Zbigniew Szczypiński: Gdzie jesteśmy?5 min czytania


07.07.2025

Może już najwyższy czas postawić przysłowiową „kropkę nad I” i powiedzieć wprost o tym, z czym mamy do czynienia u nas, w Polsce, tu i teraz. No to zaczynamy!

Po 90 roku ubiegłego wieku rozpoczęliśmy żmudny i trudny proces budowy systemu demokratycznego, co po latach systemu totalitarnego i rządów jednej partii musiało być trudne. Polska weszła na tę drogę mając za sobą rewolucję solidarnościową rozpoczętą strajkiem w Stoczni Gdańskiej, mając w pamięci przeżycia 16 szalonych miesięcy – od sierpnia 80 do grudnia 81, traumę stanu wojennego, obrady okrągłego i stołu pierwsze częściowo wolne wybory w wyniku których powstał rząd Tadeusza Mazowieckiego. A potem poszło…

Polska transformacja od systemu totalitarnego do systemu demokracji parlamentarnej była przedmiotem wielu analiz i opracowań socjologicznych na całym świecie, a słowo solidarność stało się naszym znakiem firmowym na lata.

Tak było, a jak jest teraz?

Teraz Polska jest krajem głębokich podziałów. W Polsce żyją dwa plemiona, dwa narody nienawidzące siebie i wszystkich innych, każdy zamyka się w swojej bańce informacyjnej i niczego nie chce wiedzieć, co byłoby niezgodne z jego poglądem na świat i ludzi. Z tamtych lat nie zostało już nic, ludzie tamtych wydarzeń albo już odeszli, albo są trochę takim obiektem muzealnym – mówię to świadomie pamiętając jak wyglądała uroczystość nadania nowego odznaczenia – Medalu Solidarności i Praw Człowieka w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Wśród laureatów tego wręczanego po raz pierwszy odznaczenia znaleźli się między innymi: Lech i Danuta Wałęsa, Adam Michnik i Bogdan Borusewicz. Uczestnicząc w tych wydarzeniach miałem takie uczucie – to są już muzealne postacie, to historia, prawdziwe życie toczy się obok…

Od tamtych przełomowych lat minęło lat 35, wystarczy by urosło nowe pokolenie, dla którego to już historia. Teraz inne wartości stają się ważne, inni ludzie stają się ważni…

Na polskiej scenie politycznej, od wielu, wielu lat, obecni są dwaj przywódcy – Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. To ich partie rządzą niepodzielnie, to oni są głównymi graczami w grze o władzę. Różni ich prawie wszystko, od poglądów na to czym jest demokracja, znaczenia i roli uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej, po miejsce i rolę kościoła. To dwa różne światy.

W latach 2015 – 2023 mogliśmy zobaczyć ekipę Jarosława Kaczyńskiego w działaniu, pamiętamy rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, pamiętamy to, co zrobiły te rządy z państwa prawa, gigantyczną skalę korupcji i zwykłego złodziejstwa, stały proces osłabiania naszych związków ze strukturami UE, radykalne osłabienie Polski na arenie międzynarodowej. Działaniom tym towarzyszyła bardzo sprawna kampania propagandowa pozwalająca na społeczną akceptację działań rządów PiS, pamiętamy to –„może i kradną, ale się dzielą”, pamiętamy rządy Beaty Szydło – „naszej Beatki, premiera z małej miejscowości”. Przez osiem lat Jarosław Kaczyński konsekwentnie i w sposób przemyślany budował satrapię na wzór Orbana (będzie w Warszawie Budapeszt). W 2023 po powrocie Donalda Tuska z Brukseli, Polki i Polacy zostali zmobilizowani i dzięki kobietom i młodzieży, w wyborach parlamentarnych przy rekordowej frekwencji, odsunęli ekipę Jarosława od władzy.

Od półtora roku rząd koalicyjny czterech ugrupowań, przy bardzo silnej opozycji w Sejmie i prezydenta Dudy, próbuje naprawić państwo po ośmiu latach rządów poprzedników. Próbuje naprawić państwo i zawłaszczony przez PiS wymiar sprawiedliwości przestrzegając prawa, działając w jego ramach i zgodnie z przepisami. Okazuje się to niemożliwe – nie da się naprawić prawa działając zgodnie z jego przepisami wprowadzonymi celowo i świadomie przez PiS tylko po to, by zapewnić bezkarność ekipie Kaczyńskiego i Ziobry – to się po prostu nie da. Trzeba działać skutecznie powołując się na prawo wyższej konieczności – jeżeli tego się nie zrobi, to Jarosław wróci do władzy i wtedy pokaże jak można traktować prawo i praworządność.

Zostało jeszcze miesiąc czasu – jeżeli marszałek Hołownia, powołując się na przepisy, zwoła Zgromadzenie Narodowe i odbierze ślubowanie od Karola Nawrockiego, który wygrał/nie wygrał wybory to mamy pozamiatane. Jarosław Kaczyński, mając „swojego” prezydenta, doprowadzi do upadku rządu Donalda Tuska i wygra wybory, utworzy samodzielnie rząd (ewentualnie ze wsparciem Konfederacji lub jeszcze innych mniejszych partii) i zrealizuje swój cel – zbudowania nowego państwa, państwa PiS w którym dla przeciwników politycznych jedyne miejsce, to będzie miejsce w więzieniu. Sędziowie i prokuratorzy pastwa PiS nie będą mieli żadnych wątpliwości by skazywać wskazanych wrogów państwa PiS na wieloletnie kary, a Polska dołączy do takich krajów jak Białoruś i inne satrapie.

Pytam – jakie znaczenie będzie miało wtedy rozważanie, czy uznać wybór Nawrockiego, czy najpierw sprawdzić wszystkie sygnały o oszustwach jakie miały miejsce w komisjach wyborczych, komisjach obsadzonych przez ludzi tych komitetów, które zebrały wprawdzie 1000 podpisów pod nazwiskiem jakiegoś kandydata, o którym nic nie wiadomo, kogoś kto nie zamierzał startować w tych wyborach, ale chciał mieć wpływ na obsadzanie komisji wyborczych swoimi ludźmi. To tylko pierwszy z brzegu przykład tego z czym mieliśmy do czynienia w tych wyborach.

Jeżeli obecna władza ulegnie tej swoiście pojmowanej poprawności politycznej, to w Polsce na wiele, wiele lat zapanuje zorganizowany system bezprawia i rządy politycznych mafii organizujących wybory tak, jak było to w latach PRL, gdzie zawsze wygrywała rządząca partia dla dekoracji obudowana stronnictwami sojuszniczymi.

Chcemy tego ? Ja nie chcę!

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

6 komentarzy

  1. slawek 08.07.2025
  2. Maciej 08.07.2025
    • Zbigniew 09.07.2025
    • slawek 10.07.2025
      • Maciej 11.07.2025
  3. acl 08.07.2025