym zresztą jest dosyć miernym, ale dżentelmena, co po polsku się tłumaczy człowieka honoru. Na dwadzieścia kilka dni przed wyborami sytuacja jest dla tego kandydata na tyle klarowna, że taniec św. Wita nie przysporzy mu punktów procentowych. Tak bardzo trudno przyznać się do braku własnych szans? I te nędzne dowody poparcia ofiarować kandydatowi, który jest mu najbliższy światopoglądowo? Dla niego może to być bonus nie do pogardzenia. A form jest, jak zwykle, kilka. Warunek podstawowy – należy mieć w partii sporą i silną grupę ludzi logicznie myślących. Ale tego to ja już panu Hołowni nie nawalę. Celowo nie podaję kierunku poparcia, by nie zamydlać.
Szachiści poddają partię na wiele, wiele ruchów naprzód, gdy we własnym pojęciu szans na zwycięstwo nie mają żadnych. Niech się kandydat obudzi, bo nie wiem, czy będzie go stać na ostatni gest przeznaczony dla człowieka honoru, za jakiego prawdopodobnie się uważa, czyli popełnienie seppuku. Politycznego w tym przypadku.
Do tego co było dochodzi to co jest – jest propozycja Szymona Hołowni by spotkać się na debacie z Rafałem Trzaskowskim sam na sam. Czyli – to co było nie do przyjęcia gdy takie sam na sam miał mieć Rafał
z Karolem jest bardzo dobre gdy proponuje to Szymon. Kolejny dowód na to że tonący brzydko się chwyta…
Pójdę krok dalej… jeśli Trzaskowski przegra wybory, będzie to w dużej mierze zasługa Hołowni, który jest człowiekiem politycznie niedojrzałym i grającym od lat na wywrócenie stolika. To taki Mentzen, ale inteligentniejszy, medialny, lepiej wyszkolony w sztuce manipulacji… Jeśli dojdzie do debaty z Trzaskowskim, to go pogrąży; czy coś na tym ugra, nie ma znaczenia. Gdyby miał choć trochę rozumu i poczucie lojalności wobec koalicjanta, nie pchał by się do Końskich, tylko zaproponował debatę Mentzenowi i… odebrał mu część elektoratu, ale tak się nie stało… Hołownia to typ 'Filipa z konopi’, o którym tak pisze Wikipedia:
„Pan Filip z Konopi płoszywszy przez lat czterdzieści Turki, Tatary, Wołoszę za króla Olbrachta, Kazimierza i Aleksandra, osiadł nareszcie w swoim majątku. Pojechał na sejmik. Lecz chowany w obozach, wprawny bardziej do ścinania się z pohańcem niż do rozpraw publicznych, nie zważył bynajmniej na przedmiot obrady i zaczął wcale o czym innym prawić.” ..
Zgadzam się z @SENEXEM – Hołownia jest narcystycznym karierowiczem, nie mającym umiejętności profesjonalnych w polityce. W nadmiarze dysponuje natomiast ambicjami i aspiracjami do bycia równym lub większym najbardziej wpływowym politykom jak Donald Tusk czy Jarosław Kaczyński. Historia o Filipie z Konopi jakby historycznie napisana pod Hołownię właśnie, choć „spadkobierców” politycznych Filipa daje sie znaleźć więcej.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do lidera 'trzeciej drogi’, to rozwiał je smartfon marszałka Sejmu na Placu św. Piotra… Po prostu Filip z konopi (z małej litery)